Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MONlKA

kobieta, 29 lat, Laska

166 cm, 73.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Na Sylwestra pójdę w czarnej mini i powitam Nowy Rok najlepiej jak się da!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 września 2013 , Komentarze (2)

Dziś nie dałam rady. Za dużo pokus. Dieta amerykańska nie wypali w moim obecnym trybie życia, kiedyś było łatwiej. To ugotowane jajko po kilku godzinach męczenia go w torebce było okropne, nigdy więcej.... Robię małą podmiankę, nie zabieram do szkoły pieniędzy i trzymam się spisu.

Śniadanie ok. 6:00
Płatki nestle fitness z mlekiem 
II śniadanie 9:00
Jogurt naturalny z orzechami i otrębami 
Godz. 12:00
Jabłko
Obiad 15:00
Pierś z kurczaka
Kolacja 18:00
Serek wiejski ze szczypiorkiem

Zaliczyłam 30minut Vacu - 200kcal spalone
Dziś nadprogramowo: herbatniki 3x, ptasie mleczko 4x, pasztecik duży, bułka z farszem, ble, świństwa! BYŁAM ZA GŁODNA.... ale mogłam przetrzymać. jutro się postaram z bogatszym menu... 

8 września 2013 , Komentarze (10)

Wiecie co? Zawiodłam się na sobie. Tak cholernie, że brak słów.
W szafie czeka na mnie czarna mini, w której chyba nie pójdę, nie odważę się. Później będę przeżywać każde zdjęcie, na którym będę wyglądać jak klops, poza tym zawsze uważałam, że dziewczyny z taką "masą" nie powinny nosić mini. Więc chyba pozostanę przy mojej sukience z osiemnastki. 

Walczę dalej, nieudolnie. Jutro zaczynam 5dni amerykańskiej. Nie, nie chcę schudnąć, bo na niej nie da się schudnąć w 5dni. Większość kilogramów, które uciekną to woda. Ale ta dieta ma jedną ogromną zaletę : kurczy się po niej żołądek. Przeszłam ją dwa razy i bardzo mi pomogła. Więc niech kurczy się żołądek i zmniejszy się odstający, objedzony brzuch do wesela. Tylko tyle mogę zrobić. Amerykańska ma ok. 700kcal, jeśli będę ćwiczyć  - zjem więcej, żeby nie przeginać.

Będę też brała w tabletkach ocet jabłkowy, może  a nóż coś pomoże. Kupiłam już dawno...
Moje menu na jutro, wersja podstawowa, podejrzewam, że coś wpadnie jeszcze, nie dam rady tak nagle nie jeść prawie nic.

śniadanie: jeden trójkącik serka topionego, zielona herbata
II śniadanie: jajko na twardo
Przedobiad :D - jabłko
Obiad - kurczak (dodatek -warzywa)
Kolacja - serek wiejski - dodatek - szczypiorek 

Aha, kupiłam farbę i w środę farbuje włosy. Obiecałam sobie, że nie będę, ale moje odrosty na pół głowy mnie drażnią. W prawdzie ciemny blond odrosty i średni blond farbowane jakoś się mieszają,ale drażni mnie i koniec. Kupiłam farbę zbliżoną do mojego naturalnego koloru. Mam nadzieję, że złapie ten mój wypłowiały, wyrudziały blond na końcach...

Byłam przed chwilą się opalać. Żeby nie wyskoczyło mi więcej piegów użyłam filltru 50! I co? mam całą twarz brązową! to wygląda już okropnie. rozumiem -trochę piegów, ale tyle?! nie wiem,co z tym zrobić do wesela :((

Co do sukienek, zrobiłam zdjęcia i wrzucę na forum prosząc o radę, choć ja sama w myślach podjęłam już jedną oczywistą decyzję. 

oto trzy wersje.
pierwsza ( czarna ), to mini, którą kupiłam sobie specjalnie na poprawiny :( już dawno,dawno temu. miałam nadzieję, że schudnę tyle, żeby wyglądać w niej idealnie, no cóż..myliłam się..oto, jak w niej wyglądam: 

wersja nr. 2 - sukienka z mojej osiemnastki ( sporo ludzi mnie w niej widziało ) 
wersja nr. 3 - sukienka "bazarowa", do noszenia na codzień, ale myślę, że też spoko.
tylko zważając na to, że jestem świadkową... chciałabym się prezentować. jestem siostrą Pana Młodego,więc proszę o radę. nie jest to sukienka na wesele, tylko na poprawiny. na wesele jest już wybrana :)


BAAARDZO PROSZĘ O RADY! :) - wstawiam też na forum, może mi doradzicie, hmmm

3 września 2013 , Komentarze (4)


Mi się chce schudnąć, ale samo 'chcieć' nie wystarczy! 

Ciężko. Dziś ćwiczeń brak, po wczorajszym fitballu z piłką po prostu nie mogę chodzić! Niewiarygodne, jaki wycisk! Ale czułam się później znakomicie. Dzisiaj w związku z tym ćwiczeń brak. I nie dotrzymałam diety, jestem zła na siebie. No cóż. Gorsze dni się zdarzają. Jutro na pewno ćwiczę. Muszę pilnować tego minimum 3x/tydzień.  Zastanawiam się nad powrotem do Mel B na brzuch, w sumie ładnie mi ubywało po niej z talii, ale nie wiem,czy to dzięki diecie, czy dzięki niej ;) Znudziła mi się trochę i chciałam odczekać, aby do niej wrócić. Chyba jeszcze nie teraz...

W szkole rzeź nr. 2. Na dworcu gnoje mieli jeszcze wywieszony wakacyjny rozkład, przez co biegłam na pociąg jak szalona, wbiegłam na peron, a tam "dryyyn" -sygnał odjazdu. Biegnę ile sił (moja kondycja jest lepsza :D ) i wbiegłam w ostatniej sekundzie, od razu za mną zamknęły się drzwi. Odjazd był 12:16, a nie 12:20, jak w wakacje. Wrrrrrrrrrrr... 

Kupiłam farbę do włosów, a miałam nie farbować. Jednak moje wypłowiałe, blondorudawe włosy mnie denerwują. Kupiłam OLIA? Garniera - beżowy ciemny blond. Pod koniec tygodnia zdam relację ;)

chyba jutro muszę się zważyć. powinnam kontrolować wagę.

2 września 2013 , Komentarze (2)



Jak już wcześniej Wam pisałam... w roku szkolnym jest miliard razy łatwiej, więc zamierzam zawalczyć. Jutro pierwsza pobudka o 5,więc nie napiszę za wiele. Dziś nie miałam na nic czasu.

Przez ten deszcz tak zmokłam i przemarzłam, że już poczułam nie tylko jesień, ale i zimę. MASAKRA. I jeszcze musiałam biec na pociąg w tej ulewie. Okropny dzień.

Dzisiaj trening zaliczony. Muszę korzystać, dopóki jest ten lekki plan, bo niedługo zmieni się na normalny,eh... Jutro trzy malarstwa, dwie historie sztuki. LUZ.  
W szkole wiele nieciekawych informacji. Odeszło 5 nauczycieli, mega zamieszanie w szkole,  a najgorsze jest to, że połączyli nas z klasą weterynaryjną, której nie cierpimy! Nie wiem, jak to będzie... ale teraz nie czas na rozpaczanie.

Dziś 30minut Vacu, 30minut ćwiczeń z piłką i 15 minut na orbitreku. 
Dieta średnio, bo byliśmy na klasowej pizzy, zjadłam ze szpinakiem, no ale na pewno dietetyczna nie była. Ale poza tym ok.
Śniadanie: dwie kromki chleba z pastą z łososia
II śniadanie: czekoladka Merci :D - zaszalałam,hahah ;)
Później pizza
Obiad: ziemniaki z sosem i jeden kotlet mielony
Kolacja: budyń, jedna nektarynka i jedno kiwi

Jutro zacznie się kanapkowanie do szkoły, jak ja nie cierpię kanapek szkolnyyych! Ble! No ale nie ma wyjścia... To, co ze sobą zabiorę będę musiała zjeść, nic więcej. Także na pewno nie podjem za wiele :P   

Trzymajcie kciuki. Zostało 12 dni. Nie chcę tego brzuchaaaa :((

29 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Dziś był mój ostatni dzień karnetu na siłownię. Nie przestanę ćwiczyć. 
Dziś na bieżni zrobiłam 2km, wiem, że to niewiele, ale dla mnie to powód do dumy i ogromny postęp. Oczywiście nie całe 2km biegiem, ale jednak mój bieg nie trwał parę sekund jak w pierwszy dzień siłowni i nie zakończył się zadyszką, tętnem 1242942 itd. Jestem z siebie dumna, że mogę pobiec bez przerwy przez 5minut. Moja kondycja była tragiczna, a teraz wiem, że jest coraz lepiej. Waga przez te 2 miesiące ćwiczeń ledwo drgnęła, za to cm parę spadło. Ciało jest jędrniejsze.

Wiem, że jak zacznie się szkoła polecą kilogramy. Stres i brak możliwości podjadania zdecydowanie sprzyja diecie. A, że do domu wracam o 18, to akurat na kolację, a potem lekcje, nauka i ...  do łóżka i podjadania nie ma! Więc w sumie to jedyny powód, dla którego nie mogę doczekać się szkoły.Walczę i nie przestanę. W przyszłe lato chcę być piękna. Przecież nie mogę całe życie nieudolnie walczyć z Vitalią, a waga spada,  a potem wzrasta, bo nie umiem siebie dopilnować. Jestem ciężkim człowiekiem. Dosłownie i w przenośni. Mam okropny charakter i zero silnej woli. W walce ze zbędnym tłuszczem to wcale nie pomaga. I nie chodzi tu o lenistwo, bo ćwiczenia są idealne. TYLKO TA DIETA. Jem bardzo zdrowo, zwracam uwagę na szczegóły, większość owoców i warzyw z własnego ogródka, ale wszystko przez częste podjadanie.... Trudno, walka trwa dalej. Pozostało 16 dni, waga mi drgnęła, bo dziś z ciekawości się ważyłam i.... 69! No, teraz zobaczyć 68, 67, 66, 65 i niewidziane sto lat  64 i będzie coraz piękniej! MARZENIE. Ale marzenia się spełniają, no nie?

A to zdjęcie z wagą ok. 72 - 2011 rok, a po prawej z sierpnia. 

28 sierpnia 2013 , Skomentuj

I po co się rzucam na głęboką wodę? 
Nie daję rady, ostatnie dni wakacji, ciągle ktoś mnie gdzieś porywa, nie jem regularnie, totalny chaos, a obiecywałam tak sobie....

z jednej strony dobrze, że niedługo szkoła, bo wszystko powróci do regularności i małych posiłków :) w dwa tyg. do wesela wiele nie wskóram, ale będę walczyć dalej... 

siłownia za wiele mi nie pomogła. jak siedziałam w domu, jadłam, nic nie robiłam waga również stała, poziom mięśni i tłuszczu stał, a po siłowni bez zmian. oczywiście minimalna poprawa stanu skóry, pewnie i zdrowia, ale co z tego? chyba rezygnuję  z siłowni... wcześniej dieta + ćwiczenia domowe lepiej mi pomagały..

26 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Moje wyzwanie 19dniowe czas zacząć!

Ścisła dieta, codzienne ćwiczenia, biegam na bieżni, ćwiczę z obciążeniem i zaczynam z Chodakowską - to moje największe wyzwanie. Modlę się, żeby dać radę. Pierwszy będzie skalpel. Więc kciukasy są mi potrzebne! 

Niedawno wstałam. Szklanka wody mineralnej, a później płatki. Posiłki co 3 godziny. Yhmm.. dam radę! TYM RAZEM SIĘ NIE PODDAM. 1kg / tydzień byłby idealny.

zrobiłam zdjęcia, efekty są bardzo minimalne, ale są. na wadze -0,5kg przy normalnym jedzeniu, ale ćwiczeniach. z dietą będzie szło dużo lepiej-przekonam się niebawem.

po lewej 3,5 tygodnia temu, po prawej dziś


23 sierpnia 2013 , Komentarze (9)

Czas się ogarnąć.

Weszłam na profil Ewy Chodakowskiej i jestem zdumiona efektami innych. Nie chcę tylko patrzeć, chcę też coś osiągnąć, a bierne przyglądanie mi w tym nie pomaga! Ogarniam się. Mam czas do poniedziałku, w poniedziałek start z Chodakowską, obiecuję! 5 posiłków dziennie - bez słodyczy, wszystko z głową i regularnie! TAK! Mam dość!

22 dni? Ile zdołam osiągnąć? Zdążę zgubić ten okropny brzuch? Hmmm, podejmę wyzwanie!

22 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Zgubiłam się. Nie chcę pisać. Nie wesprę Was,bo sama jestem tak słaba, że ... nie mam sił na nic. Na walkę. 

Na początku szło tak pięknie. Każdy kilogram był radością. Całe wakacje ćwiczyłam, a waga nie drgnęła. To przez to czuję się źle. 1cm w obwodzie mniej mnie nie satysfakcjonuje. Dieta może nie była najlepsza, ale przy takim wysiłku .... powinno coś spaść. A tu ciągle nic!
I wskakuje mi ta 70-tka na wagę co chwilę. Mam dość. Chyba do tego się nie nadaje. Mam ochotę przeklnąć, ale nie zrobię tego. Jestem wściekła, że wchodzę tu bez dobrych wiadomości. Dzisiaj w ogóle zdupczyłam wszystko jak tylko się dało. Brak rezultatów jest najgorszy. Ileż mogę walczyć bez efektów? Wesele za 23 dni. Obiecałam sobie, że wejdę w czarną mini, ale chyba pora szukać nowej sukienki. I NIE JADŁAM KURNA SŁODYCZY PRAWIE CAŁE WAKACJE tylko lody czasem A TU NIC! ZERO ZERO ZERO ZERO! ;| i przez to od poniedziałku nadrobiłam moje słodyczowe zaległości. I co ja sobie myślę? Że od tego schudnę? Twix, Milky Way, Prince Polo, cała paczka Oreo? Brawo Monika, brawo. Stuknij się w ten pusty łeb! Oglądam zdjęcia i widzę, że stanęłam w miejscu. A może warto się spiąć nawet na te 3 tygodnie? Chyba tak. Muszę psychicznie się do tego nastawić i podjąć ostateczną walkę. 

Co ja plotę?  I tak będę gruba
precz klopsie! precz!


19 sierpnia 2013 , Komentarze (5)


Te wakacje były moimi najbardziej aktywnymi wakacjami od dawna. Codziennie sporo kilometrów. Nogi bolały, pęcherze były,  a następnego dnia wycieczka na Kasprowy Wierch i nie ma, że boli. DYGAMY! I dobrze. Jutro się zważę i mam nadzieję, że posiłki w knajpach mnie nie zgubiły i nie przybyło mi na wadze.. Tak to jest, jak nie ma możliwości wyżywienia :( Ale nie żałuję, przynajmniej jadłam rozsądnie...w  miarę :)

Oto kilka zdjęć. Ja jestem padnięta 18-godzinną podróżą, więc wybaczcie dziś mi, ale nie napiszę nic Wam więcej, zajrzałam w pamiętniki, ale na komentarze już nie mam ani ochoty ani sił.. Wybaczcie.


w 26 dni nie osiągnę już swojego celu. zawiodłam się na sobie, myślałam, że jestem silniejsza. w 26 dni nie schudnę 5kg. i nie zrzucę ud i brzucha. jestem wściekła.