Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velonick

kobieta, 46 lat,

164 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55 kg na resztę życia :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2012 , Komentarze (4)

To już naprawdę ostatnia prosta. Tak myślę, choć np. termin z usg mam na 30 lipca (prawdę mówiąc od owulacji licząc wychodzi na to samo). Ale mam cichą nadzieję, że może zacznie się wcześniej. Czekam cierpliwie, skóra na brzuchu rozciągnięta na maxa, a dziś rano chyba czop śluzowy częściowo wyszedł. Nie mam jednak żadnych przeczuć, jedynie pierwszy poród pozwala sądzić, że sobie poczekam. Ale teraz piję herbatę z liści malin i biorę oeparol. Ponoć to zmiękcza szyjkę i ułatwia rozwieranie. Nie wiem, ale działam, bo co mi szkodzi.....

Dobrze, że upały się skończyły. Mnie z tą dodatkową ilością krwi i tak jest cały czas gorąco, a co dopiero w tamtej temperaturze. Teraz chociaż mogę coś robić....

10 lipca 2012 , Komentarze (3)

A u mnie cicho. Nic się nie dzieje, nawet Brackstonów-hicksów nie mam, nic.

Może znów przenoszę i oxy mnie czeka.

Moja koleżanka urodziła 2 dni temu i strasznie jej zazdroszczę, chciałabym już być po.

A tak nabawiłam się okropnego przeziębienia i kaszlę non stop. Do tego zapalenie spojówek, wyglądam jakby ktoś mnie pobił. O!

3 lipca 2012 , Komentarze (4)

do terminu. Czas zaczyna lecieć szybko, mam teraz synka w domku (przedszkole zamknięte) więc już jest więcej do zajmowania się i mniej okazji do myślenia o tym co to będzie. Może to i dobrze, bo chciałabym by ten miesiąc zleciał naprawdę szybko.

Upał jest dokuczliwy, ja w ogóle nie lubię wysokich temperatur a co dopiero w 9 miesiącu ciąży. Staję się przez to czasem trochę marudna i zniechęcona. Np. myśl o prasowaniu staje się niezwykle mało zachęcająca.

Torba nadal nie spakowana. Jakoś nie mam weny, ale w końcu się wezmę. Muszę.

Dziś dzień lenia :)

29 czerwca 2012 , Komentarze (3)

Cały czas zastanawiam się nad tegorocznymi wakacjami. Mój poród wypada planowo dokładnie w ich środku co sprawia, że tak naprawdę nie wiem co zrobić. Chciałabym zapewnić mojemu 4-latkowi jakiś kilkudniowy wypad choćby nad jezioro, ale przed porodem boję się, że gdzieś w lesie zacznę rodzić i co? No a po porodzie to wiadomo, raczej się nie da. Nie wiem, naprawdę nie wiem co zrobić z tym latem.

27 czerwca 2012 , Komentarze (5)

Zaczęłam 9 miesiąc. Ostatnie odliczanie:) nie wiem czy bardziej cieszę się że już niedługo ujrzę mojego drugiego syna :) czy stresuję porodem. W każdym razie paniki nie ma, jakoś staram się wyważyć emocje i teraz jeszcze cieszyć możliwością spania i leniuchowania w każdym dowolnym momencie.

Prawdę mówiąc nie mam już wiele ciuchów do zakładania na siebie i nie wiem jak to będzie do końca tego miesiąca. Pomijam fakt, że po porodzie w ogóle nie wejdę w moje stare rzeczy:( trochę kilo zostanie z pewnością.

Pomimo wszystkich dolegliwości końcówki ciąży staram się dostrzegać plusy, których nie miałam z pierwszym synem. A są, są takowe. W szczególności odczuwam korzyści z umiejscowienia łożyska na przedniej ścianie macicy. Nie mam problemów ze spaniem, z kręgosłupem (odpukać), nie mam takich strasznych duszności ani obrzęków stóp jak w poprzedniej ciąży.  I nie mam zaparć (o to było koszmarne). Ogólnie dużo tych plusów. Zobaczymy jak będzie dalej....

Wczoraj szukałam rad jak przeżyć 9 miesiąc (bo wiadomo, ciężko już z tym brzuchem) i znalazłam: pod koniec ciąży rób to na co masz ochotę i dogadzaj sobie bez skrupułów. O, polecam. Dziś spałam do 10-tej, a dlaczego nie?

20 czerwca 2012 , Komentarze (5)

No, pokój przygotowany na przyjście Maleństwa. Pomalowany na piękny błękit (uwielbiam błękity, turkus i niebieskie barwy). Wreszcie się uspokoiłam, bo myślałam, że nie zdążymy (mój mąż zawsze na wszystko ma czas, a ja czasem przez to szaleję :))

Teraz spokojnie oczekuję na to co będzie się działo. 

Ale wiem, że jeszcze sobie poczekam. Mam taką budowę miednicy, że brzuch wysoko jest, kanał zamknięty i do zejścia jeszcze dobre 3 cm. Z pierwszym synem też tak było. Nawet w dniu porodu był tak wysoko, że hej. Czasem zazdroszczę kobietkom, które(tak jak moja koleżanka właśnie teraz) chodzą z malutkim rozwarciem i po odstawieniu luteiny itp. po prostu za moment urodzą. Tym to dobrze.... a ja znów nastawiam się na tę okropną oxy:(

Dzidziuś mój nadzwyczaj spokojny, ogromna różnica w porównaniu do pierwszego synka, który czasem skakał w tym brzuchu (i potem też dawał w kość). Teraz to się nawet martwię czy nie za spokojny....

Ale pada deszczyk :) działa uspokajająco :)

18 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Generalnie w normie. Dzidziuś ma 2342 kg i jest wysoko. Cały czas trzymał rączkę w buzi i nie dał się za bardzo obejrzeć.

Spędziłam weekend u rodziców a mąż pomalował pokój dla Malucha:) męczy mnie już trochę to oczekiwanie. Staram się nie stresować ale myślę jak to będzie z dwójką dzieci.... 

ot, taki krótki nocny wpis....idę spać.

14 czerwca 2012 , Komentarze (2)

tj. na gotowanie. Nawet wielki głód nie jest w stanie zmusić mnie do ugotowania sobie obiadu. To jest straszne. Wcinam kanapki i tyle.

Nie wiem, mój mózg odmawia posłuszeństwa jeśli chodzi o wymyślanie potraw, znudziło mi się to po prostu. 34 tc u mnie ma smak LENIA. Baaardzo dużego w dodatku. 

Och jak mi źle z tym:(

Kłuje mnie spojenie i nawet założenie majtek stało się wyczynem

No to sobie ponarzekałam.

11 czerwca 2012 , Komentarze (3)

jestem bardzo ciekawa jak tam mój Malutek w brzuszku. W piątek usg, którego nie miałam już od przeszło miesiąca. Bardzo ciekawi mnie waga dzidzi, bo czuję, że sobie sporo przybrał. 

Powoli, bez pośpiechu (co u nas normalne) układamy kolejne puzzle pod tytułem: przygotowania do dnia 0. Dziś przyszły zamówione przeze mnie pieluchy - 320 sztuk i chusteczki nawilżone, kupiłam też koszule do szpitala i nawet wyciągnęłam z szafy torbę do szpitala. Zamówiłam też parę nowych śpiochów i kaftaników :) oraz krem, mydełko, patyczki itd. Teraz z listą w ręku pozostało mi to wszystko spakować.

Nie wiem czy powinnam uczestniczyć w malowaniu pokoju dla malucha. W tamtej ciąży malowałam prawie cały dom (bo akurat się wprowadzaliśmy), ale teraz jakoś mam większą świadomość, że może to być (choć  nie musi) szkodliwe. Nie wiem....

No brzusio wzbudza powszechne zainteresowanie na ulicy...czyżby tak mało kobiet chodziło w zaawansowanej ciąży, ukrywają się? dziwne to uczucie gdy niemal każdy lustruje mój brzuch.

8 czerwca 2012 , Komentarze (6)

Ale miałam wczoraj płaczliwy dzień, hormony buzowały aż strach. Sama siebie nie znoszę w tych momentach.  Musiałam ratować się tzw. "comfort food" czyli jedzeniowymi polepszaczami nastroju. Poszłam więc po ciasto - koniecznie czekoladowe (dlaczego u nas w piekarniach tak mało jest prawdziwie czekoladowych ciast, w Anglii to dopiero sobie człowiek wysmarował co nieco :)). A na kolację zrobiłam własną pizzę na pełnoziarnistym spodzie. Ale i tak ryczałam co chwilę :)

Dziś jest ok. Pierwsza partia ubranek spoczęła wyprasowana w komodzie. Teraz wezmę się za tę drugą, przy czym pracy będzie więcej, bo to ubranka po moim pierworodnym i mają staare pożółkłe plamy na sobie. Muszę więc najpierw je usunąć (o ile zejdą), a potem wyprać w dziecięcym proszku.

Brzuszek rośnie, mały grzeczny, ja ćwiczę regularnie. Szybciej, szybciej czas niech leci.