Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velonick

kobieta, 46 lat,

164 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55 kg na resztę życia :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Mam już tak niewiele do celu, a może bardzo dużo -  nie wiem.....

Nie ważę się aby się nie załamać. W ciuchy swoje wchodzę, choć ciasnawe sa niektóre spodnie. Przydałoby się zrzucić ze 2 kiloski.

No to się wzięłam. Wczoraj jednodniowa dieta owsiana. Bardzo przyjemna, głodu nie czułam wcale i brzuch spadł. Cud. Będę ją stosować co poniedziałek. Reszta tygodnia w normie, ale całkiem odpuszczam słodycze, bo one są moja zgubą.

Na roczek Adasia chcę być szczuplejsza - to mój cel...spinam du.. i do dzieła.


2 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Ach, dawno mnie tu nie było. Poświęciłam się maleństwu i rodzince mojej. Z dnia na dzień synowie rosną, a młodszy już ma 5 miesięcy z kawałkiem. Za 3 tygodnie wracam do pracy.

Podsumowując rok 2012 to był on całkowicie poświęcony ciąży i wychowywaniu Dzidulka (jak nazywa go mój starszy syn). Piękny rok, spokojny, cudowny, spędzony na dbaniu o siebie i Małego. Rok przerwy od obowiązków zawodowych, rok wspaniałego macierzyństwa. Czasem bywa się zmęczoną ale nie ma nic piękniejszego niż bycie matką. Moje dzieci są dla mnie motywacją do działania. Rok 2012 spełnił moje marzenie o rodzince 2+2. Super.

A co dalej. Się okaże....

Postanowienia na 2013 są oczywiście.

1. Waga musi wrócić do stanu sprzed ciąży

2. Ćwiczyć regularnie.

3. Dbać o rodzinkę jeszcze więcej i kochać dzieciaki jeszcze bardziej (nie wiem czy można jeszcze bardziej)


4 października 2012 , Komentarze (3)

Bycia z wagą ponad 60 kg. Grubo... hmm. 

Zdobyłam się na jedno postanowienie. " Już nigdy nie będę płakać przez słodycze". Oto ono. Mam dość. Piszę chaotycznie, ale naprawdę mam dość. Wszystkiego.

Muszę poradzić sobie ze sobą. Ale nie wiem jak. 

A poza tym. Uwielbiam mojego synka, jest taki spokojny. Nie to  samo co pierwszy syn. 

Ale mimo to mam doła. Mąż niewiele mi pomaga, staram się jak mogę, sprzątam dom na chrzciny, a z jego strony nic. Mam dość! Nie chcę być tylko sprzątaczką, kucharką itd. Naprawdę mam po dziurki w nosie tego. 

13 września 2012 , Komentarze (3)

myślałam, że waga jakoś wróci do siebie, ale nic. Biegam już 3 tygodnie, po 3 dni w tygodniu przez 30-45 minut. I co? i nadal nie wchodzę w większość dawnych rzeczy. Postanowiłam więc wykupić dietkę, bo już sama sobie nie poradzę. 

A za miesiąc chrzciny...

24 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

czyli pozostałości okresu ciąży. Trochę sobie folgowałam i pozostało mi 5 kg :(

Ale już się biorę za te 5 kg - już 2 dni nie biorę się za żadne słodycze, tylko dietka zrównoważona i biegi wieczorne. 

Waga na dziś 64,8 kg.

Motywacja wysoka.


16 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

No wracamy do rzeczywistości. Zbliża się koniec połogu, mąż już po urlopie, można zacząć odchudzanie. Tzn. Na razie nie robię dietki, bo karmię i trzeba się odżywiać, ale zaczynam biegać i ćwiczyć na stepperku.  To na pewno!

4 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

I w dodatku karmię piersią co skutecznie uniemożliwi mi zrzucenie tych 5 kg. Organizm musi mieć "zapas" na mleko i nie pozwoli mi tego tak łatwo stracić. 

Ale może powoli, powoli....

Gorsze, że nie mam ciuchów do obecnego wyglądu. Jesień będzie koszmarna pod tym względem, a ja tak kocham jesienne klimaty.

25 lipca 2012 , Komentarze (6)

Klops kompletny. 1 tydzień po porodzie - 67 kg. Katastrofa w 3 aktach.

Moje ciało wygląda....no cóż, nawet nie wiem jak to określić. W każdym razie nie czuję się dobrze w swoim ciele. I długa droga przede mną, aby wyglądać jak przed ciążą.

Ale dziś na stepperku - 400 kroków + 30 brzuszków. Od czegoś trzeba zacząć....

Nie muszę chyba dodawać, że ubrań w obecnym rozmiarze brak :(

Mały jest grzeczny i kochaniutki, a mama ma chwilowego doła związanego z wyglądem...

21 lipca 2012 , Komentarze (8)

Waga 3100 kg, 54 cm. Jest cudny i zdrowiutki. :)))))

Poród lekki, ale opiszę wszystko później bo gości mam mnóstwo.

17 lipca 2012 , Komentarze (6)

Wczoraj wieczorem zaczęły się regularne skurcze. Co 5 minut, choć bolesne jak na miesiączkę. Liczyłam je do 1 w nocy, po czym usnęłam. Dziś rano plamienie i wybrałam się do szpitala. Zrobili mi ktg, zbadali i kazali w domku czekać na mocniejsze skurcze i/albo pęknięcie wód. Mało miejsca mieli na patologii, zresztą może to i lepiej. Nie wiem. 

Tak więc czekam na większe bóle. 

Na razie rozwarcie na 1 palec.