Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velonick

kobieta, 46 lat,

164 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55 kg na resztę życia :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2013 , Skomentuj

No, kiedy? Od 5 sierpnia zaczynam, a doczekać się już nie mogę. 

Wczoraj po raz pierwszy użyłam depilatora. Kupiłam to narzędzie tortur, bo dosyć mam tych maszynek i ciągłych kropeczek na nogach. Wczoraj udało mi się wydepilować z 70% włosków, bo inne były za krótkie i już miałam dość bólu. Liczę na to, że dalsze depilacje już będę mniej bolesne. Uff...

1 lipca 2013 , Komentarze (1)

Szykujemy się do roczku synusia. Mieszanka gości różnych, nie wiedziałam więc gdzie wyprawić uroczystość. Mieszkanie małe, urobić po pachy się nie chciałam, zresztą i z dzieckiem nie bardzo jest jak. Rodzice moi zrobili nam niespodziankę i "postawili" imprezę w restauracji. Nic wielkiego, ale zawsze...teraz się zastanawiam, czy to dziwnie nie będzie. No nie wiem... w każdym razie nie wiem (jako, że kobietą jestem, ha, ha) co na siebie włożyć?

Szukam więc stroju odpowiedniego, ale przymierzając sukienki w sklepach stwierdziłam, że mimo powrotu do swego rozmiaru, ciało za bardzo galaretowate jeszcze na jakieś kuse długości. Stawiam więc na spodnie i szałową bluzkę. Może pogrzebię w szafie i coś znajdę... 

Wyciągnęłam stepper i zamierzam ćwiczyć nareszcie...

10 czerwca 2013 , Komentarze (2)

choć miły bardzo. Intensywny. Zaczęliśmy od piątkowego pobytu na mieście z dzieciakami. 

Zahaczyłam o bibliotekę i wypożyczyłam kilka książek.

Potem zupka w ogródku przy restauracji, spacer na plac zabaw i ogólnie zabrało nam to 3 godziny. Fajnie. Nie lubię w piątek wracać do domu i siedzieć. Muszę się jakoś zresetować po pracy.

Sobota jak sobota, pełna pracy i malowaliśmy balkon; niedziela przyjemna, również spędzona na powietrzu. I zleciało szybciutko. Ach, ja chcę urlop.....

5 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Jak już pisałam moja figura wraca do normy po drugim dziecku. Już nie stresuje się codziennie - " co na siebie włożyć?", bo wchodzę w moje stare ciuchy. Jest ok. Wobec tego nie zajadam stresu i ogólnie jest lepiej. 

Zamierzam dalej rozwijać się i podjęłam się zmiany swojego życia na lepsze. Na początek:

Dom

1. Utwórz ?Kalendarz oczyszczenia domu z barachła?. Co dzień wybieraj mały obszar do ogarnięcia:
Dzień 1: porządek z czasopismami,
Dzień 2: porządek z płytami DVD,
Dzień 3: segregujemy książki,
Dzień 4: porządek z naczyniami kuchennymi itd.

2. Przestrzegaj reguły: ?Wszystko ma swoje miejsce i zawsze odkładam wszystko na swoje miejsce?. W ciągu tych 100 dni przestrzegaj 4 prostych zasad:
Gdy coś biorę, odkładam to na swoje miejsce.
Gdy coś otwieram, zamykam to.
Jeżeli coś upuszczam, podnoszę to.
Jeżeli coś zdejmuję, zawsze odwieszam z powrotem
.

Szczęście

3. Wszyscy psychologowie są zgodni ? należy codziennie wypisywać od 5 do 10 rzeczy, za które jesteś wdzięczny.

4. Sporządź listę małych 20 rzeczy, które uwielbiasz robić i upewnij się, że w ciągu najbliższych 100 dni będziesz robił przynajmniej 1 dziennie. Dla mnie to jest np. pisanie artykułów. Dla Ciebie to może być czytanie książki czy spacer z psem.

5. W ciągu kolejnych 100 dni śmiej się przynajmniej raz dziennie.

Zarządzanie czasem

6. W ciągu najbliższych 100 dni zawsze miej przy sobie notes. Zapisuj do niego wszystkie myśli (sprawy, listy rzeczy do zrobienia, daty spotkań itp.), dzięki czemu oczyścisz swój umysł.

6a. Sprawdź, jak w ciągu 5 dni wykorzystujesz swój czas ? ile czasu zajmują dojazdy do pracy, sprzątanie, odpoczynek. Dzięki temu zorientujesz się jak wykorzystać pozostałe 95 dni.

7. Wybierz 1 zadanie o niskim priorytecie, którego możesz nie wykonywać przez najbliższe 100 dni. Zamiast tego skup się na zadaniach o wysokim priorytecie.

8.
Określ 5 rzeczy, z powodu których ciągle tracisz czas. Jak domyślasz się, też można to zoptymalizować (np. grać / oglądać TV / siedzieć na Facebooku nie więcej niż 30 minut dziennie)
9. Zrezygnuj z wielozadaniowości i przez najbliższe 100 dni wykonuj tylko 1 rzecz dziennie, usuwając przy tym ?rozpraszacze?.

10. Przez najbliższe 100 dni twórz wieczorem plan kolejnego dnia.

11. Przez najbliższe 100 dni zaczynaj od najważniejszych spraw i dopiero później przystępuj do pozostałych.

12. W ciągu najbliższych 14 tygodni rób przegląd każdego tygodnia. Podczas takiego przeglądu tygodniowego odpowiedz sobie na następujące pytania:
Co udało mi się zrobić?
Z czym sobie nie poradziłem (-am)?
Co robiłem tak, jak należy?

13. W ciągu najbliższych 100 dni poświęcaj co wieczór parę minut na zrobienie porządku na biurku. Niech z rana przywita Cię idealny porządek.

14. Przez najbliższe 100 dni, zanim przejdziesz od jednego zadania do kolejnego, zadaj sobie pytanie: czy rozsądnie wykorzystuję swój czas?

źródło: internet

Podkreśliłam rzeczy w tej chwili najważniejsze dla mnie. Wczoraj  już, zamiast oglądać bezsensownie tv, posprzątałam dwie półki z moimi bluzkami.

28 maja 2013 , Komentarze (3)

Moja waga wraca do normy. Cieszy mnie to niezmiernie, że zmieściłam się w jedne z moich szczuplejszych dżinsów bez wciągania brzucha i spinania pośladków. Oficjalnie można powiedzieć, że wróciłam do ubrań sprzed ciąży 10 miesięcy po porodzie. Hurra !!! Moja radość jest ogromna. Oczywiście ćwiczyć trzeba, by ujędrnić to i owo, bo na plażę to ja jeszcze w tym roku swobodnie nie wyjdę (no, ale w pareo to dam radę:)) Naprawdę polecam dietę owsiankową 1 raz w tygodniu. Działa :)

Mój nastrój powoli się poprawia, ale zmęczona momentami jestem strasznie. Gotować za dużo nie gotuję bo nie mam sił. Jemy na szybko, jakiś makaron lub zupę. W ogóle, kto wymyślił gotowanie ???? Jeść lubię, ale nie gotować.


16 maja 2013 , Komentarze (3)

im więcej robię by schudnąć, tym bardziej tyję. Ja nie wiem co jest....

A może już mi się nie uda i lepiej pogodzić się z tym faktem, może już zawsze będę "grubawa" taka okrąglejsza, mniej atrakcyjna i w ogóle średnia i do niczego....po moim wpisie widać mój nastrój, który mnie ogarnął. Mam jakąś deprechę straszną, która nie chce przejść. Zmęczona jestem i nie radzę sobie ze sobą....ciągle tylko praca, pranie, sprzątanie, gotowanie, 2 małych dzieci, przy których trzeba WSZYSTKO zrobić, prasowanie, zbieranie rozrzuconych zabawek, prasowanie, a jeszcze pobawić się z dziećmi, w międzyczasie zmienić pracę na lepszą bo pieniędzy mało. Nie ja wysiadam, mój umysł i moje ciało już nie może....

Co robić, kiedy będzie ten lepszy czas?

6 maja 2013 , Komentarze (5)

1. Jeśli jesteś zadowolona ze swojego ciała i w pełni je akceptujesz znaczy że jesteś atrakcyjna.

2. Najważniejsze jest zdrowie.

3. Zdrowa dieta i regularne treningi to podstawa. Dzięki temu osiągniesz swój cel.

4. Od czasu do czasu możesz pozwolić sobie na coś nadprogramowego.

5. Nie licz kalorii, najważniejsze są proporcje białko/węglowodany/tłuszcz

6. Nie patrz na kilogramy tylko na centymetry. Możesz mierzyć również zawartość tłuszczu i mięśni w organizmie. 

7. Ćwicz i odżywiaj się tak aby spalać tłuszcz - nie "zjadaj" swoich mięśni. 

8. Ćwicz siłowo i aerobowo - dzięki temu staniesz się silniejsza i szczuplejsza.

9. Wykonanie w 100% planu żywieniowego i treningowego jest dowodem prawdziwej siły woli. 

10. Uwierz w siebie i zmień swoje życie na zdrowsze i lepsze !! wiem że potrafisz.


25 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

.... że tym razem się uda. 

Ja znalazłam wiosenne motywacje:

1.Powtarzam sobie: "bardziej kochasz siebie, czy te słodycze (inne jedzenie)?" I odpowiedź jest jedna: oczywiście, że siebie. I nie podjadam.

2.A jeśli już to na modłę Francuzek: tylko odrobinę. Na przykład dziś kupiłam drożdżówkę, ale dosłownie do kawy skubnęłam z niej dwa kęsy (w dodatku małe!). I koniec. Francuzki nie odmawiają sobie niczego, ale za to wszystko jedzą w małych ilościach. Proste? prościutkie! To odkrycie, wyczytane na jednym blogu, stało się dla mnie wręcz kultowym, bo od tej pory stałam się Francuzką mentalną :)))) 

"Typowa Francuzka je dobre jedzenie z uśmiechem. Polka niestety martwi się, że je źle i za dużo.
Francuzki jedzą dużo więcej owoców i warzyw niż my .
Jedzą trzy razy dziennie i na pewno nie podjadają!
Wyznają „syndrom zamka błyskawicznego” ( jak się prawie nie dopinasz to jest źle) i nie wskakują codziennie na wagę.
Celebrują jedzenie, a nie nieświadomie połykają przed telewizorem.
Piją wino regularnie, ale tylko do obiadu – najwyżej dwa kieliszki.
Chodzą piechotą wszędzie tam gdzie mogą, uwielbiają targi warzywne.
Nie stosują diety, a rozmowa o niej to „ faux pas”.
Jedzą wszystkimi pięcioma zmysłami, przez co „ mniej wydaje się więcej”.
Eksperymentują z przyprawami, starają się doprawić tę samą potrawę zawszę inaczej.
Nie jedzą niczego tzw. „ bez cukru”, „ beztłuszczowego” albo sztucznie pozbawionego naturalnego smaku. Wybierają prawdziwe jedzenie ale robią to z umiarem.
Jedzą dużo jogurtu własnej roboty.
Piją wodę w temperaturze pokojowej przez cały dzień."

Taka motywacja mi się podoba :)


23 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

we właściwym kierunku. Cieszę się, że dziś założyłam dżinsy, które jeszcze niedawno były "niedopuszczalne" na wyjście. Happy, happy :)

Tempo mam wolne, ale najważniejsze, że brzuch maleje, pupa także, a ja nie cierpię głodu. Jeszcze ze 2, 3 tygodnie bez słodyczy i będę lubić swoje odbicie w lustrze (teraz jeszcze tego nie mam).

Dziś poranek ciężki - dzieci z rana urządziły powszechny płacz - każde z innego powodu. A mamie serce krwawi, bo do pracy wyjść trzeba na czas. Na szczęście jednak udało ukoić się płacze.

Dziś znów nie dam rady pobiegać - mąż w delegacji, sama z dwójką dzieci, więc mam co robić. 

22 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Zastanawiam się dlaczego tak długo nie pisałam nic.... hmm, a już wiem...

To od początku roku choroby przewalały się przez moja rodzinkę, najpierw od stycznia dzieci, raz starszy, potem młodszy, potem z młodszym w szpitalu, potem ja w szpitalu (masakra), potem znów starszy chory i tak upłynęły mi 2 miesiące, nawet się nie obejrzałam. Marzec zleciał tak jakoś "byle do wiosny" i "byle do świąt". A kwiecień powitał mnie z chęcią do walki z kilogramami... początek roku 2013 okazał się próbą dla rodzinnego zdrowia, ale wyszliśmy cało :)

No to ja już na diecie. Drugi poniedziałek owsiankowy.... kocham owsiankę i taki dzień, kiedy nie muszę jeść innych rzeczy to dla mnie wybawienie. (nie muszę gotować, a mąż zazwyczaj zjada "resztki" po niedzieli).

Na owsiance zresztą opieram w całości moja dietę, bo i w tygodniu stawiam na owsiane śniadania. Chyba dostałam hopla na tym punkcie, ale jakże przyjemy i zdrowy ten bzik...

Jak miło teraz, kiedy ciepło, ach...