Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Miałam już kiedyś jedno konto na Vitalii ale że przez kilka lat, pasek zamiast w dół ciągle rósł w góre było mi wstyd. Postanowiłam założyć nowy pamiętnik jako symbol nowego początku i wreszcie osiągnąć sukces.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31449
Komentarzy: 369
Założony: 4 października 2010
Ostatni wpis: 3 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ChceBycMama

kobieta, 37 lat, Poznań

164 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 listopada 2012 , Komentarze (3)

Mąż ciągle w trasie ostatnio ma dalekie kursy wiec prawie ciągle go nie ma. Matwie się bo nie ma nawet kiedy dobrze się wyspać.

Ja z małym musimy sobie radzić sami, choć smutno, bo od dawna ciągle byliśmy razem. Szczególnie w niedziele nudno i przykro. Moi rodzice pracują za granicą. Mam na miejscu dziadków, ale nie byłam jeszcze z małym tak na dłużej, bo nie wiem jakby sie zachowywał bez zabawek, fotelika itp. Ale muszę kiedyś napewno spróbować.

Dietowo bez zmian, ostatnio jadłam dużo jabłek (bo dozwolone, dobrze miały wpływać na trawienie itp.) i wpływały tak dobrze, że mały dostał wodnistych kupek i przez to lekarka nie zgodziła się podać mu drugiej dawki rotawirusów. I przesuneli nam termin i teraz nie jem jabłek;) i jest lepiej. Waga waha się pomiędzy 71,4 a 71,9 kg. Nie mogę się doczekać 69,9;DDD

26 października 2012 , Komentarze (3)

Mój Adaś od kilku dni zachowuje się jak aniołek. Leży sobie na tapczanie, nie płacze, nic nie chce...:D tylko smoczek mu muszę podawać jak mu wypadnie. Ja oglądam sobie moje seriale, a on swoje zabaweczki;D

BYliśmy na spacerze, zimno dziś ale słoneczko u nas pięknie świeci. Wróciliśmy o 14 ze spaceru, rozebrałam go, a on sobie zasnął dalej i śpi nadal...Cud - nie dziecko.

 

Weekend zapowiada się super. Wpada siostra ze szwagrem, pewnie spędzimy miło niedziele. Przynajmniej jakaś odmiana.

 

Dietkowo nawet spoko, niestety wieczorne wpadki powodują, że nie tracę na wadze, ale powoli i dojdę do mojego celu...zobaczycie;)

18 października 2012 , Komentarze (4)

Nigdy nie mam pomysłu na tytuł, a sądzę, że pora już skończyć z odliczaniem "po porodzie"  - 2, 6 10, 11 tygodni po porodzie.  Było - minęło.

 

Zaliczyłam przedwczoraj solarium i choć poszłam tylko na 10 minut - tak spiekłam sobie plecy i tyłek, że dopiero po drugiej nocy czyli dziś jakoś funkcjonuje. Wczoraj mąż poszedł nawet sam na spacer. Bo tak mnie bolało, że nie byłam w stanie stanika założyć.:( głupia - w końcu ponad rok moje ciało nie doznało słońca - mogłam iść na 7 minut. Ale już jest lepiej.

 

Powoli przekonuje się do myśli, że musiałabym zacząć ćwiczyć. Po ciąży bolą mnie stawy, kręgosłup, czuje się jak staruszka. Jak już siądę to ciężko mi się wstaje;) Trzeba by się rozruszać.

 

Malutkiemu ciągle dokucza brzuszek. Pręży się nieraz i ma momenty że strasznie płacze i nic nie jest w stanie go uspokoić. Nie mogę się doczekać, kiedy to minie.. Poza tym teraz dużo czasu z nim spędzam. Całe dnie i noce, bo mój mąż pracuje i wraca z trasy około 4- 5 nad ranem więc spi w innym pokoju jak wraca, żeby choć trochę odespać trasę. Przyznam, że dobrze z nim miałam te pierwsze 2 miesiące po porodzie. Teraz jak jestem sama to ciężko jest czasem, zwłaszcza jak Adasiek płacze a ja już jestem zmęczona. Ale za to finansowo stajemu na nogi po 6 miesięcznym bezrobociu męża.

 

Mały się zdrzemnął bo w ciągu dnia jakoś nie za bardzo pospał. Na spacerze też tylko przymykał oczka. ...

 

Dietkowo troszkę lepiej, waga znów leciutko w dół....

7 października 2012 , Komentarze (4)

Trzeba przejść na dietę. Nie ma się co oszukiwać. Więcej kilgramów bez wysiłku już nie spadnie...Nie na jakąś tam restrykcyjną ale po prostu na MŻ.

 

Mój cel pośredni: do Świąt Bożego Narodzenia  - 67 kg

 

6 kg w 12 tygodni to bardzo realistyczna wizja....

5 października 2012 , Komentarze (2)

Po kontrolnej wizycie u gin. - wszystko ok;) Można rodzić drugie;D

Adaś rośnie, mężuś znalazł pracę (na razie na okres próbny ale mamy nadzieje że bedzie umowa na dłużej) - także wszystko zaczyna się układać...Finansowo po chcrzcinach też stoimy nieźle.

Z dietką słabo. Wieczorem, kiedy mały zasypia odczuwam silną potrzebę zrelaksowania się przy jedzonku i przegryzkach;( niestety. Mam nadzieje że uda mi się z tym zerwać. Waga dziś 72,5 kg

Dokładnie 2,3 dzieli mnie od powrotu do wagi sprzed ciąży a miałam przecież zrzucić więcej...

 

Jeśli chodzi o dbanie o siebie to fryzjer zaliczony (przed chrzcinami ) Kupiłam sobie też wdzianko takie na jesień w kolorze morskim i szal do tego, dwie prary nowych dzinsów. Muszę upolować jeszcze jakieś bluzeczki i z garderobą też będzie nieźle.

... i tak leci dzień za dniem..noc za nocą. Nudny ten mój wpis jak flaki  z olejem, ale co też matka Polka na macierzyńskim może mieć ciekawego do powiedzenia;D  

 

27 września 2012 , Komentarze (4)

W niedziele odbyły się chrzciny Adasia. Tak się bałam kościoła, że stres miałam chyba większy niż na ślubie;D Jeszcze przed wyjściem z domu mały tak się rozbeczał, że myślałam że bedzie masakra, nawet w aucie pod Kościołem płakał jeszcze. Ale zdarzył się cud i w Kościele sie zdrzemnął a jak go wyciągnełam i ksiądz mu lał głowę to nawet się uśmiechnął...:D Także z duszą na ramieniu wytrzymałam te 45 minut ale było spoko. W restauracji pozniej tez grzeczny jak nie wiem co. Lezal sobie w wózku i nie płakał, tylko jak był głodny. Normalnie jak nie moje dziecko. ;D

 

Waga ciut ciut z tygodnia na tydzień spada. Już mieszcze się w spodnie sprzed ciąży...Jest git.

 

Mały na dzień przed chrzcinami dostał kataru.:( Do tego w nocy pokasłuje troche, wiec sie wystraszyłam i pojechalismy do lekarza. Ale na szczescie oskrzela na razie czyste i oby tak bylo.Ten kaszel to niby z wydzieliny a noska troche. Jak ma pełny nos i mu zaświszczy to tak odkasłuje sobie. Odciągam mu fridą, ale strasznie tego nie lubi. Gorączi nie ma, ale strasznie się o niego martwiłam. Naczytałam się w necie o komplikacjach po katarze..zapaleniu oskrzeli i ucha.. Mam nadzieje że nas to ominie.

Mały spi więc mam czas dla siebie uciekam ..papa

18 września 2012 , Komentarze (8)

Właściwie już prawie tydzień temu się skończył. Waga stanęła, ale muszę przyznać, że ostatnio więcej sobie pozwalam;) już pojadam słodycze, zdarzyły się nawet chipsy i paluszki cebulowe..;( Chciałabym jak najszybciej zrzucić te 3 kg, które mi zostały do wagi sprzed ciąży. A potem walczyć dalej. Mój cel to ładna figura na wesele kuzynki w czerwcu  2013 r.

Powoli nawiedza mnie myśl o powrocie do pracy, chociaż to jeszcze 4 miesiące.

Mały już coraz więcej się śmieje. Zwłaszcza w nocy i nad ranem;) Coraz mniej tez spi. Ostatnio nie spał calutki dzień od 7 do 19;)) Zamykał na chwilke oczy, niby zasypiał i budził się za kilka minut..Także są dni, że nie wiadomo co z nim robić. Dzis też nadal nie spi, obudzil się o 8 a już prawie 11:30, ale leży sobie grzecznie...Ile razy w ciągu doby karmicie maluszki?? Bo ja martwie się jego wagą..Na razie jest w normie, ale boje się że wyskoczy z siatki. Ma już powójną brode i taką pyzatą buźkę. Nie chce żeby miał problemy z wagą. Podobno nadwagę dziedziczy się po mamie;( karmie go około 9-12 razy na dobe. Je tak około 10 minut, czasem 5 czasem 15 - ale raczej krótko...A jak jest u was i ile mają maluchy?

 

13 września 2012 , Komentarze (3)

Do dziewczyn, które aktualnie mają małe dzieci...i mieszkają w PL

Która wersję szczepien wybieracie? Chodzi mi o zalecane wlasciwie, bo jestem zdecydowana na 6w 1  i rotawirusy ale nie wiem czy za pierwszym razem dawac tez pneumokoki i meningokoki? Czy z tymi dwoma poczekac do nastepnego szczepienia (pytalam i tak mozna) Jak wy robicie?

10 września 2012 , Komentarze (2)

Dziś byliśmy na USG bioderek. Na szczęście wszystko jest ok i nie musimy już małego szeroko pieluszkować...

Adaś rośnie ...skórka zrobiła mu się już taka jaśniutka jak u bobasa;) Tylko na czole dostał takich chrostek, najpierw myślałam, że to potówki, ale położna mówi, że może to być skaza białkowa, więc odstawiłam wszystko pochodzenia krowiego i chyba faktycznie troszke lepiej. Poza tym mamy małe problemy z brzuszkiem. Mimo, że daje mu sab simplex, delicol i Bigaie - ciagle sie napina i pręży i widać, że męczą go wzdęcia. Więc troszkę uważam z jedzeniem...Nie płacze bardzo, ale widać że mu to przeszkadza...

Chrzciny zaplanowane na koniec września, jestem juz zapisana do fryzjera. Waga powoli ale cały czas w dół. Jem dziennie tak około 2000-2500 kcal - w ciąży jadłam nawet ponad 3000 kcal czasami (nie ograniczam się specjalnie ale tyle to wychodzi) tak 0,5 kg na tydzień spada bez wysiłku. Jeszcze 2 kg zostały do wagi sprzed ciąży. A potem zobaczymy ile uda mi się do upragnionej 60 schudnąć...

Adaś śpi więc mam jeszcze trochę czasu dla siebie.. trzymajcie się

30 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

..odkąd zostałam mamą;) Wszystko powoli się normuje. Spacery coraz lepiej...

Nocki w miarę. Po karmieniu o 19. mały śpi nawet 4,5 godziny...

Poza tym tak od 2 h do 3,5 h czyli nienajgorzej.

Ja stałam się bardziej zorganizowana. Na razie jeszcze nic nie wypaliło z fryzjerem i tipsami, ale zrobilam krok dalej i zaczełam dbać o brzuszek. Kupiłam dwa opakowania masła do brzucha Palmers za radą jednej z Vitalijek i stosuje dwa razy dziennie.

Wymiotów u malego od ponad tygodnia brak, wiec się cieszę. Ulewa nadal często, ale to sie zdarza, wiec tym tak bardzo się nie martwie. Poza tym zważyłam go dziś rano i waży już ponad 4,5 kg wiec ładnie przybral ponad kilogram w miesiąc.

Wyrasta tez powoli z swoich pierwszych ubranek...Za chwilę nie będzie noworodkiem. Chciałam się podzielić z wami moimi przemyśleniami. Fajnie mieć dziecko. Ale paradoks polega na tym , że tak bardzo chcemy je mieć, staramy się o nie i marzymy, a gdy się już urodzi - usypiamy je i modlimy się by na chwile zapomnieć, że je mamy i mieć chwile dla siebie..jak dawniej. To tak na wesoło. Bo kochamy nasze dzieci, ale czyż taka nie jest prawda...?

 

Wczoraj spotkaliśmy na spacerze dwie pary znajomych, którzy nie mogą mieć dzieci. Widziałam jak nam zazdroszczą, z resztą mówili, że zazdroszczą. Dotarło do mnie jak wielkie mamy szczęście. Bez problemu udało nam się zajść w ciąże, mieć to o czym inni marzą latami, leczą się w klinikach, płacą krocie za in vitro. Nie można nie docenić tego szczęścia...

 

Już w trakcie porodu dwie myśli dodawały mi otuchy w bólach. Po pierwsze, że każdy skurcz przybliża mnie do końca porodu i że jest to kolejny krok w stronę mojego dziecka. Druga myśl to właśnie o tych znajomych, którzy nie mogą mieć dzieci. Oni oddaliby wszystko by cierpieć te bóle zwieńczone narodzinami...to tyle moich porannych rozważań ...pa