Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Taka ze mnie babka, co to zawsze miała słabość do dobrego jedzenia ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 84564
Komentarzy: 276
Założony: 24 października 2010
Ostatni wpis: 23 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Jolantka1981

kobieta, 43 lat, Wrocław

166 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2012 , Komentarze (7)

Od świąt próbuję zrzucić kilogramy. No może święta nie były, aż tak dawna, więc tych kilogramów też nie było by aż tyle, no ale 2 kg....1kg - tak dla przyzwoitości mi się należy ;-) A tu nic no może coś koło 0,5 kg.  Mało ;-(
No i pojawia się w mojej głowie pytanie dlaczego? Dlaczego ja? dlaczego nie?
Postanowiłam więc przeanalizować przyczyny braku mojego sukcesu i oto do czego doszłam :-)
1. to wszystko przez mojego męża, który robi pyszne kanapki, sam nie potrafiąc zrezygnować z pieczywa, robi mi tzw. "smaka",
2. będąc na diecie nie powinnam karmić mojej córki, która zawsze coś zostawi - nie doje, a ja gospodarna matka dojadam po niej, nawet jeśli nie jestem sama głodna,
3. bałam się , że na trzecim miejscu będzie moja słabość do słodyczy, ale....z dumą przypomniałam sobie sytuacje, w których odłożyłam batonik, czy czekoladę, którą sięgała moja słaba prawa ręka ;-) (wyjątkiem jest dojedzenie wczoraj niedojedzonego pączka przez moją córkę)
4. moja praca nie sprzyja odchudzaniu, wszystkiemu jest winny szef , który zarzuca mnie wirem pracy , gdzie ciężko jest wygospodarować przerwę na siku, nie mówiąc już o regularnym jedzeniu małego "co nieco"
5. brak regularnych ćwiczeń - patrz punkt 4 , kiedy wracam zmęczona z pracy nie mam ochoty na nic, no może na większość rzeczy w tym ćwiczenie....chociaż w niedzielę sobie poćwiczyłam ;-) , ale niedziela jest raz w tygodniu.....
6. na miejscu szóstym jest nieregularne jedzenie patrz pkt.  2 i 4, plus fakt, że nie mam pomysłu co sobie przygotowywać, żeby było zdrowe i niekaloryczne, kiedyś korzystałam z diety vitalii i teraz bazuję na jakiś historycznych, przypadkowych zestawieniach, ale to już jest nudne ;-(

Jak sobie z tym poradzić, co zmienić? Nie chcę iść na skróty zależy mi na trwałej utracie wagi, więc odrzuciłam myśl o dopalaczach odchudzania. Zamierzam uruchomić plan B. Jeszcze tworzę go w swojej głowie, ale niebawem wcielę go w życie. Ciekawe, czy się uda?

yes i can!

9 kwietnia 2012 , Komentarze (6)

Święta, święta i po świętach, czas zleciał nieubłaganie, ale zostało mi coś na pamiątkę....niestety.
Miało być mało i rozsądnie, a wyszło jak zawsze. Mimo najszczerszych chęci moja strategia na święta wzięła w łep.Na wadze przybyło po I dniu 1,2 kg, jutro waga pewnie też będzie nieubłagana. Mam jeszcze zamiar dzisiaj troszkę się pogimnastykować i zacząć przeciwdziałać tej zwyżce kilogramów.
Swoją drogą to straszny dyskomfort taka ciągła walka o kilogramy. Jak znaleźć złoty środek na to wszystko, żeby nie zwariować?!

No i moja zmora brzuch, niby było lepiej ale jednak mam oponkę, której nie lubię.
Znowu muszę zacząć ćwiczenia Weidera może tym razem dojdę do 10tego dnia.....

2 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

No i jestem. Wróciłam. Wróciłam do Vitalii i do odchudzania. Widzę, że sporo się tu pozmieniało... widzę, że są tu dobrze znane mi "wpierające dusze" ;-) Więc do dzieła!

U mnie bez zmian waga kręci się na poziomie 79 kg. No od pół roku mam zastój i walczę, żeby nie było więcej. Od wrześniowego wypadku, który wstrzymał mój plan na dobre minęło pół roku. Przedtem najmniej najlepszy wynik jaki osiągnęłam to 76,5 kg.
Waga dawno mnie tak nie rozpieściła. Teraz jest 3 kg więcej. Ale i tak się cieszę, bo gdzieś po drodze wróciło nawet i 83 kg , ale je zwalczyłam.

Od miesiąca ciągle jestem chora, a to angina, teraz zatoki jedno i drugie kiepsko leczyłam metodą "przechodzoną", więc teraz muszę się wyleczyć i siedzę w domu na kolejnym antybiotyku. Okoliczności ewidentnie niesprzyjające odchudzaniu i ćwiczeniom na siłowni, na której dobry miesiąc nie byłam.

Czuję, że muszę coś zacząć działać, bo jak tak dalej pójdzie zaprzepaszczę dotychczasowy wysiłek i efekt , jak wypracowałam. No na dietę Dukana nie wrócę, za dużo się naczytałam o jej negatywnych skutkach dla zdrowia, ale ostatnio pomyślałam, żeby po prostu zacząć jeść dużo warzyw i owoców, chudego mięsa i np. wprowadzić dwa koktajle proteinowe. Akurat za tydzień święta, więc podejdę do tego po świętach, żeby się niepotrzebnie nie stresować.

Mam zamiar zrzucić około 1 kg na tydzień. Jestem ciekawa , czy mi się uda
Trzymajcie kciuki !

20 września 2011 , Komentarze (5)

(Tak na marginesie jest to moja druga próba dokonania dzisiejszego wpisu, prawie cały skończyłam, kiedy mnie stąd "wywaliło". )

No to po pierwsze chciałam się pochwalić, że wprowadzone przeze mnie zasady co do odżywiania, chyba się sprawdzają. W ciągu 5 dni odnotowałam spadek wagi o 0,9 kg .
Więc trzymam się ich dalej ;-)
Dzisiejsze menu wyglądało następująco:
śniadanie; małą jogobella bananowa z łyżką otrąb pszennych + kawa
II śniadanie: 2 małe kromki  ciemnego chlebka ze słonecznikiem z szynką i plastrem sera koziego + mała kawa (dodatkowo piję jedną tabletkę magnezu dziennie, żeby mi go kawa całkowicie z organizmu nie wypłukała)
obiad: zupa jarzynowa, łyżka ryżu i pulpet z mięsa wieprzowego
podwieczorek: pół banana
kolacja: mała jogobella o smaku kiwi i łyżka otrąb

Dzięki takiemu menu cały dzień czułam się lekka i nie miałam wzdęć (co wcześniej często się zdarzało) dodatkowo dzięki codziennej dawce otrąb nie mam problemów z zaparciami. Żyć nie umierać

Gdyby nie ten kołnierz... niestety jeszcze tydzień i idę do kontroli. Dzisiaj miałam wyjątkowo zły dzień, jeżeli chodzi o moje porozumienie z kręgosłupem, strasznie bolała mnie szyja i odcinek ogonowy (pospolicie łupało mnie w krzyżu). Proszki przeciwbólowe poszły w ruch. A tak na poważnie zastanawiam się, czy mi już tak zostanie?
I jak to w życiu - możesz być przez cały czas czujna, a tu ktoś się zagapił i bum. I co z tego , że byłaś ostrożna? Muszę zgłosić roszczenie wypłatę świadczenia za uraz kręgosłupa z ubezpieczenia Oc tego gościa, ciekawe, czy będą z tym jakieś problemy.

Chętnie bym poszła poćwiczyć, albo na rowery. Mój mąż niedawno wrócił z siłowni. Nie przypuszczałam, że kiedyś to powiem, ale brakuje mi tego. Jak sobie przypomnę, jak kiedyś nie mogłam się zmusić do ćwiczeń..... no tak miałam wtedy 95 kg i kilka wałków na brzuchu więcej. Ciężko było zrobić skłon, a co dopiero mówić o ćwiczeniach.
Na szczęście ten okres mam już za sobą i mam nadzieję, że już nigdy nie wróci.

Niedawno obchodziłam z mężem 4 rocznicę ślubu. Mąż mnie zaskoczył pięknym złotym pierścionkiem. Jejuś jak ten czas szybko leci. To już 4 lata. A prawie jak wczoraj....



17 września 2011 , Komentarze (3)

Z uwagi, iż po zrzuceniu moich kilogramów spoczęłam na laurach i od tamtego czasu nie zrzuciłam ani jednego kilograma (ja marudzę, bo chciałabym zrzucić jeszcze 10kg, ale mogłabym się też cieszyć, że waga mi się tak utrzymuje) zaczynam akcję.
W sumie nie zrzuciłam kilogramów, ale to nie jest tak, że nic się nie zmieniło. W sumie, dzięki ćwiczeniom na siłowni, zajęciom na rowerach i stepie mam bardziej jędrną skórę i pozbyłam się kilku cm. (ale nie kg)
Wracając jednak do głównej myśli, muszę się wziąć w garść, póki jeszcze jest czas. Tym bardziej, że przez następne 2 tygodnie, nie mogę wykonywać żadnych ćwiczeń.
Na warsztat idzie jadłospis. Nie oszukuję się, po krótkim okresie ostrożności zaraz jak zrzuciłam niespełna 20 kg , straciłam czujność i pozwalałam sobie na małe "co nieco". A tu kawałek Pizzy, a tu jakieś ziemniaczki do mięska, a tu makaron. W sumie jak ostatnio wyczytałam ziemniaki w małej ilości i bez tłuszczu są niskokaloryczne, ale jednak....

No więc na śniadanko zjadłam jogurt jogobella ligt mały kubeczek - 60 kcal i łyżkę otrąb pszennych z czarną porzeczką. Jestem 30 minut po śniadaniu, popijam kawkę i czuję się nieźle.

O 12.00 było drugie śniadanko kromeczka ciemnego ze słonecznikiem, plaster chudej szynki drobiowej, mały koktajlowy pomidor, małe jabłko.  jest regulaminowe 3 godziny pomiędzy posiłkami o 15.00 obiadek - pulpeciki w sosie pomidorowym mniam ;-)))

15 września 2011 , Komentarze (1)

Jedziesz sobie autem a tu bum. Ktoś się zagapił i wjechał Ci w "tyłek". Nigdy nie miałam jeszcze stłuczki, a tu w takim momencie wpadł na mnie ten nieszczęśnik. Jestem nieuruchomiona na 2 tygodnie, mam gustowny kołnierz i L4, gdyż odniosłam uraz skrętny odcinku szyjnego i stłuczenie odcinka lędźwiowo - szyjnego. Będę siedzieć bezczynnie w domu, zero ćwiczeń i siłki.Tylko patrzyć jak będę przybierać na wadze ;(((
Pełna załamka. moje A6W poszło z dymem, wytrzymałam 5 lub 6 dni. Jestem zła na siebie, co z tą moją silną wolą? Przed okresem rzucam się na słodkie , jak przysłowiowy szczerbaty na sucharka. Buuuuuuu

1 września 2011 , Komentarze (4)

Dawno mnie nie było, ale od czasu do czasu zaglądałam , jak Wam idzie odchudzanie.
Sporo się działo w świecie odchudzających się w tym czasie min. głośna sprawa z dietą Dukana. Szkodzi, czy nie? Może powodować poważne konsekwencje??? Teraz pewnie się o tym nie przekonamy, ale za kilka lat..... kto wie.
Koniec z tym pesymizmem! Ja już Dukana zostawiłam. W sumie od maja się nie odchudzam - ale pilnuję. Przez 4 miesiące udało mi się utrzymać wagę na tym samym poziomie +- 1 kg.
Kontynuuję zaczęte ćwiczenia, ostatnio zaczęłam również chodzić na indoor cycling. Wkręciłam się Na początku siodełko wydawało się bardzo twarde i tyłek bolał, ale po kilku razach nie miałam już takich problemów.
Minęły te 4 miesiące i jedynym miejscem, gdzie coś się ruszyło jest brzuch. Straciłam 6 cm. To chyba sporo...ale dziwne, że ani w udach , ani w talii nie mogę się pochwalić takim wynikiem w tym samym czasie.
Chciałabym zrzucić jeszcze troszkę i popracować nad sobą, zaczęłam w tym tygodniu A6W, dzisiaj wypada 4 dzień i włączam trzecią serię powtórzeń. Aż się boję.....
Jakie teraz diety są na topie? Co stosujecie i jakie macie efekty?
Z niecierpliwością czekam na wasze relacje.
Pozdrawiam ciepło

25 maja 2011 , Komentarze (6)

Proszę wystarczyło powrócić do ostrzejszych zasad i proszę 0,5 kg mniej, Waga mnie dzisiaj miło zaskoczyła pokazując 76,5 kg . Faaajnie ;-)
W ogóle odkąd zrzuciłam te "kilkanaście" kilogramów jest mi fajniej z sobą. Mogę kupować fajne ciuszki nie obawiając się , że się w nic nie zmieszczę. troszkę się zmieniłam, przycięłam włoski i noszę się teraz tak:
https://app.vitalia.pl/fryzury_krotkie/foto/fryzury_krotkie014.jpg
Mówię Wam taka fryzurka bardzo wyszczupla i czuję , że mnie troszkę odmłodziła. Jeszcze nie proszą mnie o dowód w sklepie, gdy kupuję jakiś alkohol, ale może gdybym się nie malowała hehehe
Dzisiaj wieczorem wybieram się na siłkę. Chodzę do fajnego klubu, mają dużo i fajnego sprzętu do ćwiczeń. Mam swój rytm 1-1,5 godzinnych ćwiczeń. Kiedyś nie mogłam sobie tego wyobrazić, że będę latać na siłownię, bo to praca, dom i dziecko. Ale teraz nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie pójść te 2-3 razy w tygodniu ;-)
Kurczę aż strach pomyśleć, jak teraz mogła by wyglądać stara Jolka, gdybym się za siebie nie wzięła. Brrr
Na szczęście znalazłam ten POWER i hej!

23 maja 2011 , Komentarze (4)

Od miesiąca właściwie na wadze nie ma postępu. 77 kg, wprawdzie waha się pomiędzy 76 ale na przełomie tygodnia wraca na 77, w sumie to dobrze, bo można powiedzieć, że waga się stabilizuje, po ciuchach widać postępy. Odkąd zaczęłam chodzić na fitness i siłownie, z wagą nie idzie mi tak łatwo. Jeśli mam być szczera z racji ćwiczeń pozwalam sobie na to i owo i tu chyba tkwi przyczyna. Może znowu zacząć konsekwentnie przestrzegać diety?

23 kwietnia 2011 , Komentarze (3)

Przepadłam na miesiąc. Zaglądałam sporadycznie, ale pamiętam. Ostatni miesiąc to niekończąca się opowieść mnóstwo spraw w pracy i wiecznie mało czasu. Jakby doba się skurczyła i nikt tego nawet nie zauważył. Moje odchudzanie z Dukanem stanęło. Od dobrym 2/3 tygodni nie stosuję się rygorystycznie do zaleceń. Jestem tak pomiędzy. Ale zaczęłam regularnie chodzić na fitness (3 razy w tygodniu). Widzę efekty ;-) Udało mi się zejść poniżej 80 kg i utrzymuję tą wagę już dłuższy czas. Ostatnio waga troszkę stanęła , no ale to po siłce. Za chwilkę święta a później wyjeżdżam z rodzinką na majówkę do zakopca. Nareszcie troszkę relaksu!
Życzę wszystkim zdrowych i spokojnych świąt i żebyście nie przytyły po tych świętach!