Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej, jestem młodą mamą która walczy z kilogramami po ciąży (przybyło mi ich aż 25!!!) . W sumie stracilam juz 23,5 ale z wagi z jaką zaszłam w ciążę nie byłam zadowolona, dlatego wiadomość o ciąży byla dla mnie nie tylko radością co i inormacją - CZEKA CIĘ DŁUGA DROGA DO ZRZUCENIA TEGO, CO NABIERZESZ!!! Nie żałowałam sobie w ciąży -rozwijające się dziecko zdawało się wołać "jeść!!jeść" ale to tylko moja wyobraźnia i slabości doprowadziły mnie do tego stanu. Postanowiłam skończyć z niechcianymi zachciankami i wrocić do wyglądu nastolatki ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6443
Komentarzy: 16
Założony: 16 listopada 2010
Ostatni wpis: 29 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Santicia

kobieta, 37 lat, Kostrzyn Nad Odrą

175 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2010 , Skomentuj

moze i mam jakies dziwne schizy, ale uwielbiam ogladac Jaka to melodie na 1 ;) Takie male cos :P A na stole lezy snickers :P I normalnie kusi :P Dzis wcielam obiadek - 3 ziemniaczki z jezykami z mielonego, na sniadanie byl standard ;) Wiec znow dzien mija ale na serio mam ochote na male co nieco :P No a dzisiaj piatek wiec chyba moge sobie pozwolic na chwile slabosci ;)  Buziakuje i mowie - w koncu weekend i sniezek za oknem ;) :***

25 listopada 2010 , Komentarze (2)

Nie wiem dlaczego, ale jak sie go pozbylam to sie poczulam jakby graly mi trabki jak na reklamie pewnego leku na pryszcze  - viaxinum czy cus ;) Nie powiem, kilogram sprawil ze mialam mily nastroj caly dzien. Bylam nawet z moja coreczka na disco szkolnym - ciocia jest nauczycielka i nas zapraszala na kawusie. No coz, stwierdzam z wielkim bolem, ze moj rocznik bawil sie lepiej na takich imprezach, ale odbywaly sie zazwyczaj w klubach i dostep do pewnych rzeczy byl lepszy :P mala byla zachwycona ale wracalismy dosc szybko - trzymanie 9 kg ciagle na rekach nie nalezy do latwych ;) Tego wczorajszego dnia zjadlam fasolke po bretonsku i 5 pierogow a na sniadanie muesli z jog.naturalnym. Wieczorem 120 brzuszkow i... male .......  z M. Nie ma jak mile zakonczenie - no bo przeciez to byl baaaardzo mily, oj mily dzien ;) A dzis poki co zjadlam 3 sezamki i dwie kromeczki chlebka ciemnego - z tym co zawsze + ser zolty ;) Buzka!!!

24 listopada 2010 , Skomentuj

Wpadam tylko napisac ze dzis na wadze  -  61,5 kg ;) Normalnie piekny poczatek snieznego dnia ;)

23 listopada 2010 , Skomentuj

Nie ma to jak ciemne pieczywko, schabik chudiutki i do tego pomidor z ogorkiem - mniam!!! No to 3 kromki za mna, zielona herbatka i zwykla tez. A terz natchniona waszymi wpisami ruszam cwiczyc a potem zrobie obiadek dla rodzinki. Jestescie moim natchnieniem ludzie - ciesze sie ze sa tu jacys nienormalnie odchudzajacy sie jak ja - zartuje rzecz jasna - szanuje wszystkich i pozytywnie nakrecam na dzisiejszy pluchowy dzien :*** Minela 15 ;)

23 listopada 2010 , Komentarze (2)

Kazdy dzien na diecie niekiedy staje sie dla nas kolejnym dniem wyrzeczen i omawiania sobie przyjemnych chwil. A przeciez nie powinno przyprawiac nas o bol glowy to, ze stajemy sie coraz piekniejsi, wytrwalsi i bardziej madrzy ( zdrowotnie). Stajemy sie lepszymi ludzmi. Potrafimy jesc madrze, rozsadnie. Nie boimy sie eksperymentow. Nwych przypraw. To wlasnie sprawia, ze dieta staje sie czyms pozadanym i wcale nie jest konotacja z wyrzeczeniem. Po co ladowac w siebie jednorazowo 500 kcal z batonikiem, ktory i tak nie spelni naszych zywieniowych oczekiwan, nie sprawi ze sie najemy. Lepiej zjesc kostke gorzkiej czekolady, wypic szklanke wody i salatke z roznymi dodatkami by polechtac troche nasze ego i... zaspokoic glod za rownowartosc tych kalori ale dobrym jedzeniem. Jedzeniek dajacym nam wiele witamin i subst. odzywczych. Ostatnio po przeczytaniu art. na temat wytwarzania parowek... bierze mnie na wymioty gdy widze jak ktos je hot-dog'a!!! Zestawcie sobie ten obraz z glowa swini polanej krwia... i reszta odpadkow... Od razu robi sie nie dobrze. Oto sposob na nasze niezdrowe przekazki - znajdzcie CO TO NAPRAWDE JEST  a odechce sie nam raz na zawsze - buziaki!!!

21 listopada 2010 , Komentarze (1)

Wybaczcie mi prosze, ale na ten weekend mam zjazd. Wczorajszy dzień byl bardzo mily - zaczal sie od zakupow i zauwazylam ze spokojnie wchodze w rozmiar 38 spodni bylejakiej marki -czasem sa nawet za luzne ;) Wczoraj zjadlam sobie kanapke, 2 herbaty, kawe z podwojnym mlekiem i grsc orzeszkow ziemnych - buziaki kochani :*

18 listopada 2010 , Komentarze (1)

 Jak tu nie kochac swojego mezczzny ktory grzecznie robi z toba zakupy? No tak, wszystko byloby dobrze gdyby nie to ze zatrzymal sie na dziale " nie dla santici cialka"... no i teraz w lodowce leza sobie trzy lukrowane paczki i 4 snikersy... I orzeszki ziemne *mniejsze zlo. Na szczescie dorwalam sie tylko do soku i szklanki wody,  ktora zdazla juz wylac moja corka i mialam " mokra niespodzianke" - bo wylala ja pod moje "siedzenie" ;) Na obiad zjadlam 2 kawalki familijnej ( stesknilam sie, a nie jadlam chyba z miesiac) na sniadanie wypilam zielona i zwykla herbate i rownowage ok. 250 kcal w krakersach wiec zle nie bylo ;) Waga stoi jak stala. Jutro 3 dzien cwiczen z chichotek jak ja ja nazywam- i wiem o nich jedno - dobrze wplywaja na klatke piersiowa - mam zakwasy ;) Przesylam buziaki lacznie spozylam dzis 1450 kcal ;) z 1000 miala pizza ;)

17 listopada 2010 , Skomentuj

tytułowe miasto to piwko jakie popijam...Wiem, wiem dawka mega kalorii ale jak tu sobie odmowic jesli Polska wygrała z "ułajajułajaj" jak to pewien czarnoskory piłkarz z reprezentcji Lecha powiedział ;) Tak więc butelki w dłon drodzy czytelnicy i goście ;) Polska górą ;) hehe nie sądziłam że w życiu to powiem, ale słowo się rzekło ;)

na obiad zjadłam obiecaną przezemnie ogórkową i gotowanego w niej kurczaczka, wypilam mini lyka coca coli n o iteraz piwerko ;)

Życie jest za krótkie czasami na to by zastanawic się nad tym co ile co ma kalorii, czasem trzeba oderwać się od tego świata i uznać, że kiedyś będe marzyć siedząc w fotelu przed kominkiem o figurze jaką mam teraz i niestety stwierdzę, że tenstary piernik palący fajkę na balkonie to mój mąż dla którego nawet moje siwiejące włosy będą sexy ;) W końcu trendy ciągle się zmieniają, czyż nie?? Hehe, ale... wróc do teraźniejszości kochana, zawsze bowiem w przyszłości można przypominać sobie siebie szczuplejszą i baaaardziej kuszącą niż teraz ;) Buziaki, a taka mała dygresja ;)

17 listopada 2010 , Komentarze (1)

Wszystko co daje mi satysfakcje to moja rodzina, studia, praca i marzenia. Oczywiscie sa o rowniez pieniadze  - rzadziej juz sposob ich zarabiania. Choc mialam bardzo przyjemna prace i bardzo przyjemne pieniazki i choc bylo to w 2007 roku to ktos musial mi to zepsuć!!! I tym kimś jest grono urzędasów z US !!! Jak mogą czepiać się moich dochodów wstecz, do małego błędu jaki kosztuje mnie teraz ok.300 zł jak gdzieś w stolicy jest pewnie ktoś okradajcy ich na miliony??? Normalnie dla mnie - szok  i niedowierzanie ;)  Przez nich nie jadłam jeszcze śniadania i wydarłam się na moją córeczkę - i bardziej żałuję tego niźli "ozukania" ich 4 lata temu!!!  I choć proszę ich o radę i pomoc oni tylko " to jest w pani interesie". No może i w moim, ja to załatwię ale to dzięki mnie TY pracujesz hieno cmentarna ty.... No oki, musialam się pożalić bo nerwy to nie najlepszy przyjaciel w odchudzaniu ;)

 

Wczorajszy dzien zakończył się paróweczkami - dwiema, a to z powodu skromnej porcji obiadowej i zalataniu sie za moją iskierką. Swoją drogą była to również kolacja u teściów a im się ne odmawia ;)

 

Dzis w planach na obiadek chyba ogórkowa - mam smaka na kwaśne ;) M. doje sobie jeszcze pieczeń jaką mu wczoraj zrobiłam ( hurrra ja jej nie tknęłąm :D ) zaraz zapażę sobie zielonej herbatki i wezmę coś na uspokojenie chyba przez tą "życzliwą" urzędaskę... Dziecko położyłam więc chwila relaksu mi się chyba należy, całuję!!!

Ps.dziś drugi dzień ćwiczeń ;)

16 listopada 2010 , Komentarze (2)

Nie zyjemy po to by jesc ale jemy po to by zyc. Mowi wiele hasel reklamowych jakie spotykam w internecie, w gazetach i reklamach telewizyjnych. No tak, wiec czym jest ta rozkosz podniebienia jaka czuje za kazdym razem, gdy przegryzam ulubiony kawalek bomby kalorycznej?? To moment samozaspokojenia sie. Ekstaza jaka mnie ogarnia na chwile. No wlasnie. Bo tak to juz jest - dotykam nieba ale zdaje sobie sprawe,ze mam lek wysokosci... I zaczynaja sie wyrzuty " po co mi to bylo?" "przeciez mam takie okropne waleczki.." No i wlasnie tak czasami wyglada moj dzien. Dysharmonia i brak zahamowan. Lody? Owszem. Ciasteczo? No kawa bez ciasteczka to nie kawa.I tak dalej i tak dalej... Pozniej slomiany zapal, ze przeciez moge to zrobic, osiagnac One ( ogladajac Fashion tv) sa tak samo ludzmi jak ja. Ale im pomagaja, one musza, ich karca, glodza, nie kusza, sa wsrod swoich. No i kolejna dieta szlag trafil... Eh... Macie tak samo? No coz mam nadzieje, ze dzielac sie tym razem z wami jednak dam rade ;) A wiec co dzis:

8.00 pobodka

9.00 zielona herbatka

12.00 sniadanie: 3 kanapki ciemnego pieczywa z pomidorkiem i ogorkiem + herbata z 1 lyzeczka cukru ( kiedys nie slodzilam wcale,musze to zmienic)

 

no i poki co dopijam herbatke i zapisuje sie dalej ;)