Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem wesola osoba. Kocham muzyke i fryzjerstwo- to moja najwieksza pasja. Dotychczas nie mialam problemow z nadwaga do czasu az zaczely sie moje problemy zyciowe typu. przeprowadzki, wzloty i upadki ze znajomymi itp. Odkad zobaczylam ,ze przytylam z 14 kh to sie przerazilam...potanowi
lam
sie odchudzic :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8161
Komentarzy: 75
Założony: 10 grudnia 2010
Ostatni wpis: 3 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
porcelaingirl

kobieta, 35 lat, Warszawa

172 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Heeey...
dawno tu nie zaglądałam...
ostatnio jakoś tak nie miałam ochoty tu zaglądać..
ale w sumie postanowiłam ,że dodam notę w pamiętniku.

Ostatnio zrzuciłam 13 kg... waże 70 kg :D od 83 do 70...pięknie...a myślałam ,że nie mozliwe...
niestety to tylko przez te problemy...mozna tez powiedzieć ,że dzięki nim.
ale to nie jest powód do dumy...


jakos ostatnio sypie mi sie w miłości...
odbudowuje zwiazek z chłopakiem na nowo...a tu znów jakas znajoma sie wtrąca i próbuje za wszelka cene mi do odbic...
najgorsze jest to ze to jest prawda...
a on jest głupi bo tego nie widzi... dłuuuga hisoria
tak to przezywam ze nie moge nic jesć... na sam widok bierze mnie na wymioty...


nie moze byc tak ze 4 dzien nie jem nic... zjadłam wczoraj w nocy tylko jedna bułke..
niedobrze...
musze wszystko sobie poukładać i zacząć coś jeść....
może w koncu zmienie nawyki żywieniowe...


a co tam u was drogie Kobitki??

18 marca 2012 , Komentarze (6)

Znowu zaniedbałam bloga...
schudłam do 73 kg!! Jestem z siebie dumna...
prze ostatnie dni moja waga ciagle wynosiła 75,5 a teraz moja normalna waga to 73...

Moja matka myslała ,że po tygodniowym pobycie w Warszawie przytyłam...ale nie prawda :p
właśnie wręcz przeciwnie!!

Zaczynam wciskać się w ciuchy ,których wczesniej nie mogłam ubrać, bo były za małe. Teraz wchodzą na dupe!! co prawda wylewa mi sie bokami...ale potrafie się na chama dopiąć...
Stare ciuchy są jednak najlepszym pomiarem tego ile się zrzuciło!!!
jeszcze trochę to bez problemu będę mogła nosić stare ciuchy ;) Do wakacji są szanse ,że osiągnę swój cel!

Jupiii... mega się cieszę...


Choć ostatnio przeżywam trudne chwile...nie załamuje się i idę dalej.
Nie objadam się gdy mi smutno tylko pale papierosy albo poprostu stawiam granice i koniec!


a co tam u was??

7 lutego 2012 , Komentarze (3)

Heeey...
Cieszę się ,że pamiętacie tam jeszcze o mnie !
Dziękuje za wasze miłe komentarze ,jest mi poprostu przyjemnie jak ktoś mnie wspiera :)


Mój Patryk ,z którym jestem w tak jakby w separacji... ma dzis do mnie przyjechać...
Zobaczymy co z tego wyjdzie ,bo jakos on sie wybiera od miesiąca do mnie ,a los jakoś nam nie dopisuje..
Chciałabym ,aby wszystko było ok....

Dowiedziałam się ,że 14 lutego jest casting do bitwy na głosy :D
Pójde i spróbuje...choc mój głos ostatnio nie współgra ze mną...i jakoś nawet ćwiczyć nie mogę...
Zebym się nie skompromitowała O_o



Schudłam znowu... waże już dziś równe 74 kg!!
Sukces... ograniczam tłuste jedzenie...jadam posiłki w południe...i pod wieczór..
i to są mało tuczące posiłki..

Nie padnę..z głodu ,bo brzuch będzie jednak wypełniony..a jakoś wielce zajadać się też nie mam ochoty...
Kiedyś zjadłabym konia z kopytami..
ale chyba moje postanowienie o schudnięciu jest tak wielkie,że po prostu nie chce mi się jeść!

A jeść coś muszę ,by żołądek chociał miał coś dla siebie...
Wymyśliłam swoją dietę, która nawet działa...
z tego co moja koleżanka dietetyczka obliczyła to chudnę ok 2 kg tygodniowo..gdzie niektórzy tyle zrzucają w miesiąc!
Opowiadałam jej o swojej diecie i o tym jak to robię...ona nie widzi ,żadnych przeszkód.
Ważne ,żebym nie padła z wycieńczenia ;)
Ale nie padnę skoro zjem jeden w miare sycący a nie tuczący posiłek..a potem tylko powiedzmy kromkę chleba z chudym serem ;)


Np. Zaraz zrobię sobie warzywka na patelnie ^^ mniam :D i mam spokój na cały dzień :D

Życzę każdemu takiej determinacji..
Najważniejsze to nie objadac się chipsami, słodkościami i takimi podobnymi...
Dobre one są dla naszego podniebienia ale są zgubne.

Ja juz nie moge patrzec na słodycze :D ale może kiedyś zrobię wyjatek i sie skuszę ;)

4 lutego 2012 , Komentarze (4)

Dłuugi czas minął odkąd wpisałam tutaj ostatnią notkę...

Byłam taka rozżalona i załamana...bo osoba ,którą kocham rozstała sie ze mna...
nie chcę tego tu wypisywać i wyciągać...było napisane w tamtym blogu ,którego linka umieściłam...za dużo tego poprostu...

Tata jeszcze przez ten czas miał jednego dnia 3 ataki padaczki... masakra..przez to mam lęki nocne ,bo boję się ,że powróci mu napad ...ehhh

Zobaczymy co sie bedzie dalej działo...
ten czas pozwolił mi schudnąć az 7 kg... bo wróciłam znów do wagi 82 kg...a teraz waga wskazuje 75,5 albo 74,9...wiec powiedzmy ze jest to 75kg...
wciskam sie w stare spodnie więc jest całkiem zacnie co mnie cieszy :)
Już nie miałam w czym chodzić i poprostu ręce mi opadały...
No ale wizyta u terapeutki oraz wzięcie się za siebie pozwoliły mi na całkiem fajny wynik :D
Ciesze się strasznie...

Z moim Patrykiem powoli się układa...ale nadal jestesmy osobno... tzn powiedzmy ze jestesmy singlami... to taki skomplikowane...
jeszcze ta nasz "tzw. Przyjaciółka" zaczeła sie wpierdzielac w nasze relacje...co dobiła nas całkowicie.... ehh szkoda gadac a u was jak tam?

30 grudnia 2011 , Skomentuj

heyka dawno mnie tutaj nie było!!
 nie wiem w sumie co pisać bo zaczęłam prowadzic bloga i tam się przedchwila napisałam...ale u mnie ciekawie to nie jest... moze jedyny pozytyw bedzie taki z tego ,że schudnę. proszę jeśli chcecie sobie poczytac to zapraszam

24 listopada 2011 , Komentarze (1)

Witam...

Wczoraj miałam dziwną pobudkę o 6 rano...
Wszytko byłoby ok gdyby nie fakt ,że u sąsiada był pożar a nas obudził dźwięk syren straży pożarnej...
Nikt z nas by się nawet nie zczaił, że u sąsiada się pali...
Biedny nasz piesek gdyż siedział w przedpokoju gdzie przez szczeliny naszych drzwi wydobywało się sporo duszącego dymu...
Wzięlismy go do dużego pokoju....i otworzyliśmy szeroko okna.
Sąsiad jest nieszczęśliwym człowiekiem ...jest niestety alkoholikiem. Bardzo go lubię ,bo jest bardzo kulturalny i sympatyczny.... pije tylko wtedy jak ma pieniądze...a zazwyczaj ich nie ma.
teraz był bardzo trzeźwy...
Zasnął z papierosem i całe łóżko poszło z dymem a biedaczyna nie ma powonienia więc nawet nie wyczuł ,że cos jest nie tak.
Widziałam jak go odratowywali...
szkoda mi go.
Całe szczęście nic mu nie jest ale jest na obserwacji w szpitalu... cały korytarz na klatce jest czarny....Po ugaszeniu Pożaru wyszliśmy szybko z psem na świeże powietrze gdyż trochę się zaczadził...

Ojj mówie wam ...tak sie zdenerwowałam ,że masakra...

A co z moja dietką???
Masakra.... tutaj w Warszawie ciężko jest się odchudzać gdzie teściowa wmawia ci ,że jestes chuda i przynosi ci na dodatek twoje ulubione pysznosci...

Staram się co w mojej mocy..ale nie zawsze mi sie udaje...
Wagi też nie mam i nie mogę kontolować swoich kilogramów :(

Ehhh...

15 listopada 2011 , Komentarze (1)

Witam..

Juz ostatni dzień jestem w Chojnicach...
Kocham moich rodziców i co ja bym bez nich zrobiła.
Zawsze jak odjeżdżam to płaczę za nimi...po prostu tak jakoś z tęsknoty..

Byłam u lekarza analizować wyniki badań... niby nic mi nie jest...mam podwyższone ASO...( cokolwiek to jest)...ale nie mam zadnych bakterii we krwi bo mam niskie ob i coś tam jeszcze.
Więc nie mam paciorkowca uffff.... no ale nadal nic ciekawego się nie dowiedziałam co mi jest.
Lekarz powiedział,że być może to od alergii... Ale ja alergiczką nigdy nie byłam..
heh...
Zobaczymy jak udam się do tego foniatry...
Dostałam jakąś szczepionkę na odporność i jakieś tableteczki ,które mają mi pomóc.
Zobaczymy...
Najwyżej znów pojadę do rodzinnych Chojnic i będę się badać :)
Nie chcę już tej flegmy i tej męczącej chrypki...
No i co miesiąc chorować ,bo znów wyczaiłam białe krosty na migdale... co prawda mało ich ale to jest niepokojące.

Co do diety....miałam jakieś swoje grzechy popełnione...sięgnęłam po coś czego nie powinnam ruszać... no cóż... moja waga teraz się waha między 79 a 80.... ehhh..
Zacznę jeść mniejsze porcje i to na małym talerzyku...
Takie złudzenie dla organizmu :)

Dzis 2 kanapeczki z serem i pomidorem oras papryką...i herbata bez cukru.

na obiad...jeszcze nie mam pojęcia...
Może znów kurczak???


A tak w ogóle najbardziej się cieszę ,że dzięki tej diecie pozbyłam ANEMII!!

juhuu... jak przyjade do stolicy :D To lecę oddać krew gdyz moja jest jedną z najrzadszych z plusowych Rh  (ABrh+).. Wam też radzę oddawać krew tym bardziej ,że ludzie jej potrzebuja i można komuś uratować życie...a tym bardziej zrobicie coś dobrego ;)

10 listopada 2011 , Komentarze (3)

Witam!

Już siódemeczka z przodu sie pokazuje kiedy stoję na wadzę :) jest elegancko :) 79 kg
Łał! Poprostu jestem hepi :D

Nie sądziłam ,że w tak krótkim czasie dążę zgubić aż ok 2 kg!!!
Jak tak dalej pójdzie to niedługo będę się cieszyć kiedy szóstka będzie mnie witać na wskaźniku.

Staram się jadać tak jak jest wskazane w mojej diecie...choć nie wszystko stosuję.
Głównie obiady czerpię z vitaliańskiej diety.

Dziś zrobiłam na obiadek Piersi kurczaka duszone w sosie smietanowo-koperkowym :)
Mniam i do tego kasza gryczana i marchewki :)


Jestem pełna!! Zrobiłam porcje dla siebie i brata ale chyba źle odliczyłam i za duzo sobie nałożyłam.
No cóż.
Kolacja będzie lekkostrawna.
Miały być zapiekane kanapki z mozzarellą ale sądzę ,że będzie za dużo na dziś :)
Sięgnę chyba po wafle ryżowe ;)

Ciągle jestem w Chojnicach...
Smutno mi bez chłopaka i nudno..
Mam tylko tutaj 2 koleżanki gdzie jedną ciężko jest wyciągnąć gdziekolwiek.
Więc siedzę codziennie praktycznie w mieszkaniu.
eh...

Byłam u Laryngologa...okazało się ,że mam gardło tylko przekrwione ,ale chrypka wskazuje na problemy ze strunami głosowymi.
Dał mi skierowania do poradni Foniatrycznej....
Mało takich specjalistów w Warszawie...i pewnie będę musiała zbierać kasiorę na prywatna konsultacje ,bo kolejki są mega długie z tego co się dowiedziałam.
Mam nadzieje,że mi sie uda :)
Jeszcze analiza wyników badania krwi z lekarzem pierwszego kontaktu i będę wracać do stolicy i ukochanego :)


8 listopada 2011 , Komentarze (3)

Witam!

Coraz lepiej mi idzie zrzucanie wagi...narazie są to drobne ilości lecz ja się cieszę.
Ostatnio waga się wahała między 81,9 a 81,1.... teraz moja waga waha się pomiędzy 80,9 a 80,1... w sumie mam powód do dumy co? xD

Staram się przestrzegać wszystkich zasad ale nie zawsze mi to wychodzi.

Wczoraj spotkałam się z moimi dobrymi koleżankami z liceum...Jak ja się za nimi stęskniłam :) Kiedyś to byłyśmy nierozłączne a teraz ja w Warszawie a one 360km dalej..
Fajnie dzień spędziłyśmy...
Ok 12 godz zjadłam śniadanie...wiem,że późno ale tak to jest jak sie chodzi spać o 1 rano....
zjadłam kanapeczki....potem nic...
Miałam zjeść zupę brokułową ale nie zdążyłam, gdyż spieszyłam się na spotkanie.
o mały włos to zapomniałabym zupę wyłączyć.
Poszłysmy koło 17,20 do mojej kochanej herbaciarni :)
Kupiłam sobie zieloną herbatkę o nazwie Madamme coś tam...nazwa była jakaś dziwna :P
Herbata pachnęła taką gumą do żucia dla dzieci...ale była pycha.
Piłam bez cukru no i zrezygnowałam z deseru...(hurra dla mnie)..

Tak gdzieś koło godz 19,30 pojechałam z Kaśką do oubu na piwko.
Marta niestety musiała wracać więc nas tylko podwiozła.
Taka byłam głodna,że hej...w brzuchu burczało,że aż wstyd!
Zamówiłyśmy pizze na spółkę.
Taaaaaki grzech zrobić..no ale cóż.
Nie wytrzymałabym tyle czasu na głodzie więc zjadłam coś zakazanego :)
Całe szczęście nie było tego dużo a brzuch była zadowolony i do rana nic potem nie zjadłam ;)
Więc kalorii było nawet w normie bo nie nabrałam na wadze tylko straciłam ;)
Jupi...
Mały sukces ale jest!

Dziś to nudy totalne.
Zjadłam pełnoziarnista bułkę z ogórkiem i jogurtem naturalnym :)

Mniam

Na obiadek w końcu skosztowałam zupy z wczoraj, bo jakos siły nie mam by robić kurczaka itp. Zabiorę się za to jutro.

Przekąska :D to banan ^^

Takie nudy są tutaj ,że nie wytrzymam. Mój brat ciągle na komputerze... ja nie wiem jak on tak może... już mamie mówiłam ,że martwię się o niego.
Co z niego wyrośnie.


Mój chłopak nie przyjedzie.... aż płakać mi się chce, bo tęsknie niesamowicie!
Nie może szkoły opuścić.... masakra..
No tak moge to zrozumieć...ale mi się wydaje ,że poprostu  jemu się nie chce.
A ja potrzebuje wsparcia na badaniach.
Nie chcę sama jechać :(

6 listopada 2011 , Komentarze (2)

 Heeeeey!!

Niestety dopiero teraz wzięłam sie za robienie obiadu. Wszystko jest wstawione i zostaje mi czekać....robie tak jak w mojej dietce nakazano..tyle ,że robie tez dla rodziny i niestety zamiast ryżu to będą ziemniaki... Ale don't worry mało bede wcinac tych ziemniaków bo pomyslałam o tym ,że moge sie na nie rzucić i gotuja się moje ukochane brukselki :D

Mam nadzieje ,że dobrze wymysliłam :P

Na sniadanie znów ciemny chlebek..zreszta to samo co wczoraj rano ;)
śmiesznie...
wypiłam dziś dla spróbowania Goodbye apetite i powiem wam.... Bleeeeh
Totalna ohyda ! Niby to smaku nie ma ale konsystencja jest kisielowato podobna xD
Tragedia...rozcienczylam to z większą ilością wody...ale i tak xle wiec wypiłam większośc a reszte wylałam.
obrzydziło mnie to...aczkolwiek działa bo głodna nie jestem od sniadania ;) Dopiero teraz jak zaczęłam obiadek robić :D

Może i to obleśne ale chyba zaczne to kupować skoro jeśc mi sie nie chce.

W tym domu pełno ciastek jest!! O_O
Masakra... oni mnie wykonczą xD

Wczoraj byłam u babci....nieznoszę tam przychodzic gdyz ta rodzina jest mega dziwna...i lubia obgadywać... a że ja mam tunele, kolczyki w wardze i tatuaż...to w 100% będzie ,że jestem jakąs idiotką, że jestem taka i owaka.
ale przyzwyczaiłam się.
zreszta tez było komentowanie na temat przeprowadzki do Warszawy...
Ze niby teraz gorsza jestem xD
O boże co za ludzie ..aż szkoda gadać.
wiecie jak raz obgadali w rodzini mojego chlopaka ,bo miał tatuaże i kolczyk w wardze?? 
Loool moja mama az się poplakała.

co tu duzo gadac .

Co tam u was?:)