Nie radzę sobie ze swoim życiem... przerasta mnie. Pech wdziera się z każdej strony... ani sukcesu zawodowego ani osobistego. Prawie nie jem, prawie nie śpię...
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (76)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 104587 |
Komentarzy: | 1026 |
Założony: | 26 stycznia 2011 |
Ostatni wpis: | 19 lipca 2019 |
kobieta, 47 lat, Warszawa
165 cm, 104.20 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Chudnie się... ale czy to wciąż dieta, czy
depresja?
Nie radzę sobie ze swoim życiem... przerasta mnie. Pech wdziera się z każdej strony... ani sukcesu zawodowego ani osobistego. Prawie nie jem, prawie nie śpię...
Zostało mi chyba tylko to odchudzanie :(
Ostatnio tylko marudzę i to coraz rzadziej, ale naprawdę nie mam powodów do radości. Moje życie zawodowe to porażka, życie osobiste nie istnieje, mam dość swojego życia. I błagam, nie piszcie mi, że będzie lepiej, bo tak to powtarzam sobie od ćwierćwiecza. I niestety nic się nie poprawia i nic nie zmienia.
Czy to możliwe żeby ktoś mnie kiedyś przeklął? Kurwa, jak można mieć takiego pecha? Czego się nie dotknę zamienia się w gówno, a najgorsze, że zawsze muszę się o wszystko starać, bo inaczej.... byłabym dla ludzi przeźroczysta.
Nienawidzę życia!
Upokorzona, upodlona, samotna, nierozumiana... do dupy z takim życiem ... ale nadal na diecie...
Długiego wpisu nie będzie, ale skoro sobie paseczek przesunęłam o kolejne 1,8 kg, trzeba to oficjalnie odnotować.
Co prawda to waga z soboty, ale jest mniej (hehehe było mniej, bo w Święta dałam czadu). Mam jednak zamiar do soboty wszystko naprawić i polecieć dalej. Do 99 kg już tak niewiele zostało :))))))
Wesołych Świąt wszystkim życzę :*
Brakuje mi kogoś, bo grawitacja rośnie!
Tia, tytuł dwuznaczny i można sobie Bóg wie co pomyśleć. Nie, chłopa mi nie brakuje, rodziny też nie... brakuje mi za to kogoś kto byłby dla mnie motywacją w ruszeniu się na siłownię.
Strasznie zazdraszam dziewczynom, które mają takie "psiapsi" z którymi mogą pójść na siłownię, na basen czy pobiegać. Mój facet to słomiany zapał należący raczej do tych leniwych (on chętnie pójdzie jak mu wszystko przygotuję, przypomnę, na barana tam zaniosę a po siłowni jeszcze masaż zrobię), a koleżanki mają własne życie i też nie bardzo mają czas na takie "pierdoły". A mnie się cholernie przydałaby taka bratnia dusza, która też ma do zrzucenia tam i tu i miałaby taką samą frajdę po zobaczeniu kilograma mniej.
Samej kompletnie mi się nie chce łazić i nie to, że się wstydzę, po prostu brakuje mi kopa na rozpęd. A siłownia niestety jest mi potrzebna. Schudłam w ostatnich 4 miesiącach 12,5 kg i widzę, że cyc coraz mocniej czuje prawo grawitacji, a i skóra na brzuchu nie do końca chce się wciągnąć. Jak dalej będę miała takie tempo, będę mogła niedługo mopować podłogi cyckami bez schylania, a i spódnica nie będzie mi potrzebna, bo skóra na brzuchu zwiśnie do kolan.
Houston, mam problem
Poznałam "czarodziejską" tabletkę na odchudzanie!
Nie bardzo miałam ostatnio czas na pisanie pamiętnika, po za tym, bardzo zaniedbałam dietę, więc nie było tak naprawdę się czym chwalić. Teraz jednak wszystko się zmieniło i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, po 8 latach pseudo odchudzania (mój wynik 3 kg czyli… eeeee… niecałe 40 dag rocznie ) organizm zaskoczył. Ale nie sam… niestety…
Jak pisałam wczoraj, w połowie listopada zdiagnozowano u
mnie cukrzycę typu 2 i to od tego czasu zaczęły się zmiany. Dostałam lek, który
miał pomóc mi przy trawieniu glukozy poprzez aktywację insuliny, której moja
trzustka produkuje zbyt mało (to tak ogólnikowo). Generalnie lek ten jest
podawany osobom z insulinoodpornością i cukrzycą typu 2.
Nikt mi jednak nie powiedział, że lek ten ma pewne działania uboczne i to one dały mi kopa na odchudzanie. Metformina (substancja czynna leku) powoduje przyspieszenie przemiany materii, zaburza percepcję smakową (u mnie także zapachową) i ogranicza bardzo silnie łaknienie. W skrócie: nic nie smakuje (bo i nie pachnie), szybko się wydala to co się zjadło i ogólnie nie ma ochoty się na jedzenie.
Żadna „pigułka” na odchudzanie nie ma takiej mocy sprawczej
jak to cholerstwo (próbowałam w swoim życiu różne specyfiki i jak żarłam tak żarłam).
Czasami aż się zastanawiam, jak to możliwe, że do tej pory nie stworzono
jakiejś pochodnej tej substancji, która by była regularnym środkiem na
odchudzanie. Kobiety nie musiałyby się faszerować jakimiś nielegalnymi preparatami
z pochodną amfetaminy tylko na legalu TYM.
Oczywiście, lek to jedno, ale i zabrałam się za dietkowanie. Jako, że lek zmniejsza apetyt i powoduje, że nic nie smakuje (czasami jem coś co znam, to smak sobie muszę przypominać i jem na pamięć… co jednak jest już dla mnie lekką paranoją) jest mi łatwiej. Odrzuciłam wszelkie słodycze, słodkie napoje i pszenne produkty w tym pieczywo. Zmniejszyłam też porcje – czasami wręcz muszę się zmuszać do jedzenia.
I takim sposobem zaczęłam naprawdę chudnąć... zauważalnie chudnąć… liczę, że za rok będzie o jakieś 30 – 40 kg mniej Oby... Na razie od 15 listopada do 15 marca schudłam równe 12 kilogramów
Długo mnie nie było, ale dużo mnie ubyło :)
Dawno tutaj nie zaglądałam. W międzyczasie sporo się jednak u mnie zmieniło. W listopadzie 2018 roku zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu 2 i nadciśnienie i od tamtej pory rozpoczęła się prawdziwa walka o siebie. Tyle lat mi zajęło odchudzanie z ŻADNYM wynikiem, a tu nagle taki cios i wiadro zimnej wody na łeb.
Od połowy listopada schudłam już 12 kg, a od początku istnienia na vitalii aż 15. Czyli w 4 miesiące schudłam 12 kg, a w..... eeee... z 8 lat i cicnę dalej. Teraz motywacja się zmieniła, teraz zależy mi bardziej i mam nadzieję, że uda mi się dojść do upragnionych 80 kg... więcej nie trzeba.
Na razie uciekam, jeśli macie pytanie jak mi się to udało, chętnie opowiem. Łatwo nie jest, tyle Wam powiem :) Marzy mi się szarlotka z lodami, pizza czy tort pavlova... a tu guzik, nie wolno :D
Z góry przepraszam za błędy, ale piszę na telefonie więc literówek moze być sporo...
Ech, jednak nie udało się i z całego naklikanego wpisu zostało to zdanie na górze, to jeszcze raz...
Dziewczyny, zacznę od życzeń. Z okazji Nowego Roku życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń i realizacji celów i zamierzeń. Oby nam się udało
No właśnie, a jak u Was z postanowieniami noworocznymi? Ja już od pewnego czasu się do nich szykuję. Jak czytałyście mój wcześniejszy wpis, wiecie że tym razem chcę wszystko zrobić pod fachowym okiem, znalezienie takiego nie jest jednak takie proste. Kompleksowa opieka kosztuje bowiem po kilka tysięcy miesięcznie (niestety nie na mój portfel) a niestety większość jest niekompleksowa... ech... poszukiwania jednak trwają, trzymajcie kciuki.
Zapisałam się za to na siłownię od przyszłego tygodnia. Może to tylko kropla w morzu potrzeb, ale za to na pewno krok w dobrym kierunku. Trzymajcie za mnie kciuki a może dołączcie... w kupie raźniej
Dietetycy, psycholodzy, instytuty – Warszawa
Bez fachowej pomocy z tym chyba już się nic nie uda zdziałać, a czas leci!
Mam dlatego pytanie
do mieszkanek / mieszkańców Warszawy. Potrzebuję namiary na instytut / klinikę,
która ma powodzenia w odchudzaniu grubasów. Najlepiej takiej, która posiada nie
tylko dietetyków, ale i psychologów i umiejętności doprowadzenia człowieka do
stanu używalności.
Za "specjalistów" typu - tu ma Pani na kartce wytyczne i jadłospis,
proszę się do nich dostosować, do widzenia... to ja dziękuję!
A może któraś z Was miała okazję
wypróbować tego typu instytucję i udało jej się schudnąć. Dziewczyny, czekam na wszelkie
namiary. Z góry dziękuję za pomoc.
Hej Wam, jeszcze nie padłam, spokojnie Wzięłam się za to za siebie. Postanowiłam zaaplikować sobie kurację przeciw pasożytniczą. Próbowała któraś z Was tego?
Przez okres dziesięciu dni biorę serię tabletek ziołowych żeby pozbyć się nieproszonych mieszkańców. Już po dwóch dniach czuję różnicę (albo to autosugestia), ale jest mi normalnie lżej.
Zaraz dostanę gradem komentarzy... a po co mi to? Drogie Panie, jestem amatorem sushi i przy diecie składającej się z surowego mięsa (w tym przypadku ryb) trzeba od czasu do czasu zrobić sobie taką kurację.
Powiem Wam pod koniec, jakie efekty, na razie źle nie jest... choć tabletki odbijają mi się całym sklepem zielarskim