Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dziewczyna, która była tu wcześniej dla utraty wagi, która metodą prób i błędów znalazła swój sposób na stratę 15 kg. Mimo idealnej wagi nie czuła się idealnie, dalej pracowała nad swoim wiecznym kompleksem - brzuchem. Ale niestety z okropnym typem budowy nie wygrasz... Jest tutaj od ponad 3 lat, od pierwszego dnia na Vitalii zmieniło się u niej niemal wszystko a mimo to dalej można obserwować jej losy. Studiuje, spodziewa się upragnionego dziecka, wije swoje pierwsze w życiu 'dorosłe' gniazdko, zakłada rodzinę i... dalej jest częścią Vitalii, częścią społeczności, która jest wyjątkowa. Dziękuję tym, którzy ze mną są mimo tego, że na pierwszy rzut oka nie wiadomo co taka osoba jak ja tutaj szuka, ale wiem, że jeszcze nie raz będziecie mi potrzebne i wiem, że ja też czasami mogę pomóc, doradzić, a mój pamiętnik może być dla kogoś wzorem do walki z kilogramami. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 504847
Komentarzy: 7681
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 6 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rynkaa

kobieta, 32 lat, Gdańsk

160 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: ♥ BRZUCH JAK Z MOTYWACJI ♥

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 czerwca 2013 , Komentarze (29)



Już nawet nie wiem co Wam pisać...
Głupio mi tak po raz enty wspominać o tym jak mi wszystko nie wychodzi.

Może opowiem Wam jak cudownie idzie mi ze słodyczami?
Otóż w oczekiwaniu dziś na mamę, którą wróci z zakupów i będę mogła zrobić sobie śniadanie zjadłam dwie paczki Lays'ów kebabowych (myślałam, że mi nie posmakują bo nie lubię takich wynalazków a tu ku zdziwieniu były dobre) + kilka wafelków śmietankowych.
Więc śniadanie jak tralala.

To może też przejdę do moich cudownych ćwiczeń.
Wczoraj miałam w sobie tyle energii, że nie ćwiczyłam nic.
No bo i po co?
Przecież ciało samo się ujędrni!

Może opowiem o suplementach?
Tu też klapa jakich mało.
Po co je brać, poradzę sobie bez nich.
Ewentualnie po co je brać, przecież one nic nie dają.

Do tego wszystkiego internet mi muli, co uniemożliwia mi czytanie Was
I gonią mnie książki, a ja nie mam siły się uczyć...

Nie ma nic czym mogłabym się pochwalić...

Dajcie dziewczyny mi jakiegoś kopa,
powera do działań!




13 czerwca 2013 , Komentarze (12)



Zaniebuję Vitalię.
Ale niestety mam nawał pracy,
pracuję po 10-12 godzin dziennie,
staram się jeszcze znaleźć codziennie czas dla D.
i ostatkami sił skaczę na skakance.

Poza tym ostatnio gdy chorowałam nie wyleczyłam się do końca,
i teraz powróciło wszystko ze zdwojoną siłą.
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak źle było z moim gardłem...

Jeszcze jakby tego wszystkiego było mało to internet mi muli,
nie mam cierpliwości do niego i strasznie się wkurzam siedząc przed komuterem.
Dodanie wpisu graniczy z cudem.

jednak czerwiec, tak jak i maj, jest jedną wielką klapą.

156 dzień akcji BRZUCH (10.06):
- 1000 podskoków na skakance

157 dzień akcji BRZUCH (11.06):
- 1000 podskoków na skakance

158 dzień akcji BRZUCH (12.06):
- 1000 podskoków na skakance

skakanka w czerwcu 6000/30000!

suplementacja 
słodycze 






10 czerwca 2013 , Komentarze (8)



Jestem, jestem!
Wróciłam :)

Wykończona po weekendzie ale było warto :)
W sobotę przeżyłam chyba najlepszą imprezę mojego życia,
nie spałam nic, 44 godziny na nogach!
Więc tej nocy zaczęło się odsypianie,
jeszcze teraz po obiedzie przespałam się dwie godzinki
i jestem tu!

Dodatkowa rzecz, która mnie cieszy to moja aktywność w weekend.
Zawsze były to trzy dni wyrwane z ćwiczeniowego życiorysu,
bo piątek i sobota były imprezy a w niedzielę regeneracja.
A tym razem wyszło inaczej!
Nie jest to masa ćwiczeń, ale zawsze coś.
Poza tym na imprezach jestem w ciągłym ruchu, 
tańczę, wygłupiam się - więc daleko mi do aktywności podobnej do leżenia na kanapie.

Weekend, weekend i po weekendzie.
A teraz powrót to codzienności,
do ćwiczeń i wszelkiej aktywności.
i muszę Was poczytać, bo niedbaluch ostatnio się w tej kwestii zrobiłam...


WEEKENDOWA AKTYWNOŚĆ:

153 dzień akcji BRZUCH (7.06): 
- 1200 podskoków na skakance
- 50 przysiadów

154 dzień akcji BRZUCH (8.06):
- 500 podskoków na skakance
- 50 przysiadów
- 100 'cudek na tyłek'
- 100 brzuszków

155 dzień akcji BRZUCH (9.06):
- 30 minut napinania mięśni brzucha

skakanka w czerwcu 3000/30000!

Suplementacja 
Słodycze - w weekend chociaż mogłam jeść w granicach rozsądku słodycze, to miałam na nie ochotę tylko w sobotę i coś tam dziobnęłam. teraz od poniedziałku do piątku trzeba wytrzymać bez!







8 czerwca 2013 , Komentarze (10)


Dół za dołem.
Nie umiem się ogarnąć.
Nie tak to wszystko miało wyglądać,
nie tak miał wyglądać czerwiec.
No ale trudno się mówi i żyje się dalej...

Czuję się taka gruba, opchnięta.
Niestety moja przemiana materii jest masakryczna,
a ostatnimi dniami dobrze sobie pojadłam.
i wszystko się we mnie kumuluję,
co sprawia, że jest taki efekt...

narzekałam tak na te weekendy.
ale postanowiłam jedną rzecz: zamiast narzekać to spróbować coś zmienić.
i tak oto poćwiczyłam wczoraj mimo początku weekendu a wieczorem na ognisko :)
wróciłam do domu szybko, jakoś przed 4 byłam w domu.
pospałam do 9, teraz sprzątam.
a po sprzątaniu mam zamiar też coś minimalnie poćwiczyć, chociaż opuchnięta jestem jak słoń a to tak demotywuje, że ciężko ruszyć tyłek..
następnie lecę na imprezkę :)
A jutro zakupy - to co kocham ja i kocha każda kobieta :)
Zdjęcia nowych rzeczy na pewno tu się znajdą!

a co moich żalów w poprzednim wpisie to wyjaśnię Wam wszystko przy odrobinie chwili, bo wiele osób mnie nie zrozumiało...

153 dzień akcji BRZUCH (7.06): 
- 1200 podskoków na skakance
- 50 przysiadów

skakanka w czerwcu 2500/30000!

Suplementacja 
Słodycze - dziś przerwa. skusiłam się na garść cipsów i trochę żelek. wystarczy!




7 czerwca 2013 , Komentarze (25)


No i nadchodzi.
Kto?
Znienawidzony przeze mnie weekend.

Każdego weekendu nie lubię,
nienawidzę za to, że w te dni wszystko zawalam.
Zawsze ćwiczenia leżą, 
nawet przez myśl nie przechodzi mi wyraz 'ćwiczenia'.
Bo i po co?
Przecież weekend jest od leniuchowania i obżerania się.
Dlatego go nie lubię! 

Plany na weekend?
Tradycyjnie jakieś ognisko, impreza (i jak tu żyć w zgodzie z ćwiczeniami i dietą?).
Jeszcze zakupy! :)

Boże co za monotonia w moim życiu,
w tygodniu nic nie robienie, w weekend sprzątnę dom, zaliczę jakieś dwie nudne imprezy i dalej mamy zwykły tydzień...
ja chcę zmian, potrzebuję zmian!
I co z tego co ja potrzebuję?
Zaraz skończę 21 lat a żyję na smyczy rodziców...
Żyję tak jak oni chcą i jak im wygodniej.
To nie jest miejsce na takie rzeczy ale chyba coraz bardziej mnie to przytłacza i muszę się wygadać...
Tylko komu chciałoby się słuchać tej nudnej historii i mojego narzekania...


152 dzień akcji BRZUCH (6.06): 
- 800 podskoków na skakance
- 40 przysiadów
- 50 brzuszków

skakanka w czerwcu 1300/30000!

Suplementacja 
Słodycze 





6 czerwca 2013 , Komentarze (11)



Zmotywowana ale gorączka uniemożliwia mi ćwiczenia...
Dziś czuję się trochę lepiej, idealnie nie jest ale postaram dać coś z siebie.

Marzy mi się jakiś rower.
Może uda mi się dziś wyciągnać D. na przejażdzkę nad morze :)
Muszę odżyć, bo już nie wytrzymuję w tym głupim łóżku.
Potrzebuję ruchu!

Nadchodzi weekend - co to znaczy?
A no to znaczy, że znowu nie będę miała czasu ćwiczyć..
Jedynie w tygodniu jestem w stanie to robić, a że od poniedziałku choruję to tydzień przelatuje mi przez palce...
Jutro idę na ognisko, w sobotę też na pewno nie będziemy siedzieć w domu....

Może w sobotę wybiorę się na maraton po sklepach,
potrzebuję uzupełnić szafę, bo mam małe braki.
Setki bluzek i spodni a koszulek i szortów brak.
Szczerze mówiąc nawet w sklepach szortów nie mają na taką małą dupę..
Ale może coś znajdę.

W następnym tygodniu mam do fryzjera :D
Zamierzam podciąć włosy z 20 cm.
Może będę załować ale zawsze wychodziłam z założenia, że włosy to nie trawa - i zimą rosną :)

Szczerze muszę przyznać, że super rozwiązaniem jest jeść słodycze tylko w weekendy.
Wtedy w tygodniu mi ich tak nie brakuje :)
Kto by pomyślał, że będę umiała wytrwać bez nich chociaż jeden dzień?


151 dzień akcji BRZUCH (5.06):
- 1h napinania mięśni brzucha

skakanka w czerwcu 500/30000!




5 czerwca 2013 , Komentarze (17)

Choroba w minimalnym stopniu odpuściła.
Mój zapał do ćwiczeń nie pozwolił mi długo leżeć.
Zaczęłam ćwiczyć chociaż osłabienie wygrało.
Musiałam się położyć, bo kręciło mi się w głowie.

1/6 czerwca już za nami.
a ja dalej z ćwiczeniami w lesie.

załamuje mnie fakt, że nie osiągnęłam do wakacji tego czego chciała osiągnąć.
ale patrzę na ostatnie 5 miesięcy i sądzę, że 
nigdy w niczym tak długo nie wytrwałam,
nigdy nie osiągnęłam tak wiele,
nigdy nie byłam tak blisko swojego ideału.
jednak chyba osiągnęłam sukces mimo tego, że mam do dopracowania kilka szczegółów.
a może nie da się ich dopracować?
może takie są uroki chłopięcej sylwetki i czas to zaakceptować?
bo przecież nie zmienię szerokości bioder czy też innych rzeczy, taka budowa i tyle.
zgubiłam 15 kg i dziesiątki cm.
ważę teraz około 44 kg przy 160 cm wzrostu.
czy mam na co narzekać?

fakt jest taki, że obiecałam sobie brzuch jak z motywacji.
będę go miała, bo wiem, że wystarczy mi sił, żeby o niego walczyć.
ale to potrwa, a ja będę cierpliwa.
przez ostatnie 5 miesięcy walki z brzuchem (zaczęłam 6 stycznia) zdążyłam się zorientować, że to nie jest takie hop siup.
trzeba wiele pracy, by powstało coś normalnego z tak dziwnego brzucha ale ja dam radę!

rzucam sobie wyzwanie.
30 tysięcy podskoków na skakance do końca czerwca! :)


150 dzień akcji BRZUCH (4.06):
- 500 podskoków na skakance
- 1 minuta deski

skakanka w czerwcu 500/30000!


mój system słodyczowy 5/2 działa! 
nie chodzą mi słodycze po głowie :)
suplementy i te sprawy gorzej...


a tu prezent ode mnie (wiem, marny ten prezent) :)
fotka mojego napiętego brzucha!

3 czerwca 2013 , Komentarze (26)


Witajcie Kochane ;*

Czerwiec zaczęłam wyśmienicie.
Początek tego miesiąca przywitałam z grypą.
Leżę rozłożona na łopatki i obserwuję jak czas mi ucieka...

Tyle planów na czerwiec,
tyle we mnie determinacji.
A to wszystko na nic...

Sądzę, że jeszcze z 2-3 dni muszę odleżeć.
Jak ja tego nie lubię!

Stwierdziłam nową rzecz - ze słodyczy rezygnuję 5 dni w tygodniu.
W weekend mogę na nie sobie pozwolić.
Ale nie w jakiś kolosalnych dawkach, wszystko z umiarem.
Tak będzie mi dużo łatwiej z nimi walczyć.

1.06 i 2.06 - zero ćwiczeń.
Czekam na lepsze samopoczucie.





1 czerwca 2013 , Komentarze (11)




Jak ja nie lubię weekendów!
Nie znoszę ich pod każdym względem.
Wszystko jest nie tak, nie mam czasu na ćwiczenia ani na normalne regularne jedzenie.
Od początku tego długiego weekendu są dziwne i spontaniczne ale śmieszne akcje ze znajomymi.
Cały czas w ruchu, ale nie w takim ruchu jakiego bym oczekiwała.

Spałam dziś 3 h, wróciłam do domu o 6 i trzeba było o 9 wstać...
Teraz jestem na etapie sprzątania i za chwilę lecę dalej korzystać z weekendu.
W sumię to marzę już o jego końcu.
Pewnie dziś ćwiczeń też zabraknie... ;<

Postanowienia czerwcowe:
. skakanka 
. Mel B / Fitappy
. dywanówki (brzuszki, przysiady, 'cudka na tyłek')
. napinanie mięśni brzucha 
. rower
. zero słodyczy
. suplementacja
. dbanie o paznokcie, cerę

Mam nadzieję, że czerwiec będzie lepszy niż maj.




a wracając do maja,
do jego nieszczęsnej końcówki.
pochwalę się co namodziłam w tym czasie.

145 dzień akcji BRZUCH (30.05):
- 50 brzuszków 
- 20 przysiadow 
- 50 'cudek na tyłek'
- 150 skoków na skakance 

146 dzień akcji BRZUCH (31.05):
NIC !

jestem cudowna w zawalaniu sprawy.


31 maja 2013 , Komentarze (15)



Przyszedł weekend i...
zawalam wszystko.
Co prawda trwam bez słodyczy (już tydzień!) ale nie jest tak jak być powinno.
Nic nie jest tak jak być powinno, ale nie będę tu się użalać nad sobą.

Dziś był dzień spędzony ze znajomymi, całkowicie spontanicznie.
Już dawno się tak nie uśmiałam.
Z tego też powodu jestem mega zmęczona, nie ma siły przez dłuższą chwilę wytrzymać z otwartymi oczami a co dopiero ręką czy nogą machnąć.
Ale potrzebny był mi taki dzień, całkowitego wyluzowania :)

Długo myślałam nad postanowieniami czerwcowymi.
Zastanawiałam się czy może zrobić to w formie tabelki.
Chciałabym jakoś tak ten czerwiec zaplanować, żebym była mega zmotywowana.
Bo to ostatni gwizdek, już końcowe poprawki przed wakacjami.

Wiem wstępnie, że królowała będzie skakanka.
Uwielbiam ją!
Poza tym na pewno od czasu do czasu będzie wpadał rower.
Nie zostawię też na lodzie mojej ukochanej Mel B.
Nie wyobrażam też sobie żeby mialo zabraknąć dywanówek.

Czyli patrząc na to, niewiele się zmienia.
Bo od jakiegoś czasu bazuję głównie na rzeczach, które wymyśliłam.
Więc co zrobić, żeby podejść do tego inaczej niż podchodzę teraz?
Jak się do tego zachęcić?
Szczerze? Nie wiem.
Ale wiem, że nie mogę czerwca zawalić tak jak zrobiłam to z majem.

144 dzień akcji BRZUCH (29.05):
- 10' Mel B 
- 1 km biegu 
- 2 km rowerem 
- 1000 podskoków na skakance

to wczorajsze,
a dziś nic ciekawego nie zrobię z okazji braku sił.

Oesu, nawet ostatnio nie mam czasu Was poczytać.
Musi się to zmienić, jakoś muszę wykrzesać chwilę w ten weekend i popatrzeć co u Was :)