Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Rekordy życiowe: Rwanie - 37 kg Zarzut - 52 kg Podrzut - 50 kg Siad przodem - 65 kg Siad tyłem - 75 kg Martwy ciąg - 92 kg [Postaram się aktualizować na bieżąco ;)]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 172553
Komentarzy: 430
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 20 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Enieledam84

kobieta, 40 lat, Wrocław

168 cm, 63.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Wyjechałam z (prawie) wiosennego Wrocławia, aby trafić do zaśnieżonej Warszawy i by atrakcji stało się zadość w drodze ku miejscu zdobywania wiedzy (niekoniecznie) tajemnej wywinęłam pięknego orła. Bez zbędnego orientowania się w sytuacji podniosłam się i nie obracając się ruszyłam do przodu (licząc po cichu, że nikt z mego roku nie podążał tą samą drogą).


Nie odżywiałam się w stolicy zbyt zdrowo. Limit przekroczyłam nieznacznie (gdzieś o trzysta kalorii), a odżywianiu się regularnym mogłam zapomnieć (zajęcia od 9 do 18. - czasami dłużej). Być może i powinnam się biczować tym brakiem konsekwencji, wymierzyć srogą karę bez prawa odwołania, ale jakoś mi się nie chce. Nawet, w tym jakże ważnym dla mnie zakresie jestem zbyt leniwa...


Do Wrocławia wróciłam Express Intercity klasą pierwszą...jak na bogaczkę przystało ;) A tak serio, to przez pomyłkę tam się znalazłam i pan konduktor był tak miły, że pozwolił mi zostać (chyba pokocham IC :)).

26 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Chciałabym ponarzekać, ale nic na to nie poradzę, że powodu ku temu nie mam. Dzisiaj waga wskazała 67 kilo (i to pod wieczór), w limicie się trzymam, w pracy wszystko w porządku... No, po prostu nic nie znajduję co mogłoby być powodem do wyklinania siebie, świata i życia...


Jutro wyjazd...plecak stoi już spakowany (żarełko też w osobnej torbie leży). Za jakieś sześć godzin opuszczę moje (ukochane) miasto rodzinne, a za jedenaście przywitam naszą stolicę (liczę, że ona z tej okazji nie sypnie śniegiem, ani nie obleje deszczem (ze smutku, iż musi mą skromną osobę znosić).


Dzisiejszy jadłospis był dosyć monotonny, co wynikło z powodu musu wyjedzenia wszystkiego co mogłoby ulec popsuciu się przez ten (niedługi) czas. A wygląda on tak:


I Śniadanie: kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni ze śliwką (2 kromki), serek naturalny 5% tł. (15g), pasztet sojowy (15g), kiełki soczewicy (25g), grejpfrut czerwony (75g), papryka czerwona (75g)

II Śniadanie: winogrono (150g), jogurt bez cukru (180g)

Obiad: makaron dwujajeczny (100g), sos boloński (150ml)

Podwieczorek: marchew (50g), jogurt owocowy o smaku truskawki z dodatkiem witamin i minerałów (250g)

Kolacja: chleb razowy żytni ze śliwką (2 kromki), serek naturalny 5% tł. (15g), pasztet sojowy (15g), kiełki soczewicy (25g), jabłko (150g), papryka czerwona (100g)


Chociaż może (jednak) taki monotonny nie jest. Jedynie kolacja stanowi ksero śniadania (i to nie w całości ;)). Chyba mam (dzisiaj) skrzywioną percepcje. Cóż, bywa. Podsumowanie powyższego spisu żywności to: 1182 kalorii.


Aaaa, zaczęłam ćwiczyć, aczkolwiek i bez tego dużo się ruszam (jestem osobą nie korzystającą z komunikacji miejskiej i za własny środek transportu robią mi moje nogi ;)).

25 stycznia 2011 , Skomentuj

Kolejny dzień "wielkiego" postanowienia i nic dramatycznego się w tym zakresie nie stało...limit utrzymany, blanki obronione. By nie kupować jakiegoś shitu na mieście z domku wzięłam obiadek i podwieczorek. Kontrola być musi, by i skutki ujrzeć niebawem. Wszak czerwona sukienka w szafie czeka, a okazja do jej założenia zbliża się dużymi (ogromnymi) krokami.


W pracy też nieźle...tyle, że w takie dni jak dzisiaj żałuję, że jestem tylko w jednej postaci.


To co zjadłam czas napisać i poniżej spowiedź ową czynię ;)


I Śniadanie: kawa bez cukru (500ml), chleb razowy ze śliwką (2 kromki), serek naturalny 5%tł. (30g), pasztet sojowy (15g), papryka czerwona (100g), kiwi (50g), kiełki soczewicy (25g)

II Śniadanie: mleko 0,5% tł. (250ml), banan (100g)

Obiad: parówka sojowa chilli (50g), surówka z białej kapusty i marchwi z dodatkiem oliwy z oliwek (100g)

Podwieczorek: Jogobella Light z wiśniami (150g), UP! - mieszanka bakaliowa: crunch, owoce żurawiny, ananas kandyzowany, orzech laskowy (50g)

Kolacja: wafel ryżowy, serek naturalny 5% tł. (30g), winogrono (150g), pomidor (200g), koperek zielony (15g)


Łączna liczba kalorii przypadająca na ten wtorkowy dzień wyniosła 1167 (czyli nawet mały zapas został ;)).


Padła mi bateria w lapku...będzie trza odwiedzić serwis.

24 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Nie chcąc wpadać w szpony kompulsywnego ważenia się codziennie (a nie daj Boże, dwa razy dziennie) podjęłam decyzję, że uczynię to tuż przed wyjazdem do Warszawy, czyli w środę, ale... jak zwykle to u mnie bywa, nie wytrwałam w swoim postanowieniu i stanęłam na wadze. Ona triumfalnie puściła do mnie swe szare oczko, po czym pokazała delikatny spadek w dół. Na dodatek zmniejszenie się mych rozmiarów zauważył kolega z pracy (dawno nie widziany).


Taki już ze mnie ślimaczek – powoli, aczkolwiek konsekwentnie posuwam się do przodu. Nie ma to tamto ;)


Dzisiejsze jadło:


I Śniadanie: kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni ze śliwką (2 kromki), serek naturalny 5% tł. (30g), pasztet sojowy (15g), pomidor (175g), kiełki soczewicy (25g), grejpfrut czerwony (275g)

II Śniadanie: mleko 0,5 % tł., (250ml), banan (100g)

Obiad: zupka kapuściana Fit (1 porcja), brokuł gotowany (325g), jajka kurze całe (125g), krem chrzanowy (15g)

Podwieczorek: Jogobella Light panna cotta z jagodami (150g)

Kolacja: wafel ryżowy, serek naturalny 5%tł (30g), kiełki soczewicy (25g), mandarynka (50g), papryka czerwona (75g), kefir 0%tł. (150g)



Podsumowując wychodzi razem 1189 kalorii, czyli limit utrzymany. Aż się wzruszyłam, taka dumna z siebie jestem ;P

23 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Próżna kobieta ze mnie, więc mimo obietnicy (złożonej samej sobie) zahaczyłam przy okazji odwiedzin w Careffourze o dwa Housy, w tym jeden z Clock na początku i tu niespodzianka. Okazało się bowiem, że wciskam się w rozmiar XS (troszkę opięta (bluza z żyrafą ;)), ale... niedługo niczym w tvn-owskim programie "10 kilo do zrzucenia" będzie leżała jak ulał :)).


Takie momenty (nie powiem) działają mobilizująco...

Dzisiejszy jadłospis:

I Śniadanie: kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni ze śliwką (2 kromki), serek naturalny 5% tł. (30g), kiełki soczewicy (25 g), banan (100g), brokuły gotowane (100g)
II Śniadanie: pomidor (225g), mleko 0,5 % tł. (250ml)
Obiad: surówka z białej kapusty i marchewki (z dodatkiem oliwy z oliwek - 125g), ryż brązowy (100g), wieprzowina szynka pieczona (50g)
Podwieczorek: kiwi (75g), mandarynka (50g), kefir 0% tł. (100g), kawa bez cukru (500ml)
Kolacja: parówka sojowa chilli (50g), wafle ryżowe Sonko (1 sztuka), papryka czerwona (100g), rzodkiewka (75g), jabłko (150g)

Co razem dało: 1192 kalorii (czyli zmieściłam się w ustalonym limicie. Cudnie, po prostu :))


Ps. wiem, że za dużo kawy piję ;)


22 stycznia 2011 , Komentarze (3)
A tak dobrze szło... Pokonały mnie pierniczki, wafelki i czekoladowe języczki.

 Jak w końcu waga pokaże siódemkę na przedzie, to może ma motywacja wzrośnie... Nawet głodna nie byłam. Wolę nie myśleć ile to kalorii jest i gdzie to się teraz odłoży...

Znowu usłyszę pytanie: "Czy ty jesteś w ciąży?" i odpowiem: "Tak, w pokarmowej".



22 stycznia 2011 , Skomentuj
Postanowiłam założyć bloga, by wszem i wobec oznajmić, że walka ze zbędnymi kilogramami została rozpoczęta. Dlaczego czynię to publicznie? Może dlatego, że tak trudniej będzie samą się oszukiwać i te słone orzeszki utracą swą magię, nie mówiąc już nic o tłustych tortillach...

Ustanowiony limit to 1200 kalorii ( z czego od rana na trzy posiłki przyswoiłam ich 977).

Dałam już raz radę zrzucić to zbędne sadło, więc i teraz dam... do boju! ;)

Ps. mimo, że blondynką nie jestem (od razu przepraszam wszystkie panie o tym kolorze włosów), to niestety przy poprzedniej rejestracji "kopsłam" się przy adresie e-mail. Tak więc...