Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 kwietnia 2014 , Komentarze (29)


CZEŚĆ! 

Dostałam tą pracę. 
I jak zwykle już panikuję. 
Nie lubię nowych sytuacji, zawsze mnie stresują. 
DAMRADĘDAMRADĘDAMRADĘDAMRADĘ- prawda? 



A tak w ramach odstresowania, moja własna instrukcja JAK ĆWICZYĆ!
(a jak tego nie robić) 

;)


Na początek zapoznajcie się ze sposobem używania sprzętu!

Bo o pomyłkę łatwo

Wybierzcie bezpieczne miejsce

Znajdźcie swoje własne tempo, nie ma co zaczynać od szybkiego

Z czasem dojdziecie do perfekcji

Nie eksperymentujcie!

I nie wygłupiajcie się: 

Uważajcie na obciążenie

Czasami lepiej wziąć mniejsze

Bądźcie świadomi możliwości waszego ciała

Ćwiczcie uczciwie!

Cieszcie się tym

I zarażajcie aktywnością innych! 

A dojdziecie do perfekcji!! 

PA! ;*

29 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

CZEŚĆ!

Kochane moje, trzymajcie za mnie dzisiaj proszę mocno kciuki,
po południu idę na rozmowę o pracę. 
Praca żadna ambitna, ot zwykła, studencka, w pubie, 
ale potrzebuję dorobić trochę pieniędzy i zależy mi by się udało. 

SO TRUE.

 

Wczoraj na zajęciach dali nam niezły wycisk. 
Najcięższy trening na jakim byłam. 
Plus milion do szczęścia po jego zakończeniu. 
Dzisiaj ledwo chodzę.

BYŁA MOC

I spaliłam te ciacha: 

które wpadły na śniadanie. 

Tu jeszcze jakieś obiady: 

PA! ;*

26 kwietnia 2014 , Komentarze (17)


CZEŚĆ! 


 Dzisiaj chciałabym napisać coś o zaburzeniach odżywiania, z którymi zmaga się tu wiele osób i przez które przeszłam, wyszłam i nie wrócę! 

Dostaję od Was dużo wiadomości pochwalających moje racjonalne waszym zdaniem podejście do odżywiania i odchudzania. Piszecie i pytacie:  
- "jak pozbyć się tych myśli po jedzeniu?" 
- "jak nie myśleć ciągle o kolejnych posiłkach?" 
- "jak zjeść coś niezdrowego bez wyrzutów sumienia?" 
- "jak przestać liczyć kalorie?" 
- "jak zacząć normalnie jeść?"


Powiem wam, że jeszcze trzy lata temu tkwiłam w ED mając wyrzuty sumienia po zjedzeniu niezaplanowanego jabłka. Więc da się wszystko, trzeba tylko mieć chęci.

Bo tylko my stoimy na przeszkodzie by coś w nas samych zmienić.  

"Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej" 

Niestety tak się nie da. Świat idzie do przodu, my idziemy do przodu, nigdy nie będziemy młodsi niż jesteśmy. Chcecie przejeść swoje życie? Zmarnować je na jedzenie? Mam żyć po to by zjeść drugie śniadanie o odpowiedniej godzinie, po to by ugotować obiad? Naprawdę daje Ci to szczęście i spełnienie. Nie? Chcesz zmiany, ale się boisz, tkwisz w przyzwyczajeniu i rutynie.
Błędne koło i najczęstszy błąd osób na diecie:  

Ograniczanie jedzenia- głód- apetyt na wszystko- chwila słabości- wielka uczta- złość, rozpacz, wyrzuty sumienia- ograniczanie jedzenia


„Mierz siły na zamiary, lecz nie realizuj zamiarów na siłę.”

Nie zataczaj błędnego koła. Zdarzyło się raz, drugi, zdarzy się kolejny.
Każdy następny będzie prowadził do coraz większej frustracji.
Nie jesteś szczęśliwy odmawiając sobie wszystkiego i nie jesteś szczęśliwy gdy później w końcu rzucisz się na wszystko. A jak żyłeś wcześniej?
Uważam, że szczęście i komfort psychiczny jest ważniejsze niż chude ciało. 

Co mi po chudym ciele gdy jestem zamknięta na innych ludzi, nie chce mi się wychodzić z domu, ciągle liczę kalorie, pilnuję godzin, nie mam innych pasji, zainteresowań itd.
Zaburzenia odżywiania to choroba, której nie życzyłabym najgorszemu wrogowi.
To coś co niszczy nas wewnątrz i wszystko dookoła nas.
Najważniejsze to osiągnąć ten środek, słuchać siebie, bo czasami dobrze jest zjeść trochę czekolady niż wiecznie sobie wszystkiego odmawiać i chodzić złym,czasami dobrze jest pójść z przyjaciółmi na wielką pizze, cieszyć się smakiem i towarzystwem innych, niż w samotności, w czterech ścianach jeść serek wiejski z pomidorem.
Wszystko jest dla ludzi w odpowiednich ilościach.
Byłam gruba bo po tej pizzy ze znajomymi wracałam do domu i dopychałam się drugą kolacją.
Byłam gruba bo zamiast kawałka czekolady jadłam ją całą i jeszcze zagryzałam chipsami.
Umiar i nie przeginanie w żadną stronę to klucz do zdrowego ciała i zdrowej głowy.

A jeszcze trzy lata temu moim całym życiem była tęsknota za czekoladą i samotne wieczory z serkiem wiejskim. Chooore.
Z pomocą przyszedł bilans zysków i strat, który spisałam i wracałam do niego w chwilach zawahania. Wiedziałam jakie myśli, jakie zachowania nie są normalne i pokonywałam je, jadłam to na co miałam ochotę, słuchałam swojego apetytu. Nie było to łatwe, wręcz bardzo trudne, a jednak się udało. Wiedziałam, że wiele zyskam pokonując to paskudztwo. Polecam!
NIE PRZYTYŁAM DUŻO.

Zazdroszczę, chciałabym, ja tak nie umiem... 
UMIESZ I MOŻESZ ale TAK NAPRAWDĘ NIE CHCESZ, CZEGOŚ SIĘ BOISZ

Jedzenie jest tylko jedzeniem. Wybierajmy to co zdrowe dla ciała, ale od czasu do czasu zjedzmy to co będzie dobre dla naszej psychiki, byle nie zwariować.
Dietowanie bywa groźne.
Czasami lepiej nie zaczynać.

PA! ;*

23 kwietnia 2014 , Komentarze (23)

CZEŚĆ!

O jak dobrze, jak dobrze!! 
Z radością wracam do mojej codzienności po świętach.

Do śniadaniowych kanapek z awokado! 
I kolacji pachnących masłem orzechowym! 


I tak, tak, w święta trzymałam się z jedzeniem pięknie, 
A wczoraj dałam czadu, 
bo przyszli znajomi z przepysznym ciastem. 
I po obiedzie zjadłam 2 kawałki,
popiłam je słodkim winem,
a na kolację dopchałam się łososiem z grzankami. 
No zdrowo, zdrowo, ale nie widzieliście mojej porcji. 

W każdym razie, żałuję? 
Ależ skąd! 

Jadłam świadomie, wiedziałam co robię, dlaczego mam teraz narzekać? 
I denerwują mnie posty w stylu: zjadłam za dużo i co teraz…? 
Czytam to i myślę sobie, że może też powinnam mieć wyrzuty sumienia? 
Może powinnam jakoś to odpokutować? 
Miesięczna głodówka, szamański taniec z prośbą o cofnięcie czasu, albo magiczny eliksir usuwający wszystkie kalorie ze zjedzonego jedzenia? 

No bo jak to co teraz? Już jest zjedzone, nic się z tym nie da zrobić. 
Następnym razem można tylko tyle nie jeść, skoro później się żałuje. 
A jeśli nie umiemy się powstrzymać to może lepiej nie być na diecie? 
Bo obżarstwo gdy naszym celem jest zgubienie kilogramów powoduje frustrację, złość i wyrzuty sumienia. A nadprogramowe jedzenie, gdy nie myślimy o utracie wagi, przyjmujemy ze spokojem i potrafimy się nim cieszyć.
Więc po co tracić czas na negatywne emocje gdy nie dojrzeliśmy jeszcze do odchudzania?
A kilka dni jedzenia więcej grubasów z nas nie uczyni. 
I to jest MAGIA! :)

Dzisiaj w końcu na ćwiczenia!! 

PA! ;*

21 kwietnia 2014 , Komentarze (10)


CZEŚĆ! :)


Święta, święta i prawie po świętach. 
Jak tam, jak tam? 
bo mnie zawsze wymęczy to świętowanie.

A tu jeszcze jeden leniwy dzień.

Ok, ok, chcecie wiedzieć jak z postanowieniami? 
- oczywiście, że pięknie.

Bilans dnia: 
śn: biała kiełbaska, pół jajka, łyżka sałatki jarzynowej (w wersji bezmajonezowej) i kromka chleba

obiad: miseczka żurku i dwa plastry pieczonego schabu ze śliwką z surówką (z kapusty, marchewki, pomidora, oliwek, kukurydzy, fety, pestek słonecznika z oliwą) 

przekąska: dwie pomarańcze

kolacja: trochę ryby po grecku

I nawet rodzinka mnie zaskoczyła, bo obyło się bez zbędnych komentarzy na temat tego jak żyję, jem, wyglądam, uczę się, pracuję...
Tu zaskoczenie na plus. 

Później było zaskoczenie na minus. 
Pojechaliśmy do rodziny chłopaka.
Nie wiem, nie wiem, może to moje nadmierne przywiązanie do zdrowego żywienia i jakieś wyczulenie na to i nie powinno mnie to oburzać... ale patrzeć nie mogłam, jak... 
no właśnie, zacznę od początku. 
Było tam 3letnie dziecko, przeziębione, bez apetytu. 
Stół cały zastawiony, a ono nie chciało jeść chociaż wmuszali w nią wszystko. 
- zjesz rybki? 
- nie
- banana? 
- nie
- mama ci kaszki zrobi
- nie
- a może chociaż jogurciku?
- nie
- omójboże omójboże ona nic od śniadania nie jadła, cały dzień moje dziecko bez jedzenia, musisz coś zjeść, mama ci coś zrobi, zjesz z mamą na pół? 
- nie! 
- a może Mcdonalda zjesz? 
- tak! 

Mcdonald był otwarty. 
I szłam wczoraj z chłopakiem po zestaw dla 3letniego chorego dziecka, by sobie frytka zjadło w święta przy całym zastawionym stole. 

HAHA. 

Mam nadzieję, że dziecko się najadło, wzmocniło i raz dwa wyzdrowieje po takiej dawce witamin i składników odżywczych.

Ale nie mi oceniać i dawać rady. 

PA! ;*

19 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

CZEŚĆ!


ŚWIĘTAAAAA

Będę trenować! 
- jak odmówić kolejnego kawałka ciasta, mięska, sałateczki, babeczki by nie urazić cioteczki.  

I to wykonam kilka powtórzeń:
- nie, na pewno nie chcę tego sernika!

Będę jeść z głową!
- zrobiłam sobie własną wersję sałatki jarzynowej (bez majonezu, a z jogurtem i musztardą), 
- zrobiłam swoje ciasto jogurtowe, do którego wsypałam ¼ szklanki cukru, czyli tyle co nic.
- mięso pieczone, nie smażone
- zero obżarstwa!

Przetrwam!
- siedzenie przy stole, odwieczne pytania rodziny o szkołę, o związek, o ślub i dzieci

Nie dam się!
świątecznemu obżarstwu i świątecznemu lenistwu

A Wam oczywiście życzę Wszystkiego co najlepsze, spędźcie te dni miło i pamiętajcie, w świętach nie o jedzenie chodzi, chociaż przyglądając się ludziom w supermarketach, można odnieść takie wrażenie. 

PA! ;*

16 kwietnia 2014 , Komentarze (42)

CZEŚĆ! :)


Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje, ale: 
- z własnej woli wysprzątałam wczoraj całe mieszkanie
- 3 tygodnie wcześniej zaczęłam się uczyć na koło!! 
- obejrzałam film z gatunku bollywood ;o
- zjadłam wielkiego panierowanego schaboszczaka bo nie chciało mi się gotować 
- poszłam pobiegać, chociaż padało! 
- i odmówiłam alkoholu na spotkaniu ze znajomymi! 

TO NIE JA, TO NIE JA. 
Czas wracać do siebie.
Bo to się staje przerażające... gdy włączasz bollywood i oglądasz ;0

Nie poznaję też siebie w innej kwestii. 
Ćwiczę! A raczej staram się ćwiczyć! 
Bo moja kondycja, moje mięśnie są strasznie słabe. 
Wczoraj na zajęciach robiliśmy planki. 
Żenująceee jest to jak krótko potrafię tą pozycję utrzymać. 

A to idealne ćwiczenie!! Na wiele partii ciała! 
"Ćwiczenie może wydawać się nudne, ale jest niezwykle skuteczne. Plank angażuje poprzeczne mięśnie brzucha, mięśnie skośne, całe plecy, ramiona, pośladki. Zaangażowane jest niemal całe ciało. Ćwiczenie jest bardzo bezpieczne, ponieważ nie obciąża kręgosłupa tak bardzo jak tradycyjne brzuszki czy skłony."

Zapragnęłam nauczyć się plankować. I wytrzymać więcej niż kilka sekund. 

Dlatego spróbuję tego wyzwania:

Na koniec jeszcze moja przepyszna wczorajsza kolacja: 

I lecę na śniadanie. 

PA! ;* 

14 kwietnia 2014 , Komentarze (11)

CZEŚĆ! 

JEJ JEJ JEJ
Ile komentarzy pod moim poprzednim wpisem. 
Dziękuję za Wasze opinie.

Poczułam się trochę pewniej. 
Szkoda, że 20latka zachowuje się gorzej niż niejedna moja ciotka, 
pod względem podejścia do zdrowego trybu życia, 
o którym przecież coraz częściej się mówi i słyszy. 

ale... 

i tak do niej napisałam i przeprosiłam. 
niestety, już tak mam. 
nie lubię takich sytuacji. 
a powód mojego wybuchu był w końcu dosyć błahy. 

Niestety, jej odpowiedzi jeszcze się nie doczekałam...

Wiecie co? 
Strasznie nie lubię w ludziach wtrącania się w czyjeś życie. 
Oceniania, porównywania, komentowania i podśmiewania. 
To, że ty czegoś nie chcesz, nie lubisz, nie rozumiesz, nie interesuje cię to, nie znaczy, że inna osoba musi być taka sama. 
Ja wręcz uwielbiam poznawać ludzi, którzy mają inne poglądy, inne spojrzenie na coś. 
Nigdy nie narzucam swojego zdania, a z ciekawością wysłucham czegoś innego i jakoś się do tego ustosunkuje. 
Coś mi nie odpowiada? Nie muszę tego robić, ale nie zabronię robić tego innym. 
Życie byłoby nudne gdybyśmy wszyscy byli tacy sami. 

Nie wiem skąd w ludziach tyle nietolerancji i jakiegoś jadu. 
Nawet tu, na tym portalu. 

A dzisiaj: 

- Zaraz na uczelnię.

- Później na fitness, poskakać jak małpa. 

I dzień minie. 

PA! ;*

13 kwietnia 2014 , Komentarze (52)

CZEŚĆ!


Jestem wkurzona, zła, zirytowana!
Ludzie są dziwni, o tak, zdecydowanie.
Powiedziałam wczoraj kilka słów za dużo i czuję się teraz z tym źle. 
Byłam wczoraj u koleżanki, takiej chcącej być na diecie, wiecznie bez efektów. 
Co ciekawe o diecie najczęściej rozmawia się przy jedzeniu, 
więc gdy poczęstowała mnie ciastem rozpoczął się temat zrzucania kilogramów.
- co dzisiaj jadłaś na obiad? pewnie jakieś warzywka, ja to tak nie potrafię, ja to lubię jeść smacznie, nie mam czasu na takie wydziwianie. Widzisz, wybrałaś najmniejszy kawałek ciasta, pewnie już się boisz, że przytyjesz, patrzysz na mnie, taką grubaskę, ja to potrafię zjeść dużo, a nie jak ptaszek, jakbym tak dziubała jak ty to w chorobę bym szybko popadła. No chciałabym schudnąć, aleee to tyle wyrzeczeń i czasu... 
Już to doprowadzało mnie do szału, ale dzielnie się trzymałam i starałam nie komentować. Kiedyś jeszcze wdawałam się z nią w dyskusję, teraz stwierdziłam, że nie ma sensu. Spróbowałam z innej strony, chciałam zachęcić ją do ruchu. Opowiedziałam o fitnessie, na który się zapisałam i zaproponowałam by chodziła ze mną. 
HAHA. Człowiek chce dobrze, a co usłyszałam: 
- no chyba nie myślisz, że pójdę skakać jak małpa, nie będę robić z siebie idioty i jeszcze za to płacić. 

NIE WYTRZYMAŁAM! NO BEZ PRZESADY! 
Mój poziom zirytowania sięgnął maksimum. 
Zatkało mnie, serio. 
Powiedziałam, że w takim razie chyba nie ma sensu nasze dalsze dzisiejsze spotkanie z taką idiotką jak ja, która stara się jeść zdrowo i ćwiczyć. Powiedziałam, że nikt nie będzie mnie za to obrażał i że ja też mogłabym kilka słów powiedzieć o jej lenistwie i wiecznym narzekaniu, ale nie robię tego bo jest moją dobrą koleżanką, lubię ją i szanuję za osobowość, a nie za styl życia, który prowadzi. Nie oceniam ludzi i nigdy oceniać nie będę, nie mam takiego prawa, każdy robi co chce i żyje jak chce. Chciałam pomóc, doradzić, a oberwałam. 
Zrobiła się cisza...
Wyszłam. 
Kłótnia o dietę zawsze spoko.

Teraz jak zwykle analizuję
i zastanawiam się czy zrobiłam dobrze,
może niepotrzebnie się zdenerwowałam,
nie wiem... 

PA!  

12 kwietnia 2014 , Komentarze (16)

CZEŚĆ! :) 


NIE WIERZĘ. 
Nie wiem kiedy, nie wiem jak. 


JA:
największy leń na świecie, 
dla którego jakiekolwiek ćwiczenia to była kara,
nagle pokochał aktywność fizyczną!!! 

DA SIĘ? 
- DA SIĘ!!!!!!


Jeszcze miesiąc temu, musiałam zmuszać się do zejścia z kanapy, 
miesiąc temu ciężko mi było zrobić przysiad, skłon, brzuszek, podskok. 
Krzywiłam się na widok siłowych ćwiczeń. 
Odpuszczałam gdy poczułam minimalny ból mięśnia. 
Ćwiczenia zawsze były za nudne, za trudne, za ciężkie dla mnie. 
Powtarzałam sobie, że przecież 70% diety, a 30% ćwiczeń przynosi sukces. 
Nie ćwiczę, zdrowo jem- więc nie jest źle. 
A było źle. 
Bo nie wiedziałam co tracę!! 


Ćwiczenia podobnie jak mi kiedyś nie dają Ci satysfakcji? 
Szukaj czegoś co polubisz!!! 


Ja myślałam, że nie ma już dla mnie nadziei, a jednak... 

Namawiam Was do ruchu, 
bo odkąd ćwiczę, czuję się zdrowsza, silniejsza i szczęśliwsza. 

MOTYWACJA: 

TAKIE CIAŁO. 

I tu jeszcze na koniec jakieś moje obiady: 

Miłego weekendu, 

PA! ;*