Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 grudnia 2013 , Komentarze (11)


NO CZEŚĆ!!!






Pomimo tego, że nie cieszą mnie te święta,
i nie mam na nie ochoty, 
chciałabym złożyć Wam szczere życzenia. 
Z mojej strony życzę Wam tylko jednego: 
ZDROWIA!
Tak, mam 23 lata, nie 50 i wciąż życzę Wam tylko tego. 
Wielu z nas nie ma pojęcia jaki posiada skarb będąc zdrowym.
Życzę Wam: 
Zdrowia fizycznego i tego psychicznego!
By wszyscy, którzy zmagają się z zaburzeniami odżywiania, 
chociaż na ten czas, odnaleźli w świętach coś innego niż tylko jedzenie. 
A gdy będzie zdrowie, 
można wtedy myśleć o szczęściu, 
w pełni cieszyć się z miłości bliskich
i bez przeszkód spełniać marzenia. 

Więc Zdrowych Świąt Kochani ;*

I częstujcie się moim pierniczkiem: 



23 grudnia 2013 , Komentarze (8)

CZEŚĆ...!

Patrzę na poprzedni wpis odnośnie dentysty
i śmiać mi się chce.


Jeszcze kilka dni temu, wizyta w gabinecie nie stanowiła dla mnie problemu, 
Dzisiaj już drżę ze strachu!!
Trauma do końca życia.


Co się wydarzyło? 
Przyszłam grzecznie na umówioną wcześniej wizytę o godzinie 8:15.
Grzecznie poinformowano mnie, że muszę chwile poczekać, ponieważ pan doktor już jedzie. Spoko luzik. No problem. 
Czekałam. 
40 min. 
Lekarz- on może. Bo gdybym tak ja spóźniła się do pracy... dobra, pozostawmy to. 
Dojechał! To się liczy i ceni, czyż nie? 
Zajęłam miejsce na fotelu dentystycznym i się zaczęło. 
O znieczuleniu nawet nie wspomniał! Chciałam "bez", nawet nie miałam wyboru mieć "z".
I pisałam wcześniej głupoty, nigdy więcej nie dam sobie robić zębów na żywca!!
Takiego bólu to ja chyba nigdy nie przeżyłam!!
Chciał zaoszczędzić czas na znieczuleniu, nie udało się, bo musiał mnie później cucić, dosłownie nie byłam w stanie od razu zejść z fotela, musiałam chwile posiedzieć, bo bym zemdlała. A co mój dentysta w tym czasie mówił?
- "jak będzie panią ten ząb nadal tak bolał, proszę jechać na pogotowie" 


Kurcze, człowieku, siedzę u dentysty, zrób mi tak by nie bolało... 
Zrooobił. 


Wczoraj w nocy z silnym bólem byłam wieziona na pogotowie. 
Ciągle pamiętając o piątkowym bólu, gdy zobaczyłam gabinet chciałam uciekać. 
ZWIERZĘTA LECZĄ W LEPSZYCH WARUNKACH!
Dentystka siedząca tam, jak za karę, z miną:
"jest noc, co tu robisz" 
Wyraźnie widać było, że chwilę wcześniej SPAŁA! 
No ale co zrobić... tak bolało, że musiałam dać jej zajrzeć w me zęby. 
Wiecie co się okazało? - w zębie, pod wypełnieniem miałam kawałek wacika! 
No szał! Komentować tego mi się już nie chce. 
Ale wiem jedno, nigdy, przenigdy nie pójdę już do dentysty na NFZ. 
Nawet głupią plombę będę zakładać prywatnie!!


POLSKA JEST BEZNADZIEJNA!

A tak Vitaliowo, to: 
- od 3 dni tylko kaszki, zupki, i miękkie jedzenie. 
A w przygotowaniu, tyle pyszności!
Ząb nie boli już jak wcześniej, ale czuję go przy nagryzaniu. 
Zębie odpuść! Są święta!




PA! ;*


 

20 grudnia 2013 , Komentarze (20)

CZEŚĆ!!!



Plus świąt,
JUŻ MAM WOLNE!!
:D


Dzisiaj staczam kolejny bój z dentystą o moje zęby.
Będzie plomba, dodam że pierwsza w mym życiu. 
I dla moich zębów dobry czas się kiedyś kończy, a ciężkie czasy nastają.  
Ale stwierdzam, że nie boję się dentysty. 
Planuję zrezygnować ze znieczulenia. 
Chwila wiercenia, a później chodzę pół dnia ze szczęką sztywną i twardą jak kamień. 
Bleh. 
Najlepsze jest jak znieczulenie dopiero zaczyna naprawdę działać, zaraz po zejściu z fotela.
Dlatego twarda postaram się dzisiaj być, nie miękką.   


HAHA :D
Trzymta kciuki :D


A tak zmieniając temat...
Kto nie lubi musli, crunchy, granoli? 




Ja tam mogłam się tym zajadać non stop!!
Jednak wyrzuty sumienia, że pakuję w siebie tony cukru były zawsze!!
Dzięki nesji postanowiłam zrobić swoją własną mieszankę.

I wyszła IDEALNIE! 
O ja głupia, że nigdy wcześniej mi się nie chciało i wolałam jeść ten syf ze sklepu. 
Powiem Wam, że w smaku jest porównywalna do tych sklepowych, jak nie lepsza. 
Tutaj przed włożeniem do piekarnika: 


A w mej granoli zmieszałam: przeróżne płatki, od owsianych po jęczmienne. 
W przepisie, na którym się wzorowałam były wiórki kokosowe, ja dałam sezam. 
Chwila roboty, samo zdrowie, mega smaczne i bez wyrzutów można dodawać np. do mannoowsianki: 



Więc jeśli lubicie, kupujecie, jecie, to nie róbcie tego błędu co ja, 
zróbcie sobie swoją, własną! 



Miłego dnia, 
PA ;*


16 grudnia 2013 , Komentarze (13)

CZEŚĆ!!


jak tam u Was? 


U mnie w sumie.. OK.

Chociaż powiem Wam, że po 23 latach mojego życia, 
znudziły mi się święta!
W ogóle nie czuję już tej atmosfery!
Choinki w tym roku nawet nie ubieram. 
Najchętniej zaszyłabym się gdzieś na te 3 dni, 
i opuściła mą kryjówkę, gdy będzie już po wszystkim.




No dobra. 
W ogóle nie miało tu być o świętach, a tak jakoś wyszło... 

Miały być za to zdjęcia mych ostatnich obiadów, bo trochę się nazbierało. 

Tak więc przed Wami, me obiadowe menu: 


Kasza orkiszowa, jajko, sałatka ze szpinakiem


Kasza jaglana z łososiem, awokado i pietruszką


ryż z cukinią, schab, buraki


makaron ze szpinakiem, kukurydzą, sosem pomidorowym


kasza jaglana z dynią i szpinakiem, indyk, buraczki

-koniec obiadowego menu- 

W piątek byłam w kinie i jeśli lubicie kryminały, mogę polecić Wam film: 


Żałuję, że wcześniej nie przeczytałam książki. 



-koniec wpisu- 
Pa ;*

10 grudnia 2013 , Komentarze (38)

CZEŚĆ!!!

Piszę w chwili maciupeńkiej złości i irytacji.
takiej tyci, tyci



Wytłumaczcie mi! Bo ja nie rozumiem!
Naprawdę ciężko mi pojąć, po co ludzie komplikują sobie życie. 
Jak wchodzę na forum i czytam niektóre jadłospisy to nie wiem czy się śmiać czy już płakać, czy może wyjść i nie wracać. 
Odwiedzam wczoraj ciocię, która przeprasza ale nie zaprosi mnie na obiad, bo jest na kopenhaskiej i dzisiaj je marchewkę z jajkiem na twardo. Bałam się zapytać co było na śniadanie, ale jak zobaczyłam kolejne jajka przygotowane na kolację to mnie zemdliło. 
TO JEST MĄDRE?
Stara baba, dorosła kobieta, a zachowuje się jak dziecko. Łatwiej mi zrozumieć nastolatki na głodówce, niż wykształconą, dojrzałą kobietę na kopenhaskiej czy kapuścianej. 
Weźmy dukana. Tam przynajmniej można jeść. Tylko mój organizm pewnie już drugiego dnia by się zbuntował na widok białka. 
DLACZEGO SIĘ TAK KATUJEMY?
Dlaczego eliminujemy z jadłospisu jakieś grupy produktów? 
Pieczywo, ziemniaki, makarony, banany- chyba najpopularniejsze żarcie, które według wielu szkodzi. 
Pewnie, odstawmy chleb na miesiąc, ale wcinajmy czekoladę i ciasteczka. 
To co powtarzam i będę powtarzać do znudzenia: 
Nadwaga nie wzięła się z powietrza! Nie wzięła się z bułki na śniadanie, ziemniaków na obiad, owoców na podwieczorek, nie wzięła się też z czekolady na deser! 
Wzięła się z przesady! Z nieumiarkowanego jedzenia! Ze zbyt dużej ilości jedzenia!
Przecież pamiętam jak jadłam: na śniadanie bułka + pączki, później wieczne podjadanie, na obiad dużo, tłusto, czasami jakieś gotowce, później słodycze, na kolację jakieś 2 bułki, do wieczornego filmu chipsy i inne przekąski. 
Jadłam, uwielbiałam jeść, pomimo tego, że nie czułam głodu! Byłam syta, ale jadłam dla smaku. I miałam nadwagę, cud że do otyłości nie doszło!
I ja miałabym przejść na kopenhaską czy inną dietkę?? 

7

To byłoby mądre? Raczej nie. 
Dałoby to coś? No wątpię. 
Tu potrzeba na nowo nauczyć się jeść!
Zmienić nawyki! A na początek odstawić wszystkie śmieci, słodycze, fast foody w nieograniczonych ilościach. 
Nawet nie MŻ. Nie muszę zmniejszać głównych porcji. Muszę przestać jeść pomiędzy!

Tak też zrobiłam 3 lata temu. Waga leciała jak szalona. 
Organizm potrzebuje wszystkiego. Nawet tych słodyczy od czasu do czasu. Bo ciało jak ciało, ale psychika też jest ważna. 
Gotowe diety nie uczą zdrowego odżywiania, chudnie się na nich bo na każdej ograniczamy ilość przyjmowanych kalorii. To wszystko!
Ale naprawdę nie wyobrażam sobie jeść piąty dzień serka wiejskiego, nie wierzę że moje ciało tego pragnie. 
Ja nawet nie jestem za dietami, z gotowym, ustalonym jadłospisem. 
Nie zawsze mam na wszystko ochotę. Nie będę jadła ryżu, gdy chce mi się ziemniaka. 
Jedzenie ma pozwolić nam przetrwać. Jedzmy gdy czujemy faktyczny głód i kończmy, gdy poczujemy sytość. To jest klucz do sukcesu.
No i ruch, ruch i jeszcze raz ruch!
Cudów nie ma.

Wiem, że jest wielu zwolenników takich diet. Nigdy jednak nie słyszałam o przypadku by ktoś NA STAŁE schudł na tych wymyślonych dietkach, z wyjątkiem dukana, ale to też jak czytałam jakieś wypowiedzi, prędzej czy później ludzie wracali do swojej starej wagi.
Dlaczego? Bo nie zmienili nawyków!
Tydzień głodówki nie zrobi z nas super laski! 

OK. wygadałam się. 


To jest po prostu mój punkt widzenia.  

A chcesz jeść kawę z kostką cukru na śniadanie? 
Twój wybór.

7 grudnia 2013 , Komentarze (15)

CZEŚĆ!

Po pierwsze: 
Miałam już tą kanałówkę i oprócz bólu kieszeni innego bólu nie odczułam. 
Chociaż leżenie dwie godziny na fotelu dentystycznym z otwartą buzią do najprzyjemniejszych rzeczy zdecydowanie nie należy. Można dorobić się zakwasów szczęki :D

Po drugie: 
Obżarłam się. Wczoraj. Na wieczór. Słodkim musli. 
Oj niedobrze, dumna z tego nie jestem. 


Więcej nie kupuję! Otworzę i jadłabym i jadła. Moja słabość. 
Taaak, teoretycznie mam na to wytłumaczenie:
1. jestem przed okresem
2. były mikołajki
ALE NA OBŻARSTWO NIE MA WYTŁUMACZENIA! koniec kropka. 

Po trzecie: 
Były mikołajki. Mojemu chłopakowi z dobroci serca kupiłam:

Bardzo podobne bokserki :D

Po czwarte: 
Mam dużo nauki, a ostatnia rzecz o której myślę to ja i książki.
Książki w sensie tych naukowych, bo inne to pochłaniałabym jedną za drugą. 
Uwielbiam czytać i chyba kiedyś zrobię tu swój ranking moich ulubionych pozycji :)
Aktualnie czeka na swoją kolej, tak w klimacie Świąt:

 

Bo ja to szczególną miłością darze kryminały. 

Po piąte:
Zimno, biało i wieje!!



Tak, wiem, że jeszcze o tym nie wiecie! :D A dzięki mnie już wiecie :D

Po szóste: 
Jak widać zaczynam pisać o pogodzie, a to oznacza wyczerpanie tematu, więc lepiej się już żegnam


 
UDANEGO WEEKENDU! ;*

3 grudnia 2013 , Komentarze (27)



Dzisiaj wolne, a ja zamiast spać do woli, budzę się o 6:00, 
idę do kuchni,
i robię sobie kakao
why not?  
:D


Teraz wybaczcie, ale zarzucę trochę mięsem. 
Lubię mięso, jem mięso, nie wyobrażam sobie nie jeść mięsa. 
Zdarzają mi się dni bezmięsne, ale po dłuższym okresie mój organizm tęskni za mięsem. 
Zdecydowanie nie mogłabym zostać wegetarianką. To wyrzeczenie byłoby dla mnie tak trudne, niczym trudne jest odstawienie czekolady przez nas wszystkich :) 
Szanuję i rozumiem ludzi, którzy decydują się na dietę bezmięsną. Ich życie, nic mi do tego.
Ale mój organizm wręcz czasami domaga się pysznego mięska. 


  





A jakie mięso jem? 
- pieczone, grillowane, gotowane, zrobione na parze
bez panierek i zbędnego tłuszczu. 
Ludzie czasami mi się dziwią, że biorę gotowane mięso z rosołu i jem na drugie danie z kaszą i surówką. A mi to naprawdę smakuję! Nie potrzebuję żadnej innej obróbki.

A jaki rodzaj mięsa wybieram? 
- uwielbiam kurczaka.
Udka, pierś, skrzydełko- zjem wszystko. 
-lubię indyka.
Chociaż co do tego mięsa, niekoniecznie smakuje mi gotowane, trochę za suche. 
- zjem schab
- lubię wątróbkę
- uwielbiam cielęcinę

Nie przepadam za to za tłustą wieprzowiną.
Nie lubię karkówki.
Ogólnie wolę mięso białe niż czerwone.
Wiem już, że nie lubię też kaczki.

Z chęcią spróbowałabym gęsi. 
Nie zjadłabym koniny, ani królika. Po prostu jakoś NIE. 
Nie jadłam też baraniny, jagnięciny czy dziczyzny.

Trochę faktów:

"Mięso jest produktem spożywczym dostarczającym wiele składników odżywczych a zwłaszcza pełnowartościowego białka zawierającego wszystkie aminokwasy, witaminy grupy B, nie występującą w pokarmach roślinnych witaminę B12, witaminy A i D, związki mineralne zawierające biopierwiastki, tłuszcze nasycone i nienasycone, enzymy, itd. Mięso może zawierać do 23% białka (piersi indyków i kurcząt), chuda cielęcina, mięso królicze, konina - do 21%, chuda wieprzowina i wołowina do 19%, średniotłusta wieprzowina około 12% białka. Zawartość tłuszczu zależna jest od rodzaju mięsa i średnio wynosi: 40-50% - tłusta wieprzowina, 25-28% - baranina, 30% - mięso kaczek i gęsi, 16-26% - wołowina, 7-12% cielęcina, około 10% - mięso z piersi kurcząt i indyków, 4,5-14% konina."




A Wy lubicie mięso??




Nie no... oczywiście, że z pyszną sałatką :)

Mój mięsny obiad: 


Indyk zrobiony na parze z ciemnym ryżem i obowiązkowo warzywami!!
Bo mięso bez warzyw nie smakuje!! 
:D 



PA! ;*

 

1 grudnia 2013 , Komentarze (26)

CZEŚĆ!!!


Wczorajszy wieczór bardzo udany. 
Kalorycznie chyba więcej wypiłam niż zjadłam. 
(i nie o sam alkohol chodzi :D) 


Też macie wrażenie, że kalorie z picia przyswajają się inaczej niż te z jedzenia? 
pocieszyć się trzeba :( 

Z serii nowości kulinarne, miałam okazję spróbować czegoś dla mnie nowego. 
Jedliście mięso z kaczki? 


Ja wczoraj pierwszy raz. 
Nie podszedł mi jakoś ten smak. 
Nie smakowała mi. 
Zawiodłam się, bo już od dawna spróbować chciałam, słyszałam że bardzo dobra. 

Dostałam za to na wynos shrekowe bułeczki.
Na zdjęciu tego dokładnie nie widać, ale były całe zielone. 


 


Sekretny składnik?? 
Ktoś odgadnie?? 

...

...



SZPINAK! HA!
bardzo dobre! :)

Plany na dzisiaj: 
- 20 min skakanki
- Mel B. 
- obiad
- lenistwo!



Miłej i spokojnej niedzieli ;*

PA! 

30 listopada 2013 , Komentarze (12)

CZEŚĆ!!! :) 

SOBOTA!
SOBOTA!
Ostatki!
Vitalia się dzisiaj bawi?? 




Bo ja plany już mam :) 
ale to na wieczór... 


Teraz jeszcze zajmę się tym co lubimy najmniej(?), 
czyli tematem DIETY :) 

Chciałabym poruszyć temat trudności osób będących na diecie. 
Podjęcie decyzji jest proste, z dnia na dzień postanawiamy: od jutra się odchudzam. 
No i zaczynają się schody. 

Co mi sprawiało trudność?
- ograniczenie jedzenia
- porzucenie słodyczy i fast foodów
- dylemat co jeść i pić na imprezach
- zastanawianie się nad kalorycznością
- widok osób jedzących kaloryczne potrawy
- pojawienie się wyrzutów sumienia
- nie podjadanie!!
- trzymanie się określonej ilości posiłków
- trzymanie się godzin posiłków
- brak dokładek
- brak przekąsek przy wieczornym filmie
- mniejsze porcje
- znajomi wciąż namawiający na niezdrowe jedzenie
- spotkania rodzinne
- święta!
- lenistwo :)




Jest coś co było łatwe? Co sprawiało przyjemność?
- jedzenie! (gdy nastała pora posiłku) 
- ciało zmieniające się na lepsze


I tak mijały tygodnie...


Nasuwa się pytanie: czy warto tak się męczyć?? 


Ja odpowiadam: WARTO!
bo po jakimś czasie trudności, nie stają się już trudnościami, a zdrowym nawykiem.
gdyż: 
- już nie czuję, że ograniczam jedzenie, jem tyle ile potrzebuję
- po miesiącach jedzenia zdrowo, nie ciągnie mnie do słodyczy i fast foodów, a jak ciągnie to wystarczy mi tylko trochę czekolady by zaspokoić na nią apetyt
- na imprezach odpuszczam i jem co podają
- nie muszę zastanawiać się nad kalorycznością, mniej więcej już znam kcal poszczególnych produktów (i nie liczę tego!), po prostu wiem co wybierać
- nie rusza mnie gdy ktoś je fast foody czy słodycze, wolę swój zdrowy obiad
- nie mam wyrzutów sumienia, jak zjem więcej, wiem że jednorazowo nie przytyję
- oduczyłam się nawyku podjadania
- nie mam już założonych ilości posiłków, jem gdy poczuję głód
- podobnie jak wyżej, jeśli chodzi o godziny posiłków
- nie lubię czuć się przeżarta, dlatego zwykle nie biorę dokładki, gdy czuję że już się najadłam
- czasami jem kolację przy filmie, zdrowa kanapka i tv, po co chipsy?  
- mniejsze porcje są już u mnie normalnymi porcjami, wcześniej były one ogromne
- nie rusza mnie namawianie innych na jedzenie, a wręcz irytuje
- nawet większy obiad na spotkaniu rodzinnym nie stanowi problemu. Jem. Raz nie zawsze. 
- Święta też są okazją by trochę odpuścić. Raz nie zawsze :)
- lenistwo wciąż przełamuję! Ćwiczę prawie codziennie ;)


I uważam, że każdy komu udało się przełamać i przebrnąć przez te wszystkie "tortury" osiągając swój cel zasługuje na wielką, wielką nagrodę i wielki podziw. 

Każdy potrafi zacząć, ale kończą z sukcesem tylko nieliczni!!

Nie poddawajmy się!!



PA ;) 
;*

26 listopada 2013 , Komentarze (14)

CZEŚĆ!!! 

Uroczyście otwieram sezon na: 

ALE ZIMNO!




Najchętniej zagrzebałabym się w kocu i gromadziła zapasy tłuszczyku na zimę.
Nienawidzę zimna, nie lubię zimy, nie lubię śniegu!
Budzę się rano: zimno, ciemno
Wychodzę z domu na uczelnię/ do pracy: zimno, ciemno
Wracam do domu: zimno, ciemno!
Totalny brak energii mnie dopada. 

Ratuję się kawą, gorącą herbatą, ciepłymi obiadami: 


(łosoś! <3


Ok, Ok. !!!
Co by wziąć się w garść w tym trudnym dla mnie, mroźnym czasie, postanawiam: 
1. Ćwiczenia codziennie chociaż krótkie wykonać.
2. Zasad zdrowego odżywiania wciąż przestrzegać. 
3. Bałwana tej zimy ulepić. 
4. Objeść się w święta :D 
5. I nie przytyć!!!




Niecały tydzień i ostatki. 
Jakie macie plany?? 
Bo ja jeszcze żadnych. 





Trzymajcie się ciepło
;*