Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 listopada 2013 , Komentarze (15)

CZEŚĆ!!! 

Chyba nie ma nic gorszego niż ból zęba!!!
Nic gorszego pod względem bólu, pod względem leczenia tego bólu i kosztów jego leczenia...


Jak się domyślacie dopadł mnie ból zęba,
leczenie musi być kanałowe... 


BOLI? 
Bo się nasłuchałam różnych opinii. 
A przy zatruwaniu zęba ból był, mimo znieczulenia. 
Sam fakt grzebania mi jakimiś wiertłami w buzi mnie przeraża. 
No zawsze coś!!! Peszek. 

Apel do narodu: ludzie dbajcie o zęby!!!

Dzisiaj w końcu nie czuję bólu i chyba mogę zjeść coś, co wymaga gryzienia. 
Mam dość jogurtów i kaszek. 
Z resztą słabo zaspokajają głód. 

Przedstawiam Wam mój mistrzowski obiad. 


Najlepszy ryż, jaki kiedykolwiek jadłam, dlatego taka duża porcja :D
No nie żałowałam sobie, a później chodziłam obżarta. 

A jak zrobić tak dobry ryż? 
- połączyć go z dynią duszoną na patelni. 
Ja tu jeszcze dodałam trochę kukurydzy. 

Ale mówię Wam- mega!!



Miłego dnia wszystkim życzę,
i lecę na śniadanie!

;*


19 listopada 2013 , Komentarze (19)

WITAJCIE KOCHANI! ;)


No to dzisiejszy wpis będzie w klimacie Lady Gagi.
HAHA. 


 Chciałabym zamieścić małe sprostowanie. 


Źle mnie zrozumiałyście

Nie mam zamiaru chudnąć, 
Nie mam zamiaru upodabniać się do niej, 
Nie mam zamiaru dążyć do takiego ciała.


Sorry Gaga. 

To nie mój czas na diety, 
nie mój czas na chudnięcie, 
nie czuję się na siłach. 
Dobrze mi tak jak jest, 
redukcja na razie nie wchodzi w grę. 



Wiecie co? 
Wczoraj stanęłam przed lustrem.
I spróbowałam spojrzeć na siebie pod innym kątem niż: 
zbyt mała talia, wypchany brzuch, trzęsące się uda, opadające pośladki, grube kostki, nie taki kształt ciała, zbył mało jędrne ciało, gruba szyja, czy pępek nie w tym miejscu...


Schudłam 20kg!! 
I ciągle widzę w sobie coś do poprawy! 
Mając nadwagę czasami lepiej postrzegałam moje ciało, niż teraz. 
Paradoks. 

Dlatego stanęłam przed tym lustrem i pomyślałam: 



(po lewej to moje:)  

    

MOJE, MOJE, MOJE.
Do ideału daleko. Ale czym tak naprawdę jest ten ideał?? 
20 kg temu widząc to zdjęcie, uważałabym że patrzę na ideał. 
Nieważne jak wyglądam (a ważyłam kiedyś jeszcze 10 kg mniej...) i nadal nie byłam ideałem. 
To bez sensu. 


Żeby je pokochać takim jakim jest! :D

I myślę, że dopiero po zaakceptowaniu jego wad, mogę w pełni świadomie zacząć je udoskonalać bez większej rozpaczy, pośpiechu, gonieniu na siłę za czymś nierealnym.

Za krótkie mamy to życie by nie lubić siebie. 



Na koniec jeszcze trochę Gagi ( takie tam z występu :D )  






PA ;*

17 listopada 2013 , Komentarze (23)

CZEŚĆ!!


Od rana kawa. Trzeba się obudzić.


Bilans wczorajszej imprezy: 
- 4 drinki z sokiem kaktusowym
- 2 udka z kurczaka
- tost z szynką
- 4 precelki :D

Było dobrze. 
No prawie.

Taka sytuacja: 

Kiedyś: 
(Jakiś tam dzień, dosyć dawno w sumie, siedzimy z chłopakiem u mnie, oglądamy tv, leci teledysk Lady Gagi)
JA: ale ona jest chudaa! fajnie wygląda
MÓJ CHŁOPAK: yyyyyyyy, weź przestań, same kości, okropna, fffuuu

Wczoraj po pijaku:
(ten sam teledysk w tv)
MÓJ CHŁOPAK: ale ona ma ciało!! wspaniałe!! wow!! świetnie wygląda!!
JA: 

 


Wniosek: ....... nie ściemniaj, bo po pijaku się wyda. 


i będę jak Gaga. 


NO.


A wczoraj zaliczyłam 40minutowe ćwiczenia,
Jak się chce, to czas się znajdzie. 

PA ;*

16 listopada 2013 , Komentarze (6)

CZEŚĆ!!


No i mamy weekend!


I mamy wieczorny wypad do znajomych.
A ja muszę pisać referat z historii, a tak mi się nie chce!
I muszę dzisiaj poćwiczyć więcej, jak tu znaleźć czas? 
Referat? czy Ćwiczenia? 
Serce jest za Mel B, a rozum za Napoleonem... 
Dzisiejsze wieczorne piwo i dzisiejsze wieczorne żarcie też już krzyczy: poćwicz!
A tu trzeba siedzieć kilka godzin przy książkach. 



NIE NIE NIE
 Referat ważniejszy!!



A tu obiady z ostatnich dni: 


Ciemny ryż z dynią, kotlety mielone z indyka smażone bez panierki, buraczki


Kasza jaglana z warzywami (PYSZNA! MOJE NOWE ODKRYCIE!), buraczki, jajko



No dobra, czas ucieka, Nopoleonie przybywam!

Pa! ;*

13 listopada 2013 , Komentarze (40)

CZEŚĆ!!!



Dopadły mnie wspomnienia. 


Wiecie, że miałam najwspanialsze dzieciństwo jakie tylko można sobie wymarzyć??
Nic bym w nim nie zmieniła! Było idealnie!! <3
- były zabawy na trzepaku
- było budowanie bazy
- były zabawy na dworze od rana do wieczora, a gdy mama wołała na obiad nie chciało się wracać
- było oglądanie bajek w sobotnie i niedzielne poranki


- była najwspanialsza na świecie grupa przyjaciół (która teraz nie powie sobie "cześć" na ulicy)
- były kreatywne zabawy wymyślane przez nas samych
- były gry w gumę, skakankę, podchody, berek...
- było zbieranie i wymienianie się karteczkami!


- była zabawa w pogotowie dla owadów!
- było zbieranie ślimaków
- malowanie kredą po chodnikach
- zabawy w sklep, dom, szpital
- był też niepowtarzalny smak dzieciństwa, a za złotówkę od rodziców można było kupić tyyyyle rzeczy, pamiętacie? 

Gumy kulki!

    
Gumy donald i turbo!

  

Andruty!



Flipsy!!



Chrupeczki takie o:




Lizaczki: 


Strzelające lizaczki: 



Zegarek z cukierków:


Oranżada!


Lizaki smoczki


Gumy papieros: 




I wieleee, wielee innych. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać... 
Kto tam wtedy myślał o kaloriach czy odchudzaniu, wciągało się bez wyrzutów sumienia te wszystkie słodkości. 

Oddałabym wszystko za jeszcze jeden tak beztroski dzień. 

A WY? 



11 listopada 2013 , Komentarze (10)

CZEŚĆ!!

Tak, wiem, znowu nie pisałam.
Ale czytam Was i wspieram. 



Dlatego zaraz idę ćwiczyć!
Kto ze mną??


Płaszcz z poprzedniego wpisu kupiłam i jest świetny!!

Wagę utrzymuję, jem zdrowo, do słodyczy i fast foodów mnie nie ciągnie i jestem z siebie dumna!



Udowodniłam sobię, że potrafię. Udowodniłam, że można zmienić sposób odżywiania. 100% czyto dietetycznie nie jem. Co to, to nie, ale małe grzechy są wybaczalne. Ostatnio np. mam fazę na granolę. 





I jem tą kupną, nie robię sama. Aleee... wcześniej pochłonęłabym całe opakowanie w jeden, dwa dni. Teraz mam je jakieś 2 tygodnie. Garstka dziennie do jogurtu mi wystarcza. Nauczyłam się umiaru.

Dzisiaj wolne, rano nie trzeba się nigdzie śpieszyć, więc zjadłam śniadanie mistrza


Kasza jaglana z dżemem truskawkowym, bananem i słonecznikiem. 

A pobyt w Wawie? 
Koncert mega! szczególnie support. 
Kino 5D mega! polecam!
Jedzeniowo słabo, jak to bywa na wyjazdach ze znajomymi...
McDonald, pizze, fast foody, ciasta, słodycze
Jasne, że przez 2 dni nie przytyłam, ale z przyjemnością wracam w domu, do takich śniadań jak powyżej. 
Bo ludzie... jak można odgrzać na śniadanie i postawić do jedzenia pizze...


Mój żołądek mówił: nie! 


Trochę chaotyczny ten wpis dzisiaj. 
Oddaje klimat moich ostatnich dni. 
Trochę się dzieje. 
Ale o tym może innym razem :) 



IDĘ ĆWICZYĆ!!
PA! ;*

29 października 2013 , Komentarze (37)

CZEŚĆ!! 


Jak w temacie: 



I kurtka, którą jeszcze mierzyłam: 



skłaniam się ku numerze jeden. 



A już za kilka dni: koncert!! Wawa!! i 




26 października 2013 , Komentarze (11)

CZEŚĆ!!




Ogłaszam iż powracam do Was,
tzn do pisania tutaj, 
bo na portal zaglądałam, Was czytałam. 
I kibicowałam! 



Nie wiem ile ważę. 
Nie wchodzę na wagę.
Boję się tego piekielnego urządzenia.
Takie małe, a potrafi zepsuć dzień.
Szczególnie po miesiącu totalnego rozregulowania w kwestii: jedzenie.
Bo co zrobić gdy siedzi się na uczelni cały dzień?
No wiem, powinnam w piękny pojemniczek zabrać ze sobą jakiś makaron/ ryż/ kaszę/ sałatkę/ naleśniczka itd




o tak właśnie byłoby idealnie.


A co ja robię?
Na śniadanie jem kanapki, na cały dzień zajęć biorę ze sobą kanapki, a po powrocie do domu również jem pieczywo.


 


Czemu?? Nie wiem, tak mi wygodniej. 
Pieczywo to aż taki grzech?? 
Ważne, że nie jem słodyczy. Zawsze coś.

A na wagę nie stanę. Nie, nie, nie. 
Mam inny sposób kontrolowania mego tycia. 
Czuję to po spodniach :D 
Nie dopnę się w moje ulubione, to ograniczam kanapki.
O! 


Tutaj jeszcze zachowały się jakieś zdjęcia normalnych obiadów. 



kasza gryczana z pieczarkami, jajeczko i pomidorek


makaron z cukinią, dynią i pomidorem. 




Pozdrawiam i idę robić śniadanie. 
(kanapki!! <3
:D 





PA ;*

3 października 2013 , Komentarze (18)

CZEŚĆ!!!

Ostatni wpis Beeveedes skłonił mnie do przemyśleń. 



Wiecie co jest najtrudniejsze w odchudzaniu?? 
Zapanowanie nad swoją psychiką!

Z jednej strony cieszymy się, że odzyskujemy piękną sylwetkę. 
Z drugiej strony płaczemy nad tabliczką czekolady, bo nam nie wolno. 
Z jednej strony kupujemy długo wyczekiwane sukienki, spódniczki, spodnie w mniejszym rozmiarze. 
Z drugiej strony ograniczamy się i ciągle myślimy jak nie zjeść za dużo na spotkaniu rodzinnym. 
Z jednej strony nie przejmujemy się wyjściem na plażę, basen i bez problemu wskakujemy w kostium kąpielowy.
Z drugiej strony wciąż zastanawiamy się co będziemy jeść na wyjeździe, gdzie z każdej strony czeka na nas jakaś pokusa. 
Z jednej strony słyszane wszędzie komplementy unoszą nas do góry. 
Z drugiej strony brakuje nam tych wieczorów z paczką chrupek w ręku. 



Moje życie sprzed odchudzania: 
Spałam jak najdłużej się dało przed wyjściem do szkoły, wliczałam tylko szybki prysznic i ubranie się. Kto tam myślał o czasie na śniadanie. Jadłam to na co miałam ochotę, koleżanka w szkole częstowała słodyczami, chipsami- czemu nie? Po szkole jadłam to, co ugotowała mama. Kto by się zastanawiał nad tym, czy ten kotlet jest w panierce czy nie. Po obiedzie obowiązkowo słodycze! Po kolacji ciekawy film? - szły lody albo inne słodkości....
Podsumowując: nie myśłałam o tym kiedy, ile, jakiej jakości, czy przytyję czy nie! W mojej głowie kalorie, wartości odżywcze nie istniały. Cieszyłam się towarzystwem przyjaciół, rodziny, wspólnie jedzonymi posiłkami i spędzanym razem czasem. 


Moje życie podczas odchudzania:
Trzeba było wstawać wcześniej by zrobić i zjeść śniadanie, chodziłam bardziej niewyspana. Zaczęłam liczyć kalorie, ograniczać jedzenie. Moje myśli krążyły wokół jedzenia. Urodziny koleżanki? - nagle zamiast myśleć o tym czy spodoba jej się prezent, co kupić, jak będzie, kto będzie to ja myślałam co zjeść przed i co zjeść na miejscu... 
Podsumowując: jedna wielka masakra zmierzająca w stronę poważnych zaburzeń odżywiania!


Moje życie po odchudzaniu: 
Uczę się odnaleźć ten środek. Nauczyłam się zdrowego odżywianiu. Oduczyłam się jeść słodyczy i fast foodów. Czasami jednak pojawia się ochota na coś niezdrowego.

Różnica sprzed i po odchudzaniu: kiedyś gdy miałam ochotę, po prostu nakładałam sobie i jadłam, nie przywiązywałam do tego dużej uwagi, po chwili zapominałam, że zjadłam. Teraz: zjem, ale wcześniej muszę to przemyśleć, pojawiają się myśli, kalorie, wartości odżywcze. Może nie mam wyrzutów sumienia, wiem że jednorazowo nie przytyję, ale jest już ta świadomość, która niepotrzebnie zajmuje miejsce w mojej głowie.
 




Czy kiedyś byłam szczęśliwsza? 
I tu pojawia się problem.

Byłam wesołą osobą z nadwagą. 
Teraz jestem wesołą osobą bez nadwagi. Z jakąś tam wiedzą na temat dietetyki. 
Patrząc na to, to tak, wszyscy stwierdzą- teraz jest lepiej. Wiem jak się odżywiać, wiem co robić, jak gotować by było zdrowo i pysznie. 
Aleee, to nie musiało się tak skończyć. Mogłam skończyć o wiele gorzej, z poważnymi zaburzeniami odżywiania. 
CAŁE SZCZĘŚCIE SIĘ OPAMIĘTAŁAM.
A gdyby nie? 
Przecież tyle osób, tutaj, na Vitalii, za bardzo wsiąka w to całe odchudzanie, w te wszystkie zasady jedzenia... 
Czy ich życie nie było kiedyś szczęśliwsze?? 

Niech się odchudzają, zmieniają nawyki ci, którzy naprawdę tego potrzebują i mają sporą nadwagę!!!
A nie nastolatki, które boją się dwóch jabłek dziennie, bo to za dużo cukru, a ich waga jest w normie (!???) 


Życie jest za krótkie by je tak marnować!






HAHA! Coś dla zdrowia i coś dla psychiki!  

Bo prawdziwą sztuką jest odnaleźć przyjemność w zupełnie nowym sposobie odżywiania! 
Prawdziwą sztuką jest ograniczyć słodycze, fast foody i nauczyć się kontrolować własny apetyt. 
Prawdziwą sztuką jest odnaleźć szczęście, porzucając dawne nawyki! 

I SZCZERZE PODZIWIAM KAŻDEGO, KTO TEGO DOKONAŁ!





PA! ;*

30 września 2013 , Komentarze (21)

CZEŚĆ!!

Mądra jaaa, 
zrobiłam ciasto dla chłopaka, bo wiadomo- 30. 
mało tego,
zrobiłam ciasto, które bardziej kaloryczne już chyba być nie może!




A teraz zostałam z takim kawałkiem.
I dajcie mi siłę bo bym zjadła!!!




NO TO TRENUJĘ!

Bierzcie je ode mnie!!