Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 marca 2013 , Komentarze (23)

Coś Wam powiem: MAM WIZJĘ! 
(traktować z przymrużeniem oka)
 

Tak, tak! Widzę nas siedzących za stołami pełnymi jedzenia. Widzę jak ciocia wraz z babcią patrzy na nas podejrzliwie czy przypadkiem nasz talerz jest wystarczająco pełny. Widzę jak podsuwa jajeczko, sałatkę, ciastkoo. JEDZMY! Widzę jak walczymy z tym dylematem, odpuszczę czy jednak nieee... trzymamy się mocno, ale to ciasto tak kusi, że nakładam w końcu jeden kawałek! I tu pojawia się problem większości, po jednym kawałku następuje: 



A święta nie trwają wiecznie. W końcu odchodzimy od stołu, a raczej staczamy się z krzesła by dotoczyć się do kanapy. I nagle pojawiają się wyrzuty sumienia. I pytania: po co tyle jadłam?!


Warto?? Nie warto!! 
Jedzmy wszystko, ale z umiarem! 

A tak serio to życzę Wam wszystkim wesołych i spokojnych świąt. 
Cieszcie się czasem spędzonym z rodziną. 
Miłości, uśmiechu, wiosny! 
I smacznego jajka! :)



Moje prezentują się następująco :D 





Żegnam się więc bo sanie czekają :D 

I PAMIĘTAJCIE: 


29 marca 2013 , Komentarze (21)

Dostałam wiadomości o treści: jak schudłam.
Chciałabym Wam napisać: 

Jadłam słodycze
Jadłam pizze
Jadłam w KFC
Jadłam późne kolacje
Piłam piwo
Obiad zagryzałam chipsami 
Kupiłam sobie pas odchudzający, który zakładałam na brzuch i siedząc przed tv tłuszcz spalał się sam
Brałam magiczne tabletki i z dnia na dzień było mnie mniej

Chciałabym Wam napisać, że najsłynniejsza dieta na świecie działa:
 


ale niestety. Tą dietę testowałam przez 20 lat życia i przynosiła tylko odwrotne skutki.

Nie znam magicznych sposobów na pozbycie się tych znienawidzonych przez nas wszystkich, dodatkowych kilogramów. A chciałabym znać takie zaklęcie! Spróbujemy??
Hokus pokus czary mary dużo jem i tracę kilogramy!!!  


Chyba nic to nie da. Wróżka ze mnie taka jak wiosna za oknem.

Więc jak schudłam?

Nie jadłam słodyczy*
Nie jadłam pizzy*
Nie jadłam w KFC*
Nie jadłam późnych kolacji
Piłam piwo :D
Nie zagryzałam obiadu chipsami
Więcej się ruszałam
Nie przyjmowałam żadnych suplementów diety 

*Nie robiłam tego codziennie, tak jak wcześniej. Jak jadłam czekoladę to nie całą tabliczkę. Jak szłam ze znajomymi na pizze, to jadłam kawałek i traktowałam to jako obiad/ kolację. Nie dojadałam niczego po przyjściu do domu, tak jak wcześniej. 

I jeszcze bardzo ważna sprawa! Chcesz schudnąć? JEDZ! 

Przed dietą, w trakcie diety i po diecie: 

I to się nie zmieni. Nauczyłam się tylko umiaru. I wolę zjeść zdrowy obiad niż fast fooda na mieście. 

Powodzenia! ;*

27 marca 2013 , Komentarze (28)

Witajcie! 

Miałam dodać zdjęcia siebie sprzed dwóch lat. Jak mówiłam, tak robię. 

kiedyś:  

i teraz:



Wystarczy naprawdę chcieć, a można wszystko. 

26 marca 2013 , Komentarze (25)

Witam Was! :) 
Dzisiaj miałam lekko irytujący dzień. 
W tamtym tygodniu pisaliśmy koło z pewnego przedmiotu. Uczyłam się na nie dosyć długo i siedziałam z koleżanką, która totalnie nic nie umiała. Od razu powiedziała, że liczy na mnie. Spisała ode mnie wszystko, prawie słowo w słowo.
Dzisiaj były wyniki. Ona dostała 4+ a ja 3-. Nasze prace po porównaniu były praktycznie identyczne. Ona sama zaczęła mnie przepraszać hahaha, ale przecież to nie jej wina tak naprawdę. To raczej z wykładowcą coś nie tak. A przecież nie pójdziemy do niego tego wyjaśniać bo na pierwszy rzut oka widać, że ktoś od kogoś ściągał. I jak zwykle to ja jestem ta poszkodowana. 

W sprawach jedzeniowych nie mam dzisiaj apetytu. Zjadłam tylko jedną bułkę i jogurt. Alee spokojnie, nadrobię kolacją. Najlepiej podaną tak: 

Od razu apetyt by wrócił :D:D Poprosiłabym nawet o dokładkę :))

Wczoraj cały dzień kusiło mnie to: 

Czekolada jest pyszna. Zjadłam jeden pasek w ramach II śniadania bo po prostu musiałam jej spróbować. Cieszę się jednak, że po jednym pasku mam dość, nawet mnie nie ciągnie by jeść więcej.

Wkleję jeszcze wczorajsze śniadanie: 

i obiad: 


 Jutro może pokażę Wam siebie sprzed diety.
Tylko muszę wygrzebać jakieś zdjęcia.
I mieć odwagę na nie spojrzeć :D

24 marca 2013 , Komentarze (34)

Witajcie w ten piękny, niedzielny poranek! :) 


Stałam dzisiaj rano przed lustrem i przyglądałam się sobie. Doszłam do wniosku, że nie ma co popadać w paranoję i chudnąć nie muszę, jedyne co, to zrobiłabym coś z tym totalnie niewyćwiczonym ciałem. I brakiem talii. Czy hula hop wyrabia ją chociaż trochę?? 


Marzy mi się lekki zarys mięśni na brzuchu. Tylko jak tego dokonać, gdy:

 


Wrzucam jeszcze zdjęcie jakiegoś tam śniadania:


I życzę wszystkim większej motywacji do ćwiczeń ode mnie! :D

23 marca 2013 , Komentarze (7)



Odpoczynek, książka, jedzenie, może kino??
A oprócz tego poranna rozkmina: 
Wchodzę do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania a tam na stole stoi CIASTO!!! 
Pierwsza myśl... nie jem!
Druga myśl:
wezmę kawałek!
Trzecia myśl:
jak mam zjeść kawałek, to lepiej w ogóle!
Czwarta:
znowu kanapki?? 
Kolejna:
nie chcesz już przecież chudnąć! 
Następna:
ale przytyć też nie chcesz!! 
Głos w głowie, który wygrał:
JEST SOBOTA, WEEKEND, MOŻESZ ZJEŚĆ!! 

No i zjadłam: 

Nie, nie mam wyrzutów sumienia. Było pyszne.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak wiele osób odpuszcza sobie na weekend. Co z tego, że to dni wolne?? Czy to oznacza, że wolno nam więcej?? Obżerajmy się bo jest sobota?? Panuje jakieś ogólne przyzwolenie na odpuszczanie sobie wszystkiego, bo weekend. Kiedyś, jeszcze na diecie, byłam ze znajomymi na pizzy. Oni jedli, ja nie chciałam. Usłyszałam, że mi wolno, bo niedziela. 
A ja nie chcę odżywiać się zdrowo od poniedziałku do piątku! To ma być stylem życia, a nie czymś w rodzaju pracy z przerwą na odpoczynek. Jak będę miała ochotę na fast fooda lub duuużo czekolady, to nie będę czekała do weekendu. Poniedziałek czy środa też jest dobrym dniem na takie odstępstwo. 


Prawdą jest tylko to, że właśnie w te dni czeka na nas więcej pokus. Nie jest to jednak dobry sposób na usprawiedliwianie odpuszczenia diety. Nie każę nikomu siedzieć o wodzie, gdy znajomi zajadają pizzę. Jednak przestrzegam przed myślą: jest niedziela, więc zjem więcej niż zwykle, chociaż często, tak naprawdę wcale nie mam na to ochoty. A później cierpimy z przejedzenia i mamy wyrzuty sumienia... aż do następnego weekendu oczywiście. 

:) 

21 marca 2013 , Komentarze (17)

Ogarnęłam się z jedzeniem. I już jest lepiej. Powróciłam do normalnych porcji i nie ssie mnie między posiłkami. Na szczęście!



Na diecie ciągle musimy dokonywać wyborów. 

W moim przypadku zawsze było tak, że na samym początku było mi najciężej. Jeśli się łamałam, to po kilku pierwszych dniach. W ten sposób do odchudzania podchodziłam wiele razy z marnym skutkiem. 
Ostatnio na jednym z wykładów z psychologii dowiedziałam się ciekawej rzeczy. Wiecie ile czasu trzeba by zmienić nawyki? 2 tygodnie. Wszyscy się dziwili. Wystarczy, że pomęczymy się tylko 2 tygodnie, a później, to co zwykle przychodziło nam z trudem, nagle wykonujemy automatycznie.
Z własnego doświadczenia wiem, że coś w tym jest. Zaczynając dietę mniej więcej po takim właśnie czasie wolałam zjeść jabłko od ciastka. Oczywiście czasami jem i ciastko, np na imieninach u cioci, świętach, czy po prostu dlatego, że mi się chce. Nie objadam się nim jednak codziennie i nie wyżeram całej paczki. A nawet jeśli, to później, przez najbliższy czas nie mogę patrzeć na słodkie. Wiem, że zmieniłam moje nawyki, a pomogła mi w tym silna wola w tych pierwszych, najtrudniejszych dniach. 


a Wy, im dłużej sobie czegoś odmawiacie, to tym bardziej macie na to ochotę?? 
Ciekawa jestem. Bo ja właśnie nie... może jestem inna ;) 

Na koniec wstawiam zdjęcia moich obiadów: 




I życzę wszyskim miłego dnia! :) 

18 marca 2013 , Komentarze (16)

Ratunku!!

Mam dzisiaj kryzys! Pierwszy raz od dawna! Zjadłam śniadanie i byłam głodna, po godzinie zjadłam drugie śniadanie i nadal byłam głodna! Doczekałam obiadu zjedzonego z dokładką i nic!! Najchętniej wyżarłabym pół lodówki! 

Tak wyglądam i tak się czuję: 








ALE STOOOOOP! 



Więc zacisnęłam pięści, spróbowałam zacisnąć żołądek, niestety po 5 kromkach razowca z serkiem wiejskim nie udało mi się i nadzwyczajniej teraz mnie ssie!! 



Nie dam się jednak temu dziwnemu zjawisku! 

Piję zieloną herbatę i liczę na cud.
I tak serio to nie wiem co jest.
Przed okresem nie jestem, nie zmniejszyłam ilości jedzenia, nie przegłodziłam się ostatnio.
Więc WTF?! 
Ehhh


17 marca 2013 , Komentarze (8)


Od kilku dni jej poszukuję! Ktoś widział? Wie gdzie mogę ją znaleźć?? 
Potrzebuję jej do wszystkiego, bo najchętniej całymi dniami tylko bym siedziała, a wszystkie obowiązki, które przydałoby się wykonać odkładam na później. 
Te ćwiczeniowe też.



Dużo mówię, dużo myślę, a nic nie robię. Pewnie niejedna z Was bardzo dobrze to zna. 
Musimy zacząć działać! Lato się zbliża, a mój brzuch do najpiękniejszych nie należy. 



Właśnie. 
Przynajmniej w kwestii jedzenia jest dobrze. Jem zdrowo, nie podjadam i nie ciągnie mnie do słodyczy. To jest na plus. 

Obiadek: 

15 marca 2013 , Komentarze (5)

O postrzeganiu siebie słów kilka

W "największym" okresie mojego życia ważyłam 67kg. Co ciekawe nigdy wtedy nie uważałam się za osobę z nadwagą. W lustrze potrafiłam nawet zobaczyć się szczupłą. Nie wchodziłam na wagę, diety dla mnie nie istniały. Na ludzi odchudzających się patrzyłam jak na zjawisko conajmniej dziwne. Bo niby po co odmawiać sobie czegokolwiek??? Życie i tak jest krótkie. Żyłam tak sobie w nieświadomości własnych błędów żywieniowych, zagryzając obiad czekoladą a pizzę z kolacji zapijając dwoma piwami. Zawsze z zazdrością patrzyłam na chude dziewczyny na plaży, lecz w mej głowie nigdy nie pojawiło się: "ty też możesz tak wyglądać" a raczej "niestety, tobie nie jest dany taki wygląd".


W "najmniejszym" okresie mojego życia ważyłam 46kg. Co ciekawe nigdy nie uważałam się wtedy za osobę z niedowagą. W lustrze potrafiłam nawet zobaczyć się grubą. Na wagę wchodziłam z niechęcią, bo pokazujące się cyferki zawsze były dla mnie za duże. Ludzi odchudzających się podziwiałam oraz ostrzegałam przed zbytnim zaangażowaniem się w dietę, która potrafi nieźle namieszać w głowie. O zdrowym odżywianiu wiedziałam już chyba wszystko. Odstawiłam fast foody, chipsy, a różne słodkości jadłam, ale w małych ilościach. Nadal z zazdrością patrzyłam na chude dziewczyny, szczególnie te, których szczupły wygląd nie wymagał żadnego wysiłku. W mojej głowie zawsze pojawiało się: "ona je pizze, słodkie bułeczki i trzyma wagę, a ty nie możesz" 

Życie przekonało mnie już kilka razy, by nigdy nie mówić, że coś nas nie dotyczy i nigdy nie spotka. Nie wiemy co będzie jutro, za tydzień, czy za miesiąc.