Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

:)Hej.Mam na imię Ania, szalona, energiczna, konkretna :D Relaksuję się przy muzyce, uwielbiam spotykac się z przyjaciółmi. Teraz moim sposobem na życie jest vitalia, gdyż nawiązuję nowe, wirtualne przyjaźnie i nie byłoby mojego sukcesu gdyby nie to miejsce:) MOJA HISTORIA "ODCHUDZANIE" ... Zawsze byłam szczupła, aż zaczełam wyjeżdżać zarobkowo co roku w wakacje nad Bałtyk :) Praca od 10:00-22:00, nieregularne posiłki, praca siedząca, po 22:00 po pracy kolacja (fast-foody) i piwo.....Tyłam stopniowo z 57 kg, na 62kg-nie było źle, później 68 kg-wmawiałam sobie, ze ważę 65kg, nadal nie reagowałam, dopiero przy 74kg, dieta kopenhaska-porażka nigdy więcej po pół roku jojo 76 kg..itd...najgorszy mój moment 2 lata temu jak na wadze zobaczyłam 83KG, i od tamtego czasu się odchudzam, stopniowo:) W sumie schudłam już 20KG, na poważnie, w oparciu o Dukana, zdrowo, odchudzam się od stycznia 2011-na dzień 23 maja od stycznia 15kg, ogólnie 20kg.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 354768
Komentarzy: 4480
Założony: 17 marca 2011
Ostatni wpis: 19 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dukanka1985

kobieta, 39 lat, Warszawa

165 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do wakacji 5 z przodu i Seksualna-niebezpieczna :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2011 , Komentarze (24)

A więc tak... nie ważę się, bo źle się to skończy....

Tak jak radziłyście zważę się dopiero w piątek, może sie unormuje, bo moje relacje z wagą odnoszę wrażenie że stają się obłędem :(

Było spoko, ważyłam się co jakiś czas, stopniowo waga sobie spadała, aż do momentu, kiedy dosżłam do wagi 60,5kg i się zaczeło...ważenie po kilka razy dziennie i w związku z tym huśtawki nastoju, tak mi sie rzuciło na te 5 z przodu, ze o niczym innym nie myślę, tylko doprowadzić do zejścia wagi poniżej 60kg, a tu nie ma;/

Wchodzę na wagę, raz jest mniejsza, na drugi dzień znowu większa i tak cały czas, ale ani razu nie zejdzie poniżej 60,2kg ;/

Według mnie to moja waga wyjściowa to ok 60kg, i takiej wagi pewnie chce mój organizm, bo schudnąć teraz poniżej jest wyczynem :)

Ale nic biorę się za robotę, i może....może...w piątek będzie TEN dzień ??????????

U mnie tak teraz jest, że albo mam zastój wagi na nie wiadomo jaki czas, albo póxniej jednego dnia spada mi ok 1 kg ;/ i weź tu zgadnij o co chodzi :)

A jeszcze kolejna rzecz mnie dobiła;/ w najbliższą sobotę mam urodziny kolegi-naszego najlepszego :) i już nas zaprosił i nie ma mowy, zeby nie iść ;/ Urodziny robi na działce, jakieś 60km od nas...i wiadomo, alkohol będzie, grill będzie, jedzenie śmieciowe będzie....ja też będę i bedę pewnie to wszystko wchłaniać:) Bo przeciez na urodziny nie wyskoczę ze swoją piersią z kurczaka, czy twarogiem , bo mnie każdy wyśmieje.

I takim trybem teraz zyję, co tydzień w weekend coś, weź tu bądź na diecie, weź tu zejdź poniżej 60kg. W takim tempie, to 5 z przodu zobaczę w grudniu popołudniu :D:D:D

Dzięki dziewczyny za tyle dobrych słów, które były teraz mi strasznie potrzebne, w tej mojej bezsilności :) I wiem, ze sukces zawdzieczam Wam, bo gdybym tu nie trafiła, to teraz zamiast martwic się, ze nie mogę zejść poniżej 60kg, to martwiłabym się o to jak tu zejść poniżej 80kg :):)

Dziękuję :*

I przepraszam, za moje jednostajne wpisy, ale w związku z tymi moimi przezyciami :D:D (walka o 5 z przodu), nie jestem w stanie nic bardzo z siebie wydusić :) I przepraszam, że bardzo się nie odzywałam do Was, dzisiaj nadrobię, wczoraj cierpiałam z powodu skutków poimprezowaych :)

Buźki :*

 

11 lipca 2011 , Komentarze (27)

Jestem...

Ale nawet nie mam od czego zacząć...tyle zaległości mam tu, że szok:)

Po pierwsze z tą 5 z przodu to jednak był jeszcze fałszywy alarm, nie nastąpiło to w trakcie weekendu i jak widać jeszcze sobie poczekam :)Po weekendzie dietkowo:)

Po parapetówce super :)Wszystko się udało:) Jeść nie jadłam, bo zbyt zmęczona byłam, jak się tego nagotowałam :)Piłam...

Dzisiaj na wadze 60,20kg

Czy ktoś ma jakiś pomysł na przyspieszenie mojej wagi??Bo znając życie na tą 5 z przodu będę tydzień czekać, a już tak nie zostało duzo :)

Chyba oszaleję :)Jak mam przetrwać ten czas????

 

8 lipca 2011 , Komentarze (56)

Dziewuszki :)

Lecę dalej, zbliżam się do 5 z przodu, dzisiaj na wadze 60,3 :) Jak dobrze pójdzie jutro zobaczę moje piękną 5 :) Kur*** czaicie?? Ja, która, jakiś czas temu wazyłam 78 kg, dzisiaj zbliżam się do 59 :)

Energia to mnie dzisiaj rozwala :)

I niech mi ktoś powie, ze nie warto:)

Wczoraj moja ciotka mnie zobaczyła (nie widziała mnie jakies pare miesięcy) i wiecie jaka była jej reakcja?-od razu uprzedzam ona zawsze przesadza :)

Było tak:

-O kur***, ja pier***, o matko, no nie mogę, jak Ty schudłaś...ta Ty nie schudłaś, Ty kompletnie wyschłaś, brzuch to przykleił się Tobie do pleców :) O kur*** ile Ty ważysz, pewnie ze 40 pare kilo :)- dobra jets nie ma co, przez 10 min siedziała i przeżywała :)

Ale nie powiem -miłe, dla takich chwil warto chudnąć:)

Dzisiaj znowu kolega do mnie:

-Oj Ty chyba przytyłas co?? i się śmieje :D tez mnie dawno nie widział.

Zobaczyć podziw w oczach faceta- bezcenne....

Mozna porównać co potrzebne do odchudzania:

Waga elektroniczna-120 zł , karnet na siłownie- 100 zł, schudnięcie- bezcenne :)

 

Piszecie, ze motywuję Was do walki :) Cieszę się, bo jakbym mogła to wszystkie bym odchudziła, zeby każdy się cieszył w tym momencie tak jak ja :)

Nie powiem, to nie jest łatwe, ale dziewczyny walczcie!

Walczcie dla chwil, dla tego stanu, który pozwala nam więcej czerpac z zycia, i powoduje, ze codziennie rano wstaję, zakładam stringi- i wiem, ze nigdzie tłuszcz mi się nie wylewa :D:D:D:D

".........bo KOCHAM TEN STAN..............."

Dzisiaj deszcz przestał padać, i teraz to w sumie źle, bo chetnie odtańczyłabym taniec radości na środku ulicy w centrum miasta wśród spadających kropel deszczu :) Tak się czuję :)

Wczoraj upiekłam już sernik na sobotę, ogórasy małosolne cały czas się robią i zrobiłam swój pierwszy własnoręczny smalczyk  :) z cebulką i kiełbaską podsmażane i zmielone do smalcu :)

Robię na imprezę coś na zasadzie wiejskiej deski, swojska wędlina, pasztet, ogórasy małosolne, swojski chlebek i mój smalczyk :)

Buźki

6 lipca 2011 , Komentarze (58)

Właśnie wróciłam z imprezy...takiej mini :) były chipsy, piwo, czekolada, czekoladki różne...i takie tam kwadratowe i podłużne :)

Nie tknełam nic! nie piłam nic :) wody nie mieli a piwa nie mogłam, bo mąż pił piwko, ja kierowca byłam :)

Więc dumna jestem:) Ja po prostu lubię swój nowy tryb życia, narazie zwany dietą :) Trzeba sobie rozważyć, co daje dieta i dlaczego ją lubię :) Dlaczego w niej trwam, dlaczego mnie nie męczy? bo wszystko jest poukładane pod mój gust, a to nie ja jestem poukładana pod dietę :) Lubię ten stan, bo kocham w nim wszystko:

1.Kocham, gdy w restauracji zamiast zachłannego połykania kebaba, jem- rozkoszując się każdym kęsem sałatkę z kurczakiem

2.Kocham, gdy zamiast wlewania w siebie słodkich napoji siedzę z kubkiem zielonej herbaty

3.Kocham, gdy na wyjście do znajomych zamiast spodni dresowych ubieram legginsy

4.Kocham, gdy nie kładę się spać przejedzona po obfitej kolacji, tylko po lekkiej kolacji zjedzonej o 18

5.Kocham, gdy zamiast wielkiego brzucha, mogę patrzeć na płaski brzuch

6.Kocham, gdy nie jem fast foodów, po których tylko chciało sie pić, a teraz kebab mogę zjeść, ale lekki i mało kaloryczny w domu

7.Kocham, gdy zamiast w sklepie wybierać to co na mnie wejdzie, wybieram to co mi się podoba

8.Kocham, gdy zamiast rannego, potwornego przejedzenia po grillu karkówkami czy kiełbasą, budze się lekko po zjedzonej na grillu piersi z kurczaka

9.Kocham, gdy zamiast opierdzielenia całej porcji chińczyzny, teraz pół podsuwam mojemu mężowi, bo już nie jestem w stanie tego zjeść

10.Kocham, gdy zamiast słonicą, jestem kobietą

 

itd itp.... każdy musi się zastanowić co daje mu dieta i za co ją kocha :) Bo jak dla mnie dietę trzeba traktować jak zmianę trybu życia, jak doskonale dobrany długoterminowy plan.

Nie rozumiem diet typu kopenhaska, czy inna chwilówka!

Bo po 14 dniach totalnych wyrzeczeń juz będę piękna, wysportowana, bedę miała jędrne ciało??? po 14 dniach męki przeważnie nastepuje nagroda i się zaczyna :D

A to takie moje przemyślenia :)

 

p.s Co z tą pogodą do cholery???

Zmiłujcie się, bo ja nie mam w czym chodzić, mam nowe tylko letnie ciuchy, a tu pada i chodze w kurtkach jak worki po kartoflach :(

Buźki:*

5 lipca 2011 , Komentarze (20)

I stało się...gotuję mój pierwszy małżeński i pierwszy życiowy barszcz z młodej botwinki :)

A wszystko za sprawą mojej wielkiej ogrodniczki, mojej teściowej, wracałam do domu od niej jakbym na warzywniak napadła :)

Dostałam duużo botwinki z buraczkami, dostałam szczypior z młodą cebulką, dostałam koperek i pietruszkę, dostałam malutkie młode marchewki, dostałam swojskie brokuły, dostałam chrzan,koper i słoik duży do ogórków małosolnych, dostałam ogórasy na mizerię :) Wszystko w ogromnych ilościach i wszystko prosto z ogródka :D:D

Ledwo się zapakowałam z tym wszystkim, i przecudownie pachnie moja kuchnia :)

No i mimo już późnej pory biorę się za ten barszcz..., ale co to dla mnie, jak w sobotę wstałam o 4:00 rano i upiekłam świeżutkie ciastka francuskie mężowi do pracy, bo w niedzielę biedny miał służbę 12h :*

Po zastanowieniu jednak jutro go upichcę, bo dzisiaj mam trochę sprzątania jednak ;/ a poza tym nie wiem jak mam się do tego zabrać :) czytam w necie co i jak, ale może jutro podpytam mojej mamy, może ma jakiś sekretny sposób, bo pamiętam zawsze był ten barszcz u niej pyszny:)

 

Jutro lecę tez na targ po małe ogórki i na sobotę już będą małosolne, które po prostu uuuwielbiam :)

Dzisiaj mnie jedna vitalijka natchneła na nowo, i znalazła się moja motywacja :) Zacznę też przez najbliższe 2 tygodnie zwiększoną dawkę cwiczeń, bo gdzies za 2 tyg właśnie wybieramy się do parku linowego- przejście 7metrów nad ziemią i musze być w formie :)

O coś takiego będzie:(zdjęcia przykłądowe z neta )

Już mi kolana drżą na samą myśl :)

Pewnie jadąc tam na te zabezpieczenia pewnie muszę podać wagę, i ma być już 59 kg choćby nie wiem co :P

Buźki kochane, jesteście niezastąpione :)

p.s. jeżeli któraś już ma za sobą ten wyczyn :D:D:D czyli gotowanie takiego barszczu to wskazówki wszelkie mile widziane, bo jutro premiera :D

i to w 3D :)

5 lipca 2011 , Komentarze (44)

Kolejny dzień...pada...

Ach, jak tu znaleźć motywację w takim dniu ? Szczególnie, ze waga ani drgnie :) Trudno, chyba nie jest mi dane pozbycie się tej 6 z przodu :)

Nie mam motywacji, przed tą parapetówką to nie wiemy gdzie ręce wsadzic :)

Wczoraj robiliśmy pierwsze zakupy spożywcze, czyli to co sie nie popsuje do soboty:jaja, majonezy, warzywa w puszkach, soki, napoje, tłuszcze :D itp :)

Musieliśmy wybrać listwy przypodłogowe, bo w całym wiatrołapie i jeszcze w korytarzu nie mamy :) Dzisiaj pewnie będziemy montować :) Zamówione wczoraj na allegro naklejki na ścianę do salonu i wiatrołapu, żyrandol do salonu i klipsy diodowe do półek szlanych na korytarz. Jeszcze żyrandol do kuchni i wogóle nie mam koncepcji, co teraz w kuchni się montuje, halogeny oczywiście mam ,ale to w częśći obniżonej sufitu, na środku mam miejsce na żarówkę :)

A to propozycje do II salono-pokoju :):

1.

ANGEL 12 ŻYRANDOL - NOWOŚĆ - NAJNIŻSZA CENA !
2.
3.
 
Nic mi sie nie podoba, strasznie to wszystko drogie, takie co mi się podobaja kosztują ponad 1000zł, a tyle mi szkoda na oświetlenie wydać ;-/
 
Co do menu na sobotę :) To dziekuję Wszytskim za propozycje, napewno wszytskie otrzymane przepisy w najbliższym czasie z największą przyjemnością wypróbuję :* Buźki dla was :*:*:*
 
Postanowiłam na II danie w postaci karkówki :) Mam nieziemsko-boski przepis już wypróbowany, więc myślę, ze będą zadowoleni :) Nie wiem czemu od razu na to nie wpadłam. Karkówka dlatego, ze nigdy ani u jednej babci ani u drugiej nigdy jej nie widziałam jako główne danie :)
A więc będzie:
1.Zupa a`la kanadyjska-pyszna :) z mięsem mielonym, porami i pieczarkami zabielana serkiem topionym :)
2.Karkówka w plastrach pieczona w zalewie z cebulką+ młode ziemniaczki z koperkiem+ surówka z kapusty pekińskiej z rzodkiewką i tartym zielonym ogórkiem
Przystawki:
-sałatka Cezar-z kurczakiem(moja modyfikowana )
-sałatka Sushi
-Galareta z kurczaka
-Szynka w galarecie z musem chrzanowym
-półmisek wędlin
-pomidory z mozzarellą w sosie z orzechami pini :)
-sałatka 1000 wysp z ogórkiem i szczypiorkiem (moja wariacja)
-jaja faszerowane lub w majonezie
-sernik z ciemnym spodem
-rogaliki z nutellą
-ciasteczka francuskie z brzoskwinią
 
I jeszcze mam dostac od vitalijki przepis na tort z musem czekoladowym, jak będzie w zasięgu moich umiejętności to tez robię :)
Nie wiem co tu jeszcze wymyslic :)
 :D
Jak macie jeszcze jakies propozycje na przystawki to baaardzo proszę :)
Cos byście dodały lub zmieniły w tym imprezowym menu???
Miał być deser-mus z białej czekolady, ale ze względu na moich starszych gości i ich ograniczenie cukrowe rezygnuję z deseru ;)
 
p.s Dziewczynki zazdroszczę Wam motywacji, moja gdzies się ulotniła, tak pięknie chudniecie, a ja kręcę się cały czas w kółko ;-/
 
Buźki

4 lipca 2011 , Komentarze (53)

SKASOWAŁO MI PRZED CHWILA MÓJ MEGA EKSTRA SUPER WPIS :d:d

Nie przytaczam słów które cisną się teraz na usta :D

A więc tak :)

Neta nadal w domu nie mam, mam nadzieję, że jak wrócę, to jest szansa, ze będzie ok!

Bo bez vit. jakos mi pusto :) Chociaz i tak Was podglądałam przez telefon, ale to nie na moje nerwy komentować coś przez telefon :)

Waga po weekendzie niestety +0,5kg, ale zaraz odrobię :)

 

LISTA znajomych- zredukowana:)

I tak dzisiaj sie z rana wziełam za tą listę, bo wchodze na vitalię, a tam na moim koncie jakies nieznane wpisy, a poza tym sporo wpisów typu "zjadłam, to ćwiczyłam tamto", lub "zjadłam o 3 jabłka za duzo, pewnie znowu przytyję"- wybaczcie ale takie pamietniki mnie nie interesują, więc szkoda marnowac mojego czasu, i te wpisy które naprawde mnie interesują musże łowić, zeby nie przoczyć :)

I tak dzisiaj po 3 h analizowania listy znajomych z listy 166osób zostało 108, wykluczyłam osoby, które od ponad miesiąca, nie dały znaku życia, nie zaglądały do mnie, nie wspomianjąc o odezwaniu się do mnie, wykluczyłam pamietniki osób, które ostatnie wpisy sa dawno zrobione, te które sa dostepne tylko dla włascieciela(nie rozumiem po co zapraszac do znajomych) i te które swoją treścia mnie tylko denerwują. Jeżeli ktoś sie czuję urażony to sorki, ale ja muszę miec nad tym kontrolę, bo mój pamiętnik przestał byc moim pamietnikiem. Pamiętnik mam otwarty, można dodac do ulubionych i czytac, jeżeli kogos to interesuje!!!!!

Dzisiaj siedze pół dnia w przeglądarce Google, szukam inspiracji na obiad i przystawki :)

W najbliższą sobotę mam parapetówę na 17 osób, taka narazie z dziadkami, + chrezstny z żoną +ciotka moja ulubiona z wójkiem :), ale razem z dziecmi i tyle osób się narobiło :)

Muszę wszystko zaplanować, bo obiad dla 17 osób to nie lada wyzwanie:) Wszystkiego w sobotę nie dam rady zrobic, musze część(to co sie da) przygotować w piątek, a na zakupy już iść z pełnym planem i lista w ręku :)aby o czymś nie zapomniec i nie nakupowac niepotrzebnych rzeczy. Wódkę juz mam :)

Teraz jeszcze menu...jedno danie główne (zupa+drugie), przystawki i ciasta.

Jeżeli ktoś ma jakies propozycję to chętnie wysłucham :)

Nie moge zrobic nic bardzo wymyślnego, bo np. jak zrobię krewetki obawiam się, ze dziadkowie mnie mogą nie zrozumieć :D Za prosto tez nie będzie, bo prosto to w domu mają :)

Mózg mi wymięka, pierwszy raz oglądają mój dom po wszystkich wykończeniach :) i chcę żeby dobrze się czuli, oraz długo pamietali ten wiecżór :)

 

Chciałam jeszcze wspomniec do mojego niedawno zamieszczonego porównania, przed i w teraźniejszym czasie diety...Nie spodziewałam się tylu miłych słów, myślę, ze szczerych. Dziwny jest nasz mózg...oczywiście codziennie skaczę do góry, ze nie mam wylewającego się tłuszczu, ale jednak, narzekam, widzę się nie do końca taką jak mnie odbirają inni...widzę grube uda, tłuszcz jeszcze na brzuchu, wiem, ze przy takim wzroście, nie będę wyglądąła jak modelka, ale to myślenie głupie jest silniejsze ode mnie.

Wiecie, ze ja codziennie od kogoś z rodziny słucham, zebym przestała się już odchudzać???? wiecie, już koniec dobrych słów, ze dobrze wyglądam, teraz twierdzą, ze za chudo!!!! Tak kur*** za chudo, do chudości to mi jeszcze brakuje, pewnie z 10kg!!!

Aj dobra nie przynudzam Wam...

Buźka

 

2 lipca 2011 , Komentarze (25)

Witam Dziewczynki! :D

 

Z góry dziekuje za Wasze wszytskie słowa, rady, i za motywacje do dalszej walki :)

bo tak na tym etapie motywacja jest bardzo potrzebna, gdyż niestety zaraz przede mną trudny etap...stabilizacja, bo Sukces przez duże S, jest wtedy, gdy nie jest tylko chwilą...

Ja nie chcę, wrócic do tego co było i będe się starała jak mogę.

Dziewczyny prosze Was o wyrozumialość co do moich odpisów, bo najzwyczajniej w świecie się nie wyrabiam.

 

Na pewno na wszystkie odpowiem, tylko potrzebuję czasu :)

Niestety przez cały weekend nie będę obecna na vit, gdyż mam jakąś awarie internetu i jak się okazłao zrobią to dopiero w poniedziałek. dzisiaj dopadłam na chwile komputer i co byłam wstanie to pozaglądałam do Was i poodpisywałam na wiadomości.

Jak uda się dopaść do kompa jeszcze się odezwę, a jak nie to do poniedziałku. Trzymam za was kciuki, za weekend, zakończony sukcesami i dumą z samych siebie :)

 

Jeszcze jeden apellos...bo robi się niebezpiecznie...

Dostaje full zaproszeń do znajomych, od razu mówię, ze nie toleruję kolekcjonerstwa

Staram się Wam coś dać od siebie i oczekuje tego w zamian!!!!!!

Nie potrafie jakoś odmówić przyjęcia do znajomości póki co, każdemu chcę dać szansę, zeby go poznać, ale niestety już na dzień dzisiaejszy widze masę pomyłek, bo sa osoby które nie odezwały się ani razu, a codziennie robią wpisy, więc nie chcą sie odzywać!!!!

Po prostu poznałam tu tyle genialnych osób, że nie ma sensu, zeby ktoś blokował mój czas nie dając nic z siebie.

Uprzedzam lojalnie ( i nie chodzi mi tu o Wielką liczbe komentarzy od osób które nie były czynne, a teraz zaszczyca mnie swoim wpisem)

Po prostu, wiem, kojarzę osoby, które się do mnie odzywają i uprzedzam lojalnie, ze czystki będą w znajomych, zeby nikt nie miał pretensji.

Pamietnik nie jest blokowany, można czytać, jeżeli ktoś ma chęć, ale apeluje o przemyślane zaproszenia do znajomych, bo nie chcę później komuś robic przykrości :)

 

I tyle..

Pozdrawima Was i całuję:)

Ania :)

30 czerwca 2011 , Komentarze (37)

Każdy ma swoją historię...

Odchudzania oczywiście...bo o tym tutaj rozmawiamy :)

Wg mnie musi zatrybić w nas pewien impuls, pewna sytuacja, od której wszystko się zaczyna.

Niektórzy odchudzają się dla siebie, inni dla kogoś, inni tylko ze względów estetycznych...

Ja nie muszę się zastanawiać dlaczego się odchudzam, od jakiego momentu powstał przełom i od ktorego momentu wiedziałam, że nic tak naprawdę mnie nie powstrzyma :)

Nie były to docinki ze strony rodziny, albo znajomych,(pogniewałam się troche i mi przeszło) nie było to też odbicie w lustrze ( bo oszukiwałam sie, ze mimo 78 kg jest dobrze), nie były to wciąż za małe ciuchy(znalazłam sobie takie które były dobre), moim impulsem była strasznie przykra sytuacja, którą pamiętam, jakby była dzisiaj...jakbym usłyszała wypowiedziane słowa dosłownie przed chwilą...

Moja przygoda z odchudzaniem zaczeła się tragicznie...

Otóż jak niektórzy wiedzą jestem kierownikiem oddziału bankowego, przychodzą do mnie różni ludzie, część z nich  po to żeby sie wypłakać lub po prostu pogadać z neutralną osobą, z niektórymi się zaprzyjaźniam nawet!

I taka przyjaźn wytworzyła się między mną a panią Jadzią, przemiłą starszą kobieciną(72lata), która lubi pogadać :)

Kiedy wiedziała, ze mnie nie ma w placówce zawsze się dopytywała, bo chciała być obsługiwana tylko przeze mnie :)

Pewnego dnia miałam kilka reklamacji do rozpatrzenia, siedziałam za parawanem w niewidocznym miejscu dla Klientów, tak aby mi nikt tego dnia mi nie przeszkadzał,a tu słyszę panią Jadzię rozmawiającą przy stanowisku z moją koleżanką z pracy, cytuję....

(pani Ania to ja, żeby bylo jasne :))

Pani Jadzia:"A pani Ani to nie ma?"

Koleżanka:"No niestety  dzisiaj musi być pani obsłużona przeze mnie "

Pani Jadzia: "A to co?Już radosne wydarzenie?"

Koleżanka:"Ale jakie?Bo nie rozumiem co ma pani na myśli?"

Pani Jadzia: "No czy pani Ania juz urodziła???"

(p.s. oczywiście nie byłam wtedy w ciąży-to był mój tłuszcz:P)

Kur*** Pani Jadziu aż tak źle było?????

FUCK...dobrze, ze wtedy siedziałam bo bym napewno upadła...Do tej pory mam w uszach:

"A PANI   ANIA TO JUŻ URODZIŁA? "

Wiem kobiecinka 72 lata, no może przesadzić, może coś źle zobaczyć, ale to dzięki niej  mam dzisiaj najpiękniejszy okres w życiu :)

To ona dała mi Wielkiego kopa w moje dupsko, to przez nią płakałam tamten wieczór, to przez nią nie mogłam na siebie patrzeć i to dzieki niej zobaczyłam moją marynarkę zapiętą na górny guzik, bo dolny już się nie dopinał :P

Dziękuję pani Jadziu, (chociaz napewno mnie nie czyta twierdzi, ze komputer to zło) za te kilka gorzkich słów, które stały sie dla mnie przepustką do OGARNIĘCIA SIE :)

I WAM wszystkim, ze jesteście, nic nie musicie robić, po prostu bądźcie :*

"Przyjaciele są jak ciche Anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapominają jak latać"

30 czerwca 2011 , Komentarze (83)

Każda z Nas jest Inna...

...a jednak tyle Nas łączy...

 

Piszę...bo wściekam się...Dostałam dziwną złośliwą  wiadomoś...z którą nie wiem tak naprawdę co mam zrobić...

Nie chcę blokować pamiętnika, bo po to tu jest, zeby każdy kto ma ochotę poczytał, doradził mi, pomógł sobie :)

Więc po jaką cholerę ktoś krytykuje mi to albo tamto???

Mam to gdzieś...i nie wstawiam tu zdjęć, zeby było jasne...że się chwalę, ze jestem super, ekstra , świetna i niepowtarzalna...

Wstawiam, zeby niektórzy uwierzyli w siebie, zeby kogos kopnąć w tyłek, ze warto walczyć...że warto coś zmienić...

Ja borykałam się ze swoim problemem nadwagi jakieś 1,5 roku. Nie miałam vitalii, nie miałam Was...było ciężko

Bo zabrakło mi własnie tego kopnięcia w tyłek, tego widoku osoby która osiągnęła sukces...zwykłej, szarej, prostej...a nie PANI Z TELEWIZJI :) której podobiznę po metamorfozie  mogłabym podważyć... zaczynałam, i zaraz kończyłam, bo nie widziałam na własne oczy osoby,która coś osiągnęła, która mogłaby coś poszepnąć, co i jak, i tak odchudzałam się...

i traciłam wiarę, ze to wogóle możliwe:)

...metodą prób i błędów...

Proszę nie krytykować mojego Dukana...Bo niby po co???

Każdy może wyrazic swoje zdanie, ok...biorę to pod uwagę...jak najbardziej wszelkie uwagi mile widziane...

Jeżeli chodzi o Dukana, ja jestem naprawdę dorosłą, myślącą osobą, więc cytuje wiadomość:

"Co z tego, ze schudłaś na tym zasranym Dukanie, jak masz wyniszczony organizm, i cała ta dieta jest szkodliwa dla organizmu"

I mówi mi to dziewczyna ważąca 90 kg i pisząca, ze nie może schudnąć, bo znowu jadła hamburgery i nutellę...

Ma racje Dukan jest niezdrowy i wyniszcza organizm, a nutella i hamburgery są za to super mega ekstra super zdrowe!!! I działają na organizm jak balsam :)

I to tyle...

Ach i jak tu wszystkim dogodzić, najlepiej:

 

Poza tym wszystkim serdecznie dziekuję, ja będę się cieszyć, jeżeli chociaż jednej osobie dam siłę do walki !!!!

Nigdy sama nie wierzyłam, ze MI uda się z dietą...

Ja leniwiec i Głodomorra :)czy Głodzilla jak kto woli?

ALE Przyszedł taki czas, trafiłam, na vitalię, pooglądałam, poczytałam i jestem :)

BUŹKA

P.s. Jeżeli ktoś w tak złośliwy sposób ma mnie krytykować za to co robię, to naprawdę niech powstrzyma sie ze swoim jadem :) Bo nie ma to dla mnie znaczenia, tylko mnie denerwuje niepotrzebnie!

Ja nieraz staram się komuś cos podpowiedzieć, albo zasugerować, ze wg. mnie coś robi źle, lub cos może zmienić, lubię jak ktos mi zwraca uwagę na różne rzeczy... pochwali ale i skarci :)

p.s.2 Dla mnie najważniejsze, ze spotkałam tu tyle wspaniałych osób, że nawet nie sądziłam, ze tak wirtualnie można się zaprzyjaźnić, każdy chudnie na swój sposób, ale jednocześnie siebie wspieramy, podpowiadamy, opierdzielamy kiedy trzeba :)