Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2012 , Komentarze (4)

Leze obie z nogami do gory,m bo mi pomalu odmawiaja wspolpracy. Bola, opuchniete sa... Malo ktore buty pasuja, a przeciez nie wyjde na ulice w starych, brudnych psich uggsach... Ja chce moje stopy z powrotem!!!! Pani doktor zalecila dni ryzowo i owocowe, czyli: jeden dzien na ryzowo, drugi normalnie jesc, trzeci owocowy, czwarty normalny, i potem od nowa w te i z powrotem. Polozne z kolei mowia, zeby przestac jesc tyle nabialu, no ale niby jak, jak ja mam sygnal z mozgu i juz jeden jogurcik stoi i czeka cierpliwie. No nic, ide dzisiaj znow na akupunkture, to powiem Verenie, zeby wbila mi jeszcze jakas igle gratis na te opuchlizne.

KTG w najlepszym porzadku, dzidzia tez, wszystko zamkniete na klucz, nie urodzi sie to dziecko naprawde nigdy.

Nowa kuchenka stoi od wczoraj zamontowana, tadam, ale nie moge jej jeszcze uzywac, bo jakies srubki sa za krotki i kierownik musi sie zatroszczyc o dluzsze, no i najpierw musze przeczytac instrukcje obslugi, wiec jestem zwolniona z gotowania. Oczywiscie, mam mega ochote na jajecznice i inne rzeczy, ktore nalezaloby podgrzac/ugotowac/usmazyc, typowe.

Moj malzonek kochany przyniosl mi dwa peczki rzodkiewki bio, ktore kosztowaly go siedem razy wiecej niz normalne ze sklepu:))) Ale licza sie dobre checi, tak czy nie?

Od soboty pierwsza przespana noc, wiec kilka nstepnych pewnie znow bede sie krecic jak szalona, wzdychac, wsciekac sie, wstawac, lazic po domu i przeklinac pod nosem.

Do zrobienia jeszcze: psi pokoj do ogarniecia i okna w jadalni i koniec kropka. Wczoraj sobie salon ogarnelam, powyrzucalam wszystkie gazety i od razi sie ladniej zrobilo:) Kilka dekoracji swiatecznych, za oknem slonko i jest pieknie:)

I milego dzionka wam zycze:)

18 marca 2012 , Komentarze (4)

Co mi sie chce. Czy chce mi sie jesc, czy pic, czy sie polozyc, czy pospacerowac, czy poczytac, czy poogladac telewizje, czy wlaczyc radio...  Zmeczona jestem strasznie, bo: poszlam normalnie do lozka, poczytalam, kierownik juz spal, zgasilam swiatla, i bing! Tralala, pospiewajmy sobie. Poltorej godziny sie przewracalam i nic, no wiec wstalam i poszlam na dol. Poukladalam puzzle na kompie, pobuszowalam po vitalii (stad nocne komentarze:) ), wrocilam do wyrka  kolo trzeciej i jeszcze z dobra godzine staralam sie zasnac. Obudzilam sie o siodmej.

To chyba z nadmiaru emocji:) W koncu widzialam sie z tesciowa po raz pierwszy od swiat.  Oczywiscie juz byla, jak ja przyjechalam, no wiec nauczona przez mame grzecznie sie przywitalam, i to bylo na tyle. Ignorowalysmy sie zupelnie, nie usiadla na krzesle kolo mnie, tylko o krzeslo dalej, nad czym nie placze absolutnie, przynajmniej mialam siostrzenice pod reka, ale wiecie, sam fakt... Nie obdarzyla mnie ani jednym spojrzeniem, o nic nie zapytala, to rodzice Natalie bardziej byli zainteresowani, jak sie czuje, kiedy termin i takie tam. No coz, jak smialam zajsc w ciaze:) Przeciez moglo byc tak pieknie:)))

Ciesze sie, ze wiem teraz, jaki przemawial przez nich falsz. Nie pisalam tutaj, ale w zeszlym tygodniu juz oczywiscie nie obylo sie bez telefonow, bo dzieci kierownika u nich byly, i oczywiscie byla to wizyta pod tytulem ten wstretny, niedobry ojciec bla, bla, bla nie chce placic wiecej alimentow, ale teraz to my go juz na 100% wykonczymy. Po pierwsze, na dzieci nie placi alimentow, bo juz sa pelnoletnie i zadne nie studiuje, po drugie, placi alimenty na hiene z  regularnoscia az po porzygania, po trzecie, w zwiazku ze zwiazkiem wystapilismy o zmniejszenie tych alimentow. No ale jak to zwykle bywa, hiena przedstawila swoja wersje, "dzieciom" widocznie wygodniej myslec tak, jak mama, a nie logicznie i zgodnie z prawda, no i pojechaly sie poskarzyc do dziadkow. Niewazne, o co chodzi, placze te kase dalej! No i najwazniejsza sprawa, kto dostanie nasz dom, no bo przeciez nie to male cos, co ja nosze w brzuchu, to jest absolutnie niewazne i nieistotne, to przeciez wcale nie nasz wnuk!

Czuje sie tak, jak bym nie miala tesciow. Nauczylam sie juz sobie sama radzic ze wszystkim, bo nie ze wszystkim przeciez bede wydzwaniac do mojej mamy czy siostry, ktore wtedy w ogole zaczna sobie wlosy z glow wyrywac, ze sa tak daleko, nie moge przyjsc i przytulic, i poradzic, i pocieszyc. Kierownika nie chce az tak bardzo tymi wszystkimi przemysleniami i uczuciami obarczac, bo to w koncu jego rodzice, no i ostatecznie zostaje ze wszystkim sama. Jest ciezko, ale mozna z tym zyc. No i poza tym moge tutaj przed wami wylewac moje wszystkie gorzkie zale:)

Lilly wczoraj na widok ksiazek sie ucieszyla, wziela te gruba, wielka cegle do reki i oznajmila, ze takie to ona czyta w dwie godziny:) Moja krew:)

Znowu mnie wzielo na sprzatanie, pranie, prasowanie, zmieniam, dekoruje, zamawiam, ulepszam, najchetniej wypieprzylabym wszystkie meble za okno i zrobila wszystko od nowa, mam ochote przemalowac sypialnie, albo chociaz jakas nowa firanke do niej kupic, musze wymienic skrzynke na klucze, bo na te stara juz patrzec nie moge, wynalazlam sobie na ebayu, ale wtedy inne ozdobki tez musze wymienic, bo nie beda pasowaly stylem... Dobrze jest:)

Moj pamietnik odchudzania zmienil sie w pamietnik narzekania i ciazy, za co strasznie was przepraszam, ale teoretycznie zostalo mi jeszcze 13 dni (13!!!!!!!!!!!!! czujecie to????????? auaaaaaa) i bede musiala odstawic te wszystkie czekolady i inne krowie mleka i cebule, jak rany, jak ja to zniose?

Ech. No to milej niedzieli jeszcze:)

 

EDIT. Myslalam, ze zrobilam wieksza czcionke, a tu sie okazuje, ze wcale nie. Tez cos. Nawet moj wlasny komputer mnie nie slucha. Sprobuje nastepnym razem.

16 marca 2012 , Komentarze (7)

Naprawde pisze za mala czcionka? Zawsze pisalam taka sama, mam ja powiekszyc?:)))

Aaaach, akupunktura z iglami w malych palcach u stop sesja numer jeden juz za mna. Nie bylo tak zle:) Gorzej wyglada, niz boli, lezy czlowiek z iglami w nogach i palcach, brrrr, mowie wam.

Chcialam sobie zalozyc inne butki, bo juz mam dosyc zawiazywania sznurowadel, wyciagnelam moje stare conversy, te bez sznurowek, i bingo, nie pasuja, nie moglam ich zalozyc, niech to szlag, spuchlam znaczy, ja chce moje stopy z powrotem!!!! Powinnam przestac obzerac sie nabialem, ale nie moge, no nie moge, dwa kubki goracej czekolady dziennie, jogurt albo dwa, do tego ser, inne Almette, no i puchne sobie wesolutko.

Ale kocham te moje polozne, a Christine od wczoraj jeszcze bardziej, gdyz poniewaz mianowicie powiedziala, ze to, co sie przytyje do 20 tygodnia trzeba zrzucic samodzielnie i z wysilkiem, a to, co po 20 tygodniu, to dzidzia. Nie chce mi sie w to wierzyc, bo - az sprawdzilam - do 20 tygodnia przytylam niecale 3 kilo!!!! Wiec jak ta dzidzia z calym nadbagazem moze az tyle wazyc?????? No ale dobra, wierze na slowo, czuje sie lekka, piekna i w ogole, 3 kilo zrzucic to pikus normalnie jakis, tak czy nie, tralala i hopsasa i w ogole.

I wiosna, ach to ty, dwie ostatnie noce przespane w calosci, nawet bez wstawania na siku, a jesli wstawalam, to nie pamietam, co tez jest mozliwe, bo sie zdarza, ze kierownik pyta, jak spalam, ja na to, ze cudnie, bez przerwy, a on, ze jak to, przeciez slyszal, jak stekajac wstawalam i szlam do lazienki. Demencja ciazowa, juz chyba mowilam:)

I umylam wczoraj okna u gory, i w ogole jakas taka pelna zapalu jestem, zaraz sie biore dalej za wiosenne porzadku, tego prasowania troche mam, ale nie szkodzi, poprasuje sobie etapami, a to jedna koszula, a to dwie, a to srutu, a to tutu, nie umiem niestety prasowac na siedzaco:(

I siostra chce przyjechac, ja generalnie nie mam nic przeciwko temu, ale dlaczego teraz, jak biedny, ciezarowkowy czlowiek potrzebuje spokoju i swojego rytmu dnia, jak mam ja niby odebrac z tego lotniska, te 160 km to juz dla mnie daleko, dlaczego nie moze nikt zrozumiec, ze ja nie potrzebuje towarzystwa i dobrze sie czuje, i ze na chwile obecna potrzebny mi tylko kierownik, ja kocham moja siostre i tez za nia tesknie, ale cholerka, teraz mam na glowie inne sprawy, buuu, grrr i wrrr, no nie dociera. Potem moga sobie przyjezdzac, jak juz wszystko ogarne, ale teraz nie pasuje mi to za cholere, ale nie kumaja tego, no.

Ech. Ide wstawic reczniki do pralki. Mam ochote na goraca czekolade i bigos, przejdzie taki zestaw, czy lepiej nie ryzykowac? Zdjecia mam do odebrania, ale lenia mam strasznego, pojade w przyszlym tygodniu. Zapakowac ladnie musze ksiazki dla Lilly. A potem, jak sie jeszcze cieplej zrobi, wylegnie sobie foka na taras i pogrzeje w sloneczku stare, zbolale kosci i wielki, okragly brzuch:)

No jakos dobrze mi dzisiaj, trwaj, chwilo, trwaj.

Milego dzionka.

14 marca 2012 , Komentarze (2)

Och, Boszszsz...

Tyle chcialam napisac, i juz nic nie pamietam. Ta demencja ciazowa jest jednak straszna, chociaz z drugiej strony powinnam byla sie juz przyzwyczaic, bo u mnie to nie tylko demencja ciazowa, ale i taka zwykla, codzienna.

Wczoraj wizyta u pani doktor. Wszystko pozamykane, nic nie skrocone, wiec te moje przeczucie, ze mala przyjdzie na swiat wczesniej to chyba faktycznie tylko moje pobozne zyczenie. Na KTG spala sobie mala snem sprawiedliwego i nic jej nie obudzilo, w zwiazku z tym pani doktor postanowila zrobic USG dopplerowskie, no i wtedy, gdy dziecie powinno byc spokojne, pokazala mala rozki, a raczej swe umiejetnosci w gimnatsyce artystycznej. Ale wszystko w porzadku. Szacowana waga 2700. Moja szacowana waga... To straszne, ale poki nie przekrocze magicznej 80, jest ok:) Chociaz z drugiej strony moglam ja przekroczyc juz dzisiaj, bleeeee.

Zmeczona jestem strasznie, czuje sie przezuta, wymielona i wypluta, spac nie moge - klasycznie - strasznie mnie bola te okolice watroby i zebra z prawej strony, nie moge sie ulozyc, nie moge wygodnie usiasc, nic nie moge, stekam, sapie i zieje i juz sama ze soba nie moge wytrzymac i tego sluchac, jak rany. Mam wrazenie, ze jak sie teraz poloze, to zasne snem kamiennym i nie wstane przez tydzien, ale jak juz sie rzeczywiscie klade, to wtedy bing, sobie moge pogwizdac.

Powinnam umyc chociaz niektore okna, ale ta pogoda jakas taka nijaka, cieplo, ale nie wiem, czy nie zacznie zaraz padac, wiec tak juz je myje od poczatku tygodnia. Tysiac piecset sto dziewiecset pralek zrobilam, teraz mam troche do prasowania, ale nie moge za dlugo stac, wiec sobie bede po kilka minut prasowac. Wczoraj zrobilam na obiad glupie szaszlyki z paluszkow rybnych, troche postalam przy blacie i moj kregoslup zaczal wyc w nieboglosy, to tak do kompletu chyba, jak wszystko boli, to i jeszcze kregoslup.

Bosz, ale marudze dzisiaj. Chyba sobie obejrze "Listy do M.", bo ciagle zapominam.

Spadam zatem i zabieram ze soba swoj mega boski humor i nastroj i milego dzionka wam zycze:)

13 marca 2012 , Komentarze (4)

No to pomecze was jeszcze moja bazgranina, poki moge:)

Ostatnia noc w miare przespana - z piatku na sobote, ale bylam mega zmeczona. Jednakze nie pieke juz ciasta o 5 rano, moze znowu w piatek:) Bylismy na tym wieczorze dla rodzicow, ale zamiast kierownika powinnam byla wziac ze soba na ten przyklad Molly, jej by sie bardziej przydala nauka oddychania i wyciszania. Sie biedny wynudzil straszliwie, i mial prawo, ale grzeczny byl i nie moge zlego slowa powiedziec.

Moje ucho jak zwykle mialo racje. Od piatku bowiem pobolewalo, raz mocniej, raz slabiej, moj nerwobol znaczy sie, tak sobie myslalam, ze cos sie stanie. Same stresy. Dla mnie przynajmniej. Bo dla mnie to stres ogromny - otoz w sobote bede musiala sie zobaczyc z moja tesciowa. Idziemy na urodziny do Lilly, najmlodszej siostrzenicy kierownika, i podczas gdy Lilly nikogo innego nie zapraszala, nie moge oczekiwac, ze tesciowa nie przyjedzie. Zawsze przyjezdza, nawet jak sie mowi, ze nie, bo: beda inne dzieci, a jej halas przeszkadza, nie bedzie nas, bo organizujemy urodziny gdzie indziej, to przyjdzie rano na ten przyklad, bo nic nie organizujemy i nie mamy ochoty na gosci - nie szkodzi, postoje pod drzwiami i poczekam, az wrocisz z pracy... Ja naleze do takich typow, ktorym wystarczy telefon z zyczeniami, a jak sobie zycze gosci na urodziny, to ich zapraszam i cos specjalnego przygotowuje.

Moze to brzmi smiesznie, ale to dla mnie naprawde okropnie ciezka sytuacja, nie chce sie z nia widziec, nie chce, zeby patrzyla na moj brzuch, nie chce, nie chce, nie chce. Nie potrzebuje tego. Ale tez nie moge robic dramatu, to w koncu urodziny Lilly, jej dzien i, jak by nie patrzec, to ja ta stara ciotka jestem i musze zacisnac zeby, poplakac sobie w domu i zagryzc zeby.

Nadmienie tylko, ze moja szwagierka ma jeszcze wieksze problemy z tesciowa niz ja:)

 

Psychicznie czuje sie dobrze, fizycznie - katastrofa. Flaki mnie bola strasznie jak sie ubieram, stekam strasznie zakladajac spodnie czy buty, najgorsze jest to, ze ukochane buty, tylko wsuwane na stope, musialam wyrzucic, bo sie popsuly totalnie, i teraz mi zostaly tylko wiazane, czujecie, jaka to meka??? Mala upodobala sobie "zabawe" pecherzem, z jednej strony to okropne uczucie, z drugiej bawi mnie straszliwie, wiec sobie placze przez smiech, albo smieje sie placzac, w ogole nie do pojecia jest, ze jakis taki maly ktos ma dostep do moich organow wewnetrznych i korzysta z tego bez umiaru.

Juz nie jestem tez taka ryza, zszedl ten rudy troche, teraz jest jakis miedziany, juz nigdy wiecej nie pojde do tej fryzjerki, nie, nie, nie, znow musze sobie poszukac kogos nowego, na szczescie fryzjerow jak grzybow, moze wreszcie trafie na tego kogos, komu pokaze zdjecie, powiem: chce tak, a nie inaczej, i mi tak wreszcie te wlosy zrobi.

Aaa, i kuchenke wreszcie kupilismy. W przyszlym tygodniu ma przyjsc elektryk i ja instalowac, nareszcie bede mogla cos ugotowac, bo na tej jednej plytce nie mam naprawde ochoty kombinowac. I Ewcia, zamowilam sobie tchibo...  Konto sie pomalu znowu kurczy, olaboga, mowie wam, dzisiaj musze poplacic kilka rachunkow, i jeszcze mam taaaaaaka liste zakupow, jak rany.

Teraz niech sie jeszcze tylko lodowka i mikrofala zepsuja i bedzie komplet.

W zeszlym tygodniu sasiedzi juz udekorowali drzewko jajkami wielkanocnymi i postawili zajaca przed drzwiami. Na drugi dzien drudzy sasiedzi udekorowali dwa drzewka i postawili dwa zajace. A my umieramy ze smiechu. Od lat konkuruja ze soba, kto bedzie pierwszy na boze narodzenie, wielkanoc czy inne heloween, i kto da wiecej. Jedni przebili wszystkich instalujac na choince lampki, ktore swym kolorem pasuja do prosektorium.

Bosz, wiecie ile sie nad tym slowem zastanawialam? Ucieklo mi i nie moglam sobie przypomniec. Prosektorium. Tutaj to sie nazywa "leichenhaus". Dom zwlok. Brrrr. Ale taki wlasnie kolor mialy te lampki.

Milego dzionka, chudzielce.

9 marca 2012 , Komentarze (2)

Normalnie dopiero jak spojrzalam na zdjecie, to sobie uswiadomilam, jaka jestem wieeeeelka. No nic, jeszcze niecaly miesiac i bagazu nie bedzie, za to bedzie wisialo i dyndalo i wtedy trzeba sie bedzie zaczac zastanawiac.

Rudy jest u gory, na samym czubku, na jakies 3 - 4 centymetry. Przeczekam weekend jeszcze i jak w poniedzialek dalej bede tak ryzo wygladac, to sie umawiam na ponowna wizyte. Okropnie wygladam, nie pasuje mi ten kolor i juz, poza tym halo, 4 centymetry rudego i reszta blond, to juz wole swoj odrost.

I nie mam nic przeciwko rudym wlosom, w dalekiej mlodosc sie farbowalam na rudo, kiedys taki ognisty mi wyszedl, ze mala banka. Ale to bylo wtedy, buuuu.

Wstalam sobie o 5:30 rano, bo oczywiscie nie moglam spac, lezec tez mi sie nie chcialo, i co zrobilam? Upieklam biszkopt, a nawet dwa, i zrobilam rolady, jedna z dzemem, druga z kremem, tadam. Oczywiscie biszkopt mi pekl przy rolowaniu, ale sie jeszcze jakos trzyma, jeszcze nigdy nie zrolowal sie tak, zeby nie peknac, swinia jedna.

Druga akupunktura za mna, jeszcze dwie przede mna. Juz te bardziej bolesne, gdzie beda mi wbijac igly w moje male paluszki u stop, buuu, buuu, juz mi siebie zal.

Dzisiaj mamy "wieczor partnerski" u poloznych, podobno maja byc cwiczenia praktyczne, nic nie mowie kierownikowi, bo zczikenuje i jeszcze nie pojedzie.

Czy ma ktoras z was doswiadczenie z warzywkami mrozonymi do mikrofali? Wczoraj bowiem zrobilam sobie, makaron z warzywami, kurcze, jakie to fajne, wkladam na 10 minut i mam gorace danie, na dodatek bardzo smaczne, i nazarlam sie jak Miss Piggy. Zdrowe to w ogole?

Pozdrawiam was cieplutko i slonecznie (nareszcie:) )). Milego dzionka:)

 

8 marca 2012 , Komentarze (6)

Bosz, to moja geba. Alez ja jestem: po pierwsze primo gruuuba, niech ta dzidzia wychodzi, bo jeszcze troche, a pekne, i na gebie tez mi przybylo, niech to, no, i po drugie primo: nie - fo - to - ge - nicz - na, ile razy na siebie patrze na zdjeciu, tym bardziej sie w tym przekonaniu utwierdzam, dlatego tez nie daje sobie robic zdjec.

To byl wyjatek.

No i mam rude wlosy. Juz dzisiaj je umylam, jutro tez umyje, i pojutrze tez, nawet kilka razy dziennie bede myla, i zaraz jutro zadzwonie i sie umowie, bo pani powiedziala, ze jak bede chciala jasniejsze, to mam sie umowic, i ona mi za friko zrobi, ja nie chce jasniejszych, jak chce po prostu moj blond zurück!!!!!!!!!!!!!!!! Jak ja mam wyjsc na ulice???????????

I do tego jeszcze rozprawa dzisiaj, i juz moje ucho reaguje, i glowa boli i grrr, wrrrr, szlag mnie trafi.

Naprawde mam rude wlosy. Na tym zdjeciu tak nie widac, widac na innym, ale wyszlam na nim tak strasznie, ze w ogole zapomnijcie.

 

7 marca 2012 , Komentarze (6)

Bylam u fryzjera. Generalnie zeby zrobic sobie odrost i wyrownac farbe na wlosach, bo mialam na nich szesnascie roznych odcieni. Pani mi zrobila "grundierung", cokolwiek by to znaczylo, a polegalo to na tym, ze nie zrobila mi balejazu, tylko wyrownala kolor, czyli pomazala mi glowe jakas farba i zostawila na siedem godzin. Potem zmyla. Dobra, wszystkie wiemy, na mokro wszystko zawsze wyglada strasznie, wiec przyjrzalam sie uwazniej po wysuszeniu. A wiec generalnie kolor jest okay, tylko na samej gorze, tam, gdzie zawsze jest odrost, mam kolor marchewkowy! Rudy normalnie! Ruda to ja chcialam byc, jak bylam w podstawowce, teraz nie chce. Chodze od jednego lustra do drugiego, przygladam sie, porownuje i sama nie wiem, ciekawe, co powie kierownik, a najlepiej to strzele sobie fotke, wstawie i mi powiecie, co myslicie. Albo lepiej nie mowcie.

Czy po czyms takim moge isc do fryzjera jeszcze raz, zeby mi zrobili normalny balejaz na czubku glowy???????????????? Czy nie moge, czy musze odczekac? Wprawdzie pani fryzjerka powiedziala, ze ze dwa razy musze umyc i sie zrobia jasniejsze, wiec sama nie wiem, przeczekac, czy isc sieu mawiac gdzie indziej?????????

Zesz jasna dupa, no nie moge tu trafic na takiego fryzjera, jak moja Ania w Polsce, oni tutaj nie kumaja, o co chodzi. W ogole u Ani sie czeka na wizyte po dwa, trzy tygodnie, a tutaj dzwoni sie w poniedzialek, a idzie we wtorek, kurde.

No normalnie porazka.

A poza tym zamowilam sobie podnozek do mojego fotela bujanego, strasznie sie ucieszylam, jak go zobaczylam w katalogu, po taniosci, za 9,95, wiec sru, od razu zamowilam, wprawdzie obicie troche inne niz mojego fotela, ale sobie pomyslalam, pod nogi, a co tam, ma mi byc wygodnie, a nie wygladac. I przyszedl. "Podnozek". Torebka foliowa, miekka, mala, gdzie tam niby cos drewnianego ma byc? No i bylo, jasne. Jednak czytanie ze zrozumieniem sie przydaje, okazuje sie, za zamowilam sam pokrowiec na ow podnozek, chociaz moge przysiac, ze jak czytalam, to bylo napisane o CALYM podnozku, a nie o pokreconym pokrowcu, ktory na cholere jest mi potrzebny, wiec jeszcze to musze odeslac.

Ale i tak nie moge przestac myslec o moich biednych wlosach, wstydze sie teraz pokazac kierownikowi, buuuu....

Bosko po prostu, no bosko,

6 marca 2012 , Komentarze (5)

Wzielam i wysypalam cala puszke kakao. Na szczescie udalo sie wszystko pozbierac i moglam sobie zrobic goracy kubek, na ktory mialam taaaaaaaka ochote.

Spakowalam torbe. Jej!

Zaprzyjaznilam sie z fotelikiem do samochodu. Jeszcze tylko musimy wyprobowac, jak go instalowac w aucie.

Wczoraj po raz pierwszy brzuch az tak mi twardnial, poza tym skurcze H - B meczyly mnie z niespotykana dotychczas czestotliwoscia. A niech sobie mala cwiczy:)

Do domu wrocilam na czworaka. Czy na czworakach? Petra prowadzila wczoraj fitness. Juz na sam jej widok sie spocilam:) Bylo nas wczoraj sporo babek, ale z tych "starych" tylko ja i jeszcze jedna dziewczyna, ktora ma termin tydzien pozniej. Reszta to same nowki, jak rany, dziwne uczucie:) Baby boom normalnie, w moim szpitalu tylko w lutym na swiat przyszlo ponad 20 dzieci. A marzec tez jest baaaardzo obstawiony.

Jestem juz miesiac w domu i jest mi bosko. Troche sie tego balam, ale jest naprawde okay. Robie wszystko na zwolnionych obrotach, bez stresu, to posprzatam sobie tu, to tam, jak mi sie nie chce, to nie robie, ogarniam sobie wszystko, ogladam telewizje bez wyrzutow sumienia, czytam, generalnie sie rozkoszuje wolnym:)

Ale znowu jestem na hustawce emocjonalnej.  Czy to sie kiedys skonczy?

Buziaki i milego dnia.

5 marca 2012 , Komentarze (5)

- "Your Love is My Love" Whitney Houston - zaraz na dzien dobry dzisiaj, uwielbiam te piosenke i moge jej sluchac dniami i nocami

- a'propo nocy. Dwie udalo mi sie przespac bez wstawania na siku, tadam, tadam, cudownie po prostu. Wczoraj juz sie nie udalo, trzy razy wstawalam, ale za to spralam do 9! Rownie cudownie. No ale dzisiaj juz koniec dobroci, nieprzespana noc, pobudka o swicie i juz nie moglam zasnac

- wiosna, ach, to ty:) Jeszcze ciemno, a ptaki juz spiewaja, ile fabryka dala, glosne jak nie wiem co, ale jakie to piekne:) I powietrze zupelnie inne, az sie lepiej oddycha i zyc sie chce. Tylko niech sie pogoda nie chrzani juz

- a'propo oddychania. Chyba dzidzia sie troche opuscila, bo juz sie tak nie zapowietrzam i przeszly mi momenty, kiedy nie moglam w ogole zlapac oddechu

- imie. Tak. Chyba sie nie zdziwicie, jak wam powiem, ze Lena, Sophie i Jasmin to moje propozycje, reszta to inicjatywa i inwencja tworcza kierownika. Wciaz mnie zasypuje propozycjami, tak znienacka, a to Alina, a to Verena, a to Selina... Ja wiem, ze Lena to imie bardzo popularne na dzisiaj, ale skoro mi sie tak bardzo podoba...? Nie jestem az tak za tym, zeby nadawac dziecku polskie imie, bo - jak by nie patrzec - w koncu mieszkam tutaj, w Niemczech, moja maz jest Niemcem, dziecko tez bedzie mieszkac w Niemczech, tu chodzic do szkoly, tu miec znajomych, a wiem, jakie problemy maja Niemcy z moim imieniem. Po co? Z Sophie, ktora jest moja absolutna faworytka, mozna latwo zrobic Zoske:) Z kolei kierownik mowi, ze Sophie to zadne imie, i ze jezeli juz, to moze byc Sophia. Troche inaczej sie to wymawia, ale tez nie jestem na 100% przekonana, ale z drugiej strony, noz kurde, chyba w koncu bedziemy musieli isc na jakis kompromis, bo inaczej dzidzia pozostanie bezimienna. Wczoraj wprawdzie mi kierownik powiedzial, ze prosze bardzo, skoro tak, to on sie juz nie miesza, mam sama sie zdecydowac, ale tak tez nie chce, no bo co w koncu, kurcze blade, no. No dobra, grunt, ze mamy jakies tam pojecie, co kto chce, i poczekamy, az mala przyjdzie na swiat. Moze wtedy cos nam wpadnie do tych pustych glow. Ale patrzac na to, co piszecie, to naprawde dochodze do wniosku, ze faceci nie maja pojecia:) A najgorsze jest jeszcze to, ze kazde imie zawsze z kims sie kojarzy, i to nie zawsze dobrze, grrr. Myslelismy tez o Lilly, ale mamy Lilly w najblizszej rodzinie, to siostrzenica kierownika, i wprawdzie nazywa sie Lilian, ale tez sie zdrabnia Lilly, wiec bez sensu zupelnie. Ech...

- w czwartek kierownik wcisnal cos w aucie i zapomnial "odcisnac", i pokazywal komputer pokladowy, ile czasu jestesmy w drodze. Otoz spedzilam prawie 3 godziny mego cennego czasu w samochodzie, albo jako pasazer, albo kierowca. Do szpitala, na zakupy, do domu, do szpitala, na kurs do szkoly rodzenia... To obled jakis, co? W samym samochodzie, nie liczac czasu spedzonego na zakupach, w oczekiwaniu na lekarza... A kierownik cierpi na pewien chroniczny stan zapalny i od czasu do czasu musi poddac sie pewnemu niemilemu zabiegowi, i wlasnie to nam wypadlo w zeszly czwartek

- jeden krok do przodu i 77 do tylu, jezeli chodzi o jedzenie. Kazdy dzien zaczynam pelna optymizmu, z zapalem i z postanowieniem, ze dzisiaj bedzie TEN dzien. Ten zdrowy, dobry dzien, kiedy nie bede sie obzerac, kiedy sie nie poddam, kiedy po prostu bedzie dobrze.  Dobra, czasami sie udaje, przestalam sie bowiem opychac do bolu, tak, ze nie moglam sie ruszyc, i ostatnie dni obyly sie bez zapychania geby po uszy czekolada, ale zueplnie bez slodyczy tez sie nie obyly. Jest tak: kilka dni w miare dobrych, a potem plyne z pradem, pol sloika nutelli, tabliczka czekolady (albo i dwie) w kilka minut, a potem zlosc, zal i rozczarowanie, bo przeciez dobrze wiem, ze bez tego mozna... No ale nic, nowy dzien, nowa nadzieja, moze sie kiedys uda:) Chociaz jestem bardzo przekonana, ze jak juz nadejdzie ten czas, to bede musiala sobie wykupic diete, bo bez takiego nadzoru, nie ma bata, nie uda sie

- i czy wiecie, ze koktajl owocowy mnie wczoraj niemal zabil?????????? Mialam taka ochote na koktajlik, wiec sobie zrobilam, z truskwkami, bananem, jogurtem i mlekiem, wiec teoretycznie samo zdrowie, a dostalam za to w nagrode takiej zgagi, ze mi uszami wychodzilo. Zostalo mi jeszcze pol szklanki, wyglada i pachnie pieknie, przeciez nie wyleje, sprobuje, moze dzisiaj sie uda:)

- mala  pozdrawia, boksujac i kopiac mnie bez umiaru:) Dzisiaj lezy w miare symetrycznie, ale sa dni, kiedy mam brzuch zapadniety z lewej strony, a z prawej mam wielka bule:)

- i dobrze by bylo spakowac w koncu torbe do szpitala, co? Przyszly juz klapki pod prysznic, wiec nic nie brakuje, tylko jakos nie moge sie do tego zebrac, len jestem straszliwy, obiecalam, ze zrobie to wczoraj, i co? I chala

- i milego dzionka wam zycze:)