Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2012 , Komentarze (2)

Poprawa. Nie wiem, czy powinnam pisac, ze mi lepiej, bo zaraz sie pewnie pogorszy. Ale Malazolza (pisane razem celowo, tak jak kiedys w piosence tego malego smiesznego, na S chyba, spiewal, ze pojdziemy do Nato i moj ojciec pytal, co to jest Donato, tak teraz Malazolza, ot co) ostatnie dwie noce byla mega grzeczna, a jak ona grzeczna, to i czlowiek od razu weselszy i lepiej sie czuje. Poza tym bylismy dzisiaj w miescie, zamowilam nowe okulary, tez nie to, co bym chciala, ale przynajmniej nie beda mi sie moze z nosa zsuwaly, kupilam sobie bluzke i dwa lakiery do paznokci, juz sobie pomalowalam gore i dol, nie szkodzi, ze gora w innym kolorze niz dol, prawda? I sie czuje jak pol czlowieka.

Oprocz tego bylam wczoraj u dentysty na czyszczeniu, dostalam jakas masc przeciwbolowa na mojego zeba, bo zapomnialam powiedziec, ze zab mnie jeszcze do tego wszystkiego boli, za tydzien mam isc do kontroli, ale obawiam sie, ze nic z tego nie bedzie i trzeba bedzie robic, zapewne znow kanalowo, brrrr, nie mam fajniejszycz rzeczy do roboty, naprawde.

A, i kupilam sobie jeszcze lawende na taras:) Teraz jeszcze tylko musze kupic jakies serduszko do dekoracji i wstazke vichy, przyozdobic cynkowe wiaderko i bedzie git.

I dzieki Wam za Wasze slowa wsparcia, to fajnie, jak ktos inny rozumie, przez co przechodze, i nie krytykuje, a pomaga. Dzieki.

A oprocz tego, to naprawde oponka zaczyna mi rosnac i wracac do starych rozmiarow!!! Nie jem regularnie, a jak juz jem, to nie jest to najzdrowsze jedzenie, a zbyt leniwa jestem, zeby cos z tym zrobic, wiec prosze mi zloic tylek, moze sie kurde zmobilizuje.

Milego dzionka. I weekendu tez:) U nas powietrze skandynawskie podobno, czyli niebiesciutenkie niebo, mocny wiatr i slonce tak prazace, ze az w telewizji mowili, ze najwyzszy poziom UV osiagnie i strasznie trzeba uwazac. Pojde z mala wieczorem na spacer, ale i tak wysmaruje ja kremem. A, i w ogole zapomnialam wam powiedziec, ze na naszej mega wiosce, gdzie jest 50 - kilka domow, Zoska bedzie miala kolezanke o tydzien starsza, wczoraj sie zapoznalysmy z jej mama, a  w sierpniu urodzi sie tutaj jeszcze jedno dziecko. Normalnie przyszlosc naszej wiochy jest pewna:)

22 maja 2012 , Komentarze (4)

Jutro mala zolza konczy 8 tygodni, ale te dwa miesiace bedzie miala 28 maja, czyli dopiero w przyszlym tygodniu, to w koncu ile ona ma????

Musialam ja spacyfikowac w postaci homeopatycznych czopkow uspokajajacych, a w zasadzie w postaci pol czopka, nie jestem az taka niedobra, chociaz obiecuje jej, ze jak sie nie uspokoi, to dostanie siedem na raz.

Ja generalnie silna babka jestem, psychicznie. Gdybym nie byla, to bym juz tutaj dawno zwariowala, nie przetrwalabym tych siedmiu lat z dala od rodziny, bo chociaz kocham tego dziada zwanego kierownikiem nad zycie, to moja rodzine tez kocham, i jak by nie bylo, teskno mi za Gdynia, znajomymi, polskim jezykiem, polskim jedzeniem... No ale podjelam decyzje, zacisnelam zeby i juz. I wlasnie to jestem cala ja: zacisnac zeby, udawac, ze nic sie nie dzieje i radzic sobie jakos. Jakos. To slowo chyba okresla cala moja egzystencje. Jakos. Ale ostatnio jakos sobie nie radze, z sama soba, ze swoimi uczuciami, nie bede tu pisala, co sie tak naprawde ze mna dzieje, ale mam wrazenie, ze nie jest za cudownie. Zrobilam sobie juz nawet test na depresje poporodowa, bo cos mi tak jakos (o! widzicie? Znowu jakos) brzeczy, kweczy, meczy, maltretuje, i wyszlo mi 18 punktow, a depresje podejrzewaja od 12.  Zrobilam uczciwie. I co mam teraz zrobic? Zle mi, bo mam wsparcie ze strony kierownika, mama tez juz przeciez zabukowala bilet na poczatek czerwca, ale zle mi, bo jestem przyzwyczajona do tego, ze zawsze sobie radze sama. A teraz nie potrafie. Nie potrafie odpoczywac, gdy mam okazje, nie potrafie sie cieszyc kolejnym dniem, nie potrafie sie cieszyc jedna przeczytana strona w ksiazce... Jedyne, co mnie cieszy, to spacery z Molka, a to tez juz niedlugo, bo podjelismy te okropnie ciezka decyzje o jej sprzedazy, i to mi lamie serce. Nie dla widzimisie, dla lepszego: dla niej przede wszystkim. Okropnie nie chce jej sprzedawac, ale jak widze, jak caly dzien siedzi sama, zadne z nas nie ma czasu, zeby sie nia porzadnie zajac, to jest mi jeszcze gorzej.

Jak same widzicie, jest slabo. U mnie, ze mna, ze wszystkim... Ale zycze wam milego dzionka.

14 maja 2012 , Komentarze (4)

To ja. Moze niekoniecznie z Mielna, ale dzielna. Mala mnie wykancza, oczy mam jak u krolika, robie wszystko z automatu, ale sie nie poddaje. Moje cycki zaczynaja wygladac strasznie, takie biedne, obolale sa, na sama mysl o karmieniu robi im sie slabo, kremuje je ile wlezie, niech chociaz tyle maja. Zoska ma ostatnio zly czas, jak nie spi, a nie spi caly dzien, to placze, krzywi sie, kreci nosem na wszystko, nie daje sie uspic i juz nie moge. Wlasnie siedzi w hustawce i wali w pieluche, az Pluszak sie dziwi i dziwnie jej przyglada. Jestem zmeczona i rozdrazniona, ale wystarczy, ze sie mala pinda usmiechnie i juz mnie rozwala na lopatki.

Ale nie o tym chcialam. Chcialam wam tylko powiedziec, ze jak cos ma sie zawalic, popsuc, nie udac, to oczywiscie u nas. Kupujemy telewizor, na drugi dzien jest w promocji. Tyle tych rzeczy bylo, ze juz zapomnialam. Jak juz kupujemy zestaw do kawy i obiadowy, po stu siedemdziesieciu latach poszukiwan, i wracamy do domu i rozpakowujemy go, to sie okazuje, ze brakuje jednego talerza. I wlasnie w sprawie jednego talerza pojechal kierownik znowu do Globusa, odleglego o jakies 40 kilometrow, i ciekawa jestem, co mu sie uda zwojowac, bo oczywiscie paragon na zakupy wyrzucilismy w pipe.

Waga oscyluje w granicach 69 kilogramow, wiec nie jest zle, co mnie natomiast NIEPOKOI to fakt, iz odnosze wrazenie, ze moja pobejbikowa oponka jakby troche sie zwiekszyla? Fuj, fuj, nieladnie, oponko, trza bedzie powalczyc. Ale w srode ide do lekarza na kontrole i jak pozwoli, to od przyszlego tygodnia zaczne sobie Rückbildunggimnastik, tralala, czyli powrot do formy. Do jakiej formy, sie pytam? Kasa chorych placi za 10 godzin, bardzo dobrze, poskacze sobie troche i bedzie fajno.

Mala znowu sie krzywi, maze i poplakuje, jest zmeczona, ale nie chce zasnac, a im bardziej jest zmeczona, tym ciezej jej sie zasypia i kolko sie nam zamyka. Ratunku!!!

I bylam dzisiaj na rozmowie z ober - szefem, dostalam w prezencie bon na 400 euro, moge je wykorzystac na meble, ktore robi moja firma (nawet nie wiedzialam, ze takie cuda tez robia), ale chyba nie wykorzystam, bo oni robia w sosnie, a my mamy w pokoju Zoski klon jasniutki, ale moge tez wyplacic, ale to oczywiscie opodatkowane i dostane w gotowce jakies 240 ojro. No ale lepszy rydz itede. A poza tym to chcial mi tez powiedziec, ze nie chca ze mna zakanczac wspolpracy, ze nic mi wprawdzie nie moze obiecac, ale czy w razie czego interesowalyby mnie inne stanowiska, na przyklad opieka nad rodzinami troche patologicznymi, czy takimi, ktorymi zajmuje sie jugendamt i takie tam, i czemu nie? Grunt, zeby pracowac:)

I milej reszty dzionka wam zycze.

9 maja 2012 , Komentarze (7)

Tja, wygralam cos wreszcie w moim zyciu, a nawet zapomnialam, ze bralam udzial w czymkolwiek, kiedys przez przypadek na fejsbuku przyuwazylam i sobie mysle, a co tam, wezme udzial, no i dzisiaj przyjezdza kurier z UPS z moim jednym zamowieniem, a do tego przywozi mi jakas mala paczuszke z L'oreala, sobie mysle, kurde, stracilam rozeznanie i rachube nad tymi moimi zamowieniami, owszem, zamawialam w tym tygodniu cos z Vichy, ale to z apteki, i juz przyszlo, skad L'oreal? Otwieram, a tam Biotherm Aquasource na noc, tralala, bardzo sie ciesze, bo uwielbiam Biotherma w kazdej postaci:) Kiedys niedawno wygralam juz ksiazke, a nie, przepraszam, dwie, jedna mam z dedykacja od autorki, z ktora sie prawie zaprzyjaznilam, i jako ze nie moge jej ksiazek dostac na niemieckim amazonie, a nie mam karty kredytowej (wiem, wiem, mamucie podejscie, ale moze to lepiej nie miec, bo wtedy juz w ogole bym zamawiala i zamawiala) i nie moge zamowic na zadnym innym, to mi przyslala swoja druga ksiazke i nie chciala za nia kasy, i pewnie wydebie od niej jeszcze i jej trzecia:) Taka bezczelna jestem, ot co.

Z ksiezniczka roznie, jest taka nierowna, ze nie moge powiedziec, ze pieknie sypia w nocy i cudnie sie bawi w dzien. Raz lepiej, raz gorzej, dostalam od poloznej chuste i tak sie motam z ta Zoska moja, jest to jakies rozwiazanie, jak nie spi i jest marudna, i nie chce sie uspokoic, to sru ja wtedy w te chuste i poki co pomaga. Tfu, tfu, odpukac, jakby co, to tego nie napisalam, zeby nie zapeszyc.

Zaczelam sobie zapisywac, co jem, zeby w razie czego wiedziec, co wyeliminowac z diety, zeby pannicy brzuch nie bolal, co sie zdarza, dzisiaj na przyklad, sie biedna napina i napina i nic nie idzie, czasami tylko baka pusci, ale kupy zadnej niet (bardzo przepraszam), i musze sie wam przyznac, ze pozeram takie smieci, ze az mi samej wstyd. Moze jak sie odwaze, to zapodam wam tutaj taki moj przykladowy jadlospis, moze jak pojedziecie po mnie jak po lysej kobyle, to zrobi mi sie jeszcze bardziej wstyd i zaczne sie pilnowac. Problem polega na tym, ze -  zogdnie z prawem Murphy'ego - jak tylko sie za cos zabieram, czyli na przyklad za gotowanie, to odzywa sie syrena alarmowa, a poza tym pomiedzy karmieniami to tak naprawde nie mam czasu na nic. Karmie co trzy godziny, czysto teoretycznie, bo wiadomo, jak sie liczy czas od karmienia do karmienia, na szczescie teraz zabiera to coraz mniej czasu i moge na przyklad zaoszczedzic pol godziny, ale co ja mam w pol godziny ugotowac??? Dla siebie mam zatem mrozonki z Iglo i Frosty, ale kierownik nie lubi takich rzeczy, i co ja mam z nim zrobic??? Staram sie zjesc taki jeden ciely posilek, ale w miedzyczasie tez cos musze przegryzc, i konczy sie na wrzucaniu do paszczy byle czego z byle czym. Jak byla mama, to cos ugotowala porzadnego, ale mami juz niet, wrocila w sobote do domciu, chociaz juz zabukowala bilet na nastepny przyjazd za miesiac:)

I tak to sie kreci wlasnie.

Milego dzionka, kochane.

2 maja 2012 , Komentarze (10)

Bosz, chwila ciszy, i zupelnie nie wiem, jak ja wykorzystac.

5 tygodni mija dzisiaj, ponad miesiac, nie do wiary normalnie.

Baaaardzo, bardzo wam dziekuje za Wasze slowa, marna to, bo marna, ale zawsze jakas pociecha, ze nie jestem jedyna, ktorej tak sie wiedzie:) Raz jest lepiej, jak gorzej, wiadomo, jak dziecko zadowolone, to i wszyscy chodza zadowoleni, a panna ma niestety dosc czesto marudne dni, kiedy z niczego nie jest zadowolona, taka beksa normalnie, a sa tez dni, ze cieszy sie, jak szczerbaty na suchary, i kocham te dni po prostu:) Mam nadzieje, ze bedzie ich jak najwiecej, bo mama w sobote juz wyjezdza, buuu, jak te trzy tygodnie szybko zlecialy, jak ja sobie dam rade, jak tu nawet na pojscie do kibla czlowiek kradnie czas i w ogole nauczylam sie wszystko strasznie szybko robic: jesc, pic, jeszcze szybciej chodzic... No nic, jakos sobie poradzimy, tym bardziej, ze kierownik jeszcze tylko w przyszlym tygodniu idzie do pracy, a potem ma miesiac urlopu. Uff, uff.

Bywalo, ze sprzedawala mala mamie i doszlo do tego, ze budze sie w nocy, pamietam dokladnie, ze byla 0:45, bo mama po mnie przyszla, zebym wstala i nakarmila mala, no wiec wstaje, ide po omacku z zamknietymi oczami do pokoju dziecinnego, otweiram drzwi, zapalam swiatlo, siadam na fotelu i czekam, a tu nic, wiec wstaje, szukam mamy w lazience, nie ma, zagladam do niej do pokoju, a te dwie ksiezniczki sobie w najlepsze spia. Kierownik tez sie nie przyznawal, ze wstawal w nocy, po prostu jazda bez trzymanki, snie na jawie, czy jak?

A tak w ogole to soor mi sie zrobil na cycku jednym i jak nie urok to sraczka, jeszcze smarowanie dziada mi dochodzi.

Zabralabym sie za jakas zdrowsza diete, bo pochlaniam wszystko jak odkurzacz, studnia bez dna, albo nawet dwie studnie, znow mam okresy w ciagu dnia, ze zapycham sobie gebe po prostu wszystkim, byle tylko zrec, i sie usprawiedliwiam, ze musze, bo przeciez karmie piersia. I tak jak czytam niektore dziewczyny, ktore juz kilka tygodni po porodzie zczynaja diety czy cwiczyc, to plakac mi sie chce, bo ja po prostu sie nie ogarniam, wrzucam do paszczy cokolwiek i kiedykolwiek mam czas, o cwiczeniach po prostu moge zapomniec, bo raz, ze nie mam sily, dwa, ze nie czuje sie jeszcze na silach, slaba jestem fizycznie niesamowicie, Molka na spacerach robi ze mna, co chce, a miednica i okolice jeszcze bola, a ponadto - kiedy??? Kiedy niby mimalabym cwiczyc, jak z utesknieniem czekam na wolna chwile, zeby sie polozyc i zamknac oczy? Dzisiaj nie zrobilam nic, nie odkurzylam, nie posprzatalam, nie ogarnelam siebie, jak naprawde mam chwile, to jestem w takim szoku, ze nie wiem, co ze soba zrobic, polozyc sie, zrobic pranie, a moze cos uprasowac? O czytaniu moge zapomniec, nie wiem juz nawet, jak wyglada ksiazka.

Ale generalnie jest git.

Jeszcze raz dziekuje Wam za wszystkie rady i porady, biore je sobie do serca. Trzymajcie za mnie kciuki:)

23 kwietnia 2012 , Komentarze (11)

Psiowo - chujowo, bardzo przepraszam za wyrazenie, ja nie przeklinam, a jak juz przeklinam, to nie jest dobrze. Chodze jak zombie, wygladam jak zombie, mam bardzo absorbujace dziecko, albo ja karmie, albo sciagam mleko, generalnie siedze dzien caly z cycem na wierzchu i czuje sie jak krowa dojna. Juz przeszlam jeden kryzys, i nawet nie pamietam, czy to bylo w srode, czy w piate, a moze w sobote. W mozgu mam sieczke i czarna dziure. Dzieki Bogu za wynalazek w postaci wlasnej mamy, ktora odciaza mnie, jak moze, bo inaczej chyba juz bym sie wyprowadzila. Nie wiem, co zrobie, jak ona wyjedzie. A tu w sobote jeszcze ciag dalszy rodziny sie zjezdza, czyt:: ojciec z siostra, i nie jest to najlepszy pomysl, ale nie ma bata.

Powiem tak, i prosze, zeby mnie tu zaraz nikt nie zjadl. Na chwile obecna uwazam, ze macierzynstwo jest bardzo przereklamowane i te kobiety, ktore z maslanymi oczami opowiadaja, jak to jest pieknie, ze dziecko wynagradza kazdy trud, kazda nieprzespana noc, kazde wszystko, to moim skromnym zdaniem, chyba tylko bardzo chca wierzyc w to, co mowia. Podejrzewam, ze ta druga czesc kobiet po prostu boi sie glosno powiedziec, ze tak naprawde czlowiek czuje sie mega wypompowany, jest sprowadzony do roli dojki, sprzataczki, przewijaczki i innych takich fajnych spraw.

Nie zrozumcie mnie zle - ciesze sie bardzo, ze Zoska jest tutaj z nami, ale chodze na placach, jak spi, robi mi sie momentami slabo, jak mam ja obudzic na karmienie, boje sie kazdej nocy, bo nie wiem, jaki nam urzadzi cyrk, a kierownik tez musi spac, no sorry, ale on jest dla mnie rownie wazny. Boje sie, jak gdzies jestesmy, i widze, ze juz zaczyna sie krzywic, bo na przyklad robi kupe i nie idzie jej to latwo, ale uspokoic i ukochac sie wtedy nie da, tylko wrzeszczy i wrzeszczy, zapomnijcie ludzie o smoczkach, buziakach, uspokajajacych slowach, przytulaniu... Nie, bo nie. Po mamusi tak ma. To, ze tak niecierpliwa, tez po mamusi, niech to szlag.

Na dzisiejsza noc poszla spac do mojej mamy, i oczywiscie spala jak aniolek. Sprzedam ja jeszcze na dzisiejsza noc i bede wstawala tylko na karmienie.

Podejrzewam, ze zaraz na ma biedna, zdesperowana glowe posypia sie gromy i zostane okreslona mianem wyrodnej, nic nie rozumiejacej matki. Tja:)

Jedyne, co dobre, to w miare zdrowe odzywianie, bo nic smazonego, nic czekoladowego nie wchodzi w gre. Trzy wyciagnac parowar i poszukac jakichs przepisow.

Milej reszty dnia, kochane. Czytam was w wolnych chwilach. Cha, cha. O tych wolnych chwilach to z ironia powiedziane.

10 kwietnia 2012 , Komentarze (8)

Jeszcze raz dziekuje Wam wszystkim za gratulacje. Zoska miala przy narodzinach 51 cm i wazyla 3370. Przezycia zapomniane, nawet jezeli wyciagali ja przy pomocy prozniociagu i zszywali mnie do samego odbytu pozniej. Sorki za takie szczegoly :)

Baby blues, jak zwykle u mnie, z opoznieniem, podobno pojawia sie po 5 dniach, u mnie po 9, no nic to, nadchodzi konkretna godzina i nie ma bata, siedze i sobie szlocham, i jak sobie pomysle o biednym kierowniku, ktory po prostu - jezeli ktos jeszcze potrzebuje dowodu - udowadnia, ze jest TYM prawdziwym facetem, na ktorym moge w kazdej chwili polegac, to tez sie rozczulam, i w ogole, smiesznie jest.

Nie.

Mala daje nam zdrowo popalic, ja sie czuje jak bar mleczny, caly prawie czas z cycem na wierzchu, kosc ogonowa tak boli, ze nie moge siedziec, najwygodniej mi w pozycji lezacej, apetytu nie mam wcale, ale jesc trzeba, zeby mleko bylo, i w kolo macieju.

Zwazylam sie, a jakze, po tym, jak udalo mi sie wreszcie pozbyc w toalecie zbednego balastu, co tez wcale nie jest latwe przy zatwardzeniu :/// Strasznie duzo intymnych szczegolow dzisiaj, ech. Jeszcze niecale 3 kilo i osiagne wage sprzed ciazy, czyli 68 kg, przy czym naprawde sie nie odchudzam, jak juz wspomnialam, nie mam apetytu, ale jem z rozsadku, a tak malego brzucha nie miala od lat chyba stu. Nie mam nic przeciwko, zeby tam zostalo.

A najlepszy numer to moja tesciowa, a niech mnie. Kuzwa, jaka czula babcia nagle, och, jakie slodkie dziecko, zabierze ja ze soba do domu, i w ogole cala szczesliwa, jakby nigdy nic sie nie wydarzylo, jakby nigdy nie powiedziala tych wszystkich slow, jakby nigdy na mnie nie narzekala, jakby nigdy nie wyrazala niezadowolenia z tej ciazy, jakby nigdy nic po prostu. O nie, nie ze mna takie numery. Nie moge jej zabronic spojrzenia na Zoske, ale nikt mnie nie zmusi, zebym z nia rozmawiala, cos jej sama opowiedziala, podzielila sie przezyciami czy cos. Nie. Sorry, nie zapomne, i nie bede sie zachowywala, jakby nigdy nic sie nie stalo.

I moze moja mama przyjedzie troche wczesniej, o. Zaraz bede do niej dzwonila i ustalala, co i jak.

I czytam Was, moje kochane, w miare mozliwosci czasowych, i jak tylko sie bardziej zorganizuje (czyli za jakies 18 lat, albo jak Zoska wyjdzie za maz), to i u Was popisze.

Buziaki.

3 kwietnia 2012 , Komentarze (5)

Bardzo, bardzo dziekuje Wam wszystkim, i kazdej z Was z osobna:)

O przezyciach nie bede jednak chyba pisala, w koncu jest tu jeszcze pare dziewczyn przed rozwiazaniem :)))

A wiecie, ze sie jeszcze nawet nie zwazylam?????? Az sama jestem zdziwiona, ze takie to dla mnie w tej chwili niewazne:) Chyba jeszcze jestem na samych endorfinach.

2 kwietnia 2012 , Komentarze (23)

Przedstawiam oficjalnie: Sophie.

Przyszla na swiat w srode, 28 marca, w dniu urodzin mojego taty:) Ja z kierownikiem mamy urodziny w tym samym dniu, a teraz Zoska i moj tata :)

Nie bede pisala, co i jak, bo juz chce o tym wszystkim zapomniec:) Najwazniejsze, ze Mala jest z nami, tatus jest w niej zakochany i wpatrzony jak w obrazek i moja twarz po porodzie tez juz zaczyna wygladac normalnie:)

Buziaki i milego dzionka, wpadlam, zeby sie tylko ciotkom pochwalic:)

27 marca 2012 , Komentarze (4)

I wcale sie nie zapowiada, ze w najblizszym czasie sie to zmieni. Wszystkie marcowe dziewczyny juz sie rozpakowywuja, a ja nic, buuu. Dzisiaj pani doktor podgladala moje dziecie i wiemy, ze mamy wlosy na glowie. Z wrazenie zapomnialam zapytac, jakiego koloru:)

Generalnie to rodza te moje zanjome ze szkoly rodzenia tak do tygodnia po terminie. Wiec moze bedzie zajaczek wielkanocny?  Jak sie nic nie bedzie dzalo, to w sobote mam jechac na KTG, pewnie do szpitala, bo nie w gabinecie u mojej pani doktor, a u poloznych mam zrobic, to sobie ustalimy, co i jak, bo moja ginekolozka daje skierowanie na wywolanie juz po siedmiu dniach, polozne czekaja nawet do 14... Ale ja nie wiem, czy tak dlugo bede chciala czekac w razie czego. Z drugiej strony, no wlasnie swieta, to kto bedzie w szpitalu? Ech. No nic, poczekamy, zobaczymy.

Zastosowalam sie do porad pani doktor, pozeram wiecej ryzu i owocow, zgodnie z zaleceniami poloznych zredukowalam troche nabial i juz tak nie puchne. Zaczelam znow miescic sie w moje adidasy:) Ale kurcze, fajne butki widzialam i chcialabym je kupic, ale teraz nie ma co mierzyc, musze poczekac. Chociaz czekanie to nie jest akurat najwieksza zaleta mego cudnego charakteru.

Tak sobie mysle, ze kierownik to zywcem do nieba powinien pojsc za wytrzymywanie ze mna i moimi humorami. Ostatnio zrobilam mu awanture o to, ze schowal maslo do lodowki i byla za zimne, zeby posmarowac nim chleb, i nawet rzodkiewki nie pomogly.

I rozmawialam sobie dzisiaj ze szwagierka, bo jej sie snilo, ze jestem w szpitalu, wiec zadzwonila, zeby sprawdzic, i byla Natalie u fryzjerki i jednoczesnie swojej przyjaciolki, a taki wiejski fryzjer to wiecie, zawsze wszystko wie, nawet jak osoba zainteresowana jeszcze nie wie, i powiedziala Sylvia Natalie, ze nasza tesciowa, jak do niej przychodzi (do fryzjerki, nie do szwagierki), to tylko mowi, ze och, jej, jak oni sie ciesza na to dziecko. Taaa, jasne, sranie w banie, przed ludzmi trzeba wiedziec, co powiedziec. Albo moze mowimy o dwoch roznych tesciowych. Co za zaklamanie i falsz, nienawidze czegos takiego, jak rany.

A w ogole to wali sie i pali. Nie u mnie, na szczescie, ale u mnie w pracy, tarara. Ze Michelle nie pracuje od 1 marca, to wiedzialam, bo znalazla sobie lepsza robote w przedszkolu. Ale moja nastepczyni tez od 1 marca juz nie pracuje, bo tez znalazla lepiej platna prace. Tak wiec moja szefowa musiala troche popracowac, zobaczyla przynajmniej, co za dzieci mamy, w ogole nie mogla nad nimi zapanowac, kradly lizaki i takie tam rzeczy. Teraz maja trzy babki, bo dwie pracuja tylko po dwa dni w tygodniu, ale zadna nie moze pracowac na moim stanowisku, bo nie maja odpowiedniego wyksztalcenia, wiec nie maja, ze tak powiem, szefa na miejscu. Tez nie dzieje sie najlepiej, dom opieki, do ktorego chodzimy na obiady, sie skarzy, ze rzucaja dzieciaki jedzeniem, ze niszcza dekoracje, Marvin uciekal przez okno, a za nim inne dzieci, nadmieniam, ze Marvina juz nie ma w grupie, a pan dyrektor jeszcze przysyla coraz to nowych uczniow. Wesolutko, nie ma co. Nie wiem, na czym to polega, ale my z Michelle trzymalysmy te dzieciaki krotko przy pysku za przeproszeniem i nie mialysmy takich problemow. Zeby nie potrafili sie zachowac przy jedzeniu? Albo zeby przez okno uciekali? No halo, prosze was. Takze czekaja z utesknieniem na moj powrot:) Nie powiem, z jednej strony jestem zdziwiona, ze az takie problemy personalne maja, z drugiej - prosze, prosze, jestem niemal niezastapiona:))) Zartuje oczywiscie, ale moje ego spuchlo troszeczke. A ja i tak mam inny plan, i tak w sierpniu musze sie udac do urzedu pracy w zwiazku z moim ubezpieczeniem, i mam zamiar sie dowiedziec, jak to wyglada z moimi dyplomami, czy musze cos zrobic, i jezeli tak, to co, zeby pracowac w przedszkolu lub ewentualnie w szkole. Zawsze to troche inna i o wiele lepiej platna praca, jak by nie patrzec.

Acha, i taka dzielna jestem, ze juz nawet gotuje na mojej nowej kuchence, tadam, tadam. Dzisiaj, a co tam, schabowy z salatka ziemniaczana i salata dla kierownika, a dla mnie mizeria, bo on nie jada ogorkow. Mniam. Ze smietanka, szczypiorkiem, koperkiem... O jak rany, zaraz sie zaslinie.

Psi pokoj ogarniety, zostaly mi kurze w salonie, nie chce juz mi sie myc okien w jadalni, nic sie nie stanie, jak takie przykurzone zostana, poprasowac jeszcze troche musze, skad ciagle biora sie te ciuchy do prasowania?????? Na szczescie nieduzo.

No to milego dzionka, kochane. I trzymajcie kciuki, zeby sie dzidzia szybciej niz pozniej zdecydowala, bo juz nie moge normalnie i na ostatnich nogach chodze. Chociaz dobrze, ze w ogole jeszcze chodze:) Pa.