Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2011 , Komentarze (4)

Powiem tak: nie chce mi sie nic. Nie chce mi sie wstawac, nie chce mi sie myc, nie chce mi sie jesc, nie chce mi sie oddychac, nie chce mi sie ksiazek czytac (!!!!!!!!! - to juz nie jest normalne), na nogach pojawia mi sie powoli dzungla...

Chyba nie jest dobrze?

Moze i lepiej, ze to juz koniec wakacji i trzeba do roboty wkrotce. Siedze juz sobie i przygotowuje rozne plany, ale tez jakos niemrawo mi to idzie.

 

Zgodnie z zapowiedzia, skonczyla mi sie zwyczajna, a nie chce mi sie udac sie na dol do piwnicy, zeby przekopac zamrazarke. Co wczoraj zjadlam? Otoz zjadlam owa kielbaske smazona z kromka wielka chelba. Potem dlugo, dlugo nic i zjadlam resztke mojej salatki owocowej i jogurt, ktory zagryzlam zelkami Haribo, i teraz nie wiem, czy to jogurt, czy zelki byly winne. I na kolacje zjadlam bulke ze schabem i ogorkiem malosolnym.

W miedzyczasie przegryzlam sobie dwie galaretki w czekoladzie. Rodzice mi przywiezli, i szkoda, ze tak malo:) Przyjmuja sie dwie - trzy dziennie i jest got, bo to moja nowa ulubiona potrawa:) Te z Jutrzenki, zrobie reklame, a co tam:)

 

I w ogole usmialam sie jak norka, bo dostalam odpowiedz od Vitalii na temat mojej niemoznosci dodawania komentarzy. Zanim ja wkleje, uprzedzam, ze moj stan umyslu jest blond, jestem matolem komputerowo - internetowym, nie rozumiem nic z informatyki i ciesze sie, ze umiem odpowiedziec na maila i wstawic zdjecie do galerii:)

Prosze:

Pani Agnieszko, proszę o wskazanie loginów tych osób, oraz informację co Pani robi i jakie komunikaty pojawiają się wtedy na stronie. Proszę także spróbować dodać komentarz korzystając z innej przeglądarki.

Proszę o przesłanie zrzutu ekranu pojawiających się problemów.

Jak zrobić zrzut ekranu:
1. Ustawić widok strony tak, aby był widoczny problem, pasek adresu strony oraz login
2. Z klawiatury wcisnąć przycisk PrintScrn
3. Otworzyć program graficzny np.: Paint
4. Kliknąć prawy przycisk myszy i wybrać polecenie: "Wklej"
5. Następnie zapisać plik w formacie .jpg i przesłać go do nas.

W przypadku posiadania systemu Windows 7, należy w pasku "Start" poszukać narzędzie o nazwie: "Wycinanie". Za jego pomocą także można w intuicyjny i łatwy sposób wykonać zrzut ekranu.

 

No normalnie polozylam sie na podlodze i pokulalam ze smiechu. Rownie dobrze mogla mila pani napisac do mnie po chinsku.

 

A dzisiaj mam ochote na penne. Takie prawdziwe, tluste penne, nawet mam przez przypadek bazylie na parapecie:)

 

Milego dnia, laski:)



31 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Zrobilam sobie wczoraj taka wariacje: brzoskwinka, jablko, gruszka i malinki. Bez zadnego cukru i innych jogurtow. PY - CHOT - KA. Gruszki nie jadlam od wiekow i tak mi smakowala, ze prawie orgazmu dostalam za przeproszeniem. Zupka - ryzowka sie przyjela, chwilowo ratuje mi zycie schab pieczony od mamy i suchy chleb. Zjadlam przed chwila jedno (slownie: JEDNO!!!) prasie mleczko i juz mi stoi w gardle. Ja to sie chyba nigdy niczego nie naucze. Oprocz tego mam faze na kielbase smazona, taka zwykla, ordynarna zwyczajna z Biedronki i wciagam ja od wczoraj na sniadanie, zostalo mi jeszcze na jutro, a potem chyba bede musiala przekopac zamrazarke do samego spodu, bo cos mi sie majaczy, ze mam jeszcze jakas jedna zamrozona. Jak nie, to sie zabije:) I tak generalnie twarda jestem jak skala, zadnych chipsow, zadnego chemicznego zarcia i jeszcze troche, a aureola mi sama nad glowa wyrosnie.

 

Dzisiaj z ranca zadzwonila znow moja nowa przyszla kolezanka i lamiacym sie glosem oznajmila, ze ona juz sama nie wie, co zrobic, ze chyba jednak bedzie musiala zrezygnowac, bo sie nie wyrobi z oddawaniem dziecka do zlobka. Duza musialam sie wykazac dyplomacja, i mila bylam bardzo, stanelo na tym, ze widzimy sie normalnie, zgodnie z planem, w przyszly poniedzialek. Zajebiscie normalnie, co jest w ogole z tymi ludzmi? Jak ktos szuka pracy, to zapraszam:) I generalnie jakos czarno to widze, bo tez juz mi oznajmila, ze z 2, 5 letnim dzieckiem to bedzie dla niej wyzwanie, wiec nie wiem, co juz planuje, a potem jeszcze ja oznajmie mojej szefowej, ze przez co najmniej 4 miesiace mnie nie bedzie w pracy... Juz widze, jak sie cieszy. Poki co siedze w necie i szukam przeroznych gier, zabaw i innych zapelniaczy czasu, najwyzszy czas sie za to wszystko zabrac i jakos merytorycznie przygotowac.

 

I jakos mnie tak dziwnie brzuch pobolewa, nie tak, jak normalnie ma prawo, tylko inaczej, nie wiem, moze to od tego niezdrowego siedzenia przed kompem? Nie mam na mysli kompa samego, ale nieladna pozycje, chyba bede musiala sie z nim przeniesc albo do stolu w jadalni, albo sobie go poloze na kolankach. W poniedzialek do lekarza, zobaczymy, co powie. Nie wpadam w panike, ale z letka sie denerwuje.

 

Milego dzionka, chudziny:) 

30 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

- ponuro mi, wiec kto nie chce, niech nie czyta, o:)

- ulubione spodnie mi z tylka spadaja, i to doslownie, bez rozpinania moge je sobie sciagnac, fajna sprawa, jak sie czlowiek do lazienki spieszy, i ciesze sie tym, poki moge:)

- samopoczucie do doopy, totalnie, caly czas zle sie czuje i juz sama nie moge. Chodze caly czas glodna, ssie mnie w zoladku, a na nic nie mam ochoty, poza tym nie wszystko sie przyjmuje, do listy rzeczy zakazanych doszedl majonez, nawet w minimalnych ilosciach, nie moge sobie nawet kanapki nim posmarowac, buuu, a tak lubie majonez:(( Pasta rybna sie skonczyla, a moge ja kupic tylko w Kauflandzie, a do Kauflandu daleko, buu, buu i jeszcze raz buuu. Na dodatek rodzina przywiozla mi ptacie mleczko z krotka data waznosci, nie zebym wierzyla, ze sie zaraz spsuje, ale trzeba jesc, i jak tu jesc, jak slodycze zaraz szukaja drogi powrotnej? Ugotowalam sobie wczoraj zupke - ryzowke, ale chwilowo nie mam na nia ochoty, chociaz juz zaczyna mnie ssac. Dobrze tylko, ze malinki sobie rozmrozilam, zaraz sobie zrobie salatke z gruszka i brzoskwinia, o;

- ucho boli, tabletki nie dzialaja, czy jak? Do tego boli glowa, i Gosiek, dzieki wielki za podpowiedz z paracetamolem, chyba sie w koncu poddam, bo juz dwa tygodnie chodze z bolem i troche zaczyna mnie to nudzic;

- Ewka, naskarzylam do Vitalii, co to w ogole jestem, wszelkie czary wyczyniam i nic nie moge u Ciebie napisac, buuu, no co to w ogole ma znaczyc, zobaczymy, co mi napisza;

- nastrojowo naprawde slabo, sama mam juz siebie dosyc, raz jest okay, ale generalnie 90% chodze nabzdyczona, obrazona na caly swiat, poplakujaca, pociagajaca nosem, i naprawde sama ze soba nie moge juz wytrzymac, a co dopiero biedny kierownik, ktory jeszcze z godnoscia to wszystko na klate bierze, ale chyba w koncu tez mu sie to znudzi? Buuu, nikt mnie nie kocha. Chyba jakos podswiadomie obwiniam go za zaistaniala sytuacje:)

- maly pies doprowadza mnie na spcerach do szalu normalnie, caly czas sie kreci pod nogami, zeby sie tylko bawic, bawic, bawic, ile sie z nim moge silowac i kopac szyszki???? W koncu zabijemy sie oboje pewnego pieknego dnia; Molka ma ciaze urojona, przezywa w samotnosci, dlatego ganiam ja na spacerach, jak tylko moge, zeby o glupotach nie myslala;

- przyszly firanki, ktorych nawet nie chce mi sie rozpakowywac. Mam depresje, czy jak?

28 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

- wrocilismy. Dzieki Bogu. Juz tydzien temu wprawdzie, ale w miedzyczasie rodzina byla, i jak tylko siadalam do kompa, to zaczynaly sie pytania: a co robisz? a co piszesz? a co to za strona?, wiec sie w ogole pozegnalam z kompem.

Urlop... ze tak powiem.  Albo nie powiem. Nastepnym razem wystarcza nam 4 dni, a nie caly tydzien. Chcielismy go skracac, zeby pojechac na pewna wazna psia wystawe, ale nie pozwolili. To znaczy, musielibysmy normalnie za te dwa dni tez zaplacic. Szkoda bylo kasy, poza tym na wystawe w jedna strone 750 km, nie mielismy sily w te upaly juz na nic. Oczywiscie, zapomnialam majtek na zmiane, nie wiem, jakim cudem, wzielam osiem par skarpetek i ani jednych majtek, wiec dzien w dzien czekalo mnie pranie. Raz nie wyschly i musiala pozyczac od kierownika  No trudno, samam sobie winna. Zarlismy na potege, rzygalam na potege, dzien bez haftowania to dzien stracony, przez to wszystko schudlam, chociaz czuje sie pekata jak barylka i mam wrazenie, ze oponka mi wrocila;

 

- tyle rzeczy chcialam napisac i wszystkiego zapomnialam. Rozmawialam z moja przyszla nowa kolezanka z pracy, chyba do najbystrzejszych nie nalezy, ale nie bede sie zrazac  Najpierw probowala sie dodzwonic, jak bylismy na urlopie, i to w sobotnie popoludnie (sorry, komu chce sie rozmawiac o pracy w sobotnie popoludnie), potem probowala jeszcze raz, jak juz wrocilismy, ale zasieg u nas jest straszny, praktycznie nie ma go wcale, zlapala mnie w koncu, jak jechalam do lekarza, i oczywiscie pogadalysmy sobie, ze ojej, zasieg i tak dalej, ze ja chyba w jakiejs dziurze mieszkam, na co ona powiedziala, ze no tak, ale ona przeciez dzwonila ze stacjonarnego.... Halooooo... Ale dzwonilas na komorke, tak czy nie? No nic, dobrze bedzie:)

 

- mam zapalenie ucha srodkowego, juz tydzien sie ciagnie, krople nie pomogly, musialam dostac antybiotyk, niech to szlag, ale taki nie szkodzacy, moj pan doktor wie, o co kaman na szczescie. Zawsze mowilam, ze jak nie urok, to sraczka, nic przeciwbolowego wziac nie moge i sie zwijam troche, mam nadzieje, ze tabletki zadzialaja;

 

- dietowo po chinsku, albo po japonsku, slodyczy niet, teraz mam faze na salatki owocowe z jogurtem i platkami:) Ciekawe, co bedzie nastepne. Zupka pomidorowa znow za mna chodzi, mama przywiozla polskie przeciery pomidorowe, bedzie gucio:)

 

- kierownik troche mnie przytlacza, pokoj juz pomalowany, podloga polozona, fajnie wyglada, ale juz zamowil firanki i oglada inne rozne rzeczy w internecie. Mowie mu, chlopie, zwolnij, jak dla mnie, to troche za szybko:)

 

- buuu, jeszcze tylko dwa tygodnie wakacji. Moze wystarcza na nadrobienie zaleglosci w czytaniu Was:) Buziaki, kochane, milego dnia:)

14 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Kochane, dzieki za trzymanie kciukow - byly niesamowicie potrzebne, zblaznilysmy sie rekordowo, na szczescie nie tylko my, i nie wypadlysmy najgorzej, chociaz i tak beznadziejnie, ale egzamin zaliczony i to najwazniejsze, tralala, nanana, i mam swiety spokoj, hura, hura, hura:))

 

Ewka, nie wiem dlaczego, ale znow nie moge dodac u Ciebie komentarza, chyba sie w koncu poskarze vitalii, bo jakze to tak, gdzie indziej nie ma problemu, tylko Ty taka problemowa jestes  Jezeli chodzi o kapusniak, to sprawa jest prosta: najkwasniejsza kapusta kiszona, ostatnio kupilam taka w puszce w Kauflandzie, nie pamietam nazwy niestety, ale kazda inna tez bedzie dobra, tylko uwazaj i nie kup z ananasem , do gara, do tego ucieram marchewke, zalewam woda, dodaje jakiejs jarzynki i kminku i gotuje, az kapusta troche zmieknie. Z ziemniaczkami najlepsza, mniam, znow nabieram ochoty, ale moze byc problem, bo nie mam kapusty. Za to mama przywiozla kilka slojow swiezego bigosu, tadam:)) I kabanosy drobiowe, i mysliwke tez przywiozla. Oni mi walowke, a ja im chemie, sru, wymiana na sto dwa normalnie.

A dzisiaj pulpety z mielonego gotowane w sosie chrzanowym, do tego tzw. semmel - knödel, czyli takie knedle z bulki i marcheweczka konserwowa, jezu, wyszlo to wszystko takie pyszne, ze niemal kazdemu wylizalam talerz, nie tylko sobie. Ojciec zas z samego rana usmazyl jajowe na keielbasie i cebuli, a smazy taka, ze w ogole wszyscy sie chowajcie:)

 

Dobra, moje kochane, spadam na tydzien, jutro jedziemy i ciesze sie strasznie, juz nawet spakowani jestesmy, kazde w swoja torbe, hehe, mam nadzieje, ze niczego nie zapomnialam, chociaz niewiele brakowalo, a zapomnialabym ksiazek do czytania. No dobra. Jutro ma lac, ale przez reszte tygodnia ma byc ladnie, nie musi byc mega cieplo, grunt, zeby nie padalo, chce poogladac piekne widoczki austriackich gor i poprobowac miejscowych specjalow:) Trudno, zdrowe odzywianie baj baj na ten tydzien, jak sie raz na piec lat na urlop jedzie, to mozna sobie pozwolic. Zreszta nie powinno byc zle, bo nie moge jesc duzy porcji, zatem baby - portion i bedzie got:) No. Dobrze mi sie prosze prowadzic, troche za mna zatesknic, bo ja za wami bede, i nie pisac za duzo, zebym dala rade nadrobic zaleglosci po powrocie. No. Buziaki szczypiorki:)

12 sierpnia 2011 , Komentarze (8)

Ale bomba, mowie Wam:) Wczoraj zadzwonila moja szefowa, zeby poinformowac mnie o pewnych zmianach, w ogole dzwoni co trzy dni, zeby mnie o tych zmianach informowac, bo tyle tych zmian jest, albo ktos rezygnuje z pracy, albo sie cieszy, bo ja dostal, albo milion innych rzeczy.  No i wczoraj powiedziala mi, ze niesympatyczna pani, z ktora mialam pracowac, przejmuje moje obecne stanowisko!!!! A wiec nie bedzie ze mna pracowala, tralala, nananana, ale sie ciesze:) Szkoda mi tylko tych moich biednych dzieci. Ja zas dostane jakas inna dziewczyne, i juz mi tej mojej szefowej szkoda, bo dziewczyna ta ma male dziecko, a potem jeszcze ja bombe spuszcze... Ale nic to, pojde do Sabine z gotowym planem, juz wiem, co chce i jak to ma wygladac, i zobaczymy, moze sie nie zalamie:) Podobno to bardzo prorodzinna firma, wiec moze bedzie dobrze:)

 

Dzisiaj na wadze nieco wiecej niz u pani doktor w poniedzialek, alem sama sobie winna, bo dlaczego dzien przed wazeniem nie pozrec calej paczki chipsow??? No dlaczego? Oprocz tego odkrylam, ze moj ulubiony jogurt limonkowy przestal mi sie przyjmowac, wiec odstawiam go (mam nadzieje, ze chwilowo) od piersi. Kapusniak zjadlam jeszcze wieczorem na zimno, no po prostu rewelacja.

Tylko znow mam problem z owocami i warzywami. Musze sie jakos spiac i zaraz zjem nektarynke.

 

Zasnelam wczoraj nie myslac o egzaminie, obudzilam sie dzisiaj nie myslac o egzaminie, i sama nie wiem, czy to dobry znak, czy zly. Dzisiaj zdajemy posluszenstwo, jutro slad i obrone, wiec trzeba bedzie wstac o 3 w nocy, juz sie ciesze niesamowicie. Zastanawiam sie tylko, jak niby sobie poradze z mdlosciami o tej porze, chyba wezme torebke plastikowa do samochodu, no i biore jutro kierownika, niech mnie szoferuje.

Oj, chyba zaczyna mnie juz brzuch bolec.

Ide dalej sprzatac, a Wam milego dzionka zycze. I kazdej polecam kapusniak:))), w koncu to zupa dietetyczna, jak by nie patrzec:)

11 sierpnia 2011 , Komentarze (10)

Sluchajcie, czy ktos jeszcze ma problemy z dodawaniem komentarzy??? Normalnie klikam po milion razy i nie pojawia mi sie to okienko, w ktorym mozna ow komentarz dodac. Probowalam wszedzie, i nic. Ktos tak jeszcze ma, czy tylko mnie sie cos popsulo, juz tak od kilku dni????????

11 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

No chodzil za mna od dni kilku, dzisiaj przy okazji zakupow kupilam kapuste kiszona i sie gotuje, a ja tu juz slinotoku dostaje. Niech no tylko sie ziemniaczki ugotuja, od razu go pozre. Teraz sie zapycham erzacem slodyczy, otoz wyprobowuje zelki haribo, te takie malinki - jezynki i jeszcze takie inne, z galaretka owocowa, pyszne, ciekawe, czy sie przyjma. Bo z czekolada juz nie eksperymentuje.

Przy okazji rozmowy o prace zrobilam wlasnie te zakupki i tylko sie po katach chowalam, bo wozek mialam caly zaladowany plynami do plukania w promocji i proszkami do prania, tez w promocji, dla mamy i 50 najblizszych osob, zeby rodzice mogli ze soba zabrac do Polski.

Panie w szkole jezykowej bardzo fajne, wciagnely mnie na swoja liste wykladowcow (jej!!!), ale juz jest problem, bo godziny mojej pracy beda kolidowaly z godzinami, w jakich oni mnie potrzebuja, ale panie powiedzialy, ze z pewnoscia cos soe da zrobic, jak nie teraz, to pozniej, i fajnie by bylo, bo placa normalnie jak za zboze. Tak dobrze. I za benzyne na dojazdy tez.

Fuj, wlasnie rozgniotlam ose na oparciu kanapy. Nieapetycznie to wyglada.

No wiec wczoraj (tak, wiem, nie zaczyna sie zdania od "No wiec"). No wiec :) Wczoraj do tego, co napisalam, zjadlam jeszcze dwa talerze kartoflanki, potem dwa male prince polo w gorzkiej czekoladzie, na kolacje 3 (!!!!) kromki chleba z pasta jajeczna i szyneczka, ktore wyrzygalam, nie wiem dlaczego, pewnie za duzo bylam i mnie bozia pokarala. Ani jednego chipsa wczoraj.

I jak rany, alez mi te zelki haribo smakuja, no:) Ale juz masuze przestac, bo zaczyna mi sie odbijac.

 

Nie wiem, czy jeszcze cos napisze tutaj przez weekend, bo pracowity bedzie, w razie czego prosze o mnie nie zapominac i porzadnie sie prowadzic:), gdy ja w przyszlym tygodniu bede sie lenic na urlopie:) Milego dzionka, chudziny:)

10 sierpnia 2011 , Komentarze (1)

To juz przed - egzaminacyjna schiza. Nic nie moge na to poradzic. Boje sie piekielnie. W glowie juz ukladam sobie przerozne scenariusze, co powiem, czego nie powiem, durna pala jestem, bo tu juz nic nie zalezy ode mnie. Wroc - w zasadzie ode mnie tez duzo zalezy, bo albo sie wezme w garsc i zalicze, albo rozloza mnie nerwy i wszystko schrzanie. Cala reszta w lapach Molly. Dzisiaj ostatni przedegzaminacyjny slad, jak mi tak pojdzie w sobote, to jej postawie pomnik.  No nic na to nie poradze, ale trzese portkami.

Poza tym jutro mam rozmowe o prace! Chachacha. W szkole jezykowej. W chwili obecnej sama nie wiem, czy mi sie chce. Nie zlicze, ile juz podan skladalam do roznych szkol jezykowych, polskie dyplomy widocznie gorszej wartosci. Moze teraz w zwiazku z otwarciem granic patrza przez palce. Tylko ze jakos nie mam przekonania.

 

Jedzeniowo katastrofa. Wczoraj pozarlam jakis milion kalorii w chipsach, ale mialam na nie straszna jazde. Wieczorem dopadl mnie jakis tasiemiec, tylko wkladalam do paszczy rozne rzeczy i zulam, zulam, zulam. Mam faze na grube parowki z serem na sniadanie i od kilku dni je pochlaniam, pyszne sa. Dzisiaj oprocz tego zjadlam jeszcze jeden jogurt, uwielbiam te panna - cote truskawkowa, i dwa herbatniki do herbaty, czego zwykle nie robie. Czuje glod, ale nie mam apetytu. Wczoraj ugotowalam sobie kartoflanke, przy okazji robienia zapiekanki kartoflano - marchewkowej, ale dzisiaj mam ochote straszna na kapusniak, tylko ze nie mam kapusty. Z braku laku chyba zjem bigos.

Bosz, alez jestem upierdliwa, co? Nic mi nie pasuje, tak zle, tak niedobrze... Ech. Oprocz tego zafarbowalam deske do krojenia na pomaranczowo, no normalnie czegos takiego jeszcze nie mialam. Jedna deche wprawdzie pokrzywilam strasznie i do niczego sie nie nadaje, bo postawilam na niej goraca patelnie (ale od czego sa w koncu deski??? Gdzie niby mialam te patelnie postawic?), a teraz ta. Wlozylam ja calkiem normalnie i legalnie do zmywarki i po jej umyciu oczom wlasnym pieknym nie wierzylam. Pomaranczowa. Bo zmywalam z garnkiem, w ktorym robilam sos do spaghetti. Co chyba teoretycznie nie powinno miec na  nic wplywu? Czyzby czekal nas jeszcze zakup nowej zmywarki?

Gory ogarnieta, polowa dolu tez, jutro koncze. A teraz, jako ze padam na pysk, klade sie brzuchem do gory i ogladam telewizje. Milego popoludnia, kochane:) I baaaardzo Wam dziekuje i sciskam Was za Wasze wszystkie slowa pociechy, nie macie pojecia, ze one jak balsam nie tyle na zbolala dusze, co jak balsam na zbolaly zoladek:)

9 sierpnia 2011 , Komentarze (6)

Czesc kochane moje. Wpadam tu ostatnio jak po ogien, patrze tylko, kto co nowego napisal, i spadam, nie mam sily na przesiadywanie przed kompem. Malo tego, od kilku dni niemal w ogole nie czytam ksiazek, co juz jest niepokojacym objawem, zwlaszcza dla kierownika, ktory nie zna mnie praktycznie bez ksiazki w reku. Czytuje wszystko, co ma w sobie litery, a ostatnio nawet tego nie robie.

Ponarzekam sobie troche zatem. Dostalam tabletki na rzyganie od pani doktor. Zawsze myslalam, ze te poranne mdlosci i takie tam to naprawde przesada, ale podkulam ogon, wchodze pod stol i odszczekuje, nie ma nic gorszego niz nie tylko poranne mdlosci, ale calodobowe mdlosci - moge rzygac rano, w poludnie, wieczorem, czy w srodku nocy, bo i na bezsennosc ostatnio cierpie.

Zostalam wczoraj zwazona, bylo 68,3, ale mila pani powiedziala, ze zawsze odejmuja kilogram na ubrania itede, za co bardzo jej podziekowalam:)

Nie, zeby to teraz bylo istotne, ale zawsze fajniej jest miec kilogram mniej, niz wiecej:)

Z jedzeniem totalna katastrofa, nie mam ochoty na nic, co mam w jadlospisie. Na sama mysl o jogurcie naturalnym robi mi sie podwojnie niedobrze, wiec jak mam go jesc? Wlasnie skonczylam sniadanie: gruba parowe z serem, a do tego bialy chleb, i przepyszne bylo. Zupke pomidorowa sobie ugotowalam of kors i pozeram ja ze lzami szczescia. I mam ochote na placki ziemniaczane; mowisz - masz, dzisiaj albo jutro sobie zrobie:) O, i pulpety w sosie chrzanowym, no ja nie moge. Albo sie tak przez te diete wyposcilam, albo moje cialo jest po prostu madrzejsze ode mnie. Nie jem wiecej, ale na pewno o wiele bardziej kalorycznie, ale bez zadnych wyrzutow sumienia. Slodyczy of kors niet:/

I za sprzatanie zabrac sie musze, do czwartku musze sie wyrobic z cala chalupa, bo w piatek i w sobote na egzaminie, i w sobote rodzice przyjezdzaja, cobysmy my mogli potem na tydzien na urlop pojechac. Juz nie moge sie doczekac:) A lenia mam straszliwego, nic mi sie nie chce robic, leze przed telewizorem i ogladam powtorki roznych programow  Troche niefajnie, ale zaraz sama musze sobie skopac dupe i ruszyc do roboty.

Pogoda tez nie pomaga, wczoraj niby cieplo, ale wietrzysko straszliwe, w pewnym momencie zawialo tak, ze drzwi na taras z hukiem sie zamknely, drzwi wejsciowe otworzylo, a okno  w sypialni, ktore mialam uchylone, wzielo i wypadlo z gornego zawiasu, dzieki bogu, ze cale nie wypadlo z ramy, byloby smiesznie. A to porzadne okno, naprawde:)

 

Dobra, spinam dupsko. Jeszcze tylko herbatke wypije, poczytam was i spadam do roboty, grr. Milego dnia, laski:)