Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 września 2011 , Komentarze (2)

Normalnie:) Wczoraj bowiem rozmrozila resztke malin, a maliny, jak by nie patrzec, maja swoj specyficzny smak, wiec sie zastanawialam, co tu jeszcze do nich dodac, oprocz bananka i mleka, of kors, i stanelo na lyzce miodu (mmm, a miod mamy pyszny, juz chyba o tym wspominalam :) ) i na jogurcie truskowkowo - waniliowym. No pychotka po prostu. Moze troche za slodki, nastepnym razem zatem dodam mniej miodu. W zamrazarce zas mam jeszcze jagody, zaraz zobacze, co tez moja ulubiona ostatnio lektura pod tytulem "Soki i smoothies" ma do powiedzenia:) A teraz gotuje sobie nowa wersje kartoflanki, taka mega tlusta chyba, z podsmazanym porem, cebulka i czosnkiem, a do tego juz susze sobie w piekarniku szynke szwarzwaldzka. Potem to wszystko zmiksuje, bo w zamysle ma byc zupa - krem, samam ciekawa, co z tego wyjdzie.

 

A oprocz tego to chipsy wolaja o droge powrotne, ja chyba oszaleje w koncu, jak slodycze w normalnych ilosciach zaczely sie przyjmowac, to teraz na slone przekaski czas nadszedl, a zjadlam tylko jedna mala garstke. Juz nie bede wiecej jadla. A zamiast czegos slodkiego racze sie wlasnie moim koktajlikiem.

 

Humor dopisuje, bo w piatki nie pracuje:) Moja ulubienica ponoc w tym tygodniu chora, wiec znowu jestem w zawieszeniu, nie wiem, czy przyjdzie w poniedzialek, czy nie przyjdzie, niech to szlag, nie lubie takiej niewiadomej. I w koncu musze sie umowic z szefowa. A w polowie listopada juz mamy zapowiedziana wizytacje z samej gory, czyli z urzedu miasta i wydzialu edukacji jeszcze wyzszej gory, czyli przedstawicielstwa rzadowego. Poszaleli chyba. Umre ze strachu.

 

Od kilku tygodni zupelnie przypadkowo ogladam sobie "Rewolucje na talerzu". Nie trawie tej jednej prowadzacej, no trudno, nie lezy mi zupelnie, ale maja naprawde fajne niektore przepisy i mam ochote kilka wyprobowac. Na przyklad dzisiaj robily rosol z kluskami, ktory ma o polowe mniej kalorii niz zwykly, na stronie widzialam fajny przepis na galki z cieleciny, ktora chce zastapic mielonym drobiowym i tez wyprobowac i jeszcze jakies czary - mary na niskokaloryczne ciasteczka i inne serniki.  Musze tylko faldy przysiasc i zapisac sobie przepisy i zrobic. No. W przyszlym tygodniu moze? Bo dzisiaj na wadze 67,5 kg. Pewnie, ze teraz bede przybierac, oby tylko milo, latwo i przyjemnie :)

 

Milego weekendu:)

21 września 2011 , Komentarze (2)

Padam na pysk. Doslownie. Nie pracuje dlugo, ale za to kurna mega intensywnie, nie mamy chwili, zeby na minute chociaz usiasc i odetchnac. Do tego strasznie sie denerwuje, i przez to nie moge spac, a chodzi o jedna taka gowniare, ktorej najchetniej skopalabym tylek. Otoz pierwszego dnia dala taki popis, ze mnie zatkalo, takiej agresji, takiego chamstwa i arogancji nie widzialam naprawde nigdy. To taka typiara, ktora sama jedna rozwali cala grupe. No dobra. Nastepnego dnia przyniosla kartke od matki, ze ona jednak nie bedzie do nas przychodzic. No miodzio normalnie. Niestety, panu dyrektorowi to sie nie podoba, bo panna sie popoludniami szwenda po miescie, nie odrabia prac domowych i nie skonczy prawdopodobnie szkoly, wiec poinformowal matke, ze paniena ma przychodzic. Bosko. Miala byc wczoraj, nie przyszla, nawiala, widzialam ja na wlasne piekne oczy i prawie przejechalam, grr, wrrr, to "prawie" robi wielka roznice, jesli wiecie, o co chodzi:), dzisiaj tez jej nie bylo, ale cala szkola miala tzw. "Wandertag", byli i sie spacerowali, ciekawe, czy przyjdzie jutro. Powiem jasno - denerwuje mnie ta sytuacja, nie chce, zeby do mnie przychodzila, nie mam zamiaru sie denerwowac przez jakas gowniare, i obawiam sie, ze jezeli sie jednak pojawi, to po kilku tygodniach bede musiala sie wspiac na barykady i zaprotestowac energicznie. Zobaczymy. Moja nowa kolezanka z pracy (dzieki ci pani boze za Michelle) zna jej siostre przyrodnia, wiec moze w razie czego ona jakos do niej dotrze, ale obawiam sie, ze tez nie.

Moja szefowa powinnam za moja koleznake ozlocic, a nie czestowac bomba pod tytulem, zem w ciazy:) Jezeli chodzi o te babke, co mialam z nie pierwotnie pracowac i ktora teraz pracuje na moim starym stanowisku, to po prostu nie moge. Moja intuicja jednak nigdy mnie nie zawodzi. Udaje, ze mnie nie widzi, jak jej chce dzien dobry powiedziec, dzisiaj sobie pomyslalam, dobra, dzien dobroci, zapytam, czy chce ze mna wyslac papiery do firmy, odmowila, bo nie ma wszystkich, ja tez nie mam wszystkich, ale dzisiaj termin, tak wiec KONIEC KROPKA. Robie sie zimna jak skala, nie uslyszy ode mnie ani jednego zbednego slowa, niczego.

 

Po screeningu, smiesznie bylo, bo sie dzidzia wziela przodem do nas ulozyla i ani drgnela, a panik doktor koniecznie chciala przeciez tyl szyi zmierzyc. Nie powiem, co z ta sada od USG robila (dodam tylko, ze USG dowcipne), zdradze tylko, ze dla mnie fajne to nie bylo, a dzidzia ani drgnela, ja nie wiem, czy to dobrze na przyszlosc wrozy, jak juz teraz taka uparta. Dzidzia. W koncu sie odwrocila. Tylko sie z wynikami krwi spoznili, dzisiaj ich jeszcze nie bylo, a od jutra ma moja pani doktor urlop i musze czekac do nastepnej wizyty, czyli 4 pazdziernika. Chociaz na USG wszystko wyszlo pieknie, wiec nie musze sie martwic. I nie bede.

 

Na mojej wadze 66,3 kg bez zadnego odejmowania, u pani doktor trzy dni pozniej 67,1 kg. Jeszcze do przegryzienia. Teraz czas na tycie, bo rzyganie sie skonczylo, tadam, lalalala, tralala, jestem wniebowzieta normalnie. Jeszcze tylko czasami, jak za duzo zjem na przyklad. Najgorsze tylko, ze slodycze sie przyjmuja, kurde.

A w ogole to po prostu nikt nie potrafi sie tak zaciac przy goleniu jak ja, maszynka ktora teoretycznie zaciac sie nie mozna. Normalnie obdarlam sobie skore na kostce, krwawilam jak swinia, i teraz nawet kaloszkow nie moge zalozyc na spacer z psami, bo obcieraja i boli, buuu, taka biedna jestem. I zmeeeeczonaaaa... Chyba sie poloze.

 

Usciski, chudziny:)

12 września 2011 , Komentarze (5)

Co za okropna noc. Znowu bez spania. Najpierw nie moglam zasnac przez bol glowy, a potem kierownik mnie obudzil o 3, sie zerwal, zaczal cos majstrowac przy budziku i mnie szarpac, czy wszystko w porzadku. Pewnie mu sie cos snilo, chociaz nie chcial sie przyznac:) No i po spaniu, dopiero kolo 5 sie zdrzemnelam na dwie godziny. Wstalam nieprzytomna, z bolem glowy, i do tego jeszcze rozwolnienie, no normalnie jak nie urok, to sraczka wlasnie:) Ide zaraz z Malym Psem na spacer, pogoda jak dla mnie wysmienita, chlodno i mokro, cudnie. Wczoraj poznym wieczorem przyszla burza, pogrzmialo, powialo, postraszylo i to by bylo na tyle. I na szczescie, ze to najgorsze nas omija, niech tak juz zostanie, u nas nic, a 20 km dalej normalnie potop i inne nieszczescia.

 

Obejrzalam sobie wczoraj przez przypadek na TVN program "Ugotowani". Musze przyznac, to to niestety nedzna kalka programu, ktory rowniez pokazuja tutaj w Niemczech pod tytulem "Das Perfekte Dinner". Przede wszystkim tutaj to program codzienny, godzinny, bierze w nim udzial 5 osob i w piatek jest zawsze final. Jedna godzina na jedna osobe - pokazuja wszystko, jak sie przygotowuja, jak i co kupuja, jak gotuja, jak dekoruja... Co mnie jednak najbardziej uderzylo - nasza polska mentalnosc. Tutaj - uwierzcie mi - ci ludzie sa obiektywni, jasne, ze oceniaja siebie nawzajem i wiedza, ze im wiecej punktow komus dadza, tym mniejsza oni sami maja szanse na wygrana. Ale daja! Totalnie fair i szczerze. A wczoraj natomiast... Ja sam nie mam, to tobie tez nie dam. Nie, bo nie. Nie, bo mi sie nie podobalo. Ale dlaczego? Jakies merytoryczne argumenty? Tego mi strasznie zabraklo. No i roznica w przygotowaniu stolu i posilkow - jak Wielki Kanion normalnie. Nie krytykuje, absolutnie, wcale nie jest tak, ze to co niemieckie, jest lepsze. W tym jednak przypadku - o wiele lepsze:) Pewnie, ze buce sie i tutaj zdarzaja, ale w wiekszosci to bardzo sympatyczni ludzie. A ta osoba, co wczoraj wygrala... Nie bede nic pisala, bo jeszcze mnie odnajdzie i poda do sadu:)

 

Szykuje ostatnie papiery do szkoly. Czekam jeszcze na przesylke od Sabine. Potem bede musiala wszystko posortowac i czekac na srode:) I miec nadzieje, ze pojdzie dobrze:)

Acha, wczoraj drugi dzien bez rzygania, nanana, tadam:) Dzisiaj z ranca kiepsko, ale to przez to niewyspanie z pewnoscia, wiec sie nie liczy.

 

Milego dnia, chudziny:)

11 września 2011 , Komentarze (4)

Ach, moj najlepszy i jedyny malzonek na swiecie dal mi dzisiaj pospac do w pol do dziewiatej, miau :)) Wczoraj chodzilam jak duch przez ten bol glowy, kropelki mietowe niestety nie pomogly, chyba musialabym sobie wmasowac w ten leb cala flaszke, paracetamolu nawet nie probowalam, bo przy tej migrenie (a co, pewnie, ze migrenie:)) ) to chyba musialabym przyslowiowa dawke dla konia polknac.

Ostatni raz spalam tak dlugo, a nawet dluzej, pamietam do dzis, do w pol do pierwszej po poludniu bowiem, nawet nie za malolaty, ale w tym okresie, jak studiowalam na dwoch kierunkach i pracowalam, padalam wtedy tak na pysk, ze zasypialam w kolejce SKM, mimo ze nie potrafie zasnac w zadnym ze srodkow lokomocji, i w koncu padlam jak kawka. Dzisiaj tez myslalam, ze juz nie wstane, tak mi dobrze w wyrku bylo. I spalam nawet dobrze, oczywiscie obowiazkowa pobudka na siku, ja nie wiem, w ciagu calego zycia moze sie pare obudzilam na siku w nocy, a ostatnie trzy miesiace noc w noc, no nic, w koncu tez powinno przejsc, pelnia ksiezyca byla niesamowita, do tego tak jasna, ze samej mi sie chcialo do niego wyc, i jeszcze do tego te sowy pohukujace, no normalnie jak w horrorze:)

 

Glowa znow zaczyna bolec, pogoda mnie naprawde wykonczy. Dzisiaj nie mam juz takiego tasiemca jak wczoraj, chociaz zaczyna pomalu burczec w brzuchu, pora na drugie sniadanko, ale nie mam pomyslu i nie wiem, co mi sie chce. Zaraz sobie pojedziemy do takiej innej wioski, gdzie dzisiaj organizuja cos a'la pokaz zbiorow tegorocznych, i bedzie zarcie of kors:) Moze beda miec kielbaske z grilla z bigosem, mniam:) Straszna sprawa, ostatnio mysle tylko o jedzeniu:)

 

Wzielam sie wczoraj przelamala i umylam cale jedno okno w salonie, jak juz chalupe posprzatalam i posciel zmienilam, i co mi z tego, skoro zaraz przyleciala mucha (nawet nie kilka, ale jedna wielka) i cale okno wziela o obsrala, normalnie plakac mi sie chce, bo tak sie staralam, ech. Zabic tez jej nie moglam, no bo jak, lapka na swiezo umytym oknie...? No mowie wam.

 

Wziac sie garsc, kochane, cyk - myk, i pisac mi tu prosze:)

Milej niedzieli. I glowy do gory.

10 września 2011 , Komentarze (5)

Sluchajcie, wczoraj pierwszy dzien bez haftowania!!! Dzisiaj tez mi lepiej niz zwykle, znaczy sie, jeszcze wszystko, co zjem, troche mi podchodzi, ale generalnie nie czuje juz takich mdlosci i nie mam takiej potrzeby zwracania! Oczywiscie, zeby nie bylo za fajnie, dzisiaj mi pogoda zalazla za skore, poprzednie dni byly cudne, deszczowe, chlodne, a dzisiaj duszno, parno, wilgotnosc powietrza straszna, nie mozna oddychac i oczywiscie okropny bol glowy, jak to u meteopaty, ale wymyslilismy jakis czas temu krople mietowe i od razu je sobie na glowie zaaplikowalam, strasznie smieszne uczucie, bo mi w te miejsca, ktore wymasowalam, strasznie zimno. Glowa jeszcze boli, bo dopiero co sobie te metode owa zaaplikowalam, ale tak jakos swiezej mi... Ciekawam, czy podziala.

Oprocz tego slodycze zaczynaja sie przyjmowac, a chipsy i inne takie do chrupania - przestaja. Szalu chyba w koncu dostane, moze w koncu jakas decyzja zostanie za mnie podjeta???

 

I oprocz tego sluchajcie, jakies straszne rzeczy mnie spotykaja, czegos takiego jeszcze nie mialam, a mianowicie, ze bole miesni. Jakis czas temu nie moglam zasnac z powodu bolow nog, takich jak po mega zmeczeniu, a od przedwczoraj bola mnie miesnie posladkow i ud, tak jak po konnej jezdzie, mimo ze do konia juz jakies dziesiec lat sie nie zblizalam i w ogole, nic ostatnio sie nie wysilalam, wiec skad to??? Nigdzie o takich dziwnych rzeczach i hokusach - pokusach nie czytalam, co to za czary???

 

Generalnie postanowilam, ze poki co nie bede przedluzala diety. Mam ja wykupiona do polowy pazdziernika, ale od czasu, jak jest nas dwoje, w ogole z niej nie korzystam, absolutnie nie mam ochoty na to, co w tej diecie jest, sama sobie posilku wymyslam, i moze nie sa tak regularne, czy moze tak zdrowe, ale jem to, na co mam ochote, wczoraj na przyklad sok pomaranczowy, a za chwile szklanke mleka:) Tak wiec zrobie sobie przerwe i moze wykupie diete na nowo poznie? Kiedys tam?

 

W pracy bez zmian, to znaczy nie ma nikogo do pomocy dla mnie, i jestem ciekawa, czy i kiedy sie ktos znajdzie. Obawiam sie, ze logistycznie tego troche nie ogarne, z tak zroznicowana grupa i dwoma pomieszczeniami, ale zobaczymy, nie martwie sie na zapas. To znaczy, troche sie martwie, sila wyzsza:) Ucho boli znow, to musza byc jakies nerwobole, naprawde, bo jakby bylo zapalenie, to by trwalo caly czas, a nie budzilo tylko w nocy albo nad ranem, co nie? W poniedzialek znow troche lataniny, tylko musze sobie przypomniec, co mam do zalatwienia, bo zapomnialam, i zebym przez pomylke nie pojechala tam, gdzie spodziewaja sie mnie na przyklad za tydzien.

 

Tost z maselkiem i odrobinka miodku sie przyjal i jestem szczesliwa straszliwie, bo przepyszne to bylo:) Od wczoraj chodze z tasiemcem, coagle jestem glodna, cos bym przezuwala, ale cos konkretnego, dzisiaj, oprocz dwoch tostow na sniadanko, wciagnelam juz dwie parowki na zimno i dwie galaretki, i haribo tez, i plasterek sera i dwa salami, wiem, ze salami nie powinnam jesc, ale mam taki sygnal z mozgu, wiec co mam robic, sie spierac? Jak dluzej bede czekala, to zjem wiecej po prostu, juz ja siebie znam, no. I pic mi sie chce nieziemsko, ja z tych, co to niespecjalnie duzo pija niestety, a od wczoraj po prostu mej wody z kwaskiem cytrynowym wypijam straszne ilosci. Musze na siku zaraz, i w brzuchu tez zaczyna mi juz burczec, jak rany.

 

Milego weekendu kochane Wam zycze. I dlaczego generalnie ostatnio tak malo piszcecie, he???

7 września 2011 , Komentarze (2)

Dacie wiare, ze ucho znow mnie boli? Naprawde zaczynam wierzyc w to, ze to jakies nerwobole teraz. Teoretycznie niczym sie nie stresuje, ale praktycznie: praca bez zadnej pomocy poki co, latanina, bieganina, za chwile dentysta, wszystkie inne terminy, troche problemow finansowych, radzenie sobie z zazdroscia i zawiscia "przyjaciol", i takie tam cale mnostwo roznych innych dupereli. Zaraz sobie chyba olejkiem kamforowym podgrzeje to niewdzieczne ucho.

 

Bosz, wiecie, jaki miodek pyszny? Przyniosl wczoraj kierownik 12 sloikow, normalnie moglabym jesc na lyzki. Zeby bez przesady, zrobie sobie tosta z miodem, ale to moze, jak juz wroce od dentysty, zeby nie bylo niespodzianki na fotelu, jak sie miodek nie przyjmie :D:D:D

 

Na badanie sie zdecydowalam, mam termin 19 wrzesnia.

 

Znow nie pamietam, co wczoraj zjadlam. Troche sobie popuscilam pasa, ale kara mnie oczywiscie natychmiast spotkala, wiadomo jaka, alem sama sobie winna, wiec nawet pretensji do nikogo nie mam wyjatkowo:)  Jednakze suchy tost naprawde czyni cuda w moim przypadku.

 

Nie mam pojecia, co dzisiaj zrobic na obiad? Ma ktos jakis pomysl???

Strasznie przynudzam ostatnio, kurde.

 

Milego dzionka. U nas juz pada.

6 września 2011 , Komentarze (2)

Sluchajcie, kupilam sobie wczoraj mandarynki. Normalnie nie do pomyslenia kiedys. Jeszcze pare lat temu mandarynki kupowalo sie jedynie w zimie i tak cudnie kojarzyly sie z Bozym Narodzeniem, a teraz swiat stanal na glowie normalnie. I tak sobie pomyslalam, no trudno, pewnie niewiele wspolnego beda mialy z prawdziwymi mandarynkami, beda skorkowate i suche i bez smaku, ale normalnie na ich widok dostalam slinotoku. I kupilam. I sa przepyszne. Soczyste, slodziutkie, mieciutkie... No mniam normalnie, mowie wam.

I kierownik dzisiaj przwiezie cale 12 slojow miodu, prosto z pasieki, no. Nie wiem juz, jak to jest w Polsce, ale tutaj kurde jest milion rodzajow miodu, miliona roznych firm, a 99% z nich to mieszanki miodow z krajow EG lub z krajow nie - EG, a ja takich nie chce, bo nie wiem, co to za badziewie. Miod jest dobry na mdlosci:))) Otoz bowiem chodzi o spadek glukozy u ciezarnych, i nalezy sobie wieczorem wypic szklanke wody z miodkiem, bo miodek powoli owa glukoze uwalnia i rano nie ma problemow. Taka madra jestem, bo: kolezanka mojej siostry to swiezo upieczona polozna, i bo: moja mama pracuje w prywatnej przychodni i wszyscy lekarze ja uwielbiaja, i oczywiscie teraz jest podwojna najlepsza przyjaciolka kazdego ginekologa. Nie, zeby mi o tym wszystkim dobrowolnie powiedzialy, bo wiedza, jak zareaguje:) Mianowicie bowiem taka dziwna jestem, ze o wiele latwiej mi pisac tutaj o moich uczuciach, odczuciach i przezyciach, niz rozmawiac, zwlaszcza z najblizszymi, mimo ze mamy doskonaly kontakt. Moja biedna mama bala sie zadac mi jakiekolwiek pytania, jak byli u nas na urlopie:) Ale sie przemoglam i sobie pogadalysmy. No nie moge, to moja macica i kurcze moja sprawa, jak by na to nie patrzec, jakos takie za intymne mi sie to wszystko wydaje. No i juz:) A na zle samopoczucie znalazlam tosta. Takiego normalnego, z tostera, suchego tosta.

 

Spac znowu nie moge. Najpierw nie moge zasnac, potem sie budze, bo cos tam, dzisiaj na przyklad bolaly mnie nogi, tak normalnie, jakbym zakwasy miala, co to jest w ogole, ratunku??? Sie krecilam, jakbym robaki miala, potem mnie ksiezyc obudzil, jeszcze zeby w okno swiecil, to nie, gdzies za gorami, za lasami wylazil, ale taki dziwny byl, w dziwnym kolorze... Potem oczywiscie musialam wstac na siku, jak co noc, potem znow zasnac nie moglam, potem kierownik wstawal do roboty, to sobie troche poczytalam, i potem troche podrzemalam, a potem mnie psy zerwaly z wyra. I tak co noc niemal.

 

Izulko moja droga, dziekuje za troske, ale ja musze miec co robic:) Wakacje juz mi bokiem zaczynaja wychodzic, to znaczy, i chce, i nie chce mi sie wracac do pracy, ale tak naprawde to mi sie chce, lubie cos robic, bez pracy zaczynam wariowac, naprawde. A z dzieciakami pracuje juz prawie 10 lat, mozna sie przyzwyczaic:))) Do tej pory trafialam na fajne dzieciaki, teraz troche mi sie profil pracy zmienil, bedzie straszne zroznicowanie wiekowe, do tego dojda dojrzewajace malolaty, moze byc momentami goraco... Ale pelna dobrej mysli jestem.

 

Milego dzionka laseczki:)

5 września 2011 , Komentarze (3)

Z wiadomych powodow:) Ten tez jest jeszcze ze starszej serii, ale cos mam ochote na jakas nowa wariacje z gruszka. Ten, jak widac na zalaczonym obrazku, jest z kiwi, winogronami i bananami. Mniam.

Matko, robie takie literowki, ze szok, dobrze, ze sprawdzam to, co napisalam.

 

Wczoraj sie tak okropnie czulam, nic nowego, wiem, ale nie pamietam nawet, co zjadlam. Niewiele. Mialam wrazenie, ze sie strulam, ale sie nie strulam, po prostu jestem w ciazy :) Dzisiaj zas wcinam wlasnie kolejna miseczke kapusty kiszonej. I zaraz zrobie klopsy w sosie pomidorowym na obiad, z puree i marchewka duszona. O jejuniu... Ale pychotka:)

 

Bylam dzisiaj u pani doktor, taka troche rozczarowana jestem, i troche zagubiona, bo myslalam, ze zrobi mi dzisiaj pierwsze "normalne" USG. A tu nie, znow dowcipne. Ba, pewnie, ze wszystko widzialysmy i tak dalej, i wszystko jest git, i wychodzi na to, ze to "First - Trimester Screening" to jest dodatkowe badanie miedzy 11 a 14 tygodniem, podczas tego badania mierzy sie wszystko, bada sie wszystko (nie sa to badania prenatalne!!!), generalnie chodzi o DS i 21 chromosom, i kasy chorych za to nie placa, wiec sama musialabym wybulic 200 ojro. Nie chodzi o kase, tylko wszedzie pisza o tym tak normalnie, i myslalam, ze to normalne, regularne badanie, a tu bingo. Mam tez bialko w mocz (chcialam napisac mocz w bialku...) i musze wiecej pic. Co prawda, to prawda, tylko ze nic mi nie smakuje, a na wode juz patrzec nie moge. Zaraz normalnie wycisne ostatnia krople z tej kapusty kiszonej... I dzisiaj na wadze u pani doktor 67 kilo.

 

No i moja nowa niedoszla kolezanka zrezygnowala. Wiec chwilowo jestem sama, nie wiem, czy kogos znajda, i nie wiem, jak to sobie wyobrazaja, ze ja sama bede zajmowala sie grupa dzieciakow w ilosci 26, od pierwszej do osmej klasy, i jeszcze moze sama bede z nimi zapierdziala na druga strone ulicy na obiad? Halooooo???? I jeszcze wychodzi mi, ze za malo mi w tym miesiacu zaplacili, no jak rany, naprawde, o co kaman, ani chwili spokoju. Nic jeszcze oczywiscie nie jest przygotowane, nasza klasa wyglada ohydnie i mega nieprzytulnie i przynajmniej bede sie mogla wyzyc troche urzadzajac ja, tylko czym??? Jak macie jakies zbedne poduszki, to bardzo poprosze o podeslanie:) I spotkalam sie tez z moja "nastepczynia", ta, co to miala byc moja wspolpracownica, no nie moge, ma w sobie ta kobieta cos, co mnie od niej odrzuca, nie lubie jej, nie ufam, nigdy nie polubie i nigdy nie zaufam.

 

A w ogole to leje i leje, i albo sie za obiad wezme, albo wreszcie musze z Molka na spacer isc. Ciesze sie, ze nie ma dzisiaj juz zadnego upalu, bo wykanczalo mnie to totalnie, ledwo zylam. Chwilowo chyba jednak wole deszcz:) W srode do dentysty na profesjonalne czyszczenie, juz sie nie moge doczekac, cha, cha. Jednakze musze powiedziec, ze ta latanina dzisiaj, bo najpierw lekarz, potem szkola, potem jeszcze musialam udac sie do tej stolowki, gdzie dzieciaki beda jesc, a gdzie nie bylo kucharza, bo chory, i nic nie zalatwilam, potem do banku, zeby zalozyc nowe konto szkolne, potem zakupy... chyba mi dobrze zrobilo, po tym mega okresie bezczynnosci i nic nie robienia. Troche mi tego brakowalo:) Wiec z nowa energia siadam zaraz i szykuje ankiety dla rodzicow, i rozne dekoracje i takie tam inne sranie w banie:) Dobrze bedzie.

 

Trzymajcie sie chudziny:)

3 września 2011 , Komentarze (3)

Dzieki kochane, jeszcze raz, jestescie po prostu nieocenione w podtrzymywaniu na duchu, naprawde. Te cholerne mdlosci staram sie tez zwalczyc czyms suchym i chrupiacym, podobno skorka od chleba jest niezla, ale jeszcze nie wyprobowalam:) Ucze sie z tym zyc, akceptowac, metoda prob i bledow raz wychodzi, raz nie, ale co mam zrobic? Czekam, czekam na te obiecane lepsze samopoczucie:)

Przez rzyganie lece na wadze w dol, obecnie jest 66,5 kg, juz nie pamietam, kiedy tyle wazylam, spodnie wciaz mi z tylka spadaja i naprawde ciesze sie tym, dopoki moge:) Jednakze nie moge juz wciagnac brzucha! To znaczy moge, do wysokosci pepka, a pod pepkiem juz nic, ani drgnie. Pewnie, ze wiekszy jest ten brzuch, ale nie tak normalnie, galaretowato, jak to bylo, tylko tak jakos na twardziej.

 

Po wczorajszej terapii czosnkiem ucho dzisiaj w nocy i nad ranem (czyli wtedy, gdy boli najbardziej) nie bolalo!!!! Victoria normalnie! Ewka, dzieki, jestes boska:)))  W razie, gdyby znowu cos tam nie teges, to mu pokaze, kto tu rzadzi, czosnku u mnie pod dostatkiem, no. Z drugiej strony zaczynam sie juz zastanawiac, czy to nie jakies nerwobole, czy co, bo zeby zapalenie ucha srodkowego tak dlugo trwalo???

 

Wczorajsze menu: gotowana kielbacha z serem i chlebem na sniadanko. Na drugie sniadanko platki z mlekiem. Potem owo penne, ktorego nie zrobilam w czwartek, ale za to zrobilam sobie wczoraj, tez zialam czosnkiem na jakies dwa kilometry, troche chyba przesadzilam. Pod wieczor (dopada mnie totalny glod tak w okolicach 17 - 18) dwie buly: jedna z taka pyszna wedlinka z marynowana cebula, druga ze schabikiem i ogorkiem malosolnym. Chyba jednak troche za duzo bylam, bo czesc splynela do kanalizacji, ale przysiegam, ze miedzy jedna a druga bulka odczekalam, zeby zobaczyc, czy naprawde jestem glodna, i bylam. Jak wilk.

Lila Stars wykonczone i przyjete:)

Wiec chyba nie jest najgorzej?

 

Nareszcie zrobilam sobie tez manicure, i nawet nie wiecie, ile wysilku mnie to kosztowalo. Chyba zmierza ku lepszemu:)

 

Milego weekendu:)))

2 września 2011 , Komentarze (4)

Chociaz nastroj do duszy. Na dodatek ucho wrocilo, mialam dwa dni spokoju i dzisiaj w nocy juz mnie bol budzil, a rano to mialam sile tylko na to, zeby sobie troche nad sama soba pochlipac. Dobrze, ze te psy mamy, to przynajmniej musze sie zwlec z wyra, umyc, nakarmic je i potulic.

 

Wczoraj mialam tasiemca i naprawde nie pamietam, co zjadlam. Sprobuje sobie przypomniec: na sniadanko oczywiscie ostatnia kielbaska smazona (dacie wiare, ze jeszcze nie zajrzalam do zamrazarki, zeby poszukac drugiej???), potem na drugie sniadanie platki z mlekiem, potem chyba ze trzy kanapki, natürlich ze schabem, i jeszcze mi zostala po rodzicach krakowska sucha, i z serem. I talerz ryzowki. I uwaga, uwaga, przyjelo sie kilka kulek Lila Stars:) Wieczorkiem jeszcze do herbatki mietowej trzy takie ciasteczka biszkoptowe. W ogole herbatke mietowa pije na litry, jakos mi pomaga troche, bo wszystko mi naprawde stoi w gardle i ja juz mam dosc. Jakos mi ten "stan blogoslawiony" nie sluzy poki co. Kierownik sie poswiecil, pojechal po pracy do Kauflandu, zeby mi kupic paste rybna, a ja tu nie moge na nia patrzec kurde. Zapomnialam dzisiaj zas kupic mielone na jutro na spaghetti i jakas kosc do zupy, ktora sobie bede chciala na pewno ugotowac, jeszcze tylko nie wiem, jaka, trzeba bedzie jutro jeszcze raz zjechac po zakupki, niech to. Jak sobie nie zapisze, to nie ma bata, zapomne.

 

W poniedzialek pani doktor, pewnie pierwsze "normalne" USG, troche jej sie poskarze na moj kiepski stan psychiczny, zobaczymy, co powie, potem do szkoly, spotkanie z nowa kolezanka i musze oblukac, co tez dla nas przygotowali przez wakacje, znajac zycie - niewiele, i bede sie musiala troche powsciekac, pobiegac do dyrekcji, pozebrac i pogrozic paluszkiem, ze przeciez obieeeeecaliiii, no... Jeszcze musze sprawdzic, czy moja nowa komorka z firmy dziala, przez 6 tygodni jakos nie mialam na to czasu, ani checi, musze przygotowac papiery do podpisania dla mojej "zmienniczki", ze dalam jej kase i telefon, musze pomyslec nad ankietami dla rodzicow, bo nic o tych dzieciach z formularza zgloszeniowego nie wiem, msuze, musze, musze, a checi brak. Chyba sobie zaraz jakies ipuzzle po prostu uloze:)

 

Milego dzionka, kochane.