Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 października 2011 , Komentarze (1)

Sluchajcie, mowie stanowcze dosc, koniec i kropka. Wczoraj sie tak obzarlam, ze nie moglam sie ruszyc. Wstalam rano z mocnym postanowieniem poprawy, ale juz na dzien dobry zrobilam sobie dwa tosty - jeden z miodkiem, ale za to drugi z nutelka, i nutelki sobie nie pozalowalam. Potme milo byc pieknie, ale kierownik zabral mnie na obiad do knajpy, no to co, mialam odmowic? No i potem poszlo z gorki, jeszcze sobie otworzylam torcik wedlowski, lalalala, tararara, zagluszam wlasnie wyrzuty sumienia.

Jestem otwarta na wszelkie besztanie, gromy, wyrzuty, mozecie zloic mi tylek.

Od dzisiaj waracam, z pelna stanowczoscia, na stara sciezke cnoty. Nie bedziemy sie odchudzac, o nie, bedziemy sobie ladnie tyc, ale zgodnie z wszelkimi zaleceniami. Przysiegam, ze postaram sie ograniczyc slodycze. Wracam do chlebka razowego, jogurtow naturalnych, twarozkow i innego bialego mieska. Koniec z bialym pieczywem i ziemniakami, jak makaron, to tylko razowy.

Jedyne, co mnie martwi, to ze dzisiaj jest poniedzialek. A ja zawsze zaczynalam od poniedzialku, taaa...

Ale z drugiej strony, wiem, ze potrafie, jak by nie bylo, wytrwalam na diecie blonnikowej i wiem, ze dam rade. No to spinam dupsko, zaciskam zeby i do przodu, do przodu.

 

Sluchajcie, koniec z mila i kochana mna, koniec. W piatek pogadalam sobie od serca ze szwagierka, napisze o tym wszystkim na blogu, bo czuje potrzebe wylania tego z siebie, i wiem, ze moze tez nie we wszystko powinnam wierzyc, ale prawda lezy zawsze posrodku. Tak jak zawsze bronilam moja tesciowa, staralam sie ja usprawiedliwic, tak teraz koniec, kropka. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jej reakcja na ciaze, jest obrazona i nie pojawia sie u nas, a jak kierownik jest u nich, to albo z nim nie rozmawia, a jak juz cos powie, to wielce obrazonym tonem, i juz mu powiedzialam: mnie u siebie ona nie zobaczy. Swieta, urodziny, nie swieta, mam to gdzies. Smutne to, ale prawdziwe. Powinnam jej juz wczesniej pokazac drzwi, albo powiedziec, co mysle, ale nie, ja to ja, mila, grzeczna, dobrze wychowana, niech to szlag, lepiej zacisnac zeby i dac soba pomiatac, niz zranic cudze uczucia. Jasne.

 

A w ogole to przyszly paczki z ciuchami dla mnie i jestem naprawde zadowolona, bo pasuja, pasuja, tadam. Jeszcze pare rzeczy musze sobie dokupic, a najsmieszniejsze jest to, ze w rozmiarze L naprawde sie topie i musze go odeslac. Leje jak z cebra, a ja w dalszym ciagu nie mam kurtki na jesien, w piatek pojade do miasta i mam nadzieje, ze cos znajde, nie mam w ogole pojecia, co sie nosi i ci powinnam kupic. A, i bylismy w sobote na Johnny'm English, hehe, przynajmniej sie troche posmialismy. A na moj nowy zlew nie moge juz patrzec, nie lubie go jeszcze bardziej niz starego, wcale takiego nie chcialam, tylko inny, ale znowu sie ugielam, bo kierownikowi sie zachcialo ze stali nierdzewnej, no i okej, ale dlaczego nie matowy? Tutaj na tym to kazda kropelke od razu widac i tylko stoje nad tym zlewem i go poleruje, bo nie moge na te kropelki normalnie patrzec. Ech. Ide na zdrowe sniadanko. Milego dnia, kochane:)

7 października 2011 , Komentarze (5)

Z 67,3 kg w poniedzialek rano do 68,5 kg dzisiaj rano, to chyba tak troche nietego i trzeba spiac tylek i przestac sie wyglupiac. Ma byc ladnie, wszystko zwarte, a nie rozlane. Pomalutku mozemy sobie tyc, ale kurde bez przesadyzmu, siostro.

Brzuch zaczyna juz byc widac:) Taki okragly:) Zaczynam byc z niego pomalu dumna:)))

Generalnie tez zaczela sie dzisiaj jesien, zimno, mokro i wieje, a ja nie mam zadnej jesiennej kurtki, buu, cholerka, i nic mi sie nie podoba, co robic, co robic?

 

Uff, uff, powiedzialam Sabine, kamien spadl mi z serca, bo zareagowala bardzo fajnie, ale tez od razu jej powiedzialam, ze chocby skaly, tego, sraly, to ja chce pracowac.

A tak a'propo pracy, to moja wspolpracownica ma 18 lat, jak rany. Jeszcze kilka lat temu to ja bylam zawsze i wszedzie najmlodsza, a teraz, buu, sie czlowiek starzeje normalnie.

 

Zrobilam sobie dzisiaj dobrze i kupilam piekne kwiatki do wazonu, za malo sie troszcze o swoj wizualny swiat, i stoja teraz i pieknie wygladaja na stole w jadalni, a co mi tam. Moj maz wlasny nie wierzy w kwiaty, to sama sobie musze kupowac. Nie to, ze nigdy mi nie kupil, kiedys mi przyslal z Niemiec do Polski na urodziny, oczywiscie kwiaciarnia wyslala zdechly wiechec, a on zaplacil kupe kasy, ale to bylo na samym poczatku naszej znajomosci i chcial widocznie zaplusowac skubany, teraz to juz nie musi sie fatygowac, he? Na rocznice slubu dal mi orchidee, za cale 20 ojro, mimo ze w promocji mozna juz kupic za 3,99, i oczywiscie zdechla. Teraz kupie sobie sama i sama ja sobie bede pielegnowac, ot co.

 

Wlasnie ogladam reklame forda focusa. Ktory sam parkuje w ciasnych miejscach. Jejciuniu, ile bym dala za takiego wspomagacza parkowania, bo tak to zawsze szukam, gdzie duzo miejsca wolnego dookola i potem lece sto kilometrow do sklepu. Ech. Najwazniejsze, ze uszkodzilam lusterko wjezdzajac do garazu tylko jeden jedyny raz w zyciu, no.

 

Milego dzionka, kochane:)

6 października 2011 , Komentarze (2)

 - jutro rozmowa z Sabine, i juz mnie ucho ze strachu boli.

- tej pizzy wczoraj na kolacje nie powinnam byla jesc, ale pyszna byla.

- siedze i wymyslam pytania do quizu czesci 2

- bardzo bym chciala pojechac do domu na poczatku listopada, ale nie wiem, czy kierownik dostanie urlop i czy bedziemy w stanie to logistycznie zorganizowac

- na obiadek dzisiaj piers pieczona z duszonym porem, kierownik dostanie do tego jeszcze ziemniaki, ja nie - czas najwyzszy na powrot do zdrowych przyzwyczajen

- dieta mi sie konczy za trzy dni, ale nie bede jej teraz przedluzac, bo przez ostatnie trzy miesiace w ogole z niej nie korzystalam, zobaczymy za pol roku

- szukam materialow, z ktorych mozemy skorzystac przy odrabianiu lekcji i wszystkie ksiazki sa tak piekne, i tak fajne, i nie wiem, co mam zamowic. Napisalam maila z prosba o pomoc do pana fachowca, ciekawe, czy w ogole sie pofatyguje z odpowiedzia

- musze podliczyc moje godziny pracy z wrzesnia, ale to tak skomplikowane, ze w ogole nie mam ochoty sie za to zabierac. Juz probowalam i nic z tego nie wyszlo. Mam czas do wieczora

- generalnie jestem w stresie:)

- strasznie dziekuje za przepisy na rogaliki i jezyki:))))))))))))))))))

- milego dzionka, kochane:)

5 października 2011 , Komentarze (1)

Mimo ze pogoda sie troche zepsula, chociaz mowili, ze dopiero od jutra ma byc gorzej, i to niekoniecznie u nas, a u gory, ale co tam.

Wczoraj na wadze u pani doktor 67,3 kg. Stoje, stoje, czuje sie swietnie:) Nie, naprawde, juz mi chandra troche przeszla, chociaz w kazdej chwili mam placz na koncu nosa, nie wiem, dlaczego, teoretycznie przeciez w pierwszym trymestrze mialam prawo byc humorzasta, chyba jakas opozniona jestem. Wyniki mam wysmienite, kazde krew, kazde serum, kazde inne dziwne rzeczy, tylko wciaz bialko w moczu, mimo ze pije juz duzo wiecej, ale poki co nie ma sie czym martwic. Na przyszlej wizycie za caly miesiac mam nadzieje, ze podejrzymy, kto tam sie chowa:) Mam brac dodatkowo magnez, i dzieki bogu, bo pomaga na skurcze, ktore znowu mnie dopadaja, i nie wystarczaja im me pieknie uksztaltowane lydki, nie, przenosza sie tez w rece. Niech je szlag normalnie.

Jako ze nic nie znalazlam w sklepach, udalam sie po porade do mego najlepszego przyjaciele internetu i zamowilam sobie kilka ciuchow, powinny przyjsc w tym tygodniu, zobaczymy, co to takiego.

Po wyjezdzie rodzicow ( a juz dawno przeciez wyjechali) nie moge znalezc nie tylko kosza na zakupy, ale i krajalnicy do jajek, chcialam sobie dzisiaj kanapke z pieknie pokrojonym jajeczkiem zrobic, a tu bingo, oczywiscie sie nie przyznaja do niczego:)

W pracy postanowilam postawic wszystko na jedna karte i oznajmilam dyrekcji, ze jak gangrena sie znow nie pojawi, to po prostu skreslam ja z listy. I cholera przyszla!!!! Kurde. Wczoraj zrobilysmy im z Michelle dzien quizowy, normalnie myslalam, ze ogluchne i wrocilam do domu na czworakach, padajac na pysk. Ale przynajmniej dobrze sie bawili.

Upiekl mi sie jeden koncert, na ktory uparl sie mnie zabrac kierownik, tadam:))) Chcialam mu zrobic przyjemnosc, bo to jego ulubiony zespol, jakis niemiecki oczywiscie, no i powiedzialam, dobra, jesdziemy, bilety juz od dawna kupione, caly koncert wyprzedany, ale tego samego dnia odbywa sie pewien psi egzamin z psem, ktorego koniecznie chcemy zobaczyc, bo to potencjalny maz dla Molki, i chce go obfotografowac ze wszystkich stron, no i rzecz jasna, ze jedziemy ogladac psa, a nie sluchac koncertu, tadam, tadam:) To niespecjalnie moja muzyka:)))

Piec jeszcze nie zamontowany, niech to szlag, malo tego, te chlopy to nie maja pojecia, co robia, bo przykrecili wszystkie przewody, a zapomnieli o tej rurze, i zeby ja zainstalowac, to trzeba piec znowu wymontowac, bo inaczej sie rura nie zmiesci, ja nie wiem, no naprawde. Oprocz tego psuje sie spluczak w lazience na dole i boje sie tam chodzic na siku, bo albo nie splukuje, albo splukuje, tylko ze za bardzo, wiec latam do gory.

Nie mam zadnych planow na ten tydzien, phi. Milego dnia, kochane:)

 

1 października 2011 , Komentarze (6)

Otwieram skrzynke, a tu pierwszy mail od razu z informacja z Brazylii, ze jeden z naszych szczeniakow, ktory tam mieszka, zmarl:((( Na zapalenie pluc :((( Jego wlasciciele byli z niego tacy dumni, juz wygrywal wystawy, a tu taka bomba :((( Mial siedem miesiecy dopiero, siedze i wyje sobie teraz, jak pomysle, ze jego brata, naszego Malego Psa, tez mialoby nie byc. Co za wstretny swiat :((( I jeszcze mi zdjecia z sekcji przyslali, nie chce takich rzeczy ogladac, nigdy, przenigdy w zyciu.

 

Oprocz tego wczoraj dopadly mnie jakies negatywne hormony, i trzymaja do dzisiaj. Wiecie, jak ciezko jest byc tak naprawde samej? Rodziny tysiac kilometrow stad, jasne, ze sa maile i telefony, ale mail i telefon nie pojdzie ze mna na zakupy i nie kupi body na 50 cm, nie powie, ze w tej bluzce fajnie wygladam, a w tej absolutnie nie, i ze fajne meble wybralismy do pokoju, i wozek tez.

Pewnie, ze jest kierownik, ale brakuje mi takiego innego - babskiego - wsparcia.

Tesciowie caly czas obrazeni, nie wiem, co oni sobie wyobrazaja. Nie bede sie tym martwila, chociaz to tez meczaca sytuacja.

 

I generalnie kapie mi z nosa i jak juz nie placze, to mam placz na koncu nosa. Ide sie powiesic.

30 września 2011 , Komentarze (3)

Takie mam bowiem wlasnie wrazenie. Dzisiaj z ranca 66,8 kg. No co jest, pancia chce tyc:))))) U pani doktor zawsze pokazuje wiecej, ciekawe, co powie we wtorek. Do wtorku wprawdzie jeszcze kuuupe czasu (chodzi o czas gramowo - kilogramowy, bo ten leci jakos szybciej), ale jestem pewna, ze bedzie co najmniej kilo wiecej. Wiec jak to tak? Baterie chyba musze sprawdzic, ale pewnie by pokazala, ze cos jej sie psuje, bo to wszystko teraz takie elektronicznie skomplikowane i same z siebie wie lepiej.

A nie, juz wiem, dlaczego tak malo pokazala:) Jak by nie patrzec, musze sie biedna myc w zimnej wodzie, bo mi ciepla szwagier wylaczyl przy montowaniu pieca, a jak wiadomo, zimna woda odchudza, hehe:)

Poza tym robi mi sie okraglo w brzuchu i w cyckach rzecz jasna, jakby im jeszcze malo bylo, grrr. Ciekawe, czy znajde dzisiaj cos fajnego w sklepach.

 

Spadam zatem cos przekasic, i bede leciala na zakupki:) Curry wurst, nadchodze:)))))))))))

Milego dzionka, kochane:)

29 września 2011 , Komentarze (2)

No jak Was czytam, to naprawde sie ciesze, ze bede rodzic tutaj. Ja juz od kupy czasu nie mialam kontaktu z panstwowa sluzba zdrowia w Polsce, bo moja mama pracuje w prywatnej klinice, wiec po prostu obsluga i jakosc cud - miod, zadnych korkow, zadnego czekania i sie widocznie w tylku poprzewracalo z nadmiaru luksusu. Jednakze nie przypuszczalam, ze takie rzeczy, o ktorych piszecie, i o ktorych slysze od znajomych, naprawde sie jeszcze w Polsce dzieja. Sie pytam po raz kolejny, kurcze, ktory my mamy teraz wiek? Ja teraz tutaj jestem panstwowym pacjentem, przez kilka lat bylam prywatnym, i widze roznice, na przyklad jesli chodzi o dentyste, ale mimo wszystko: wykonuje sie kazde potrzebne badanie, u ginekologa robi mi sie USG na kazdej wizycie bez laski, zwracaja mi czesc kasy za wykupione leki... OK, u lekarza domowego zawsze siedze i czekam co najmniej godzine - poltorej i to mi zupelnie nie pasuje, ale to tak naprawde jedyna rzecz, ktora mi przeszkadza. I mam nadzieje, ze tak zostanie.

 

O Tali jeszcze pewnego pieknego dnia napisze, bo to normalnie saga jest. Wczoraj odebral ja ze szkoly ojciec, i widze, ze zaczyna sie zachowywac jak matka, do tej pory sie usmiechal i cieszyl, a teraz ani zadnego usmiechu, ani zadnego uscisku, tylko warczenie. Ech. Wczoraj trzeci dzien z kolei przyszla w tej samej bluzce, tej z napisem od mamy. Widocznie mama sie dobrze bawi. Mam satysfakcje, ale dzieciaki w ogole nie zwracaja na te bluzke uwagi, a Tala sie tego wlasnie strasznie obawiala.

 

Czy ktos chce mnie przygarnac na weekend??? W domu szalenstwo. Kuchnia juz skonczona na szczescie, bo kupilismy nowy zlew i zmywarke, kierownik instalowal i obiecalam, ze nikomu nie powiem, ze zapomnial zakrecic jeden zawor :D Na szczescie ten z zimna woda:))) Ale od dwoch tygodni juz przygotowania do instalacji nowego pieca, jakis skomplikowany strasznie, do ogrzewania nie tylko pokoju, ale i wody, i po prostu jakies straszne rzeczy nam przywoza, szwagier bedzie instalowal razem z kierownikiem, masakra, juz sie boje, co to bedzie, bo poki co same komplikacje. Myslalam, ze w sobote pojedziemy obejrzec jedna porodowke, bo zawsze maja w pierwsza sobote miesiace dzien otwarty, ale nie da rady, trzeba bedzie poczekac na listopad. Sie chyba jednak na te dni wyprowadze, tylko nie wiem dokad, bo tesciowa mnie unika. Nie, zeby akurat moj wybor na nia padl:)

 

Wczoraj zatem na sniadanie owa gotowana kielbasa, zagryziona ptaskim mleczkiem fuj. Potem przed szkola zjadlam talerz zupy pomidorowej z marcheweczka, mniam. Oczywiscie, w szkole nie mialam czasu na nic, bom sama, jedna grupa na dworzu, druga odrabia lekcje, i ogarnij to teraz czlowieku, zjadlam ma kanapke po powrocie do domu: chlebek razowy z szyneczka i ogorkiem, strasznie monotematyczna jestem, ale jak mam film na cos, to moge jesc do oporu. Na obiadek kurczak pieczony w panierce niestety, z serkiem, i ziemniaczki z sosem. I na dobranoc szklanka mleka z suchym tostem, bo cos mi na zoladku siedzialo, a tost jest jednak niezastapiony:)

 

Milego dnia, kochane:)

28 września 2011 , Komentarze (8)

Powiem Wam szczerze, ze ja tez bym nie wiedziala jeszcze, co to jest wozek, komoda do przewijania i inne takie bajery, ale kierownikowi najwyrazniej sprawia to przyjemnosc, wiec niech ma chlopak:) Poza tym zupelnie przypadkowo mamy dosyc kasy na koncie, a te rzeczy i tak trzeba bedzie kupic, czekalismy tylko na ten screening i zakupy sie zaczely:) Teraz czekamy tylko, zeby dzidzia zdradzila, czy chlopak, czy dziewczynka, i zaczna sie dalsze zakupy. Ja tez potrzebuje jakichs zakupow dla siebie, do tej pory kupilam sobie tylko balsam na rozstepy, ale zaczyna mi sie pomalu robic ciasno. Co dziwne, spodnie zjezdzaja mi z tylka jeszcze bardziej, niz wczesniej, paska nie uzywam, bo mnie cisnie nie tam, gdzie trzeba, chyba sobie szelki zainstaluje, ale bluzki i swetry tak jakos zaczynaja mi sie niebezpiecznie opinac, tak wiec w piatek jade sobie do miasta i popatrze, moze cos dla siebie znajde.

Tak, rodzic bede w Niemczech, na tego typu fajne rzeczy mam dodatkowe ubezpieczenie, dostane jedno -, maksymalnie dwuosobowy pokoj, opieke ordynatora, co nie jest dostepne dla wszystkich, i w ogole szal cial. No i dobrze, moja bardzo dobra znajoma niecaly miesiac temu rodzila w Polsce. Przyjeli ja do szpitala ponad miesiac wczesniej, bo odeszly jej wody, ale potem zostawili samej sobie, i gdyby nie postawila na nogi wszystkich znajomosci, to pewnie rodzilaby do dzisiaj, bo po jakims czasie okazalo sie, ze rodzi od dwoch dni, tylko nie bylo rozwarcia. Zrobili cesarke, dziecko zabrali do inkubatora, szczesliwy tata poszedl robic zdjecia, potem poszli razem, a pielegniarka ich wywalila z sali, bo jakim to prawem robia zdjecia obcemu dziecku. Okazalo sie, ze pierwsza pielegniarka pokazala mu inne dziecko. Potem lekarze powiedzieli, ze dziecko ma zapalenie pluc i oni nie daja na nic gwarancji, po czym wieczorem tego samego dnia wycofali sie z tej diagnozy. A teraz chrzani jej sie rana po cesarce, bo tak byle jak ja zszyli. Normalnie az ciarki mi przechodza po plecach, przepraszam, ktory my teraz mamy wiek?

 

Przez te szkole mam wrazenie, ze ledwo dzien mi sie zaczyna, to juz jest jego koniec. Nie mam czasu usiasc nawet na sekunde, caly czas latam, biegam, otwieram, zamykam, tlumacze, szukam... Wczoraj mialam do pomocy milego pana praktykanta, musze powiedziec, ze facet to wcale nie jest taki zly pomysl, zwlaszcza jezeli chodzi o chlopakow, a zwlaszcza mlody facet, od razu nawiazal z meska banda kontakt i nie bylo problemu. Musze zasugerowac Sabine  ważniak 

Gangrena wczoraj nie przyszla, poinformowala dyrektora, ktory nie byl zdziwiony, powiedzial, ze widocznie sie obrazila, bo cos na w-fie nabroila i jako dodatkowa prace domowa musi napisac, po co sport w szkole czy cos w tym stylu. On sam - mam wrazenie - nie wie, co z nia zrobic. W ogole wczoraj byl u nas przez chwile, widze, ze te dzieciaki nie maja szacunku do nikogo i przed nikim nie czuja respektu, nawet przed dyrektorem szkoly. Bosz, gdzie te czasy, gdy ja sie trzeslam ze strachu na widok jakiegos nauczyciela???

Nigdy tutaj jeszcze nie pisalam o mojej malej Tali z drugiej klasy, corce policjantow, a uwierzcie mi, ze jest o czym pisac. Ale to dluga historia, wiec tylko maly update. Mama jest w chwili obecnej w domu, nie pracuje, z tego, co sie orientuje, to jest w trzeciej ciazy, wiec teoretycznie zaraz po szkole Tala moglaby wracac do domu, zjesc w domu, odrobic lekcje w domu, pobawic sie w ogrodku i generalnie fajnie spedzic dzien. Otoz nie. Tala po lekcjach idzie do mojej "zastepczyni", gdzie spedza godzine lub dwie, potem, o 12:45, przychodzi do mnie i ciagniemy full program do 15:45. Potem, mama moglaby ja teoretycznie z tej szkoly odebrac, ale nie, Tala ma byc samodzielna, wiec musi wracac do domu autobusem. Problem w tym, ze na autobus Tala musi czekac jeszcze dodatkowe pol godziny (!!!!!), podczas gdy  szkole sa tylko sprzataczki i Hausmeister. Dlatego zeby sama nie czekala na przystanku, otwiera sie jej jedna klase, gdzie przez te nastepne pol godziny Tala siedzi sama i czyta. Tak wiec nie ma jej w domu od 7 rano do 17 po poludniu. Bosko, nieprawdaz? Ja osobiscie nie zrobilabym swojemu dziecku czegos takiego. Firma autobusowa poszla o tyle na reke, ze wiaza ja prosto do domu, bo na poczatku bylo tak, ze nie dosc, ze czekala na ten autobus pol godziny, to jeszcze musiala nim objechac cale miasto, przesiasc sie na dworcu i dopiero wtedy jechala do domu. To jakas masakra.

Malo tego. Przedwczoraj Tala przyszla do mnie z placzem na koncu nosa, zebym zobaczyla jej T - shirt, bo on sie zepsul, troche mu pomogla, ale mama nie potrafi szyc, wiec co zrobila? Wodoodpornym mazakiem napisala na tej koszulce, ze Tala sama ja zniszczyla, zeby wszyscy inni widzieli i sie z Tali smiali. Halo??????????? Ja rozumiem, ze dyscyplina i wychowanie dyscyplina i wychowaniem, ale sa granice. To dziecko ma niecale 8 lat. Ja osobiscie nie chcialabym dorastac w takiej rodzinie.

Oprocz tego wkurzyli mnie wczoraj niesamowicie, bo bylismy na boisku, grali w milion pilek i innych rzeczy, po czym jedna pilka zginela i oczywiscie nikt nic nie wiedzial. Mieli pecha, bo widzialam, kto ostatni sie ta pilka bawil i troche nam zeszlo na jej szukaniu. Oczywiscie, pilka sie nie znalazla i maja teraz mega przechlapane, zwlaszcza te dwa gagatki, jeszcze musze im dzisiaj wytlumaczyc dlaczego: moze jestem staromodna, ale prawda jest jednak fajniejsza i lepsza od klamstwa. Wygladaloby to zupelnie inaczej, gdyby do mnie przyszli i powiedzieli, co i jak, a tak... Moga miec pretensje do siebie i tyle.

 

Wczorajsze jedzenie wygladalo nastepujaco: na sniadanie chlebus z szyneczka i rzodkiewka, mialam mega film na almette, ale kierownik mi normalnie ukradl, wzial i zabral do pracy, zaraz natychmiast dostal maila pisanego na czerwono i od razu kupil dwa rozne rodzaje. Potem talerz müsli z bananem i mlekiem. Potem jedna kanapka w szkole, z szyneczka i ogorkiem, na obiad makaran z sosikiem i pieczonym kurczakiem z marynowana marchewka. Na wieczor dopchalam tylko malutka garstka smarties, ale generalnie to by bylo na tyle. Widzicie? W tygodniu nie mam czasu na myslenie o glupstwach, kurcze.

Dzisiaj tylko troche nabroilam od rana, bo zjadlam gotowana kielbase, zostala mi ostatnia i gdybym jej nie zjadla, to musialabym ja wyrzucic, a nie lubie tego robic, i zapchalam ja ptasim mleczkiem, nie wiem, dlczego, bo nawet nie mialam na nie ochoty, i teraz juz czuje, jak mi to rosnie w zoladku i powoli wraca do gory. No coz, samam sobie winna, wiec nie bede juz dluzej stekac i pozycze Wam milego dnia:) Ciekawe, kto dotarl do konca:)

27 września 2011 , Komentarze (3)

No, poczytalam sobie Was do sniadanka i milo zaczelam dzien:)

Sluchajcie, naprawde te napady glodu mam generalnie w dni wolne, czyli piatek, sobote i niedziele. Moze fakt, ze zdaje sobie z tego sprawe, jakos mi pomoze? Albo sie czyms bede zajmowala, cos sobie zorganizuje, albo moze sama swiadomosc wystarczy? Bo wczoraj na ten przyklad zjadlam co nastepuje:

- na sniadanie kromke chleba z chuda szyneczka

- na drugie sniadanie talerz platkow z mlekiem

- w szkole nie mialam czasu na zjedzenie niczego, ale pozarlam kanapke z szynka i ogorkiem w aucie, w drodze do domu

- obiadu nie bylo, bo pozno wrocilam do domu, zapchalam sie zatem dwiema kromkami chleba razowego z almette i chuda szynka i rzodkiewka

- batonik milki, i tutaj sie kajam, bo wcale nie musialam go zjesc

- trzy mandarynki.

Ot, i prosze. Bez napadow glodu, bez ssania, bez tasiemca. Musze po prostu pracowac:)

 

Jesli chodzi o prace, to pracuje w zasadzie trzy godziny dziennie, a czuje sie, jakbym pracowala trzydziesci:) Ale powiem to glosno i wyraznie, zarabiam kurde ciezko i uczciwie na kazdego centa, ktorego mi placa, naprawde. Wczoraj przychodze zatem do roboty, a tutaj pod drzwiami juz czeka na mnie moja szefowa, bo okazuje sie, ze Michelle chora. Sabine przyjechla zatem, zeby pojsc ze mna i z dziecmi na obiad, bo w tak krotkim czasie nie mogla znalezc zastepstwa. Potem chwile zostala przy odrabianiu prac domowych, i dobrze, bo oczywiscie te sklerozy zapominaja o polwie rzeczy i trzeba z  nimi latac po calej szkole i otwierac klasy, zeby mogli wziac to, co im potrzeba. Jak jestem sama, to moge o tym zapomniec, nie moge tych malych bandytow zostawic samych, bo zaraz broja i psuja instrumenty muzyczne, a pan od muzyki okropny jest i j sama osobiscie tez sie go boje. Potem Sabine pojechala, ja latalam i sprawdzalam zadania domowe, albo organizowalam czas wolny tym, ktorzy juz lekcje skonczyli, a potem jeszcze ponad godzine czasu wolnego, ktory tym znudzonym i z niczego niezadowolonym bachorom jakos trzeba zorganizowac. Aaa, i gangrena tez sie pojawila, ALE, uwaga, uwaga, nie bedzie zle, bo tak naprawde musze znosic jej obecnosc tylko podczas obiadu, na odrabianie lekcji idzie do specjalnego nauczyciela, po czym dostaje ja z powrotem na najwyzem pol godziny i spada do domu. Uff, uff.

Dzisiaj Sabine przysyla mi jakiegos praktykanta, ale jutro i pojutrze bede sama. I jak tu myslec o czymkolwiek innym???

 

Poszalelismy zupelnie, sluchajcie, kupilismy wczoraj wozek na ebayu, wylicytowalismy za 150 ojro, wiec jestesmy mega zadowoleni, bo ma milion funkcji i cena naprawde dla bialych ludzi! Teraz zostaja tylko same drobiazgi, jak wanienka, ubranka i tego typu rzeczy. Wow. Ale jak by na to nie patrzec, trzy pierwsze miesiace zdalismy z dzidzia wzorowo, wszystko jest dobrze, wiec dlaczego czekac z zakupami na ostatnia chwile? Zeby nie zapeszac? Obwiaze sie po prostu czerwona kokardka:)

 

Milego dzionka, kochane:)

26 września 2011 , Komentarze (5)

No wlasnie. Troche sie pokomplikowalo, ale nie bede sie martwila na zapas, czas na powrote wewnetrznej optymistki. Ha. Khm. Cynicznie.

No bo otoz kierownik powiedzial swoim rodzicom, a moim tesciom, ze znow zostana dziadkami. Ja z nim nie pojechalam - przewidzialam reakcje i nie mialam na nia ochoty. Z drugiej strony, moze gdybym z nim pojechala, to glupio by im bylo i by sie powstrzymali przed komentarzami. Klasycznie - ze tyle juz ma lat, ze jeszcze sie decyduje na ojcostwo, ze juz zapomnial, jak to bylo z jego dziecmi (no wiec przypomnial, jak to w rzeczywistosci bylo, na co zabraklo im argumentow, bo fakt jest taki, ze na to argumentow nie ma, sa same fakty), i ze co, zle nam, wszystko poukladane, spokojnie sobie zyjemy, tu praca, tu wakacje, tu cos tam, tam cos tam. Nawet nie chce mi sie gadac. Ba, pewnie, ze liczylam, ze jak przyjdzie co do czego, to bede mogla liczyc na tesciowa, ale kierownik ma wrazenie, ze jedyne, czym tesciowa sie przejmuje, to tym, ze bedzie sie musiala tym biednym dzieckiem zajmowac. No wiec troche nam to utrudnia, bo naprawde chce wrocic do pracy, ale cos wymyslimy, a tesciowej nie poprosze o pomoc nigdy przenigdy. Tia.

W ogole kierownik szaleje:) Meble juz zamowione i nawet juz przyszly, i szafa gra, a nawet juz stoi:) Moze to troche za wczesnie, ale bylismy w wielu sklepach meblowych i to, co tam widzielismy, to albo jedno wielkie gowno, albo kosztuje ponad 1000 euro, a niestety, takich pieniedzy nie zamierzam przeznaczac na meble do pokoju dzieciecego. Sorry Winnetou, wole je przeznaczyc na cos innego. I znalezlismy w internecie fajne mebelki za cene dla bialych ludzi, dobrej firmy, no i zamowilismy, a co tam. Oprocz tego fotel bujany tez juz stoi, i fotelik do samochodu tez juz przyszedl. O maj god:)))

W przyszly wtorek kolejna wizyta u ginekologa, mam tez zamiar od razu umowic sie do poloznych, pogadac, popatrzec, ewentualnie zapisac sie juz na jakies madre kursy, bo jak by nie patrzec, to za dwa tygodnie bedzie juz 16 tydzien (no bo dzisiaj jest 13 + 2, czyli tydzien czternasty, sorry, sama musze sobie tak liczyc:) ), a od 16 tygodnia maja w ofercie fajny kurs, zmodyfikowany aerobik, jak kasa chorych placi, to co mi tam, na pewno nie zaszkodzi:) Tym bardziej, ze mam napady glodu, straszne, ja wtedy nie jem, tylko pozeram, a potem placze i rzygam, bo mi niedobrze. Jak nad tym zapanowac????????? Macie jakies pomysly?

 

A co moge dodac do makaronu z patelni, zeby to byla ryba, ale nie tunczyk, bo tunczyka nie moge jesc???? I do tego jeszcze ser i majeranek? Czy moze cos innego niz ryba???? Pomocy, bo pozno dzisiaj wracam i nie zdarze zrobic porzadnego obiadu, buuu.

 

Mozecie mowic, co chcecie, ale w uchu to nerwobole, i co ja mam z nimi zrobic? Ta cholera byla w zeszlym tygodniu podobno chora, wiec jej nie bylo, ale dzisiaj powinna przyjsc i wszystko nam rozpirzyc, niech to szlag, nie chce jej na oczy ogladac, denerwuje mnie ta sytuacja, a nie powinna, no bo co w koncu, kurcze blade, ale w obliczu takiej agresji normalnie robie sie bezradna. Ratunku!!!!!