Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pogodna, ciekawa życia, sympatyczna brunetka, która kolejny raz podejmuje próbę zrzucenia kilku kg. Niestety mam słomiany zapał i ogromna miłościa darzę słodycze:( Mam nadzieję,że tym razem będzie inaczej, a pamiętnik pozwoli mi się zmoblizować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36844
Komentarzy: 519
Założony: 2 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BlackCashmere714

kobieta, 44 lat, Warszawa

179 cm, 72.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do 15 marca ważyć 72 kg.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 października 2012 , Komentarze (2)

Świetuję mały sukces .Od wczoraj ubyło mnie 0,4kg. Cieszę się, bo to dla mnie najlepsza motywacja:)

Wczoraj w ramach ,,dopieszczania" swojego ciała zaaplikowałam sobie maseczkę czekoladową na twarz. Bomba!:)Leżałam w wannie z brązowa mazią na buzi i miałam ją ochotę zjeść. Wygladała i pachniała tak jak prawdziwa czekolada. Kupiłam też relaksujący olejek zapachowy do kominka i nową wodę toaletową (była w promocji i mnie poniosło). Małe  rzeczy, a cieszą :)

Menu:

Śniadanie: musli z jogurtem naturalnym, II sniadanie: banan, Obiad: kasza jęczmiennna z warzywami, podwieczorek: 2 ciastka owsiane, brzoskwinia, kolacja: c.d. kaszy jęczmiennej.

Życzę wszystkim dużo słońca i spadków wagowych:)

 

2 października 2012 , Komentarze (2)

Jeszcze niedawno były wakacje, a juz październik. Czas leci mi niezwykle szybko. Chyba dlatego,że dużo pracuję. Poza tym wyskoczyło kilka dodatkowych projektów, a to wszystko ,,pożera" czas wolny. Zaniedbałam przyjaciół, nie mówiąc już o chłopaku. Ciekawe ile starczy mu jeszcze cierpliwości...

W sobotę byłam na wsi. Zaliczyłam wykopki. Pogoda wspaniała, ziemniaków w sam raz tyle, żeby za bardzo się nie zmeczyc;)Poza tym ,,pogrzebałam " nieco w ogrodzie i poczyniłam plany na jesienne ,,nasadzenia":) Czasem myślę sobie,że w poprzednim wcieleniu byłam ogrodnikiem. Potrafię wydac ostatnie pieniądze na sadzonki, cebulki i krzaczki. No cóż, każdy ma swój nałóg, a ten raczej nikomu nie szkodzi.

Wczoraj odwiedziłam dentystę. Moze jestem dziwna, ale wole wizyty u stomatologa od tych u fryzjera. U dentysty potrafię się zrelaksować :)Pani stomatolog zaproponowała mi wybielanie zębów jakimis lampami. Kosztuje ,,toto" 500 zł, a do tego trzeba przez 2 tyg utrzymywac ,,białą dietę". Ponoc efekty sa bardzo widoczne, ale zycie bez kawy ...ojej..:/pierwsze co robię po przebudzeniu to włączenie czajnika na ,,dużą czarną". 500zł to trochę sporo, ale moze warto? Czy ktos wybielał w ten sposób zęby?

Co do diety...Powolutku, ale waga spada. Musze jednak bardziej sie postarać i planowac posiłki, żeby przypadkowo nie wrzucać ,,śmieci" na ruszt.

Dziś zjadłam już 3 małe kromki razowca z chuda wędliną i pół papryki, 1 banana. Obiad: kolba kukurydzy, podwieczorek: jogurt i jakis owoc, kolacja: omlet z warzywami.

 

27 września 2012 , Komentarze (2)

Spadek 0,4kg.Cieszę się, bo lepiej się czuję kiedy jest mnie nieco mniej. Wczoraj przeżyłam ,,chwile grozy". Przez nieuwagę zrzuciłam laptop ze stołu i uszkodził sie port usb od netu bezprzewodowego. Wpadłam w czarna rozpacz.Na szczęście mąz koleżanki z pracy jest informatykiem, naprawił wszystko w 10 minut  i znów mogę cieszyć sie netem:) Doszłam do wniosku, że mogę nie miec telewizora, nawet komórki, ale bez netu długo nie pociągnę:)

W pracy nadal kocioł. jeszcze nigdy pracując na 1,5 etatu nie miałam tylu zajęc i spraw do załatwienia. Czasem nie ma czasu,żeby wypić przysłowiową kawę. Z drugiej strony lubie kiedy wracam do domu skonana, ale czuję,że dzień ,,nie przeleciał przez palce"

Menu: Śniadanie: musli z jogurtem naturalnym, 2 śniadanie: fasolka szparagowa (mam taką ochotę), obiad: sałatka z pomidorów, papryki i jajka na twardo, podwieczorek: 4 kostki gorzkiej czekolady, jakiś owoc, kolacja: kefir.

No i muszę wieęcej pić, bo przez ostatnie kilka dni było było za mało płynów.

Dobrego dnia i duzych spadków!:)

 

25 września 2012 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był pełen zajęć (kocioł w pracy) i ledwie znalazłam chwilę na wciśnięcie planowanych posiłków. Za to koło 22ej mój brzuch zaczał upominać się o swoje. Burczał, wykonywał dziwną gimnastykę i nie pozwalał zasnąć. Musiałam zatopic głoda 2 dużymi kubkami gorącej herbaty owocowej. Za to rano -1,1 kg.Przyzwyczaiłam się juz do duzych spadków wagowych na początku kazdego mojego dietowania, ale nie powiem, że nie cieszy:)

Dzis znów szykuje się wariacki dzień., ale odnalazłam już mobilizację,  która ostatnio gdzieś mi się zagubiła i jestem pewna, ze uda mi sie trzymać planu.

Śniadanie: musli z jogurtem naturalnym, 2 sniadanie: brzoskwinia, obiad: omlet z warzywami, podwieczorek: winogrona, kiwi x 2, kolacja:serek homogenizowany

24 września 2012 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień był koszmarny. Własciwie przeleciał mi miedzy palcami. Jedyne na czym potrafiłam sie skupić to jedzenie. I wcale nie byłam przesadnie głodna. Jadłam dla samego aktu jedzenia. Ok, hormony szaleją, bo @ tuż tuż, ale to ja tu głównie nawaliłam. Jakos mi pesymistycznie...

Z przykrością zmieniam pasek na 69,5 i znów zaczynam wspinac sie pod górkę. A było 66...Nie ma co sie oszukiwać- przybyło mnie.

Zaczynam od nowa (chyba 100 raz). Zazdroszczę innym silnej woli i konsekwencji. Wiem ile to kosztuje wyrzeczeń i tym bardziej  ich cenię.

No dobra, a teraz pora na konkrety: śniadanie owsianka z jogurtem naturalnym, II sniadanie: kiwi i garść winogron, obiad: sałatka z pomidorów, podwieczorek: brzoskwinia i 4 kostki gorzkiej czekolady, kolacja: 0,5 litra kefiru

To plan na dziś, częściowo zrealizowany (sniadanie).  O tym jak mi poszło, napiszę jutro.

 

 

22 września 2012 , Komentarze (2)

2 tygodnie i waga pogalopowała daleko od paskowej. Najpierw przez tydzień  był Alrik, potem wesele-świetne wymówki,żeby sobie niczego  nie żałować. Potem  był ciężki tydzień w pracy, nieregularne, przypadkowe posiłki, a teraz zbliża się @ i czuję jak z godziny na godzinę puchnę. I znów trzeba gonić pasek. Trochę to potrwa...Nie od dzis wiadomo,że z Wami jest łatwiej.

Menu na dziś: śniadanie: owsianka z rodzynkami, garść winogron, kawa inka karmelowa, II śniadanie: jogurt i brzoskwinia, obiad: leczo, podwieczorek: brzoskwinia, kolacja: 2 jajka na miękko, sałatka z papryki i pomidorów

ps. @ tygodnie nabyłam gazetkę z płytą dvd zawierającą ćwiczenia Chodakowskiej. Pora sprawdzić, czy dam radę. czuję,że będzie ciężko, ale słowo się rzekło:)

8 września 2012 , Komentarze (6)

Kilogram więcej...Czyżby to wina 2 dużych drinków, kawałka szarlotki i czipsów?Byłam wczoraj  na ,,domówce" i ,,popłynęłam" dietowo.

Muszę to szybko naprawić i jesc dziś tak jak trzeba.Poza tym trzeba posprzątać mieszkanie, bo przed 10 minutami Alrik oświadczył,że przyjeżdża 5 dni wczesniej do Warszawy. Cieszę się? Chyba tak...ale przyśpieszona wizyta.zaburza  mój plan dziłania:)

Wczoraj w kiosku zakupiłam Chodakowską, która robi furrorę na Vitalii. Obadam co to za cudo..Może nawet będę w stanie wykonać jakies ćwiczenia?;)

Śniadanie: owsianka z rodzynkami , IIśniadanie: brzoskwinia, obiad: fasolka szparagowa, podwieczorek: winogrona, kolacja: omlet z pomidorami

ps. Zauważyłam pozytywne zmiany w wyglądzie mojej skóry: wygładziła się, ma zdrowy koloryt, mam mniej zaskórniaków. Czyżby to siła diety?

7 września 2012 , Komentarze (3)

Jest oczekiwany od kilku dni spadek (- 0,3kg).Cieszę sie, bo potrzebowałam ,,zachęty" ze strony Szklanej Wyroczni:). No ale nie tylko waga jest wyznacznikiem znikania kilogramów. Moje ulubione dopasowane spodnie są luźne ( nawet po praniu). Fajne uczucie:)

Dziś ,,zarwałam" noc. Początek roku szkolnego to mnóstwo pracy papierkowej, którą trzeba wykonać na ,,już". Za 2 tygodnie powinno być znacznie spokojniej.

Piątkowe menu:

omlet na pieczarkach (śniadanie), brzoskwinia,garść winogron (2 śniadanie), kasza jęczmienna z warzywami (wczorajsza, bo wczoraj nie zdołałam jej zjeśc, dziś będzie jak znalazł na obiad), garść mieszanki róznych orzechów (podwieczorek), sałatka z pomidorów, cebulki cukrowej i jogurtu greckiego (kolacja).

Ziiiiiimno dziś. Przynajmniej w Warszawie. Trzymajcie się ciepło!:)I niech Waga będzie po Waszej stronie!;)

6 września 2012 , Komentarze (1)

Wrrr..Zrobiłam taki ładny wpis i mi skasowało.No to w duzym skrócie jeszcze raz.

Dziś czuję się o wiele lepiej ( 9 h snu zrobiło swoje). Waga bez zmian (66,30). Przydałby się minimalny spadeczek dla  ,,podrasowania" motywacji. Może jutro?:)                           Wczoraj wieczorem ,,spięłam się" i wyszłam na 1,5 h spacer połączony z wizytą w galerii handlowej. W ramach wrzesnowego oszczędzania nie zabrałam portfela, żeby pokus nie było. Ale...schodząc z  7 piętra, gdzieś między 4 a 3, poczułam zapach świeżutkiego, gorącego sernika.Ślinianki zaczęły intensywnie pracować i od wczoraj ciągle o nim myślę:)No nic, skoro CIAŁO chce, to mu dam:)

Menu na dziś: omlet z warzywam (śniadanie), brzoskwinia, garść winogron (II śniadanie), sałatka z pomidorów, papryki, cebulki cukrowej i jajka (obiad), kawałek sernika (podwieczorek), kasza jeczmienna z odrobiną masła, 0,5 litra maślanki  ( kolacja)

Życzę wszystkim dobregodnia i dużych spadków:)

5 września 2012 , Komentarze (3)

Dziś czuję delikatny spadek formy. Roboty papierkowej mnóstwo, nie wiem za co najpierw się zabrać .Głowa boli (dosłownie)..Mam juz tylko ochotę na ,,szmatławiec" w wannie i jakieś ,,błotko" na twarz. Może jutro bedzie lepiej, bo będę mogła pospać 2 godziny dłużej i nie muszę zrywać się o 5.50.

Waga bez większych zmian (+0,1kg).Tyle to nic.

Co dzis zjadłam?

Ano:  owsianka z malinami, 3 rzodkiewki, 0,25 l świeżego soku z marchewki i selera, 1 ciastko z kawałkami czekolady typu ,,piegusek", 1 czekoladka ,,merci",kolba gotowanej kukurydzy,0,5 l soku wielowarzywnego, 2 marchewki,brzoskwinia, garśc winogron, mała wędzona makrela, 25dag szparagów gotowanych na parze

Do tego tradycyjnie 1,5 litra butelki wody mineralnej, kubek kawy naturalnej i 2 kubki ,,inki"  karmelowej z mlekiem.

ps. Wczoraj wieczorem zaliczyłam godzinę marszobiegu. Oczywiście więcej było marszu niż biegu, ale i tak miałam niezłą frajdę, bo pogoda była świetna i endorfiny zaczęły krążyć. Dziś jednak nie dam juz rady, bo oczy mi sie same zamykają mimo, ze nawet wieczorynki nie było..Co się ze mną dzieje?