No i trzeba iść na wybory. Dodatkowy spacer oprócz spaceru z Mikusiem, a moze to połączymy? Raczej jednak się nie uda, bo trzeba by wchodzić pojedyńczo, bo ktoś by musiał byc z Mikusiem na dworze. Ja bym zagłosowała, ale Krzysiek niedowidzi i miałby problem.
Jutro zabieg Mikusia i okropnie się boję. Niby to tylko jeden zab i narkoza wziewna, ale jednak. Piesek przezyje okropny stres, bo będzie bez nas przez tyle godzin. Pamiętam jak miał wyrywany ząb Pikuś. Gdy po niego pojechaliśmy, to leżał i wpatrywał sie w drzwi. Koty przy zabiegach i kastracji tez sie stresują, ale one sa w transporterkach pachnacych domem. No i są krócej poza domem. Mikuś musi mieć jeszcze zbadaną krew. Jedziemy z nim na 10:30, a zabieg dopiero koło 12 i później musi si e wybudzić. Odbierzemy go dopiero po południu. Moje pierwsze koty kastrowane były zabierane z przychodni śpiące. Budziły sie w domu. Stres dla nich był mniejszy. Przywoziłam, układałam na kanapie przy mnie pod kocykiem i mnie czuły gdy zaczynały sie budzić. Teraz zwierzatka muszą sie obudzić w przychodni. Nie wiem czy to lepiej ale chyba bezpieczniej dla nich.
Kupiłam trochę roślin do ozdoby tarasu. Wydałam trochę, ale Krzysiek nie dowie sie ile, bo płaciłam z konta. Wojny nie będzie. W najbliższym czasie przesadzimy też paprocie. Jest miejsce pod świerkiem. Zobaczymy czy będą rosły. W pobliżu tarasu jest sosna i rośnie forsycja oraz konwalie.
Miałam dzisiaj sen, który pomógł mi zrozumieć jak sie czują ludzie na marginesie np. biedni, bezdomni. Sniło mi się, że znalazłam się na drugim końcu Polski i miałam za mało pieniędzy na to by wrócić do domu. Nie starczyło na bilet. Chodziłam głodna i boso. Spałam w jakiejś norze a obok jakaś zboczona kobieta. Znalazłam portfel, ale w nim pieniedzy nie było. Nie wiedziałam co zrobić. Numeru do konta nie pamiętałam, telefonu nie miałam i numerów do bliskich tez nie. Byłam bezradna. Nie chciałam popełniać przestępstw typu kradzieży jedzenia. Do pociągu też boso wsiąść i na gapę jechać nie mogłam. To był prawdziwy koszmar... Pewnie bym znalazła w końcu rozwiązanie, ale się obudziłam...
Kupiłam blendery do kredek w ołówku i w płynie. Przyjdą we wtorek i wtedy sprawdzę jak działają i który mi lepiej pasuje. Moze wtedy kupię kredki. Lubie rysować kredkami. Moje kredki są niezłe takie ze średniej pólki. Znalazłam już jednak lepsze, więcej kolorów, a tańsze. To prawdziwe cudo i strasznie jestem na nie napalona... No i chyba kupię...
Dziki robią szkody. Ostatnio wywaliły kosze ze śmieciami. Nasz też i Krzysiek musiał sprzatać. Tyle dobrego, ze obierki z ziemnikaów były na wierzchu, to nie rozgrzebały. Sąsiada cały kosz był rozgrzebany.
Odzyskałam słuch i teraz mi wszystko zbyt głosne i laptop i telewizor musiałam przyciszyć...