Dziś chciałam wyprać pościel z dwóch pokoi, ale nie dam rady jej wysuszyć. Suszarki nie mam, a na dworze nie wyschnie, bo ma przelotnie padać. Trzeba będzie suszyć w pokoju, a dwóch prań sie nie da. Firanki wyprane tylko z kuchni i pokoju dziennego. Na sypialnie brakło czasu. Kwiatki nie przesadzone. Sałata nie posadzona. Nie wyplewione. Nie wyrabiam się z tym wszystkim. Krzysiek pomagać nie chce, bo zmęczony.
Mikuś okropny bohater. Gdy pani do sprzatania przyszła to szczekał, a później uciekł pod kanapę. Nie jest przyzwyczajony do kobiet. Koty też sie pochowały po kątach. Całe towarzystwo jest zdziczałe, bo prawie nikt u mnie nie bywa. Suza tak uciekała, ze prawie do miski z wodą wpadła. No ale ona dzika jest.
Jedna z moich podopiecznych z Anonimowych jedzenioholików chyba mi odpadnie, bo nie odzywa sie od kilku dni. Nie radziła sobie. Szkoda, bo to stosunkowo młoda kobieta, mojego wzrostu i waży 120 kg. To niebezpieczna waga. Druga radzi sobie dobrze i kroki robi. Ja też radzę sobie dobrze. Cały tydzień jem mało, a raz w tygodniu uczta. Nie tyję.
Przez te problemy z kośćmi i układem ruchu straciłam poczucie własnej wartości. Czuję się z tym źle i uważam, że sama już bym sobie rady nie dała. Mężczyzna w domu mi jest niezbędny. Taka jestem teraz niepewna siebie, że nawet jak mam pisać wiersz czy malować to jestem pewna, że nie wyjdzie. Boję się, że się nie uda.
Wczoraj zaczął mi się remont. Na razie tynki i dach-rynna... Później taras. Już się nie mogę doczekać tego tarasu.
***
marzenie
o tobie
delikatną nutą
współgra z myślą o nas
jeszcze dziś
napiszę wiersz
a każdą strofę
wypełnię słodyczą
po brzegi
I wyróżnienie za wiersz tygodnia...:)