Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1496276
Komentarzy: 54602
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 marca 2024 , Komentarze (8)

Dziś chciałam wyprać pościel z dwóch pokoi, ale nie dam rady jej wysuszyć. Suszarki nie mam, a na dworze nie wyschnie, bo ma przelotnie padać. Trzeba będzie suszyć w pokoju, a dwóch prań sie nie da. Firanki wyprane tylko z kuchni i pokoju dziennego. Na sypialnie brakło czasu. Kwiatki nie przesadzone. Sałata nie posadzona. Nie wyplewione. Nie wyrabiam się z tym wszystkim. Krzysiek pomagać nie chce, bo zmęczony.

Mikuś okropny bohater. Gdy pani do sprzatania przyszła to szczekał, a później uciekł pod kanapę. Nie jest przyzwyczajony do kobiet. Koty też sie pochowały po kątach. Całe towarzystwo jest zdziczałe, bo prawie nikt u mnie nie bywa. Suza tak uciekała, ze prawie do miski z wodą wpadła. No ale ona dzika jest.

Jedna z moich podopiecznych z Anonimowych jedzenioholików chyba mi odpadnie, bo nie odzywa sie od kilku dni. Nie radziła sobie. Szkoda, bo to stosunkowo młoda kobieta, mojego wzrostu i waży 120 kg. To niebezpieczna waga. Druga radzi sobie dobrze i kroki robi. Ja też radzę sobie dobrze. Cały tydzień jem mało, a raz w tygodniu uczta. Nie tyję.

Przez te problemy z kośćmi i układem ruchu straciłam poczucie własnej wartości. Czuję się z tym źle i uważam, że sama już bym sobie rady nie dała. Mężczyzna w domu mi jest niezbędny. Taka jestem teraz niepewna siebie, że nawet jak mam pisać wiersz czy malować to jestem pewna, że nie wyjdzie. Boję się, że się nie uda.

Wczoraj zaczął mi się remont. Na razie tynki i dach-rynna... Później taras. Już się nie mogę doczekać tego tarasu. 

***

marzenie

o tobie

delikatną nutą

współgra z myślą o nas

jeszcze dziś

napiszę wiersz

a każdą strofę

wypełnię słodyczą

po brzegi

I wyróżnienie za wiersz tygodnia...:)

27 marca 2024 , Komentarze (20)

Wczoraj pani do sprzątania była i okna mam umyte. Do tego wanna, umywalka, muszla, pralka. Jak się uda to jeszcze przyjedzie i ogarnie resztę. Trzeba by pomyć drzwi, meble. Podłogi zrobi Krzysiek. Pani się chyba kotów nie wystraszyła, bo telefon ode mnie wzięła. Krzyśkowi sie przyznałam, ale nie powiedziałam ile wzięła, boby dostał apopleksji. Jeśli sie uda to będę ja prosiła o przyjście co najmniej raz w miesiącu.

Wczoraj wiersze do antologii światecznej wysłalam no i zobaczymy.

Kości mnie bolą okropnie. Kupiłam Artresan. Moze coś pomoże. Powinnam coś na dworze zrobić, ale już  się nie łudzę, że przed świętami zdążę. Najgorzej jest z kolanem. Ledwo z łóżka schodzę. Mikuś musi chodzić na nieco dłuższe spacery, bo jest niemożliwie ruchliwy jak przez kilka dni wyjdę blizej. Dzika jeszcze nie widziałam, ale Krzysiek widział rano gdy szedł do pracy. Na szczęście to nie była locha  z małymi. Dzik był na ulicy niedaleko przystanku. Poszedł swoją drogą, ale płochliwy nie był mimo, ze Krzyśka widział.

Dziś bym chciała coś podziałać artystycznie. Moze namalować albo narysować. W grę wchodzi malowanie goździka albo rysunek moze psa? To, że nie mam energii do prac fizycznych i że mnie kości bolą nie oznacza, że żyć mi sie odechciewa. Co innego mogę robić i mam na to ochotę. Najgorzej to się załamać i siąść i płakać. A może tukany pastelami?

Krzysiek pracuje dziś po południu, a ja chcę zrobić 4 prania. Chodzi mi o wszystkie kapy z pokoju dziennego. Muszę sobie poradzic sama. Wczoraj prałam ciuchy i kocyki kotów. Zostanie pościel. Wszystkiej nie wypiorę przed świętami... Czasu braknie i pogoda...

Mój Mikuś zajada się karmą za 2,5 zł, a karmy po 6-8 zł nie chce i ucieka pod kanapę. Już nie będę z nim walczyć. Chce tanie niech je tanie.

***

moje myśli

o tobie

delikatnie dotykają

przestrzeni

pomiędzy sercem a duszą

marzenia same się wykluwają

ciche i subtelne


26 marca 2024 , Komentarze (8)

Dziś dzień moze być aktywny. Chyba trzeba będzie zrobić pranie. Moze przebrać pościel. Trzeba sprzątać, a rozrywki kuszą. Chciałbym pisać i działać artystycznie. Swięta blisko, a ja jakoś klimatu nie czuję. Na Boze Narodzenie tez tak było. Mnie świeta zawsze kojarzyły sie z jedzeniem, a że teraz jeść nie wolno wcale mi do nich nie spieszno. Swięta mają być bardzo skromne. Pamietam świeta gdy na stół szykowało sie 10 kg szynki, całe indyki i kopę jaj. Do tego całe duze blachy ciasta. Ja w tym roku nawet owieska nie wysiałam i nie wiem czy uda mi sie kupić farbki do jajek. Piórek z cebuli nie mam tez za dużo. Rodzina sie w grobach przewraca.

Wczoraj umówiłam się na zabieg z Mikusiem. Będzie Miał usuwany kieł mleczny. Będzie narkoza wziewna w klinice, ale i tak się bardzo boję. Piesek przeżyje okropny stres, bo prawie pół dnia będzie poza domem i to sam.

Mam jeszcze jedną sprawę urzędową do załatwienia w związku ze śmiercią mojej mamy. Trzeba zmienić dane w dziale podatków od nieruchomosci. Na razie dom figuruje na mnie i na mamę. Jest też nieodpisana ta działka, którą sprzedałam. Wszystko chciałam załatwić jak najszybciej, zeby mieć z głowy, ale teraz myślę, że załatwie dopiero po świętach. Potrzebuję trochę luzu, a nie gorączkowego pośpiechu.

W Skoku moja mama miała ponoć 500 zł wkładów, a teraz okazuje się, ze 50. Ciekawe co sie stało z resztą?

Wczoraj pracowałam nad antologią o Bozym Narodzeniu. Wiersze gotowe. Miało być 10-15. Dziś dopracuję i może już wyślę :)

***

szeptem

przekonaj mnie

do siebie innych

gwaru świata

niech muzyka dusz

trwa i trwa

szeptem...


25 marca 2024 , Komentarze (4)

Dziś mimo tygodnia pracy trochę luzu. Moze pospię. Ze spaniem mam teraz problem, bo i czas i temperatura. Wieczorem mi zimno, a rano sie gotuję i pocę... Zasypiam w skarpetkach i podkoszulce, a  nad ranem mi juz w tym goraco i się rozbieram, albo wstaje wcześnie i już nie śpie. Do tego mam niefajne sny. Wczoraj jakieś romantyczne tylko nie pamietam czy to jeden mężczyzna i trzy kobiety, a on jeden z każda po trochu czy to były trzy pary. Pamietam kobiety zwiewne, eteryczne w jakiś sukienkach z lejących sie materiałów. To zupełnie nie moje teraz klimaty. O miłostkach nie myślę i temat mnie nudzi nawet. Ja teraz mam podejście praktyczne- remonty, święta, a dopieszczam duszę pisaniem wierszy, malowaniem, rysowaniem. Sprawy damsko- męskie to nie mój klimat teraz. Sen mnie rozdrażnił trochę i szybko wyskoczyłam z łózka. Dosypiałam w dzień i spałam ponad 12 godzin.

No i koniec dłuższych spacerów z Mikusiem. Teraz będzie się chodzić tylko koło domu lub po ulicy. Wszędzie są ogłoszenia, że chodzi locha z młodymi i że trzeba bardzo uważać. Wcale się nie boi. Dwa dni temu była na drodze po której spacerowaliśmy. Sąsiad ją straszył i to nic nie dało. Nawet nie drgnęła. Boję się i boję się o Krzyśka, bo chodzi też w miejscu przystanku autobusowego. Chodzi też w dzień. No i jak tu wyjść z psem?

Ma wyjść antologia z wierszami o Gai. Ambitny projekt , ilustrowany, format A4. Przygotowałam wczoraj wiersze i wysłalam, ale małe szanse na załapanie się, bo ja piszę bardziej o wsi, ogrodach,  porach roku niż o dzikiej przyrodzie. No zobaczymy...

Dziś ma przyjechać pan do anteny. Telewizor nowy, antena nowa , a niektórych programów w tym 1 jak nie było tak nie ma. powiedział, ze to dziwne, ale przyjedzie...

Przygotowuję kolejną antologię i też nie wiem czy sie załapię. Tym razem o Bozym Narodzeniu.

Drugi malunek gwaszami. Już je lubię...:)

24 marca 2024 , Komentarze (11)

Dziś mam szkołę - coaching. To dla mnie interesujące. Zapoznałam się już z tematem w szkole naturoterapii. Poza tym będzie spacer i może trochę pośpię. Plany poza szkołą i spacerem mam raczej niesprecyzowane. Jeszcze nie bardzo wiem co będę robić. Pokusy są-pisanie, malowanie, rysowanie. Mam nowe farby. Chciałabym poczytać. Może obejrzeć film. Na pewno będzie luz i żadnej pracy...

Jako DDD mam problem z krytyką. Tą konstruktywną przyjmuję spokojnie, ale z inną mam problem. Oczywiście wiem, że ktoś ma prawo mieć inne zdanie i je wyrazić. Mam też jednocześnie świadomość, że są osoby, które wręcz nałogowo wbijają szpileczki, bo to lubią. Te mnie drażnią. Muszę ten temat przepracować w wolnej chwili. Ja raczej nikogo nie krytykuję o ile nie muszę. Po co mam kogoś denerwować albo ranić. Jaki to ma sens? 

Ostatnio zdałam sobie sprawę, ze ja nie w pełni się jednak akceptuję i lubię. O miłości mowy nie ma. W piątek okazało się też, że mam przyjemność gdy dokopię tej mojej nielubianej części mnie. W piątek Krzysiek pojechał na zakupy i ja oczywiście nie mogłam sie doczekać na jedzenie i wtedy zaczęło mnie to cieszyć, że ta nielubiana część dostała nauczkę. Niech czeka myślałam sobie złośliwie i z satysfakcją. Niech się uczy cierpliwości, a nie czeka tylko na to co by tu zezreć. Miałam prawo być głodna, bo nic od rana nie jadłam, a była 15. Refleksje są przerażające. W życiu bym się o takie coś nie spodziewała. Później zaczęłam analizować i inne części mnie, te nielubiane. Mam ich trochę. Nie lubie tego, ze bywam leniwa, że odwlekam pracę i tego, że łatwo się denerwuję, że krzyczę np. Nie lubię w sobie skłonności do buntu, bo chciałabym być bardziej pokorna i łagodna. Z drugiej strony te nielubiane części mnie pomagają mi przetrwać. Zasługują na uwagę i akceptację. Jednak łatwiej by mi było zaakceptować cierpienie z powodu głodu niż wściekłość. Cierpiącego się wspiera, a z wściekłym co najwyżej walczy...

Nie od dziś wiem, że Mikuś to bardzo inteligentny piesek. Wyczuł mnie, że na mnie nie działa jego szczekanie tylko pisk i wykorzystuje to. Kiedyś gdy chciał wejść pod kołdrę, a ja nie widziałam bo byłam zajęta, szczekał. Teraz piszczy, a ja natychmiast robię co on chce, czyli kołdrę odchylam. Tak jest w każdym przypadku. Wyhodowałam na własnej piersi terrorystę. Piesek potrafi wykonywać wszystkie polecenia na których mi zależało. Umie to co Pikuś, a nawet więcej. Mam taki krótki poradnik o tresurze i zastanawiam sie czego go teraz nauczyć. To przyjemność, bo uczy się chętnie i jest pojętny. Jedyny problem z nim taki, że nie zawsze chce współpracować, bo nie ma go czym nagradzać. Nie zawsze jedzenie to nagroda dla niego...

Mój Mrunio skończył w lecie 17 lat, ale wola życia w nim jest. Niby gdy mocno usnie spada mi jak kłoda z ramienia, ale z Mikusiem potrafi walczyć. To cudowny kotek- miziasty i niańka dla innych kotów. Czasem jeszcze biega. Ma apetyt i nic mu nie dolega. Nawet zęby ma.

A tu kilka zdjęć tego co u mnie kwitnie. To nie wszystko ale i tak jest skromnie w tym roku...

23 marca 2024 , Komentarze (33)

Dziś mam bardzo napiety grafik mimo weekendu. Mam szkołę od 10-15 psychologię komunikacji werbalnej i niewerbalnej. Później mam wyjście do kaplicy, zeby poświęcić palmę, bo jutro niedziela palmowa... W tym roku Krzysiek kupił bardzo ładną. Trzeba by wyjść na chwilę z Mikusiem, bo jak nie wyjdę będzie pisk. Chciałabym zrobić zdjęcia kwitnących roślin, ale sie chyba nie da, bo pochmurno i deszczem straszy. Zdjęcia najwcześniej we wtorek i obawiam się, że cudne fiołki do tego czasu przekwitną. Chciałabym coś napisać i moze namalować lub narysować. W domu chyba nic wielkiego nie zrobię, bo coś robię tylko w tygodniu. Weekendy są przeznaczone na przyjemności i tylko na przyjemności zwykle.

Z jedzeniem raczej ok. Ważę około 88-89 kg. Teraz tylko nie przytyć. Nadwaga w tym roku jest realna. Jeśli chodzi o jedzenie to jem byle co, byle szybciej. Nie lubię gotować ostatnio. Swięta też mają być byle jakie. O to są awantury z Krzyśkiem. Ja uważam, ze otyły człowiek nie powinien sobie w jedzeniu schlebiać, a jemu na jedzeniu zależy. Ja nie mam silnej woli i jak kupi coś co lubię i mnie kusi to zjem, a później jestem wściekła i na siebie i na niego, że mi dał i że kupił. On jest zły, ze nie doceniam chęci sprawienia mi przyjemności. No bo tak sie starał, a ja co. Zupełnie do niego nie dociera, ze nie chce jeść, że jestem uzależniona od jedzenia, ze jedzenie to dla mnie wróg. Z drugiej strony narzeka, ze przytyłam.

Spać mi sie chce i to od wczoraj. Wczoraj w nocy spałam niecałe 6 godzin i trochę później w dzień. Dziś też wstać trzeba było wcześniej. Jutro też nie odeśpię, bo szkoła. No i kiedy ja sie w końcu wyśpię. Moze w poniedziałek dopiero.

Wczoraj okno do babci zostało wstawione. Teraz dom od ulicy ma juz wszystkie nowe okna i już tak okropnie nie wyglada. Zostały do wymiany jeszcze 4 okna od strony podwórka. 3 duze i jedno małe. W tym roku nie wstawię. Niby się liczę z tym, ze remont będzie konieczny, bo unia do tego moze zmusić, ale nie wiem czy remont ma być tego co ogrzewane czy calego domu. To mieszkanie po babci nigdy ogrzewane nie będzie. Już zostanie pustostanem puki ja żyję. Wynajmować nie zamierzam. W tym roku chcę jeszcze poprawić kominy w mamy domku, ocieplić jedną ścianę, zrobić żwirek na cmentarzu no i oczywiście taras. Będą jeszcze drobne prace typu wentylacji w dwóch albo 3 pomieszczeniach.

U mnie na posesji od trzech dni bytuje przepiękny, duży rudy kocur z białymi dodatkami. Ucieka przede mną i wraca. Nie wiem czy to romans z kotką od sąsiadów czy ofiara wyrzucenia. Jeśli wyrzucony, nie bardzo mam pomysł co zrobić. To dorosły nieufny kot. Złapać klatka łapką mogę, ale co dalej? Nie umiem łapać dorosłych, dzikich kotów. Boję się i Krzyśka narażać też nie będę.

***

zwolnij

spójrz już wiosna

rozkłada dywan

poczuj zapach fiołków

zerwij bazie

przytul do serca

soczystą żółć forsycji

i uśmiechnij się

do mnie

do świata

do marzeń

Pierwszy obrazek gwaszami. Jest tu też akwarela. Obrazek jak malowany przez dziecko. Muszę się do nich przyzwyczaić...:) maluje się fajnie. Jutro moze coś poczynię albo nawet dziś... byle czas był...

22 marca 2024 , Komentarze (16)

Dziś trzeba było wstać wcześnie, bo ma być montowane okno. Ciesze się, że juz to będzie z głowy. Jutro zaczyna się robota przy tarasie.

Wczoraj Mikuś był nieznośny, bo popiskiwał, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Na dworze był, zrobił co trzeba, pojadł i dalej koncert. Chodziło o pogonienie kotów z moich kolan, bo dopiero gdy wlazł pod kołdrę się uspokoił. Czasami tak ma. Piszczy też czasem gdy Krzysiek idzie spać do sypialni. Rozpieszczony jest i tyle.

Zainteresowały mnie gwasze i na nie czekam. Dobrze się łączą z akwarelą. Teraz powinnam się nastawić bardziej na malowanie na papierze, bo miejsce na obrazy w mieszkaniu sie kończy.

Wczoraj nie udało się być w pałacu i nie wiem czy uda się być przed świetami, bo pracy jest sporo. Dziś np. trzeba podosypywać ziemi do koniczynek szczęścia i przesadzić agapanty. Trzeba by też zrobić porzadek z kwiatkami w domu. Już po Józefie to takie prace sie wykonuje.

Swięta blisko to i awantury. Krzysiek robić nic nie chce i zapłacić nie pozwoli. Umówiłam sie po kryjomu do mycia okien. Pani ma przyjechać we wtorek rano. Krzysiek będzie w pracy. Jak przyjedzie to zrobi przed jego powrotem. Nie przyznam się. Tylko kłamstwa mnie uczy.

Mam nowy telewizor, ale musialam kupić, bo do tego od mamy nie znalazłam pilota. Zabezpieczyłam go i jeszcze pilota będę szukać.

***

biegnij

do mnie

dotknij delikatnie

uchwyć szczęście

zaplątane w moje włosy

poczuj zapach

posmakuj oddechu

wydobądź subtelne piękno

niech codzienność

utkana z marzeń

zagra wspólną melodię



21 marca 2024 , Komentarze (7)

Dziś miał przyjechać pan od anteny, bo nadal źle działała. Był wczoraj. Ponoć była krzywa i trzeba było wymienić czaszę. Trochę to kosztowało ale zrobić musiałam, bo nie wszystkie programy były cały czas. Krzysiek się wściekał. On ogląda teleturnieje, a akurat te programy zawodziły. Niestety nic to nie dało. Trzeba wymienić telewizor albo dekoder. Prawdopodobnie niepotrzebnie straciłam pieniądze. Telewizor od mamy mam nowy, ale dla Krzyśka mały, bo tylko 24 cale. Zamiast sprawdzić wolał wydać pieniądze. Nasz telewizor juz poł roku jest zalany ekran w 1/3, ale patrzy na niego nadal. Dziś przyjedzie jego brat i telewizor wymieni i niech sobie będzie awantura.

Dziś mam zadzwonić w sprawie zabiegu Mikusia. Piesek ma kła mlecznego i trzeba go usunąć. Będę robić zabieg w klinice, bo chcę narkozę wziewną. Ponoć jest bezpieczniejsza. Trzeba wcześniej zrobić badanie krwi. Wszystkie moje zwierzęta odkąd jest to możliwe mają narkozy wziewne.

Może nam się uda iść dziś do pałacu.

Tu eksperyment... Jestem w nowej grupie na facebooku. To bardzo kreatywna grupa... Wstawiane są przepiękne akwarele, pastele itp. Nie wszyscy malują klasycznie i łączą wiele materiałów typu akwarela z cienkopisami np. czy z gwaszem.

Krzysiek ostatnio jest milszy i bardziej czuły. Kłóci się mniej, ale spokojniejszy nie jest, bo na wszystko krzyczy. Z S rozmawiam po kryjomu, ale Krzysiek wie, ze jesteśmy w kontakcie. S bardzo chce przyjechać, ale Krzysiek sie nie zgadza. S pije ponoć prawie tylko piwo bezalkoholowe. 

***

niespiesznie

otul mnie muzyką

podaruj mi nuty

niech rytm

twój i mój

zabrzmią wspólnie

w ciszy

gdy czułość

przemawia drżeniem

niespiesznie


i  tygodniowe wyróżnienie za wiersz z wtorku...

20 marca 2024 , Komentarze (2)


Jeszcze zimno, a trzeba by myć okna i prać na świeta. Jest też pilne plewienie od ulicy chociaż. Dwa okna umyte. Jeszcze 3. 

Wczoraj przyjechał materiał do prac przy tarasie. Muszę dziś zadzwonić w sprawie okna. Kiedy prace się rozpoczną jeszcze nie wiem. Zanim powstanie taras trzeba otynkować częściowo ścianę i naprawic rynnę. Myślę jednak, ze moze już na święta taras będzie. Wtedy kupię dwie leżanki i relaks na dworze... Do ozdoby będą trawy w donicach i moze paprocie posadzę w poblizu. Mam obok 4 drewniane donice. Sadziłam w nich pomidory. Moze teraz posadzę kwiaty, ale byliny na skalniaki, żeby roboty duzo przy nich nie było. Ja już zaczynam sobie pracę liczyć, o energii za dużo nie mam. Może kupię miniaturowe iglaczki... Ja u siebie w ogródku nie robię przemyślanych kompozycji. Kupuję po prostu to co mi sie podoba i sadzę. Obok rosną kwiaty  do ogrodu wiejskiego i do japońskiego. Nie przejmuję sie tym.

Jedna z moich Aj podopiecznych chyba sobie nie radzi.  Wazy 120 kg i jest na diecie. Chudnie ale do programu podchodzi niezbyt poważnie. Nie przysyła posiłków i wciąż przekłada spotkania. No nie wiem. nie wiem... To, ze ładnie chudnie nie oznacza, ze następują też zmiany w głowie. Moze po diecie przytyć...

Wczoraj w nocy źle spałam, bo było mi goraco. Wstałam rano, a z jednego ucha dosłownie mi sie wylało i już na nie słyszę idealnie. Krzysiek przestał marudzić. Teraz pracuję nad drugim. Lekarz nie tym razem. Humor od rana miałam dobry.

Niestety wczoraj Krzysiek pracował intensywnie poza targiem. Był zmęczony i nie miał ochoty iść do pałacu. Tym bardziej, ze trzeba było też iść na spacer z Mikusiem. Moze pójdziemy w czwartek/jutro/, albo w przyszły wtorek. Spacer się udał. Było ponad 2000 kroków i ponad 1,5 km. Dziś spacer krótki, bo chyba 700 m tylko. Sama boję się z Mikusiem daleko chodzić i chodzę tylko na drogę obok mojego domu.

***

czule

przemów

gdy w ciszy bez słów

będziemy trwali obok

siebie i świata

dodaj głębi

niech podążę za tobą

nie tylko myślą

Praca bardzo nietypowa, bo połaczenie kredek akwarelowych z ołówkiem. Tworzona jako wprawka na wyzwanie w grupie. Muszę jeszcze kupić cienkopis czarny, bo mi się podoba wykończenie akwareli z cienkopisem. To jest kompletne nietrzymanie się klasycznych zasad ale za to jest kreatywne. kredki akwarelowe powinnam kupić nowe, bo moje to ruina. zniszczyły sie  w wilgoci i kompletnie się marzą.



19 marca 2024 , Komentarze (21)

Dziś chcę iść do palacu. Jest tam trochę zwiedzania i to będzie atrakcyjne dla mnie. Dla Krzyśka raczej tez. Zwlaszcza wystawa starozytny Rzym. Wszystko zależy od Krzyśka, a raczej jego pracy. Jeśli będzie pracował na bazie to pojdziemy.

Poza tym to zrobiło się chłodniej. Na dworze nic nie robię, a wieczorem sprzątam doniczki z kwiatkami z dworu. Niby i bratki i niezapominajki nie powinny zmarznąć, ale licho je wie. Moze wydelikacone przez pobyt w szklarni.

Mam zatkane uszy. Niby coś tam z nimi robię i czyszczę, ale nadal dobrze nie słyszę. Krzysiek sie strasznie denerwuje i wysyła mnie do lekarza. Trzeba chyba będzie iść. Pokombinuję jeszcze trochę i zobaczę co dalej. Mnie to, że niedosłyszę nie przeszkadza. No może trochę mnie drażni, ze w telewizorze też nie wszystko słyszę. W zasadzie z tym moim niedosłuchem jest tak, ze gdy ktoś mówi normalnie to słyszę. Mam problem ze zrozumieniem tego co mówi Krzysiek, ale jego i inni nie zawsze rozumieją. Nie wiem czy laryngolog pomoze. Do płukania jest oboje uszu. Próbowałam olejki i guzik dały. Teraz uzywam krople LIX. Moze jeszcze zrobię świecowanie. Swiece mam, ale nie wiem czy nie zawilgły.

Przyszła mi obroża przeciw kleszczom dla Mikusia i bardzo intensywnie pachnie. niby ładnie ale piesek moze sie denerwować. Obroze musi mieć, bo bywamy w lesie, a kleszcze już ponoć są. To też obroża przeciw pchłom. Niby moje zwierzęta pcheł nie mają, ale Mikuś moze z dworu chwycić.

Wczoraj były imieniny mojego dziadka, bo było Edwarda. Dziś imieniny mojego taty- Józefa. Palę w domu świece.

Od wielu lat przygotowuję sobie plan na każdy dzień i wykreślam to co zrobione. Nauczyła mnie tego moja pani dyrektor z pracy w szkole. Miałam 21 lat. Później tak robiła moja mama. Ostatnio to mi zaczęło ciążyć, drażnić mnie. Nie wiem co we mnie złego wstapiło, co krąży koło mnie i źle podpowiada, ale mam ochote na luz, bezczynność, zero obowiązków. Nie chciałabym żyć według planu. To zły objaw i jestem tego świadoma. Oczywiście z planów nie zrezygnuję, ale muszę się teraz szarpać i mam zły humor. Efekt jest taki, że warczę na Krzyśka. Zwłaszcza rano. To nie jest przyjemna atmosfera w domu.

***

Szukaj mnie

w ciszy świata

w półmroku

przedświcie dnia

gdy pierwsze zorze

barwią niebo

będę czekać

a ty w sennym marzeniu

usłyszysz

bicie mojego serca

poczujesz

ciepło oddechu