Nie chcę narzekać, ale gdzieś tą złą energię muszę wyrzucić, a pisanie mi pomaga. Ostatnio czuję się źle. Bolą mnie kości - biodra, uda i kolano. To najbardziej. Mam problem ze wstaniem z kanapy i z podłogi gdy jestem po ćwiczeniach. Mam problem z jogą. Gdy już wstanę to chodzę. Moje normalne sposoby tym razem ulgi mi nie przynoszą, albo potrzebuja czasu, żeby zadziałąć, a ja ulgę chcę już i biorę ketonal. Nie lubię chemii, ale cierpiętnicą nie jestem i coś robić muszę, żeby sobie pomoc. Psychicznie też się czuję źle, bo skoro ciało cierpi to cieszyć sie nie ma czym. Mimo to do palacu jutro sie wybieram. Trochę wrażeń się przyda.
Powinnam zacząć coś intensywnie robić na dworze, a energii brak. Są do wycinania gałęzie i jest plewienie. Czekam na wstawienie okna i na robotę przy tarasie. Gdy to sie zrobi to są do usuwania maliny i trzeba też oczyścić placyk na którym jedzą ptaki. Trzeba zrobić porządek koło domku mamy.. Jest tam popiól, są stare doniczki. Jest zanieczyszczona zlewkami ziemia. Chyba trzeba będzie ją usunąć i nasypać w to miejce świeżej. Tak na głębokość z 40 cm. Przestrzeń to z 4 m2. Jesienią bym chciala w to miejsce posadzić krzewy. Może kwiaty wiosenne...
Punia dostala w sobotę biegunki i wyprózniala się nawet na kanapie. Z lekarstwem jest problem, bo sie strasznie szarpie. Jest lepiej, ale jeśli jej nie przejdzie całkiem do wtorku to w środę weterynarz. Koteczka je i pije, ale ma 16 lat. trzeba by moze zrobic badania. Problem jest taki, ze leku nie przyjmie chyba, ze, ale z problemem w strzykawce. Tabletki jej nie dam , bo gryzie i nic łyzeczka tez nie, bo sie szarpie i rozlewa. Jeśli to problem zwiazany z wiekiem typu ludzkiej demencji to trzeba będzie pampersy. Nie wiem czy takie są bo jest bardzo drobna. W piątek mnie na kanapie obsikala. Martwię się... Tak choroby po niej nie widać. Zachowuje sie normalnie.
Kajtek wczoraj złapał mysz i wypuścił ją w pokoju dziennym. Dopadła ją Majka i nie wiem co dalej, bo poszłam spać. Rano po niej nie bylo śladu. Albo uciekła albo została o zgrozo zjedzona. Myszy do tej pory miałam tylko w kuchni. Jak sie uwolnila i okoci będą i w pokoju.
Dziś mam warsztaty DDD i kolejne trzy punkty do przeczytania. Idzie dobrze.
Mikuś od 2 dni je normalnie i zalatwia się na dworze. Problemu z nim nie ma. To kochany piesio, ale wziety ze wsi z kojca i moze stad problemy. Pieski jadly ludzkie jedzenie i zalatwiały sie w kojcach. To, ze jadly mleko to wiem, bo opakowania koło kojca leżaly. w kojcach byly budy i pewnie to było ich normalne miejsce przebywania. Zalatwiały sie gdzie staly. Mikuś nie wola na dwór. Jeśli się nie domyślimy, ze trzeba wyjść, to załatwia się na podlodze. Rzadko, bo rzadko, ale się zdarza. Wypróżnia się albo na spacerze, albo na podłodze. W ogródku nie chce. Moze mu zwirek nie odpowiada.
***
delikatnie
dotknij pustki
w moim sercu
wypełnij ją sobą
złe myśli
wspomnienia
naucz
ufać marzyć śnić
No i zdjęcia ze wczorajszego spaceru. Było prawie 2 km i prawie 3000 kroków. Niby nieduzo, ale już tą trasą wzdłuż glownych torów nie pojdę, bo na ścieżce masa kamieni takich na 5 cm i okropnie źle sie idzie. Zdjęcia jeszcze mało wiosenne poza pierwszym...:)