Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1496346
Komentarzy: 54602
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2024 , Komentarze (17)

Nie chcę narzekać, ale gdzieś tą złą energię muszę wyrzucić, a pisanie mi pomaga. Ostatnio czuję się źle. Bolą mnie kości - biodra, uda i kolano. To najbardziej. Mam problem ze wstaniem z kanapy i z podłogi gdy jestem po ćwiczeniach. Mam problem z jogą. Gdy już wstanę to chodzę. Moje normalne sposoby tym razem ulgi mi nie przynoszą, albo potrzebuja czasu, żeby zadziałąć, a ja ulgę chcę już i biorę ketonal. Nie lubię chemii, ale cierpiętnicą nie jestem i coś robić muszę, żeby sobie pomoc. Psychicznie też się czuję źle, bo skoro ciało cierpi to cieszyć sie nie ma czym. Mimo to do palacu jutro sie wybieram. Trochę wrażeń się przyda.

Powinnam zacząć coś intensywnie robić na dworze, a energii brak. Są do wycinania gałęzie i jest plewienie. Czekam na wstawienie okna i na robotę przy tarasie. Gdy to sie zrobi to są do usuwania maliny i trzeba też oczyścić placyk na którym jedzą ptaki. Trzeba zrobić porządek koło domku mamy.. Jest tam popiól, są stare doniczki. Jest zanieczyszczona zlewkami ziemia. Chyba trzeba będzie ją usunąć i nasypać w to miejce świeżej. Tak na głębokość z 40 cm. Przestrzeń to z 4 m2. Jesienią bym chciala w to miejsce posadzić krzewy. Może kwiaty wiosenne...

Punia dostala w sobotę biegunki i wyprózniala się nawet na kanapie. Z lekarstwem jest problem, bo sie strasznie szarpie. Jest lepiej, ale jeśli jej nie przejdzie całkiem do wtorku to w środę weterynarz. Koteczka je i pije, ale ma 16 lat. trzeba by moze zrobic badania. Problem jest taki, ze leku nie przyjmie chyba, ze, ale z problemem w strzykawce. Tabletki jej nie dam , bo gryzie i nic łyzeczka tez nie, bo sie szarpie i rozlewa. Jeśli to problem zwiazany z wiekiem typu ludzkiej demencji to trzeba będzie pampersy. Nie wiem czy takie są bo jest bardzo drobna. W piątek mnie na kanapie obsikala. Martwię się... Tak choroby po niej nie widać. Zachowuje sie normalnie.

Kajtek wczoraj złapał mysz i wypuścił ją w pokoju dziennym. Dopadła ją Majka i nie wiem co dalej, bo poszłam spać. Rano po niej nie bylo śladu. Albo uciekła albo została o zgrozo zjedzona. Myszy do tej pory miałam tylko w kuchni. Jak sie uwolnila i okoci będą i w pokoju.

Dziś mam warsztaty DDD i kolejne trzy punkty do przeczytania. Idzie dobrze. 

Mikuś od 2 dni je normalnie i zalatwia się na dworze. Problemu z nim nie ma. To kochany piesio, ale wziety ze wsi z kojca i moze stad problemy. Pieski jadly ludzkie jedzenie i zalatwiały sie w kojcach. To, ze jadly mleko to wiem, bo opakowania koło kojca leżaly. w kojcach byly budy i pewnie to było ich normalne miejsce przebywania. Zalatwiały sie gdzie staly. Mikuś nie wola na dwór. Jeśli się nie domyślimy, ze trzeba wyjść, to załatwia się na podlodze. Rzadko, bo rzadko, ale się zdarza. Wypróżnia się albo na spacerze, albo na podłodze. W ogródku nie chce. Moze mu zwirek nie odpowiada.

***

delikatnie

dotknij pustki

w moim sercu

wypełnij ją sobą

oddal

złe myśli 

wspomnienia

naucz

ufać marzyć śnić

No i zdjęcia ze wczorajszego spaceru. Było prawie 2 km i prawie 3000 kroków. Niby nieduzo, ale już tą trasą wzdłuż glownych torów nie pojdę, bo na ścieżce masa kamieni takich na 5 cm i okropnie źle sie idzie. Zdjęcia jeszcze mało wiosenne poza pierwszym...:)

17 marca 2024 , Komentarze (16)

Wczoraj miałam zły dzień tak do 16:00. Myślałam tylko o spaniu i byłam zdenerwowana bez powodu, spięta. oczywiście podziałałam po swojemu i mi przeszło, ale do jakiejkolwiek działalności zabralam się dopiero po 15. Mikuś zmusil mnie do wyjścia i nie było zmiłuj się. Trzeba było iść. Piesek musi wychodzić codziennie choć na krotki spacer.

Dziś oprócz spania planuję spacer i to dluzszy. Niby deszczu ni e ma być, ale mnie boli kolano, a Krzyska biodro. Zobaczymy ile uda się dojść. Chciałabym przejść w kołko jeden odcinek lasu. To chyba ponad 2 km. Jeszcze nigdy nie byliśmy z Mikusiem w parku. Tam się jednak obawiam ludzi z psami. Do parku jest podejście z dwóch stron. Jedna droga wiedzie cały czas ulicą, a druga to tylko kawałek ulicy i tereny zielone później. Po drodze z obu stron trzeba minąć rzeke. Jeszcze nigdy też nie byliśmy nad jeziorem.

W piątek przyszly niezapominajki i niebieska trawa, która wcale nie jest niebieska. Roślinki od razu posadziłam. teraz trzeba sprawdzić czy są długie donice na sałatę, bo trzeba ją już kupić. Pomidory i papryki dopiero w kwietniu, bo do ziemi idą  w maju. Wczoraj miałam plewić, ale deszcz pokropił i w błocie grzebać nie chciałam. Trzeba kupić nowe plotki wiklinowe.

Coś ze mną chyba ostatnio nie tak. Podejrzewam podświadomy brak poczucia bezpieczeństwa, albo natłok wrażeń w tym gadania Krzyśka. Tak myślę, bo uwielbiam ostatnio leżeć zawinięta w kołdrę po uszy i nic nie robić. PO prostu tak leżeć. choć pół godziny w ciszy. Odpoczywam w ten sposób, czasem przysnę na chwilę. Wstaję jak nowo narodzona po takim seansie.

takiego ptaka poczyniłam.

***

ujmij

w dłonie

drgnienia mojego serca

niech zabije

dla ciebie

dla nas

razem

odnajdziemy

wspólny rytm

dla nas

Czarnusia jedna z moich młodszych kociąt juz jest całkiem oswojona. W zasadzie wreszcie, bo ma ponad 10 lat. Była dzika od małego, ale nie była agresywna. Oswajala sie stopniowo. Ja jej się nie narzucałam. Teraz upomina się o głaskanie, wchodzi na kolana, a wczoraj weszla mi na piersi i usiadla przy twarzy. Koteczka ma mięciutkie futerko i jest sliczna. Nie rozumiem jak mozna nie lubić czarnych kotów tylko dlatego, ze są czarne. Z psami ponoć to samo. Nie mają powodzenia w fundacjach, a ja Mikusia bardzo kocham i nie wymieniłabym go za żadnego rasowego, za nic w świecie. Niech sobie będzie czarny...

16 marca 2024 , Komentarze (35)

Dziś zajęć nie mam i do kaplicy nie idę. Jeśli się uda więcej w ciągu dnia pospię.

U nas kioski polikwidowane i nie ma gdzie kupić ani biletów na autobus ani baterii. Autobusem często nie jeżdżę, ale teraz potrzebne nowe baterie do wagi, a i do aparatu fotograficznego trzeba by juz nowe zastępcze kupić. W internecie niby można, ale przesyłka tania nie jest, bo pobranie i trzeba by chyba kupować osobno. Do tego sprzedają zwykle większą ilość na raz. Problem bywa też z zeszytami i długopisami. Jakoś trudno mi się do tych nowości przystosować. To chyba starość.

We wtorek chyba pójdziemy zwiedzić pałac. Są do obejrzenia wnętrza i izba zagłębiowska. Jest też wystawa archeologia i wystawa czasowa Rzym starożytny. 

Moj Mikuś jest w stresie jak ma jeść. Gdy go się bierze do jedzenia podkula ogonek i kładzie uszka i trzeba go nosić. Zwykle je sam gdy nikt nie widzi, ale czasem odgania koty. Gdy ma jeść chrupki ze stołu/wiem, że to źle/to je doslownie kradnie i patrzy na reakcję. Trzeba go namawiać i glaskać.  Podejrzewam, że był odganiany przez rodzeństwo i stąd ten stres. Był najmniejszy z miotu. Może trzeba by behawiorystę, ale zwlekam, bo liczę że mu to z czasem przejdzie. Ma teraz spokój przy jedzeniu. Moze nabierze nowych nawykow.

Bóle kostne/kolano i ramiona/ dosłownie mnie nokautują. Gdy kucne ból przy wstawaniu jest dotkliwy. Robię zabiegi i moze to z czasem zelżeje, ale co się nacierpię to moje.

Znowu piszę z S. Napisałam czy sobie radzi i odpisał, ze nie. Od razu kupiłam kartę, leki i jedzenie. Miałam z tego przyjemność, ze pomoglam. Nic za to nie chcę i nie przyjedzie. jestem z Krzyśkiem i bedę. Nad związkiem z Krzyśkiem pracuję. S będę pomagać po kryjomu.  Już raz osobie postawionej pod murem nie pomogłam i skończyło się samobójstwem. Nie pomoglam Adrianowi ani mamie choć ona pomocy nie chciała. Nie chcę powtórki. To niby były decyzje tych osób, ale czuję że gdybym się bardziej zaangażowała, pomogła mogły by przeżyć.

***

ty i ja w pół drogi do siebie

już niedaleko

ale jeszcze nie dłoń w dłoni

na ścieżce pachnącej nadzieją

już nie wstrzymuję oddechu

nie sięgam mroku

myśli wirują jak rój wielobarwnych motyli

to się plączą to dotykają serca

już nie kradnę wspólnych chwil

nie spoglądam trwożnie

i tylko twoje ciepłe oczy

każą mi oddychać uśmiechać się czuć


Znalezione w sieci ...

Dlaczego psy żyją krócej niż ludzie Oto odpowiedź:Jako lekarz weterynarii zostałem wezwany do zbadania 13-letniego psa o imieniu Batuta. Rodzina czekała na cud Zbadałem Batutę i dowiedziałem się, że umiera na raka i nic nie mogłem na to poradzić...Batuta otaczała rodzina. Mały chłopiec Piotrek wyglądał na tak spokojnego, głaskał psa po raz ostatni i zastanawiałem się, czy rozumie, co się dzieje. W ciągu kilku minut Batuta spokojnie zasnął, by już nigdy się nie obudzić.Mały chłopiec wydawał się nie przejmować tym faktem. Słyszałam, jak matka pyta:-Dlaczego życie psów jest krótsze niż życie ludzi?Piotr powiedział: „Wiem dlaczego. ”Wyjaśnienie chłopca zmieniło mój sposób postrzegania życia.Powiedział: "Urodziliśmy się po to, by uczyć się jak żyć dobrym życiem, jak kochać innych przez cały czas i być dobrym człowiekiem, prawda?! " Skoro psy już się rodzą wiedząc jak to wszystko zrobić, nie muszą żyć tak długo jak my. ” Masz to?Morał tej historii brzmi:Gdyby pies był Twoim nauczycielem, nauczyłby cię takich rzeczy jak:* Kiedy Twoi bliscy wracają do domu, zawsze biegnij ich powitać.* Nigdy nie przegap okazji, aby pójść na spacer.* Pozwól sobie doświadczyć świeżego powietrza i wiatru na twarzy, czystej ekstazy!* uskuteczniaj drzemki.* Rozciągnij się zanim wstaniesz* Biegaj, skacz i baw się codziennie.* Unikaj "gryzienia", kiedy wystarczyłoby tylko "chrząkanie".* W bardzo upalne dni, pij dużo wody i leż w cieniu liściastego drzewa.* Kiedy jesteś szczęśliwy, tańcz poruszaj całym ciałem.* Ciesz się prostą radością długiego spaceru.* Bądź wierny.*Nigdy nie udawaj kogoś, kim nie jesteś.* Jeśli to czego chcesz jest "zakopane"... Kop, dopóki go nie znajdziesz.* I nigdy nie zapomnij:Kiedy ktoś ma zły dzień, bądź cicho, usiądź blisko i delikatnie spraw, żeby poczuł, że tam jesteś.



15 marca 2024 , Komentarze (2)

Miał być dziś koncert, a przenieśli go na 25 X dopiero. O zwrot pieniedzy nie prosiłam. Pójdę. Teraz czekam na nowe bilety.

Czekam też juz na dietę. Dwa tygodnie dopiero normalnie jem i już mi sie znudziło. Chciałabym wagę zrzucać. Teraz spróbuję około 15 V. Dieta bialkowa, ale z tluszczem. Nie Dukan. Może znowu z 4 kg spadną w miesiąc. Teraz z jedzeniem uważam i jest szansa, ze jojo nie bedzie. No zobaczymy. Chciałbym w końcu skończyć tą dietę. Jestem tu już chyba ponad 10 lat i zrzuciłam 16 kg. Wstyd. Było 26 ale nabrałam. ta pierwsza faza poszła stosunkowo latwo. Teraz wciąż wzloty i upadki. niby widzę się szczupła z wagą w normie, ale coś nie gra. To moze być obawa o stan skory. Podświadoma obawa. Gdy miałam zrzucone 26 kg stan pośladków był tragiczny i podbródka też. W moim wieku stan skóry jest jaki jest. trzeba by przeanalizować totalną biologię itp. To mi moze otworzyć oczy. Niby Aj nie zaleca diet, a plany jedzenia. Mam tego świadomość.

Dziś mam rozmowę z moja podopieczną z AJ. Chcemy zabrać się za krok 1. Wczoraj mialam rozmowę z druga podopieczną i też byl przerabiany krok 1. Obie są zdecydowane. Obie ważą za dużo i obie to weteranki diet. Byly też u dietetyków, były na terapiach. No zobaczymy jak im pójdzie w AJ. Jak im pójdzie program.

Mam fajną stronę z atrakcjami w poblizu. Okazuje się, ze są zamki, pałace, obiekty sakralne. Wszystko można zwiedzić. Co prawda taksówki będą kosztować, ale to realne.

Moja rózyczka którą dostałam od Krzyska jest jeszcze w domu, bo wypuszcza nowe listki. Trzeba z przesadzeniem na dwór poczekać. Puszczaja tez pelargonie. nie wiem co z laurem. Wszystkie liście wyschly i nie wiem czy puści nowe. Mam pestki z mandarynek. Sprobuję wsadzić.

Jeszcze przeżywam wizytę w zamku. Mnożą się pytania. Skoro był taki mały gdzie mieszkała rodzina właściciela, gdzie słuzba, gdzie rycerze? Gdzie gotowali, gdzie spiżarnia? Myć sie też gdzieś musieli. Warunki musiały byc spartańskie. W planach mam wizytę jeszcze w jednym zamku w tym roku i moze jeszcze w 2 kiedyś. Teraz muszę oszczędzać, bo zaczyna mi sie remont. W poniedziałek moze znajomy przyjdzie do pracy przy tarasie. :) Miało byc wcześniej ocieplenie, ale wolę taras, bo już wiosną chcę posiedzieć na dworze...:)

14 marca 2024 , Komentarze (8)

Dziś trochę o wnętrzach zamku. Wszystko prawie wewnątrz jest wytynkowane. To psuje klimat. podobnie kaloryfery. Zaliczyłam tylko dwa poziomy. Krzysiek wszedł wszędzie, ale zdjęć nie robił. Chciałam obejrzeć zbroje, ale się nie udało. Weszłam do połowy 2 pietra i musiałam zawrócić, bo stres byl zbyt duzy. Ciekawe jakie wejścia były w czasach średniowiecza. Czy ludzie wtedy też mieli lęk wysokości. :) Ciekawe z czego były oryginalne podłogi. No i okna były nieoszklone. To ostatnie zdęcie powinno być w pionie, ale nie wchodzi. Broń była bardzo długa, a jest ciekawa i chciałam ją ukazać możliwie w całości. teraz żałuję, ze Krzysiek mnie zdjęć na tle zamku nie zrobił. Trzeba będzie iść jeszcze raz, ale moze w przyszłym roku...:)

Kolejne wyprawy już w planach. W przyszłym tygodniu moze pałac. Będzie ZOO, egzotarium, skansen. Nie wiem czy wszystko uda sie w tym roku. Jest jeszcze filharmonia w Katowicach. Taksówka ponoć około 80 zł. To nie majątek. 

Przy okazji wyprawy do zamku zdałąm sobie sprawę, ze z moimi kośćmi, układem ruchu jest coraz gorzej. Mam problem wchodzić po schodach gdy stopnie są zbyt wysokie, nierowne. Z jogą też to widać. Jeszcze kilka miesięcy temu z jednej strony pysk krowy robiłam, czyli łapałam dłonie za plecami. Teraz już nie łapię i próba zlapania boli.

Na ten moment dieta ok. Jestem w abstynencji. trzymam się. Nie przytyłam duzo po zakończeniu diety. Mam 2 podopieczne w AJ i robię z nimi programy 12 kroków. Pomagam im, a one pomagają mnie, bo mnie dopingują do trzymania abstynencji. Sponsor w nawrocie nie moze sponsorować. Uważam z węglowodanami i zwykle jem tylko 3 posilki. Czasem jest przekąska np. mandarynka.

Kupiłam książkę Metafizyczna anatomia. Była bardzo droga. Udało mi się ukryć zakup przed Krzyśkiem. Książka jest bardzo obszerna więc nic dziwnego, że droga. Jest świetna...

Miniaturki o miłości

***

mówiłeś że kochasz tęsknisz

wczoraj rzuciłeś to tylko przyzwyczajenie

prawda i olśnienie

to nie ból a wolność

***

patrzyłeś w oczy szeptałeś czule

miękkie pocałunki rozpaliły a welon otulił duszę

to tylko sex rzuciłeś

prawda kąsając przyniosła otrzeźwienie

***

parzyłeś spojrzeniem kusiłeś

wczoraj z nią pod rękę uciekłeś wzrokiem

złuda ukuła w serce

prawda uleczyła


13 marca 2024 , Komentarze (26)

Wczoraj byliśmy w zamku. Jestem zadowolona. Wrażeń sporo. Nie podoba mi sie tylko, ze niektóre ściany wewnątrz budowli zostały pokryte tynkiem i pomalowane na biało. Zamek jest z kamienia i taki powinien być. Nie wszędzie udało mi sie wejść, bo schody sa azurowe, skrzypiące i ruszające się, a ja mam lęk wysokości. zepsuli też wygląd dziedzińca, bo wszędzie donice na kwiaty i nowoczesne ławki oraz parasole. Na wieży nie byłam. krzysiek wszedł do połowy. Niedługo pójdziemy do pałacu. Zaskoczyło mnie, że zamek jest tak mały. Klimat się czuje i robi trochę przytłaczające wrażenie. Ciekawe jak ludzie wtedy tam zyli. Mam książkę na ten temat i chyba do niej wrócę.

Część zdjęć z zamku...:)Starałam się unikać na zdjęciach tego co nowoczesne, ale nie zawsze się dało :) Te schody sa strome i nierówne. Droga też nierówna. Chodzi sie ciężko. Wróciłam umęczona. To był już ostatni moment na wizytę na zamku. Za kilka lat było by jeszcze ciężej. Jutro zdjęcia z wnętrz. Ciekawe czy schody i droga są oryginalne czy to twór nowoczesny.

Wczoraj po raz pierwszy jadlam ketchup z cukinii. Zrobiłam na próbę 4 słoiczki. Jest doskonały i będę robić więcej. Dziś chcę wypróbować sos paprykowy. Chcę go zjeść z makaronem. 

Jestem po kolejnych warsztatach 12 krokowych DDD. Jak na razie widzę, że inni mieli gorzej. U mnie nie było alkoholików latających z nozem i ataków szału. Nie było molestowania seksualnego. Mama wściekała się nie aż tak często i nie aż tak często dostawałam w skórę. Miała trudny charakter. Była skupiona na sobie, poniżała mnie i krytykowała, ale ciąglego strachu, stresu to ja nie miałam. Niestety mogłam nabyć poczucie niższości, brak zgody na krytykę. Chodzi mi o tą niekonstruktywną. Mogę być niedowartościowana i mogę mieć poczucie, że jestem niekochana. Moze być ukryty zbyt duży respekt przed autorytetami. A że byłam wojowniczką, gdy bylam już starsza, bo nie chciałam wchodzić w rolę ofiary mogę mieć tendencję do drażliwości i złości. 

Zaczynam się bardziej skupiać na przyjemnościach także tych typu zmysłowego. Ot choćby taka pieszczota z kotem. Mruczek siedzi mi często na ramieniu i dotyka mojej twarzy. Niby go głaskalam do tej pory, ale myślałam o czym innym. Teraz oddaje sie temu całą sobą. Myślę o tym co robię i jakie to przyjemne odczucie. Tu i teraz... Przyjemnie jest też znowu chodzić z Krzyśkiem trzymając się za ręce.

Wczoraj było 4000 kroków i przeżyłam, ale noga mnie znowu bardziej bolała...:(

***

Każde drgnienie serca

moment

zamieniam

w subtelną muzykę

ona otula duszę

i czasem zawiesza łzy na rzęsach

W kwietniu wybieram sie do ZOO. Trzeba będzie kilku wypraw, bo Mikuś nie moze byc za długo sam. Chyba trzy wyprawy wystarczą. chcę też zrobić zdjęcia. Wyprawy będą taksówkami i to moze być drogie...

12 marca 2024 , Komentarze (8)

Jutro mam zajęcia fakultatywne z medycyny energetycznej. Nie są obowiązkowe i spotkań jest łącznie 4. Wezmę udział, bo temat bardzo ciekawy.

Szykuję paczkę na bazarek dla potrzebujących kotow. Trzeba malować, bo chcę wysłać obrazy - pastele i akwarele. Do tego pojadą książki i trzy pary nowych kolczyków srebrnych z prawdziwymi kamieniami. Jedne to wyrób artystyczny. Przymierzyłam je tylko, ale uszy mam przerwane i kolczyki już nie dla mnie. Do chirurga plastyka się nie wybieram. Niby to nie jest wielki koszt, ale mi sie po prostu nie chce. Kobieta do ktorej wysyłam paczki jest sprawdzona i faktycznie pomaga kotom. Organizuje bazarki. Teraz ma też kociaka chorego na fip i każdy grosz się liczy. Paczka ma iść po 25 III. Jest jeszcze trochę czasu na malowanie. Chciałabym namalować kilka akwarelek z kotami choć i kwiaty wiosenne mnie kuszą. Pejzaży kilka mam. Wystawiłam je do sprzedazy ale nie poszły. Moze cena była za wysoka. Na bazarkach jest niższa, ale to licytacja.

Może dziś wreszcie pójdziemy do tego zamku. Ma padać i trochę się boję tego, bo chciałam zrobić trochę zdjęć dziedzińca. Jest urokliwy i przenosi w dawne czasy. 

Kupiłam niezapominajki i taką bardzo ładną, wieloletnią, niebieska trawę.

Wczoraj byliśmy na spacerze, ale nie tak długim jak zamierzałam, bo tylko niecałe 3000 kroków. Za to to był spacer bardziej wymagający, bo nie tylko po utartych szlakach. Kluczyliśmy trochę po lesie. Zdjęcia nie są oczywiście artystyczne, a cykniete, bo chodziło mi o pokazanie miejsc gdzie byliśmy. Wiosnę widać aczkolwiek bardzo słabe oznaki. tu listek zielony, tam pączek tu trawka...

I następna nagroda za wiersz. Tym razem to warsztaty tygodniowe...

***

jeszcze nie na progu wieczności

lecz blisko

kroczę nieprzerwanie

to lekkim krokiem baletnicy

to ciężkim krokiem starca podpartego kosturem

ja pielgrzym

niełatwą drogę wybrałeś dla mnie Boże

kluczę gubię się ocieram zroszone czoło

chciałabym czasem zawrócić

przysiąść na kamieniu

to niemożliwe

decyzje podjęte dziś zbudują przyszłość

zakręt tonie w mroku

co za nim światełko czy ciemność

wieczność czy otchłań

11 marca 2024 , Komentarze (19)

Zauważylam, ze odkąd uczestniczę w mitingach DDD zaczęlam bardziej uświadamiać sobie emocje. Wypisuję w dzienniku 5 dziennie i okazje kiedy je poczułam. Nie jestem zablokowana choć tak myślałam. Czuję i pozwalam sobie juz na to by czuć. Nie czuję tylko zlości tak jak myślałam. Czuję też przyjemność np. gdy jem czy pieszczę się z kotem lub Mikusiem. To cenne doświadczenia, spostrzeżenia. Będę to praktykować. myślę, ze wkrotce odezwę się do mojej psycholog. Do tej pory odreagowywalam u niej relacje z mama. Teraz pomyślę o Krzyśku.

Nadal jednak czuję dystans jeśli chodzi o ludzi. Niby już praktycznie bez oporu wypowiadam się, a moje wypowiedzi są często juz dłuższe, ale nadal czuje dystans. Nie bardzo pozwalam się zblizyć. Gdy ktoś jest bardzo miły, to sygnał dla mnie, ze moze szukać kogoś do blizszej relacji. Nie bardzo mam czas na przyjaźnie. Lubię rozmawiać i nie szkoda mi czasu tylko na tematy, które mnie interesują, coś wnoszą do mojego zycia. O pogodzie, slubie koleżanki czy makijazu nie rozmawiam. Nie jestem towarzyska i nie widzę powodu by to zmienić... Osoby uzależnione czy DDD często są samotnikami i podobno porzucenie samotności, wyjście z kręgu izolacji to postep. Tylko co mają zrobić introwertycy?

Ostatnie ćwiczenia w szkole były bardzo ciekawe. Trzeba było naszkicować sylwetkę, przypomnieć sobie różne emocje i zaznaczyć, które fragmenty ciała dotykają. Ćwiczenia były w parach i dziewczyna, która byla w parze ze mną bardzo mi pomogła. To było dla mnie odkrycie, bo nie zdawałam sobie sprawy, że emocje czuję w ciele. Ja odczuwałam, tak myślałam, że odczuwam tylko napięcie ramion ze stresu, cieplo w okolicy serca z miłości i zaciśnięte szczęki ze złości. Czuję jednak o wiele więcej.

Wczoraj udało się wyjść na dwór i podziałać trochę. W ogródku mam teraz fioletowe krokusy. Chyba dziś podziałam obrazek pastelowy. Był też spacer, ale nie taki długi jak planowałam. Zanim wyszlismy Mikuś piszczał i szczekał prawie 2 godziny, bo usiłował wymusić spacer i to natychmiast. Jest za bardzo rozpieszczony.

***

szarpię się łkam

to na nic

niemoc skuła duszę ciszą

ona trwa

tłamsi i zniewala

i tylko myśli kotłują

wzburzone jak morze

czekam aż wypłyną trysną kaskadą

i przemówię do ciebie do siebie

a świat odpowie ciepłem i ukojeniem

10 marca 2024 , Komentarze (12)

Dziś mam szkołę, a później moze dłuzszy spacer. Nie wiem tylko czy Krzysiek da radę, bo go bolała stopa. Robie zabiegi i jest lepiej. Nie wiem jednak czy zechce dłuzej chodzić. Trzeba by też w końcu posadzić reszte bratków. Na razie wsadziłam do dwoch długich donic, które wnosiłam na noc do domu. Została ostatnia donica, betonowa i duża, ciężka. Jej nie ruszę. No ale już ponoć po mroźnych nocach. Jest też do wsadzenia rózyczka od Krzyśka i sa do przesadzenia fiołki, ktore dostalam od mamy. Juz kiełkują, a doniczkę uszkodziły dziki. Trzeba dosypać ziemi do bluszczu. Nie wiem co z pieteruszką naciową w doniczce i co z siedmiolatką. Chciałam przyciąć róże ale jeszcze nie ruszyły.

Trzeba by kupić już niezapominajki  i sałatę.

Nie wiem co mi się stało z aparatem w telefonie. Nie mogę z telefonu zdjęć na Vitalię wstawiać, bo coś z pikselami sie chyba dzieje i zakłócone są te z przyrodą w tle. Muszę chodzić z moim Nikonem. Nie przepadam za nim w chłodne pory roku, bo baterie trzeba rozgrzewać zanim zaskoczy. Już nie kupię aparatu z bateriami. Poprzedni się ładowało kablem i działal też w zimie.

Nie wiem który kot nauczył załatwić się na regał z książkami. Jednak książka zasikana i do wyrzucenia, a kilka razy znalazłam tez grubszą niespodziankę. Dwa się załatwiją pod drzwiami do kuchni w pokoju dziennym, jeden sika czasem na kanapę, a Rozi sika na fotel. Oduczyć się nie da. Probowałam i płynu zapachowego i feromonów. Kuwet jest 6, a kotów 10. Więcej kuwet nie ma jednak gdzie postawić. Sikają zwykle do kuwet nawet jak jest mokro, a grubsze sprawy czasem załatwiją na podłodze w swojej ubikacji. Mam specjalne pomieszczenie.

Kupiłam znowu dwie książki. To podręczniki w tym jeden bardzo drogi. Krzysiek się wścieknie i tylko trzeba mieć nadzieję, że ja odbiorę.

Wczoraj był dłuższy spacer, bo byłam w kaplicy i do tego wyszłam na krotki spacer z Mikusiem. Miałam nie wychodzić, ale było widno gdy wrócilam z kaplicy i Mikuś sie bardzo ekscytował no i wyszłam. To bylo 3500 kroków i prawie 2,5 km. Kręgosłup mnie tym razem nie bolał.

***

podziwiam

męskość zdecydowanie

siłę

i pielęgnuję wspomnienie

iskierek w oczach

wrażliwości

czułego dotyku

cały ty


9 marca 2024 , Komentarze (22)

PO wczorajszym dniu kobiet jestem zadowolona. Obyło się bez zgrzytów. Bylo wino, kwiaty, Raffaello i Krzysiek byl u fryzjera. To prezent dla mnie, bo jemu nie zalezy jak wyglada.  Płyty  doszły. Za to odezwał sie S.  S nie odzywał się przez dwa tygodnie i ponoć był chory. Pisał smsy ale nie dochodzą mi od niego. Ponoć też nie pije i nie pali od 2 tygodni. Moim zdaniem to manipulacja. Ma pretensje do mnie to czuć w głosie. Pytał co ze świetami, ale powiedziałam , że nie przyjedzie. 

Dziś mam szkołę. Dziś psychologia, a jutro psychobiologia. Szczególnie czekam na psychobiologię.

Wczoraj słuchałam prawie caly dzień muzyki klasycznej w tym Vivaldiego. Grał David Garrett i Joshua Bell. Ostatnio coś lubię skrzypków. Chcę kupić płytę Buterfly lovers, ale muszę poczekać aż coś zarobię...

Ktoś z góry nade mną czuwa. Wiem to od dawna. Nową umowę na wywóz z szamba podpisalam pod koniec stycznia, bo coś mi kazało. Wypompowałam szambo i zatrzymałam kwitek, a tu wczoraj kontrola z Wydzialu środowiska. Poważna ze spisaniem protokołu. Na szczęście wszystko miałam pod ręką. Gdyby nie bylo podejrzewam karę i to słoną. Gdyby było zagubione, trzeba by szukać i samemu zawieźć do urzedu. Teraz kontrole będą regularnie co dwa lata i kwitki trzeba trzymać. A dopiero zastanawiałam się co prawno-urzędowego sie wydarzy, bo planety z wodnika aspektują mojego jowisza. Oby jeszcze coś nie wyskoczylo.

I kot do adopcji Warszawa i okolice. Gaśnie w schronisku. Młody i piękny rudzielec...  https://napaluchu.waw.pl/pet/0...

Wczorajszy spacer zaczął się od stresu. Wyszliśmy przed dom, a około 25 m od nas stała młoda osoba z wilczurem. Pies był bez kagańca i jak zobaczył Mikusia był trudny do opanowania tak sie szarpał. Musieliśmy sie wrócić osoba z psem przeszła i dopiero wyszliśmy. Jak spotkam tego psa jeszcze raz bez kagańca dam znać na policję. Chcę bezpiecznie chodzić po ulicy.



Jestem kobietą


staram się łagodnością przystroić świat

otulić subtelnym czarem

chwile i dni

myślę czuję dotykam życia

i nie zawsze patrzę przez palce

czasem się cofam spłoszona

czasem umykam

a czasem wybucham z energią gejzeru

zmieniam się w zołzę

kąsam pokazuję kły

jestem kobietą

cenię emocje

przystrajam się w nie jak w klejnoty

czuję

i dobrze mi z tym...