Wczoraj grałam prawie cały dzień, a wieczorem miałam już dość i zajęłam się czytaniem i buszowaniem po internecie. Kupiłam jeszcze jedną grę tj. symulator farmy. Ciekawe kiedy przyjdzie. Szykują się przyjemne święta. Gości jak zwykle nie będę miała. Przyjdzie tylko mama na Wigilie. Może Krzysiek pojedzie do brata. Ja mam zamiar zostać w domu, ale czy mi się uda wyłgać? Będę spać, czytać i grać. No i jeść. Kompletny bezruch czyli to co lubię.
Dziś też mam zamiar spędzić przyjemny dzień. Krzysiek idzie do pracy, a ja się będę cieszyć z bycia rencistką, bo nie mam nic pilnego do roboty. Powinnam wprawdzie powiązać nitki do bombek, ale nie bardzo mi się chce. Może tylko wypiorę kocią pościel.
Wczoraj kupiłam ostatnie warzywa od mojego dostawcy w tym sezonie. Teraz już nie będą jeździć co najmniej do marca. To zależy od tego jaka będzie zima. Będzie problem z zakupami warzyw, krajowych owoców i pszenicy dla ptactwa... Cóż taki los...
Dieta w porządku. Ruchu nie przewiduję. Motywacja sięga dna. Od dawna wiedziałam, ze po klimakterium ciężko schudnąć, ale nie sądziłam, że aż tak. Może to jest też ta przyczyna, że mój organizm na diety się uodpornił, bo całe życie go katowałam. No i ten brak ruchu na dodatek. Cóż widocznie już będę otyła zawsze, bo trybu życia nie mam zamiaru zmieniać. Wszystkie moje zainteresowania i pasje związane są z siedzeniem albo i leżeniem. Taka już jestem i taka pozostanę. Nie znoszę się męczyć, pocić i ekscytować za dużo. Grubi ludzie też są i mają prawo do życia, a na choroby z otyłości są leki...Zresztą szczupli też chorują...