Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1584208
Komentarzy: 56177
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2016 , Komentarze (6)

Wczoraj wstawiłam obrazy na Sprzedajemy pl i od razu jedna akwarela poszła. Dalej już pewnie nie będzie tak łatwo, bo ogłoszenia spadły z pierwszej strony. Mam jednak zamiar dalej malować i wystawiać do sprzedaży. Może też inne portale znajdę?Na razie będę malować akwarele. Zrobiłam już zakupy i czekam na zapas papieru i podobrazia. Kupiłam też trochę farb i dwa pędzle. Strasznie mi się podobają pejzaże malowane akwarelami. Cóż z tego jak ich nie ćwiczę. Może i na nie przyjdzie pora, bo powoli do nich dojrzewam. Na razie maluję koty i kwiaty. 

26 lutego 2016 , Komentarze (14)

Wystawiłam parę obrazków na Allegro. Tanio. Zobaczymy czy coś sprzedam. Maluję dalej. Jeszcze mi na koty nie przeszła ochota, a już mnie zaczęły kusić kwiaty, bo mimo zimna wiosnę czuję. Chodzą za mną krokusy, przebiśniegi i tulipany. Akwarele lub pastele. To mogę malować w pokoju dziennym gdzie jest ciepło. Na pracownię przyjdzie pora później. Nie jestem masochistką i zimna znosić nie będę bez potrzeby.

Wczorajszy dzień był pracowity. Powstały trzy akwarele. Wieczorem czytałam i kłóciłam się z Krzyśkiem, który koniecznie chciał oglądać telewizję. Ja nie przepadam i już od dawna proszę, żeby przenieść telewizor do sypialni. Tam by sobie Krzysiek mógł oglądać do oporu. Nie zgadza się jednak. Nie wiem czemu. Pewnie chodzi o ruch w domu i kłopoty. On lubi spokój jeszcze bardziej niż ja. Dziś również będę malować. Nadal akwarele. Może krokusy i kolejnego kota na bazarek. 

Z dietą jestem na bakier. Miałam o tym nie wspominać dopóki nie schudnę do 89 kg. Czy to jednak kiedyś nastąpi? Obecnie wątpię, bo co zrzucę, nabieram mimo diety. Chyba tak pociągnę do świąt i później przejdę na Dukana. To ostateczność. Co prawda mam jeszcze Herbalife i Alevo. Wypadałoby wykorzystać. Na razie na 1000-1200 2 kg zrzuciłam z czego 1 nabrałam.

25 lutego 2016 , Komentarze (12)

Wciąż działam artystycznie. Głównie maluję i szkicuję. Wczoraj robiłam też nadal jajko. Tak długo to trwa, bo w pracowni chłodno i warstwy lakieru ani klej nie chcą schnąć. Tak sobie myślę, że dobrze by było malować np. jedną akwarelę dziennie. Wtedy by wyniki były. Obrazki by były coraz lepsze. Ja niestety mało ćwiczę. Miesiące nieraz mijają zanim za pędzelki złapię. Największy problem mam z cieniowaniem. Nie zawsze na zdjęciach cień jest widoczny. Cień powinien być, żeby obrazki nie były płaskie. Wczoraj zaczęłam obraz olejny, ale go chyba nie skończę, bo raz, że niefajnie wychodzi a dwa, że w pracowni nadal za zimno i strasznie zmarzłam. Później siedziałam z nogami na cegle, żeby stopy rozgrzać. Zupełnie nie potrafię malować wody olejami. Z krajobrazem śnieżnym też mam problem. Chyba będę najpierw ćwiczyć na papierze zanim zacznę malować wodę na podobraziach.

Dziś też będę malować. Na pewno kota akwarelami, bo ten wczorajszy już sprzedany. Sprzedały się również kartki świąteczne. Czas zrobić następne, bo teraz nawet dla rodziny nie mam...Wczoraj zrobiłam zakupy materiałów do decoupage i scrapbookingu. Czeka mnie jeszcze zakup podobrazi, papierów do akwareli i może jakiś pędzli, ponieważ ciągle je niszczę. Ostatnio rozglądałam się na Allegro za akwarelami. Sporo ich jest i przedstawiają różny poziom. Niektóre bardzo niski i co dziwne znajdują nabywców. Może spróbuję wystawić moje koty? A może pastele kwiaty i krajobrazy?

24 lutego 2016 , Komentarze (8)

Pogoda listopadowa. Dobrze, że chociaż dość ciepło jest. Przedwczoraj było 15 stopni, ale padało cały dzień. Dziś już jest chłodniej. Na szczęście w prognozach mrozu nie widać. Krzysiek idzie do pracy 4 marca. Dostał tym razem 2/3 etatu. Wiele nie zarobi, ale zawsze coś. U nas każdy grosz się liczy. Zwierzęta kosztują i moje pasje też. Dobrze chociaż, że na ciuchy nie wydaję dużo i na kosmetyki też nie. Do domu również mało kupuję. Czasem świeczniki i świece, Czasem olejki zapachowe czy coś z wyposażenia kuchni. Powinnam zmienić meble, ale chyba jednak zostanę przy starych, bo mi pieniędzy szkoda. Firanki, obrusy i pościel też używam aż się zedrą. Na modę nie patrzę. Ubrania często kupuję używane. Butów skórkowych nie noszę, bo mi zwierząt szkoda. Za biżuterią nie przepadam. Najwięcej wydaję na żywność i opłaty. Zwłaszcza prąd kosztuje, bo ogrzewam nim sypialnię i wodę do kąpieli. Gotuję też na kuchence elektrycznej. Niemało kosztuje również opał. W tym tygodniu znowu muszę kupić węgiel.

Wczoraj cały dzień siedziałam w domu. Trochę malowałam, szkicowałam, czytałam, a po południu robiłam jajko i magnes. Powoli szykuję się do zakupów w sklepie plastycznym, bo to i owo mi się kończy. Nie mam już podobrazi i zamalowuję stare obrazy. W sumie to praktyczne, bo dom z gumy nie jest...

23 lutego 2016 , Komentarze (18)

Odkąd mój pamiętnik nie jest ogólnodostępny mam spokój, który tak sobie cenię. Komentarzy mam mało, ale pozytywne emocje są dla mnie najważniejsze. Po to zajmuję się ezoteryką, medytuję i robię sobie Reiki by ich doświadczać jak najwięcej. U mnie ostatnio dni biegną spokojnie, bez wstrząsów, bez wyjazdów, bez niespodzianek, których nie znoszę. To wszystko sprawia, że mam dobry nastrój. Żyję sobie powolutku. Zajmuję się tym co mi sprawia przyjemność i odpoczywam psychicznie. Bardzo tego potrzebuję, bo nie jestem odporna na stresy i szalenie ich nie lubię. Nawet tych pozytywnych. Podobnie nie lubię adrenaliny. Nigdy nie lubiłam.

Dziś wstałam wcześnie, bo Krzysiek miał jechać do zakładu pracy dowiedzieć się czy będzie miał pracę od marca czy nie. Na szczęście okazało się, że praca będzie. Bardzo mi ulżyło. Po południu będę pewnie znowu malować. Pewnie też skończę jajko, które wczoraj zaczęłam... Wczoraj namalowałam akwarelkę... Wyszła jak wyszła. Malowałam z głowy, bo nigdzie nie natrafiłam na fajny wzór. Z głowy nie powinno się malować. To wbrew zasadom... Dziś chodzi mi po głowie ptak na gałązce bazi...


22 lutego 2016 , Komentarze (9)

Wczorajszy dzień spędziłam w domu w piżamie. Było leniwie i spokojnie. Tak jak lubię. Wyszłam na chwilę tylko do mamy i poczułam przedwiośnie. Nawet liliowce już kiełkują. Dobrze, że zima już się kończy. Jakoś wyjątkowo nie ciszyła mnie w tym roku. Jak będzie taka pogoda to może warzywa już od marca będę miała dostarczone pod dom. Czekam na to, bo kusi mnie dieta warzywna, a nosić dużej ilości warzyw nie ma kto. Wczoraj nie miałam zbyt dużo zajęć. Trochę czytałam, napisałam post na bloga i namalowałam akwarelę, kolejnego kota. Ten obrazek z przedwczoraj już się sprzedał. Szybko poszło tym razem. Sprzedało się też kilka kartek wielkanocnych. Wykonałam też kolorowy szkic kredkami akwarelowymi, według którego mam zamiar zrobić obraz olejny.

Dziś też będzie spokojnie. Mam zamiar siedzieć w domu, malować i czytać. Krzysiek za to jedzie do miasta. Musi być w bibliotece i na poczcie. Trzeba wysłać fanty na bazarek. Ma też wstąpić do brata na godzinę, dwie. Jutro za to będzie nerwowy dzień, ale na razie sza...

Ostatnio dwa razy dziennie robię sobie zbiegi Reiki - całościowy i z intencją na rwę. Jest już trochę lepiej, bo bolała mnie cała noga do stopy, a teraz boli już tylko udo. Za to mocniej i nawet wtedy gdy leżę na kanapie. Zastanawia mnie to. Zastanawia mnie też czemu Reiki mi nie pomaga na kręgosłup tak do końca. Gdy jest stan ostry, bo go przeciążę to po kilku zabiegach mija, ale boli przewlekle stale. Nigdy do końca ból nie przechodzi. Nie wiem czemu tak jest. Czyżbym musiała to przepracować? Czyżby to karma? Czyżby niepełnosprawność była mi pisana? Za to po paru zabiegach świecowania uszu odzyskałam słuch i tym razem też bez lekarza się obeszło co mnie cieszy...

21 lutego 2016 , Komentarze (10)

Przedwczoraj spadł śnieg i wczoraj jeszcze leżał. Krzysiek rozpalił w piecu dopiero o 15. Była awantura, bo zmarzłam. Jemu oczywiście ciepło. Wczoraj trochę podziałałam artystycznie. Po południu namalowałam akwarelami kota. Wyszedł nawet podobny do oryginału choć portretu nie malowałam. Kot będzie na bazarek. Dziś namaluję następnego. Obrazki kotów się nieźle sprzedają. Chodzi za mną pejzażyk olejami, ale w pracowni znowu zimno przez ten śnieg i nie bardzo mam odwagę działać. Powinnam też wreszcie zabrać się za te jajka decoupage. Serwetki wybrałam. Będzie okazja poćwiczyć konturówkami, bo ładnie na jajkach wyglądają. A kiedy opowiadania? A powieść? Czasem mam wrażenie, że za dużo mam tych pasji, że za dużo rzeczy mnie kusi. Zbyt dużo działam...Wieczorem zrobiłam kartki...

20 lutego 2016 , Komentarze (4)

Wczoraj byłam z Krzyśkiem w mieście. Miałam trochę spraw do załatwienia. Kupiłam między innymi warzywa i byłam w banku. Wróciłam taksówką, bo mnie uciekł autobus, który zatrzymuje się koło mojego domu. Następny był za godzinę. Ten drugi, który zatrzymuje się dalej już nie dla mnie. Te spacery to nie na moje zdrowie. Po powrocie oczywiście spałam prawie dwie godziny, żeby stres odreagować. Wieczorem zrobiłam kartki wielkanocne na bazarek. Dziś zrobię następne, bo biorę udział obecnie w dwóch bazarkach. Na jeden wstawiam zdjęcia i to co się sprzeda będę sama rozsyłać, bo dostanę adresy. Za przesyłki pieniądze zostaną mi zwrócone. Będzie Krzysiek musiał jechać z paczkami, bo ja mam problemy jak zwykle z wyjściem z domu. Na drugi bazarek robię paczkę i fanty wysyłam, a osoba, która go organizuje sama robi zdjęcia i rzeczy rozsyła. Na razie licytowane są kartki kocie, wieszak i obrazek akrylami z kotem. Wystawiłam też zabiegi Reiki i wróżby z tarota.

Dziś może wreszcie namaluję te akwarelki kocie. Zdjęcia już zgrałam z internetu.

16 lutego 2016 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień upłynął mi spokojnie. Pracy nie miałam dużo. Ledwie kilka tekstów napisałam i trochę wróżyłam. Pozostały czas spędziłam przyjemnie głównie na czytaniu i na medytacjach. Wysłałam też zdjęcia fantów na koci bazarek. Dziś miałam jechać do miasta, ale mi się nie chce i pojadę w czwartek. Kurczę coraz trudniej mi wyjść z domu, a miasta szczególnie nie znoszę. Wyciąga ze mnie wszystkie siły. Po paru minutach w mieście czuję jak zaczyna mi uciekać energia jakby ludzie ją ze mnie wyciągali. Słabnę i już po chwili zamiast iść człapię jak staruszka. Zawsze tak miałam. Tak działa na mnie tłum.

Dziś mam zamiar spędzić czas przyjemnie. Będę na pewno czytać. Wczoraj zaczęłam powieść. Może też namaluję wreszcie akwarelę, bo bazarek już trwa. W nocy przyśnił mi się pomysł na opowiadanie. Tym razem to kryminał. Czuję, ze powinnam zacząć pisać, ale nie bardzo mi się chce. Chyba się rozleniwiłam ostatnio i ruszanie głową mnie nie nęci. Powinnam pomyśleć o powieści. Czas przepływa mi przez palce. Dziś np. kusi mnie obejrzenie po raz kolejny filmu Duch i Mrok.

15 lutego 2016 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był spokojny. Przez cały czas czytałam i spałam. Laba się kończy, bo niedługo ma być bazarek dla kotów i trzeba przygotować fanty. Tym razem to bezpańskie koty z cmentarza. Pieniądze mają być na karmę i leczenie. Trzeba biedakom pomóc. Część z nich to koty porzucone, oswojone i spragnione kontaktu z człowiekiem. Strasznie mi ich szkoda. Na razie mam tylko kamienie, kartki, obrazki, kolczyki i kilka książek. Chcę namalować akwarele i może ozdobić z dwie kasetki w technice decoupage. Może też przygotuję kilka par kolczyków. Czytać też będę, bo Krzysiek przyniósł mi trzy książki z biblioteki. Tym razem to książki dla kobiet typu romans ale z sensem. Mama je czytała i twierdzi, że nawet nie najgorsze. Dlatego je wzięłam. Jutro jedziemy  z Krzyśkiem do miasta. Musimy być w banku i na zakupach warzywnych. Pewnie wstąpimy do księgarni i antykwariatu. Gdyby nie te ostatnie przyjemności to bym była wściekła, że jadę, a tak tylko marudzę, bo mi się nie chce.