Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1584158
Komentarzy: 56177
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2016 , Komentarze (17)

Wczoraj spędziłam bardzo przyjemny dzień. Czytałam prawie od rana do późnej nocy. Połknęłam dwie części Sagi o czarnoksiężniku Margit Sandemo. Krzysiek czytał tygryski i rozwiązywał krzyżówki. Dziś też będę czytać następne części sagi. Może też obejrzę film Buddenbrokowie. Czytnikiem nie mogę się nacieszyć. To wspaniały wynalazek i szkoda, że nie kupiłam go wcześniej. Ostatnio bardzo dużo czytam. Tak w zasadzie to pochłaniam książki od dziecka. Wolałam siedzieć z książką w domu niż biegać z koleżankami. Zaraziłam się od bliskich. Dużo czyta moja mama. Czytał tata, babcia, moja ukochana ciocia Resia, która poświęcała mi zawsze bardzo dużo czasu. Gdy byłam mała czytała mi książki nawet takie dla starszych dzieci i dla dorosłych np. Kraszewskiego. Teraz chciałabym do tych książek wrócić. Uwielbiam między innymi Starą baśń. Filmami zaraził mnie tata i mój pierwszy mąż, którzy jeździli co piątek do wypożyczalni filmów i brali po kilka kaset. Później był maraton. Oglądaliśmy film za filmem.

13 lutego 2016 , Komentarze (25)

Na ten moment mam zamiar przestać pisać o dietach i ćwiczeniach dopóki nie schudnę poniżej 90 kg. Jak to osiągnę podam jak to zrobiłam. Nie wcześniej. Plany mam i nie chcę by krytyczne komentarze podcinały mi skrzydła. Komentarzy będzie mniej. Nie będzie pierwszej strony co tak niektórych w oczy kłuje...Będzie mniej kwasów i złych emocji. Nie będzie zarzucania mi, że lubię życie na świeczniku. Będzie za to więcej spokoju, który tak tak na mnie dobrze wpływa...

Wczoraj oprócz normalnej egzystencji w domu prawie cały wolny czas przeleżałam na kanapie oglądając filmy. Później trochę czytałam. Nie wszystkie książki i filmy udało mi się odnaleźć w internecie. Zainteresowała mnie np. Saga rodu Palliserów. Nigdzie tej pozycji nie ma. Nawet nie wiem czy w Polsce ukazało się tłumaczenie książki. Jest jeszcze Rodzina Whiteoaków, ale to 16 tomów. Pierwsze opisują czasy które lubię, a ostatnie chyba czasy współczesne za którymi nie przepadam. Czytałam kiedyś dwa pierwsze tomy i podobały mi się nawet. Może poczytam dalej...Znalazłam też na Chomiku inne sagi między innymi Sandemo Margit, którą lubię za Ludzi lodu.

12 lutego 2016 , Komentarze (82)

Wczoraj miałam luźny dzień. Prawie niedzielę. Pracowałam mało i cały czas oglądałam filmy. Tym razem Forsyte'ów. Obejrzałam kilka odcinków. Kiedyś kilka lat temu czytałam książkę. Podobała mi się. Dobrze, że jest ciepło, bo Krzysiek wychodził z książką do sypialni. Nie przeszkadzałam mu. Dziś Krzysiek jedzie na zakupy, a ja będę oglądała pozostałe odcinki, bo pracy poza jednym tekstem nie mam pilnej. Nie ma to jak życie rencisty. Fajne jest. Czas na wszystko co się lubi i możliwość siedzenia w domu. Tylko pieniędzy nie za wiele no i problemy zdrowotne trzeba znosić. No ale cóż coś za coś. Ja nie mam dużych potrzeb. Krzysiek też...

Dietę trzymam. Waga ani drgnie. Nie wiem czemu jeden potrafi kilkadziesiąt kilo zrzucić na diecie 1200 kalorii, a mnie się nie udaje. Niżej schodzić nie chcę. Chyba muszę uzbroić się w cierpliwość i przetrwać przestoje. Nie wiem tylko czemu mnie się zdarzają tak szybko. Po zrzuceniu niecałych 2 kg. Wczoraj nie ćwiczyłam, bo kręgosłup tak mnie bolał, że nie dałam rady się ruszać. Poza tym ta rwa. Pewnie to sprawa pogody...

11 lutego 2016 , Komentarze (40)

Wczoraj cały dzień padał deszcz. Lubię taką pogodę, choć jestem wtedy senna i zazwyczaj śpię po południu. Wczoraj nie spałam tylko oglądałam filmy między innymi Zaginioną dziewczynę.Ten był akurat bardzo dobry. Później obejrzałam Przetrwanie, Uwięziona w mroku i Sekretne okno też niezłe. Czasem mam fazę na książki, a czasem na filmy z tym, że telewizji raczej nie oglądam i do kina nie chodzę. Wszystko oglądam w internecie na Zalukaj, cda, You Tube. Dziś będę oglądała serial Poldark. Widziałam przez przypadek jeden odcinek w telewizji i mi się spodobał.

Po wczorajszych proteinach nic nie schudłam. Pewnie przez to, że skusiłam się na mandarynkę i kawałek marchewki i już proteiny nie były. Znowu się zaczynają przestoje. Od razu tracę motywację i wściekam się. W tygodniu straciłam tylko 40 dkg. To strasznie mało. W niedzielę chyba będzie gwałt jajeczny. Innej rady nie ma.

Krzysiek już szaleje z Walentynkami. Dostał reklamę z Kauflandu i pieje z zachwytu nad bombonierkami, misiami i innymi pierdołami. Nie lubię tego święta, ale zdecydowałam się na kubeczki w serduszka.

10 lutego 2016 , Komentarze (26)

Wczoraj cały wczesny wieczór prawie siedziałam przy kominku do aromatoterapii i nastrojowej muzyce. Odpoczywałam psychicznie. Później medytowałam z kryształami i aniołami. Jestem odrodzona. Jeszcze później czytałam. Dietę trzymam. Dziś proteiny. Jutro może będzie zniżka na wadze. Czekam z niecierpliwością na 92 kg, a później na ósemkę z przodu. Jak dobrze pójdzie jeszcze kilka tygodni mi zejdzie. Oby nie dłużej, bo cierpliwością nie grzeszę. Może teraz coś te ćwiczenia pomogą. Kto wie...Chciałabym tak pokochać jogę jak pokochałam medytacje i Reiki...Wtedy wszystko by było łatwiejsze. Chcę z powrotem dojść do 40 minut ćwiczeń. Na razie ćwiczę 15 rehabilitacji kręgosłupa plus 20 jogi. Chcę ten czas zwiększyć stopniowo. Myślę o tym by te 40 minut ćwiczyć codziennie. Wykonuję tylko ćwiczenia bezpieczne dla kręgosłupa i stawów. Nie wykonuję ćwiczeń zabronionych przy podwyższonym ciśnieniu. Nie zatrzymuję też oddechu, bo przy ciśnieniu nie wolno. Gdy dojdę do 40 minut ćwiczeń zmienię też dietę na zdrowszą. Na miesiąc i zobaczymy ile schudnę.

W rywalizacji punktowej jestem na 18 miejscu z 32. Średnio. Może być...

Wena na malowanie chyba zaczyna wracać. Dziś w nocy śniło mi się, że maluję. Chyba już niedługo coś poczynię. Zgrałam z internetu całkiem fajny pejzażyk. Kuszą mnie też koty. Może już za kilka dni. Pejzażyk spróbuję namalować olejami, bo w pracowni da się już wytrzymać. Nie jest zimno. Koty namaluję akwarelami. Wczoraj zrobiłam kartki wielkanocne. Będą dla rodziny. Wykonałam też trochę szkiców. Dzień zszedł. Na dziś nie mam planów, ale czymś z pewnością się zajmę, bo próżnować nie lubię.


9 lutego 2016 , Komentarze (113)

No i znowu mam problem, bo złapała mnie rwa. Boli jak diabli przy chodzeniu. Do lekarza oczywiście nie pójdę, bo neurologa mam na lipiec. Jakoś będę musiała sobie sama poradzić za pomocą Reiki. Może też zafunduję sobie masaż na gorącym łóżku choć wyjazdy mnie nie nęcą.

Wczoraj obejrzałam podesłany mi filmik z cudem jaki może przynieść regularne ćwiczenie jogi. Dało mi to do myślenia. Oj dało. Kiedyś ćwiczyłam przez miesiąc po godzinie na przemian z pilatesem i schudłam 1 kg. To, że byłam sprawniejsza to fakt. No ale wybierałam prostsze ćwiczenia takie przy których się nie męczyłam. Do tego dywanówki. Bardziej rozciągające, a ja mimo choroby kręgosłupa jestem dość rozciągnięta. Kiedyś robiłam szpagat bez ćwiczeń prawie. Od razu wczoraj zamiast ćwiczyć 8 minut ćwiczyłam 35. Pewnie to słomiany zapał, bo ze mną zawsze tak jest jeśli chodzi o ćwiczenia, ale dziś też mam zamiar ćwiczyć dłużej...Według wyliczeń spaliłam około 140 kalorii...

Dietę trzymam. Dziś będzie około 1120 kalorii w tym kopytka z sosem pieczarkowym. Jutro może proteiny. Jak jem same proteiny waga ładnie schodzi. Zawsze tak mam. Od czasu Dukana.

8 lutego 2016 , Komentarze (121)

Jadłospis na cały tydzień przygotowany. Ma być węglowodanów do 100 g maksimum. Jednak nie wyrzekłam się ziemniaków, makaronu i klusek. Będzie po 50 g makaronu i raz kilka kopytek tak z jednego ziemniaka 100g. Frytek i placków ziemniaczanych tym razem nie planuję. Będzie za to codziennie jogurt owocowy. Tak wiem trucizna i sporo surówek z majonezem, sosem z jogurtu i musztardy lub z musztardą. Ciekawe czy kilogram schudnę...Może choć chociaż koło tego, bo jednocześnie mam zamiar trzymać dietę 8 godzinną... Ćwiczę 10 minut prawie codziennie. Ledwie to znoszę, ale cóż przy diecie 8 godzinnej trzeba. Zupełnie nie rozumiem ludzi ćwiczących i czerpiących z tego przyjemność. Jakie endorfiny? Co może być przyjemnego w cuchnącym pocie i zakwasach, albo co gorsze kontuzji?Jaka przyjemność w zmęczeniu i zmachaniu, w szybkim biciu serca, galopującym tętnie i braku swobodnego oddechu? Dla mnie to koszmar... Jeszcze joga, tai chi, czy ćwiczenia chińskich cesarzy rozumiem. No może pilates, ale inne ćwiczenia typu siłowni, biegów czy aerobiku? A w życiu...

Dietę trzymam i cały czas chudnę. Dziś 40 dkg.

7 lutego 2016 , Komentarze (20)

Już czuję przedwiośnie. Wczoraj świeciło słońce i było ciepło. Myślę o wiośnie. Po świętach mam zamiar sobie zafundować detoks. Taki ze wzmocnieniem wątroby, colonem, surowymi warzywami i odrzuceniem mięsa. Może z serią lewatyw. Trochę się trzeba odtruć, a wiosna jest dobrą porą. Zmienię też wtedy dietę na bardziej zdrową. Może przy okazji coś zrzucę z wagi. Zawsze przy detoksie zrzucam. W zeszłym roku wiosną miałam przejść na WO na dwa tygodnie i jakoś tak mi zeszło, że nie przeszłam. Może w tym roku się uda.

Wczoraj z trucizn zjadłam serek homogenizowany, który bardzo lubię i bułkę pszenną z otrębami i ziołami pieczoną w domu. Dziś będzie tylko jogurt z owocami i sok z kartonu. Dietę trzymam. Waga spada. Jestem zadowolona. Motywacja wzrosła. Dziś mam zamiar zjeść 1100 kalorii w tym sporo warzyw. Jutro proteiny.

Wczoraj czytałam całe prawie popołudnie. To był thriller o psychopacie dla kobiet. Nawet ciekawy. Ostatnio książek ambitniejszych nie czytuję. Jakoś nie mam nastroju. Wolę lżejsze pozycje przy których nie trzeba myśleć.

W poniedziałek jadę do miasta. Nie chce mi się ale muszę, bo mam do wysłania kartki. Spodobały się te z kotami. Muszę też wydrukować napisy na kartki na Wielkanoc. Może też wstąpię do księgarni jak mi czasu wystarczy. Będzie mi bardzo ciężko jechać, bo Krzysiek w domu zostanie. No chyba, że uda mi się go wyciągnąć do towarzystwa. Choć wątpię, bo siedzi i czyta albo rozwiązuje krzyżówki. Nie kwapi się do wyjazdu tak jak ja...

6 lutego 2016 , Komentarze (28)

Wczoraj miałam trochę pracy - horoskop na już, tekst na portal o drzewach i wróżenie. Później czytałam książkę. Jedną połknęłam całą i drugą zaczęłam. Buszowałam też po Oferii za nowymi zleceniami. Znalazłam ciekawą ofertę pisania na portal o dietach i medycynie niekonwencjonalnej, ale marne szanse, żebym się załapała, bo jest jak na razie 47 chętnych. Tak dzień zszedł. Dziś już pracy będzie pewnie mniej choć chętni na wróżby pewnie się trafią. Po południu ma przyjechać brat Krzyśka. Pewnie z godzinę posiedzi.

Dietę 8 godzinną z łatwością trzymam. Jem około 1300 kalorii. W zasadzie do 1300, bo czasem trochę mniej. W pozostałe godziny jestem nieco głodna. Zwłaszcza późnym wieczorem. Najgorsze jest jednak to, że nie można pić soków. Piję więc wodę, której nie lubię. Muszę pomyśleć o mineralnej. 8 minut ćwiczeń też jakoś wytrzymuję. Na wadze trochę mniej. Nie wiem czy warto kupić książkę na temat tej diety. Chyba poczekam jeszcze z tydzień i poobserwuję się czy dalej waga spada i wtedy ewentualnie kupię.

5 lutego 2016 , Komentarze (12)

Wczoraj spadł śnieg. Dachy były białe. Poleżał godzinę i stopniał, bo jest ciepło. W domu też chłodu nie czuć. W piecu palę o 12 albo i później. Czyżby to już przedwiośnie było? Kosów coraz więcej. Oby szybciej. Zimy mam dosyć, choć ogień palący się w piecu bardzo mnie cieszy. Wyglądam wiosny. Powoli zaczynam planować ogród. Skromniejszy będzie w tym roku. To znaczy ten kawałek, który trzeba będzie plewić. Powiększę za to tą część, którą wyłożę słomą. Wszystkie sadzonki oprócz ogórków, kabaczków i dyni mam zamiar kupić. Może jeszcze sałatę wysieję. W tym roku posadzę ją w donicach, żeby ochronić przed ślimakami. Kwiatów w donicach od strony ulicy też planuję mniej. Mniej mam siły do roboty to i szarżować nie mogę.

Ostatnio mało piszę wierszy. Nie tworzę też haiku. Straciłam kilka obserwatorów mojego bloga z poezją. Szkoda. Chyba znowu zacznę pisać częściej. Wena zdaje się wracać powolutku krok za krokiem. Wczoraj napisałam pierwszy wiersz od dawna. Kiedyś pisałam codziennie jeden. 

Zaśpiewam ci

 

Zaśpiewam ci

piosenkę o przedwiośniu

o puchatych jak kłębuszki waty baziach

kiełkach przebiśniegów

o ostatnich już może płatkach śniegu

tańczących wdzięcznie w słońcu

 

nie wiem czemu

w tym roku bardziej tęsknię

za wiosną

rosą na trawie

i na pajęczynie układającą się

w drogocenny naszyjnik

za stokrotkami

i śpiewem skowronka

 

spójrz

przyleciały już kosy

a zima spływa do morza

czyżby już czas

Dietę 1300 kalorii i jednocześnie 8 godzinną trzymam. Po wczorajszych zaparciach dziś spadku na wadze nie ma. Trudno. Mam zamiar tak wytrwać miesiąc. No chyba, że zacznę tyć to wtedy coś zmienię. Tyle jest jeszcze diet do wypróbowania...Czuję, że powinnam się zająć czymś innym poza odchudzaniem. To nie powinien być temat numer jeden. Czekam na wenę. Może malowanie? Może kolczyki? Coś by trzeba na bazarki kocie przygotować.