Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1509904
Komentarzy: 54704
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2015 , Komentarze (20)

Wreszcie znowu czuję taki zdrowy głód przed posiłkami. Aż mnie ssie w żołądku. Znowu reaguję na zapach potraw. Dostrzegam ich konsystencję i delektuję się, a nie wrzucam do żołądka byle posiłek zaliczyć, bo przyszła pora. Dobrze mi to robi, bo wiem, że mój organizm pracuje i nie jest zamulony nadmiarem jedzenia. Widocznie przy moim trybie życia tak mało kalorii potrzebuję, żeby chudnąć. Dziś znowu zrzuciłam 30 dkg. Mało, ale cieszy. Nigdy do mnie te przeliczniki PPM i CPM nie trafiały. Nie wszyscy są tacy sami i nie da się ich wrzucić do jednego worka. To co służy jednemu, drugiemu może szkodzić. Nie wszyscy mają taką samą przemianę materii, a o tym te przeliczniki nie wspominają. Nie uwzględniają też zmian hormonalnych typu klimakterium np. ani temperamentu. Taki choleryk np. szybciej zazwyczaj spala niż spokojny, wolno reagujący flegmatyk. Poza tym te przeliczniki to wymysł ostatnich lat. Podobnie jak to, że aby chudnąć trzeba jeść. Ja jestem relikt dawnych lat, gdy całe pokolenia chudły nie jedząc. Każda dieta polegała wtedy na ograniczeniu jedzenia i ludzie chudli. Wcale grubsi nie byli niż teraz, a i zaburzenia jedzenia występowały rzadziej. Kto 30 lat temu chorował na bulimię albo anoreksję? Jednostki. A teraz robią ludziom wodę z mózgu, żeby więcej i to przeważnie droższego jedzenia kupować. Potem spalać te olbrzymie ilości jedzenia na siłowniach i znowu płacić słono. Tak się gospodarka kręci... Błędne koło.

Dziś mam spokojny dzień. Spędzę go w domu. Jutro czeka mnie wyjazd i to rano z przesiadkami. Muszę to jakoś przeżyć. Rady nie ma. Wczoraj Krzysiek zapisał mnie do neurologa na 11 stycznia. Musi jechać ze mną, bo wizyta jest późno. Ciemno już będzie i boję się sama wracać.

Wczoraj dołożyłam sobie kolejną serię ćwiczeń to już piąta na sześć. Jak dojdę do sześciu zacznę dokładać jogę. To trudniejsze ćwiczenia...

17 listopada 2015 , Komentarze (26)

Tak jestem zła na swój organizm za to,że przytył, na głupotę i jedzenie, że całkiem straciłam apetyt. Jem po 1000 kalorii i chudnę. Dziś znowu 60 dkg mniej. Dukan mi odpowiada. Wytrzymam dwa tygodnie. Wytrzymałabym dłużej, ale jeszcze przed świętami chcę przejść na 3 tygodnie na WO. Po świętach to nie będzie możliwe, bo już moi dostawcy warzyw nie będą jeździć i z zakupem warzyw będzie problem. Tak będzie do marca albo i dłużej. Zależy jaka będzie zima. Wszystkie warzywa trzeba będzie kupować w mieście, a nosić nie ma kto. Mnie ciężarów nosić nie wolno, a Krzysiek przecież pracuje. Trochę kupię na zapas, ale na diecie WO je się ich zbyt dużo, żebym zapasy zrobiła. WO mnie oczyści i poprawi trawienie. To skuteczna dieta i zdrowa. Jest bardziej zdrowotna niż odchudzająca, ale dobrze się na niej chudnie. Ostatnio czytałam trochę o głodówkach. Nie powiem jest to interesujące. Niektórzy poszczą regularnie po 40 dni nawet. Ponoć to ma bardzo dobry wpływ na zdrowie. Ja może kiedyś spróbuję, ale takich 3 dniowych postów góra z tym, że nic na siłę. Zobaczę jak będę to znosić. Zainteresowało mnie też oczyszczanie organizmu kaszą jaglaną. Może to być i dobre. Interesuje mnie też gwałt jajeczny albo cały dzień na płatkach owsianych. Muszę tą 8 z przodu do końca roku zobaczyć. To 6 tygodni i 6 kg powinno mi spaść. To jest zdrowe odchudzanie przecież. Ostatnio przystąpiłam do kilku wyzwań. Motywację na razie mam wysoką.

Wczoraj ćwiczyłam dłużej i to pomimo tego, że byłam w mieście. To postęp jak na mnie. Udało mi się serie dołożyć i nie wysiadłam. Moja kondycja rośnie. Cieszy mnie to i oby tak dalej.

16 listopada 2015 , Komentarze (35)

16 dzień diety. Od dziś dukan z tym, że oparty głównie na rybach zamiast mięsa i jajkach. Nie chcę przekraczać 1000 kalorii. Produkty mam na 4 dni. Dziś jadę do miasta to coś dokupię. Zobaczę jak pójdzie. Chcę sprawdzić tak z 14 dni. Ta dieta dobrze wodę zrzuca. Przyda mi się to, bo odnoszę wrażenie, że mi się woda zbiera i puchnę. Mam też okropne zaparcia. To chyba po tej gotowej mieszance na reumatyzm, bo zanim zaczęłam ją pić zaparć nie miałam. Ostatnio rozpisałam sobie zioła na reumatyzm, żeby kupić i zrobić mieszankę. Niestety dwa bardzo skuteczne - wiązówka błona i kora wierzby oprócz właściwości przeciwzapalnych i przeciwbólowych leczą też biegunki. Mogą więc wywołać u mnie zaparcia. No i jestem w kropce, bo przecież na bisakodylu lub innym tego typu specyfiku być nie zamierzam, a senes ani otręby nie działają. Później w grudniu planuję przejść na trzy tygodnie na WO. Trochę obawiam się tej diety, bo nie wiem czy wytrzymam. Boję się zimna i potraw bez smaku. Myślę też o diecie jajecznej na krótką metę. Może po świętach. Kiedyś stosowałam tylko diety jajeczne i potrafiłam pięknie pozimowy tłuszczyk zrzucać. Nie dla mnie długie diety typu schudnąć 20 dkg na tydzień. Nie doczekałabym zrzucenia tych kilogramów, które mam do zrzucenia. Przez coś takiego tylko motywacje tracę i wkurzam się. Brak mi po prostu cierpliwości i wytrwałości. Swoją drogą mam tak kiepski metabolizm, że na fazie stabilizacji będę chyba musiała jeść 1000 kalorii, a później już do końca życia będę chyba na 1200, żeby nie tyć. Inna sprawa, że taka ilość kalorii mi wystarcza i głodna nie chodzę. Wczoraj zjadłam pierwszy posiłek o 14, a łącznie zjadłam 1000 kalorii. No i schudłam 80 dkg. To to rozumiem. Nie będę jadła śniadań na siłę. Koniec z tym. Całe życie śniadanie mi rosło w ustach. Nie jadłam więc nigdy. Ważyłam pięćdziesiąt parę sześćdziesiąt kilo i było ok. Mam zamiar do tego zwyczaju wrócić. Będę jadła gdy będę głodna, a nie na zapas, bo od tego zapasu tylko tyję.

Od wczoraj mój zestaw ćwiczeń wyrabiam w 15 minut zamiast w 20. Czas coś dołożyć, bo  chcę ćwiczyć 20 minut na co dzień. W soboty i środy ćwiczę 30 minut, bo dokładam jeszcze jogi. Chyba dołożę po dodatkowym powtórzeniu. Będzie po 4 zamiast po 3. Mam zamiar dojść do 6. Zobaczymy czy dam radę i kiedy to nastąpi. Teraz gdy ćwiczę zauważyłam, że krzyże bardziej mnie bolą po prawej stronie. Jest mi też trudniej w jedną stronę ćwiczyć. Może faktycznie kręgarz pomoże.

Koniec listopada

stęskniona za słońcem

i ogniem barw

spoglądam w okno

świat płacze

kropla za kroplą

roni  łzy rzęsiste

mokną drzewa krzewy

ławka w parku

i stary bezpański pies

 

Spójrz

rozłożysty klon

stracił już szkarłatną sukienkę

a marcinki pod płotem

zszarzały i zwiędły

słyszysz

listopadową piosenkę

śpiewa wiatr w kominie

 

może już jutro

ziemia okryje się białym

płaszczem

może już jutro

lód skuje kałuże

a pierwszy płatek śniegu

zawiśnie na twoich rzęsach

już czas

15 listopada 2015 , Komentarze (42)

Dieta przestała działać i tyję. Widać 1300 kalorii to dla mnie za dużo. W piątek powinnam ważyć 94 kg a dziś mam 95,3. Do tego te zaparcia. Od poniedziałku spróbuję dukana, diety od dietetyka albo diety naturhouse. Jeszcze nie zdecydowałam. Coś przecież muszę zacząć działać skoro ta dieta rezultatów nie przynosi. Miałam chudnąć kilogram na tydzień i nie chudnę. Jestem wściekła na swój organizm i nie mam zamiaru się dłużej z sobą cackać. Smaczne jedzenie kurcze. Brak poczucia głodu, zdrowe odchudzanie i do czego to doprowadziło. Najpewniej to będzie jednak dukan, bo na tej diecie się naprawdę chudnie. Pal licho, że nie jest zdrowa. Mnie nie zaszkodziła, a schudłam 10 kg bez przestoju w trzy miesiące. Kilka moich znajomych na niej schudło. Mogę sobie teraz na jakąś dietę pozwolić, bo ze złości całkiem straciłam apetyt i nie będzie mi żal, że nie jem tego co lubię. Pięć posiłków dziennie. A kto mi każe? Zawsze jadłam dwa, bez śniadań i szczupła byłam. Czas zdaje się wrócić do swoich starych nawyków, które zdawały kiedyś egzamin i odrzucić te nowomodne wymysły, bo mi tylko szkodzą...Teraz jestem zdecydowana nawet na głodówkę lub dietę Dąbrowskiej byle do końca roku 8 z przodu zobaczyć.

Znalazłam specjalistę terapii manualnej kręgosłupa w pobliskim mieście. Po nowym roku jak mnie będzie stać może się wybiorę, bo bardzo mnie ta terapia kusi. Ponoć stawia wręcz na nogi. Nie wiem tylko czy się na nią kwalifikuję. Chyba najpierw dobrze by było zrobić zdjęcie albo tomografię, żeby terapeuta zobaczył co z tym moim kręgosłupem jest. Problem jest też taki, że kosztowne będą dojazdy, bo gabinet jest na peryferiach i będzie trzeba dojeżdżać taksówką. Do tego dojdzie postojowe. Nie wiem też ile kosztuje sam zabieg, bo ceny są różne. Nie wiem też ile ich trzeba będzie i co jaki czas będą potrzebne powtórki. Tyle pytań. Jutro zadzwonię to na część uzyskam odpowiedź.

Przemijanie i ty


dotknęłam

ostatnich barw tej jesieni

poczułam zapach błota i liści

 

wiatr tarmosi

stroskane suche nawłocie

kora drzewa spływa deszczem

niczym łzami

 

wszystko przemija

jak sen

jak noc upojna

tylko twój uśmiech

ciągle ten sam

I uścisk dłoni

 

 

14 listopada 2015 , Komentarze (14)

Kilka dni temu wystawiłam parę wykonanych przeze mnie rzeczy na bazarek dla kotów bezdomnych z cmentarza. https://www.facebook.com/events/343812822477544/ Część się fajnie sprzedaje w tym akwarelka i bombki decoupage. Cieszy mnie to, bo idzie zima i koty potrzebują więcej jedzenia.To stado to w większości koty oswojone. Pewnie wyrzucone z domów. Strasznie mi ich żal. Takich bezdomnych od zawsze też, ale one nie wiedzą co to ciepły dom, kolana i kanapa. Nie mają świadomości co straciły. Barbarzyństwem jest wyrzucanie zwierząt. Rozstrzygnięcie 20 grudnia i wtedy będę rozsyłać paczki. Na razie koty zarobiły ponad 85 zł, a to dopiero czwarty dzień. Może jeszcze coś dołożę np czapkę robioną szydełkiem czy więcej bombek albo magnesów lub kamieni. Powinnam też w tym miesiącu wpłacić parę groszy na ochronę tygrysów, albo morświnów, bo przekazy mi leżą.

Dziś mam dzień z tych bardziej pracowitych, bo po południu mam do zrobienia horoskop prognostyczny na rok. Zerknęłam i tranzytów jest sporo więc trochę nad nim posiedzę. Później może coś namaluję...

Z dietą wszystko gra. Nie podjadam i nie chodzę głodna. Menu na dziś: serek homogenizowany, jajecznica z pieczarkami, kotlet mielony z mizerią, ziemniaki pieczone z marchwią, pieczarkami piórkami cebuli i koperkiem, jabłko i mandarynka. Niestety tyję. Dziś 0,5 kg.

13 listopada 2015 , Komentarze (14)

Po czyraku pozostało maleńkie zgrubienie. Dobiłam go maścią z propolisem, a skierowanie do chirurga spaliłam w piecu. Oby z resztą przypadłości się tak udało. Na razie jest minimalny postęp z odzyskiwaniem słuchu. Jednak strasznie powoli to idzie. Nadal pilnie ćwiczę kręgosłup, piję zioła i łykam tabletki z kolagenem, które koleżance polecił ortopeda. Zobaczymy co to da. Zapisać do neurologa na przyszły rok mogę się dopiero po 15 listopada. Pojadę i się zapiszę. No i będę czekać cierpliwie. Innego wyjścia nie mam. Pewnie znowu wyśle mnie na tomografię i przepiszę masę leków po których będę chodzić jak pijana i zacznie mnie boleć wątroba. Tak to jest z leczeniem u neurologa, a po odstawieniu leków, które niewiele pomogą nawrót bólu i tak się to kręci już od ponad 10 lat. Wszystko zaczęło się nagle. Położyłam się zdrowa spać i coś mi się stało w nocy, bo rano nie mogłam wstać. Podejrzewam, że mnie zawiało, bo spałam przy otwartym oknie, a był koniec września. Byłam wtedy jeszcze szczupła. Tak, że to nie otyłość jest przyczyną. Na razie po ćwiczeniach jestem tak jakby bardziej sprawna i już tak nie unikam ruchu. Kiedyś jak coś mi upadło na podłogę unikałam schylania się. Teraz już nie. To postęp.

Dziś mam ważenie. W tym tygodniu schudłam 20 dkg, albo więcej. Tego nie wiem, bo znowu mam zaparcia i zapchane jelita. Nie wiem czy nie szkodzą mi zioła na kręgosłup. Trochę mało tej wagi spadło. Zwłaszcza, że to początek diety. Na razie znoszę to puki waga spada, choć mnie trochę denerwuje, że mało. Gorzej będzie jak przyjdzie przestój i będzie trwać miesiącami. Wtedy tracę motywację i po diecie, albo zaczynam desperacko szukać jakiejś innej bardziej drastycznej. Po której często się organizm buntuje. Tylko na dukanie ładnie chudłam, bez przestoi. Od razu 10 kg. Tak sobie myślę, żeby wiosną znowu na ta dietę się zdecydować. Na mnie wpłynęła dobrze, a to już będzie dwa lata odkąd ją przerwałam. Może zadziała znowu i następne 10 kg spadnie albo się wykosztuję i kupię xenical. Marzenie...

Dzisiejsze menu: serek homogenizowany, cukinia z pieczarkami, pomidorowa kapusta z makaronem, kromka chleba z jajkiem gotowanym, sałatka z pęczaku i mandarynka. Bardzo fajna ta moja dieta. Wcale mi się nie wydaje, żebym na diecie była. Same pyszności jem.

A na koniec apel...

12 listopada 2015 , Komentarze (12)

Dzisiaj cały dzień siedzę w domu. Nie ma żadnej pilnej pracy do wykonania więc oprócz wróżb zajmę się tym co lubię. Jeszcze nie wiem czym. Wstałam przed chwilą, rozpaliłam w piecu i siedzę racząc się kawą. Dzień zaczynam powoli, bo tak lubię. Siedzę sobie na kanapie przy piecu z kotem na kolanach i planuję co będę robić. Krzysiek wróci dziś później, bo pojechał na zakupy. Nie muszę szaleć i sprężać się. W końcu jestem rencistką. Pogodziłam się już ze swoją niepełnosprawnością i nie wymagam od siebie zbyt wiele. Żyję sobie powoli, bez zrywów i stresów, choć skromnie finansowo. Do pracy na etat się nie wybieram. Pracuje w domu za mniejsze pieniądze...

Dieta w porządku. Dziś mam zjeść sałatkę z tuńczyka, grahamka z serem, sos pieczarkowy z ziemniakami, rolmopsy i krokiety. Razem około 1300 kalorii. Tym razem nie szaleję i mam zamiar chudnąć powoli. Nie ważę się często i pozbyłam się obsesji na punkcie zjadanych kalorii. Jem na oko czyli około. Nic nie ważę. Korzystam z diety Vitalii i jej przepisów. Trochę też wstawiam swoich. Na diecie Vitalii nie trzeba wszystkiego ważyć, bo są też podane miary typu łyżka, szklanka czy łyżeczka. Jest to wygodne. Tym razem jem też pieczywo. Rzadko, ale jednak. Na razie nie jest źle. Organizm przestał się buntować i współpracuje. Nie mam zaparć ani nie gromadzi mi się woda. Nie głoduję. Oby tak dalej...Tylko waga tak wolno spada...Dziś 20 dkg...

Przyszła mi książka z ćwiczeniami rehabilitacyjnymi na kręgosłup. Podobno jest bardzo dobra. Ćwiczę od dwóch dni. Ćwiczenia są bardzo proste i wcale nie czuję kręgosłupa gdy ćwiczę. Ćwiczenia są na cały kręgosłup, ale ja wybrałam tylko te na odcinek lędźwiowy. Pisze w niej, że już po dwóch tygodniach codziennych ćwiczeń powinien być jakiś efekt. Zobaczymy.


11 listopada 2015 , Komentarze (20)

Dziś wstałam szybko i dość nerwowo, bo Krzysiek nie miał cierpliwości po raz któryś z kolei mnie budzić, tylko zabrał mi kołdrę. Tak po prostu. W sypialni jest zimno, a ja śpię nago, więc pobudka była brutalna. Nie kłóciłam się, bo po co? Czas było wstawać. Wstałam, wypiłam kawę i zabrałam się za ćwiczenia cesarzy chińskich. Później będę leniuchować. Może coś poczytam albo namaluję. Na pewno sporo czasu spędzę jak zwykle na kanapie. Po obiedzie będzie druga seria ćwiczeń tym razem jogi z tym, że specjalne ćwiczenia na kręgosłup. Książkę kupiłam w lecie i dopiero teraz od kilku dni ćwiczę. Ćwiczenia krokodyla, bo tak się nazywają są bardzo fajne. Niby łatwe, a nawet bardzo łatwe, a kręgosłup je czuje. Jeszcze długo po wykonaniu serii jest rozgrzany. Zobaczymy co mi dadzą. Powinnam ćwiczyć codziennie po 10 -15 minut. Na razie ćwiczę najprostszy zestaw po trzy powtórzenia, a powinno się wykonywać od 3 do 6. Dojdę do tego stopniowo. Muszę też w czasie ćwiczeń opanować oddech. Niby umiem oddychać przeponowo, ale w spoczynku. Tu to trzeba zgrać. Zobaczymy.

Wieczorem mam zamiar zrobić sobie dłuższą medytację. Spróbuję dotrzeć do wczesnego dzieciństwa, a może do poprzednich wcieleń jak się uda.

Jutro Krzysiek jedzie na zakupy. To będzie dla mnie sprawdzian z silnej woli i opanowania apetytu. Zazwyczaj rzucałam się na jedzenie jakbym tydzień nie jadła. Jutro planuję się powstrzymać i zjeść zgodnie z przygotowanym jadłospisem. Myślę, że się uda, bo jem ostatnio rozsądnie i nie podjadam. Inna sprawa, że nie kupi nic takiego na co bym była jakoś specjalnie łakoma. Zabroniłam też kupowania słodyczy. Niech kupi dla siebie i zje po drodze.

10 listopada 2015 , Komentarze (28)

No i jednak z kursu musiałam zrezygnować, bo kręgosłup mnie tak boli, że chodzę zgięta w pół. Kurcze tyle czasu czekałam i nic z tego nie wyszło. Może w grudniu się uda. Co prawda to II stopień, ale instruktorka mi napisała, że ewentualnie mogłabym wziąć udział. Korzyść by była taka, że byłby od razu ze złoceniami. Na razie będę się uczyć sama. Książkę mam. Tak widocznie musiało być. Gdybym nie musiała jechać rano to pewnie bym dała radę, ale musiałam. Są sprawy ważne i ważniejsze. Taką decyzję podjęłam. Myślę, że była dobra. To się z czasem okaże czy nie będę żałować. 

Wczoraj mimo bólu udało mi się jednak poćwiczyć i to 25 minut. Bolało jak diabli, ale wytrzymałam. Mam nadzieję, że dobrze robię.  Oby się tylko nie okazało, że sobie tymi ćwiczeniami szkodzę. Ponoć w trakcie zaostrzenia bólu ćwiczyć nie wolno. Zobaczymy co powie na to neurolog... 

Dietę trzymam. Dziś będzie owsianka z orzechami i rodzynkami, fasolka szparagowa z jajkiem sadzonym, sos koperkowy z ziemniakami i jajkiem, placki z cukinii, mandarynka i jabłko. Oprócz tego będzie sporo picia w tym zioła na reumatyzm aż 3 szklanki. Wczoraj kupiłam. Kupiłam też żel przeciwbólowy, który pomaga na moment i tabletki, których boję się brać. Myślę o olejku z dziurawca albo żywokostu lub o gęsim smalcu. Nie wiem już co robić...

9 listopada 2015 , Komentarze (9)

Dziś mam ciężki dzień. Przed chwilą wróciłam z miasta i piję poranną kawę. Odpoczywam. Załatwiłam wszystko to co było trzeba. Pozytywnie. O szesnastej jadę drugi raz. Chyba. Pewna nie jestem, bo mnie okropnie boli kręgosłup.

Dziś ćwiczeń raczej nie będzie. Obiad też będzie skromny, ale smaczny. Tylko brukselka w sosie pomidorowym z ziemniakami. Energii mi nie powinno zabraknąć, bo łykam zestaw witamin i mikroelementów dla seniorów z żeń szeniem. Czuję się po nich bardzo dobrze. To pierwsze witaminy jakie łykam w życiu. Do tej pory wydawało mi się, że przy odpowiednim żywieniu witaminy są zbędne. Gdzieś ostatnio jednak przeczytałam, że kupowana żywność dziś jest wyjałowiona i witaminy dobrze jest przyjmować zwłaszcza w czasie diety odchudzającej. Nie wiem gdzie leży prawda, ale fakt faktem, że ostatnio werwy mam więcej. Tak działa albo Reiki albo właśnie te witaminy. Zwłaszcza żeń szeń. Zestaw jest bardzo fajny, bo zawiera też między innymi sporo jodu i magnezu. Mam zamiar je kupować. 

Jutro będę odpoczywać, a za tydzień powtórka z rozrywki. Wyjazd o 14 i powrót o 20,30. Ciekawe jak to przetrwam. Za kilka dni następny wyjazd tym razem z przesiadkami. Ech...A mogą się trafić jeszcze inne na pocztę np. Bardzo niespokojnie się ten rok 5 zaczął i taki może być jeśli Krzysiek pracy nie straci, bo może na inne warsztaty się zapiszę...O ile kręgosłup pozwoli...