Wczoraj miałam trochę i pracy i wrażeń. Wrażenia były, bo byłam u koleżanki. Tam spotkałam drugą. Dowiedziałam się trochę plotek. Trochę się rozerwałam, ale i zmęczyłam psychicznie. Chyba już całkiem zdziczałam przez to siedzenie w domu. Obejrzałam też ogród. Podziwiałam zwłaszcza cudne hortensje i róże. Ma też sporo moich ulubionych goździków kamiennych. Po powrocie do domu posadziłam 6 kwiatków, które mi przyniósł kurier. Później zrobiłam koleżance horoskop dziewczyny jej syna. Po kolacji zabrałam się za malowanie obrazka ikonopodobnego na płótnie. Ozdobiłam też butelkę. Tym razem przykleiłam serwetkę nie papier i wszystko dzięki nowemu pędzlowi wyszło bardzo dobrze. Dziś mam zamiar obrazek skończyć i zrobić następną butelkę. Powoli mi się butelki kończą, ale koleżanki będą mi zbierać. Dziś powinnam też wyjść trochę poplewić. Może wysieję fasolkę szparagową. Wrażeń już dziś nie przewiduję.
Dietę cały czas zachowuję. Napadów apetytu nie miewam. Jem rozsądnie. Nadal nie tyję mimo tego, że jem po kromce chleba dziennie. Wszystko więc idzie zgodnie z planem. Planem awaryjnym trzeba to zaznaczyć, bo jednak w pierwszej wersji chciałam schudnąć do 88 kg, a tu 91 jest i się trzyma.