Wczorajszy dzień był bardzo pracowity. Zrobiłam trochę decu i kartki. Strasznie szybko mi materiały wychodzą, a na nowe pieniędzy brak. Trzeba będzie chyba niedługo zająć się czymś innym. Może malowaniem, bo podobrazia i papiery mam. Farb też mi na razie nie brakuje choć używam je też do decu. Ciekawa jestem czy ten kurs pisania ikon się odbędzie.
Dziś wstałam później, bo Krzysiek idzie do pracy po południu. Muszę spieszyć się z obiadem. Dziś jest oczywiście mięso jak zawsze w środy i soboty, bo wtedy Krzysiek ma cięższe dniówki i wychodzi z założenia, że musi się solidnie najeść. Nie polemizuję z nim choć uważam, że mięso za zdrowe nie jest. Ja jem mięso dwa, trzy razy w tygodniu, a on codziennie je wędliny. Nie będę go przekonywać, bo i tak to nic nie da. Moja mama też jest mięsiarz i mój syn także. Tylko ja wolę mięsa unikać i traktuję go jak zło konieczne choć nie powiem nawet lubię zwłaszcza schab wędzony czy domowy pasztet. Dziś po południu chcę ozdobić słoik. Mam zamiar trzymać w nim grzyby suszone. Zobaczymy jak wyjdzie. Kusi mnie też ozdabianie osłonek na doniczki, ale nie wiem jak decu na plastiku wychodzi, bo jeszcze nie próbowałam.
Przed chwilą był kurier z książkami. Będzie co czytać...