Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1583040
Komentarzy: 56142
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 2 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 czerwca 2015 , Komentarze (60)

19 dzień diety. Waga bez zmian. Czyżby trzeba było coś zmienić w diecie. Tak szybko? Poczekam jeszcze do końca tygodnia i zobaczę. Do jedzenia będzie całkiem sporo smakołyków i tak serek homogenizowany, krokiet z pieczarkami, śledź z octu, zupa szczawiowa z jajkiem i bułka grahamka z pastą z jajek, kukurydzy, ogórka kiszonego i szczypiorku. Do tego i 1/2 pomarańczy.

Ostatnio zabrałam się za swoje zdrowie, bo doszłam do wniosku, że nie każdy otyły musi mieć z nim problem. Oprócz picia ziół, co robię od dawna i Reiki postawiłam też na akupresurę, a że jestem wygodna to nie robię sobie zabiegów tylko kupiłam klapki z wypustkami masującymi w miejscu receptorów. Teraz na nie czekam i jestem ich działania bardzo ciekawa. Kiedyś mieli takie moi rodzice i z tego co wiem trzeba być odpornym by w nich wytrzymać, bo gniotą strasznie. Mama jednak twierdzi, że używanie ich przynosi dobre rezultaty.  Pewnie nie na wszystkie receptory działają, ale zobaczymy...Liczę głównie na detoks i usprawnienie trawienia. Może i hormony zaczną lepiej działać i metabolizm ruszy...Swoją drogą wypadałoby wreszcie te badania zrobić, bo mogły się wyniki poprawić, a ja o tym nie wiem. Z drugiej strony w czasie diety badania mogą wyjść zmienione. Choćby taki cholesterol. Lepiej zrobię je jesienią, gdy już dietę zakończę. W końcu nie umieram jeszcze i czuje się zdrowa. Poza kręgosłupem i ciśnieniem oczywiście...

Zastanawiam się też nad zakupem wkładek magnetycznych do butów.

1 czerwca 2015 , Komentarze (28)

Dziś dalszy ciąg diety. Waga rano nie spadła od wczoraj, ale może spadnie jutro. Jak tak się zastanowić to to moje odchudzanie jest całkiem przyjemne - jem smaczne posiłki i głodna nie chodzę. Nie dałam się też przekonać do jakiś wyczerpujących i stresujących mnie ćwiczeń. Chudnę łatwo i bez wysiłku. Oby tak dalej. Przypuszczam, że jeszcze dwa, trzy tygodnie i powitam ósemkę z przodu.

Dziś będzie trochę więcej ruchu, bo muszę jechać na zakupy. Mam być w sklepie ogrodniczym w Rossmanie i w Kauflandzie. Trochę kalorii spalę choćby ze złości, że muszę domowe pielesze na kilka godzin opuścić. Po południu o ile będzie pogoda pójdę ściółkowac bób. Trzeba spryskać go też środkiem na mszyce. Może też poplewię trochę i rozłożę truciznę na ślimaki jeśli kupię.

W międzyczasie pewnie posiedzę na Vitalii, poczytam i może obejrzę jakiś film. Pewnie też pomedytuję. Lubię to moje życie domowo-podwórkowe i wyjść mi nie potrzeba...Zupełnie nie rozumiem ludzi pracujących, udzielających się towarzysko i jeszcze biegających np. na zumbę. Chyba strasznie im się nudzi we własnym towarzystwie. Taki był mój pierwszy mąż- praca, szkoła i jeszcze wyjścia, a to do kina, a to do baru, a to na dyskotekę. Byliśmy z sobą 3 lata i rozeszliśmy się bez żalu, a raczej z ulgą. Nie udało się nam porozumieć. Krzysiek to co innego. Pracuje, a po pracy siedzi w domu tak jak ja i to mi pasuje. Wolę męża czytającego niż tańczącego czy grającego w bilard, ale co kto lubi...

31 maja 2015 , Komentarze (2)

Kolejny dzień diety i kolejny spadek. Tym razem o 30 dkg. Dobre i to. Poza tym wczoraj po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam głód przed posiłkiem i dzięki temu zjadłam z apetytem. Jakiś postęp. Oby tak dalej, a mój organizm wróci na dobre tory. Ósemeczko z przodu przybywaj...Już mi nikt nie będze mówił, że 100 kg ważę, bo będzie prawie 90, a nie prawie 100. Niby to tylko 10 kg, ale inaczej brzmi.  Zawsze mnie waga 100kg jakoś tak przerażała. Sama nie wiem czemu. 70 to było o kurczę, 80 nie za dobrze, 90 kiepsko, a 100 tragedia. Oby nigdy więcej...

Menu na dziś: jogurt owocowy, jajka sadzone na porze, sajgonki z kapustą w sosie pomidorowym z ziemniakiem, gruszka plus sałatka z pomidorów, placki ziemniaczane z marchwią plus pomarańcza. Razem 1019 w tym:

54 g białka

145,9 węglowodanów

32,2 tłuszczu

ponad 500 cholesterolu w tym jajka.

22,3 g błonnika/za mało/

Za mało tych kalorii. Dorzucę jeszcze ziemniaka lub jabłko i rzodkiewki.

Martwi mnie tylko skłonność do zaparć. Nie chcę senesu ani figury 1 brać, ale chyba będę musiała. Może też trzeba będzie odstawić błonnik witalny i wrócić do zwykłych otrąb. Jeszcze trochę tego błonnika mam. Na jakiś czas starczy, a co potem? Trzeba to przemyśleć i decyzję podjąć. Może błonnik z ananasem kupić.

Wczoraj miałam wyjść do ogrodu poplewić. Niestety nic z tych planów nie wyszło, bo przeszła burza z deszczem i wszystko zmoczyło. Poplewiłam trochę i uciekłam do domu. Z reszty plewienia musiałam zrezygnować. Zrezygnowałam też ze zbierania ziół. Tym razem miał to być mniszek, a dokładnie liście mniszka. Zioło to pomaga odtruć oranizm, zbić cholesterol i cukier. Ma też działanie moczopędne. Coś dla mnie. Muszę go dużo nasuszyć, a pogoda nie pozwala.

30 maja 2015 , Komentarze (85)

Kolejny dzień. Zastanawiam się czy nie zacząć się mierzyć raz w tygodniu.Tylko czy to ma sens. Przecież mogę miarę zdjąć niedokładnie raz wyżej, raz niżej i wyniki nie będą miarodajne. Zresztą czy tak małe różnice, rzędu centymetra wychwycę? Poza tym ostatnio mam problemy z trawieniem i jestem jak napompowana. Zastanawiam się też skąd u mnie te wzdęcia i zaparcia. Czyżby błonnik witalny zaczął mi szkodzić zamiast pomagać? Przecież on ma zaparcia likwidować, o ile się dużo płynów pije. Ja tak przecież robię. Najlepiej trawię na diecie warzywno - owocowej, ale nie mogę być na niej przez cały czas. Inne składniki też są organizmowi potrzebne. Krzysiek tam problemów tego typu nie ma. Im wiecej zje tym częściej toaletę odwiedza i z głowy. Zazdroszczę mu. No ale cóż...

Menu na dziś: jogurt, sałatka z ogórka i pora, marchew z ziemniakami plus schab pieczony z ziołami, surówka z kapusty białej, omlet z tuńczykiem. Razem 1129 kalorii.

70 g białka

120 g węglowodanów

62 g tłuszczu

21 błonnika/za mało/

i ponad 500 cholesterol, ale to jajka...

Wyszło też za dużo tłuszczu. Będę musiała przepisy odchudzić...

Myślę o tym, by spróbować popędzić przemianę materii magnesami. Mam zamiar zadziałać magnesami na punkty akupunkturowe nie tylko na SP6, ale też inne odpowiadające za organy wewnętrzne. Może szybkość trawienia i przemiana materii wzrośnie. Zobaczymy...Myślałam o moksie, ale podobno przy podwyższonym ciśnieniu jest zakazana. Co do magnetoterapii to są w sprzedaży takie specjalne opaski na duże palce u stopy. Jednak w tym miejscu nie ma punktów odpowiedzialnych za trawienie. Jest punkt przysadki mózgowej/akupresury/ to może o to chodzi, by zadziałać na hormony...

29 maja 2015 , Komentarze (38)

Dwa tygodnie diety za mną. Dziś zeszło 40 dkg. Jakoś idzie. Chyba jednak 1 kg na tydzień nie będzie spadał. Nie ma co narzekać. Ważne, że waga spada. Menu na dziś: zupa z pora i selera z marchwią, jajka z sosem musztardowym, sałatka z kapusty kiszonej i marchwi, jabłko, pomarańcza, jogurt naturalny z rodzynkami i cynamonem. Wszystko około 1142 kalorii. Ostatnio mam bardzo wysoką motywację, jestem naładowana energią i chęcią do działania. Działam pilnie, a efekty mizerne. Trochę mnie to frustruje. Mam nadzieję, że mi motywacja przez to nie spadnie. Powinnam sobie chyba znaleźć jakieś inne zajęcie i nie skupiać się tak na odchudzaniu, bo w końcu jakiejś obsesji się na punkcie odżywiania nabawię i dopiero się narobi. Dobrze posiedzieć trochę na Vitalii, ale nie prawie cały dzień.

W ogrodzie pogrom. Nie mam już wcale sałaty i kopru. Przepadło 5 ogórków, siedmiolatka i maciejka. Straty są przez deszcze i ślimaki. Dynie i kabaczki jeszcze trwają. Ciekawe jak długo? Dziś idę siać od nowa. Może jeszcze wzejdzie...Na ślimaki chyba kupię jakąś truciznę. Koty, ani psy u mnie po ogrodzie nie chodzą. Zresztą mam to zamiar jakoś zabezpieczyć. Koniec z humanitaryzmem. Albo ja albo ślimaki...

Nie kupiłam w tym miesiącu Werandy Country i musiałam kupić wersję elektroniczną. Już mam i mam zamiar poczytać.

28 maja 2015 , Komentarze (17)

14 dzień diety. Menu na dziś: owsianka z jabłkiem, rodzynkami i jogurtem, serek homogenizowany, makaron zwykły z tuńczykiem i kukurydzą, omlet z ziołami, sałatka z jajek, ogórka i kukurydzy i 1/2 pomarańczy. Czekam na książki. Czas się podszkolić. Zwłaszcza jedna z nich mnie kusi, bo według opinii już 28 dni wystarczy by metabolizm podkręcić. Zobaczymy czy dam radę tą dietę przeprowadzić ze względu na dostępność produktów żywnościowych. Z drugiej strony czy warto o to walczyć skoro 1200 kalorii mi wystarcza. W tej chwili jem wszystko na co mam ochotę tylko mało. Na przyszły tydzień planuję nawet budyń ze stewią i kawałek ciasta takiego bez kremu. Oczywiście ze słodzikiem. Chodzi za mną sernik...Upiekę go jednak chyba dopiero wtedy gdy waga do 88 kg spadnie...Z drugiej strony kawałek takiego na słodziku, bez spodu to nie aż tak dużo kalorii. Raptem dwieście i trochę. Wczoraj sprawdzałam. Tylko czy to rozsądne jeść sernik na diecie? Dziś jestem jakaś taka ociężała i napęczniała. Waga nie spadła. Albo woda albo błonnik witalny przestał działać. Powinnam zjeść śniadanie, a wcale nie jestem głodna. Cóż. Muszę chyba w siebie porcję jedzenia jakoś wmusić, bo mi metaboilzm siądzie, a tego nie chcę. Ostatnio całkiem straciłam i poczucie głodu fizycznego, bo w żołądku mnie nie ssie i psychicznego, bo apetytu nie mam. Czyżby przyszedł czas na tydzień diety Allevo. Tak szybko...Poczekam do końca tygodnia i zorientuje się co z tym fantem dalej zrobić.

Dzś po południu uda mi się chyba wyjść na trochę do ogrodu. Pogoda jest taka sobie, ale deszczu chyba nie będzie. Trzeba by wysiać kolejną porcję fasolki szparagowej i trochę poplewić. Ruch mi się przyda, bo już kilka dni nic nie robiłam z powodu deszczy. Zobaczymy...

27 maja 2015 , Komentarze (12)

13 dzień diety. Idzie dobrze. Schudłam od początku 3 kg. Teraz marzę o tym, by jak najszybciej zobaczyć ósemkę z przodu, a jeszcze 4 kg i odetchnę trochę, bo pożegnam otyłość kliniczną. Następny tak ważny moment to uzyskanie wagi 76 kg. Wtedy pożegnam otyłość. To się stanie pewnie w przyszłym roku jak dobrze pójdzie. Pozostanie nadwaga. Już mniej niebezpieczna dla zdrowia. Z każdym kg będzie mi lżej i samopoczucie pewnie będzie lepsze. Będzie też pewnie i trudniej wagę zrzucać. Musiałabym jednak schudnąć choć do 64 kg, żeby poczuć się całkiem dobrze. Lekko. Tyle pewnie nie schudnę, bo mi cierpliwości braknie. Organizm też może się zbuntować. Na razie jestem dobrej myśli. Ciężkie do przeżycia będą święta, ale nie ma co na razie o tym myśleć...Dopiero jak schudnę do 85 kg czyli uzyskam to co zamierzyłam na ten rok zrobię przerwę i spróbuję sobie poprawić metabolizm. W tym celu kupiłam nawet dwie książki, ale narazie sza... Czy plany się udadzą. Może być trudno te ponad 7 kg jeszcze zrzucić...Zwłaszcza, ze mam mało ruchu. Z drugiej strony ćwiczyłam codziennie po godzinie przez miesiąc i schudłam zaledwie 1 kg. Skórka nie warta wyprawki. Tyle wysiłku i stresów, a wynik marny. Teraz ćwiczę do 30 minut 3x w tygodniu i to tylko wtedy gdy nie pracuję w ogrodzie i gdy nie mam dużo chodzenia np. po mieście. Dość...

Menu na dziś: jogurt naturalny z jabłkiem i rodzynkami, sałatka z pomidora i cebuli plus chleb chrupki, ryba w sosie koperkowym plus ziemniak, 2 jajka w majonezie plus świeże zioła, gruszka. Całość 1148 kalorii.

Weny twórczej jak nie było tak nie ma. Nie ciągnie mnie ani do pisania wierszy ani opowiadań, ani do malowania czy innych zajęć typu artystycznego. Cóż... Ciągnie mnie za to do ogrodu. Może to i dobra metoda. W ciepłe miesiące ogród, a w zimie artystyczne porywy.

26 maja 2015 , Komentarze (44)

Dieta w porządku. Te 1200 kalorii czasem z trudem zjadam. Zwłaszcza zjedzenie dużej ilości sałatki na raz to dla mnie problem, gdyż nie mogę zmieścić w żołądku. Trochę mi ostatnio brakuje pieczywa, bo z rzodkiewką czy ogórkiem bym zjadła. Pieczone przeze mnie bułki są okropnie kaloryczne, a grahamek nie mam gdzie kupić. Dziś będzie: jogurt plus banan, pieczywo chrupkie z rzodkiewką i ogórkiem, gulasz sojowy, ziemniak i surówka z kapusty kiszonej, krokiet z pieczarkami, omlet z pieczarkami i papryką plus 1/2 pomarańczy.

białko 59g

węglowodany 200g

tłuszcz 27,5g

cholesterol 254mg

błonnik 24g

Zauważyłam, że mam tendencję do wybierania potraw z większą ilością węglowodanów. Pewnie szybciej bym chudła gdybym jadała więcej białka.

Ostanio zainteresowała mnie dieta przemienna. Polega ona na tym, że w jeden dzień je się normalnie, a w następny kaloryczność obliżona jest do 500 kalorii. Waga ponoć spada szybko, a po diecie nie ma jojo, ponieważ metabolizm nie zwalnia. Łatwo też można ją wytrzymać, bo co drugi dzień można się najeść do syta. Ciekawe...

Pogoda niezbyt fajna. Jest ponuro i pochmurno. Czasem kropi, a czasem pada zupełnie na serio. Do ogrodu nie bardzo można wyjść, bo trawa mokra. Jest też strasznie dużo ślimaków. Zjadły mi już 7 sałat i dwa ogórki.

25 maja 2015 , Komentarze (75)

11 dzień diety. Dieta ok tym razem smacznie dopasowana Vitalii. Tak sobie sobie jednak myślę, że jednak IGrpo jest lepsza, bo można więcej potraw wymienić, a wymieniać muszę, bo z zakupami jest problem. Gdzie ja kupię np. makaron pełnoziarnisty czy brązowy ryż. Nie jadam też drobiu i skorupiaków. No i musi być względnie tanio. Można też dodawać własne. Dziś będzie: jogurt naturalny z kiwi, owsianka z jabłkiem i rodzynkami, makaron z tuńczykiem i marchwią, sałatka warzywna, jajko sadzone z cebulą. Ma być 1200 kalorii. Jadłospis będze skomponowany następująco.

62 g białka

węglowodany 191 g/za dużo chyba jak na mnie/

tłuszcz 38g

cholesterol 256mg

błonnik 43g

Odkryłam też Vitaliusz. Świetna sprawa, bo wszystko liczy. Ciekawa tylko jestem czy można z niego korzystać również wtedy gdy nie ma się opłaconej diety Vitalii. Sprawdzę. Kupiłam też dietę na przyszły miesiąc. To IGrpo. Już mam.

A na koniec zdjęcia. Różni je 10 kg. Ja tam różnicy nie widzę. Znajomi twierdzą, że utratę wagi w naturze po mnie widać.

102,4

92,5

24 maja 2015 , Komentarze (44)

Znowu niedziela i trzeba odpoczywać co mnie frustruję, bo nic nie lubie robić na zasadzie, że tak by wypadało. Dziś dodatkowo idę na wybory. Będzie spacer około 1,5 km, bo tyle mam do lokalu wyborczego z tym, ze w obie strony na szczęście.

Dieta ok. Schudłam 20 dkg. Dziś dieta Vitalii. Na 1 dzień mam IGpro, a później będzie smacznie dopasowana. Niegłupie to rozwiązanie. Sporo propozycji, choć i tak wymieniam i fajne liczenie kalorii i zapotrzebowania typu białko itd. Nawet cholesterol jest uwzględniony i niestety zbyt dużo go jem. Dziś mam zjeść 25 punktów i 1240 kalorii. Menu: Sałatka z pomidora, ogórka kiszonego i piórek cebuli plus otręby owsiane, Jajka z majonezem plus tuńczyk, kapusta młoda z koncentratem pomidorowym plus makaron, jogurt owocowy plus jabłko, placki ziemniaczane plus rosół warzywny plus pomarańcza. Chyba wykupię dietę na 3 miesiące od czerwca, bo to bardzo ułatwia komponowanie jadłospisów. Można też skorzystać z przepisów. Do tego grupa wsparcia i motywacja.

41,9 białko

146 węglowodany

23,6 tłuszcz

25 błonnik 

i niestety aż 266 cholesterolu z tym, że to są wykazane głównie jajka, a one według ostatnich badań aż tyle cholesterolu nie mają i można je spokojnie jeść.

I na koniec awaria rowerka. Niby pedałować można, ale elektronika nie działa i nie znam ani dystansu, ani pulsu co dla mnie jest ważne, bo przeważnie mam nieco podwyższony i już dodatkowo podnosić go nie zamierzam.