Wstałam po 11. Późno, ale nie mam nic pilnego do roboty i lubię pospać. Dziś po południu będę sama w domu, bo Krzysiek idzie do pracy. Będę czytać. Wczoraj przyniosłam z biblioteki 5 książek to mam co. Mam też jeszcze do przeczytania kilka ebooków i kilka książek, które kupiłam. Pogoda jest kiepska. Pochmurno, ponuro i deszcz tylko wisi. Powinnam wyjść na dwór posadzić ukorzenione porzeczki czerwone, ale tak mi schodzi. Powinnam też posadzić wreszcie kartofle. Może jutro mi się uda.
Wreszcie się zważyłam. Przez niecały miesiąc normalnego prawie jedzenia w tym święta i wesele, przytyłam prawie 4 kg. Sporo. Czas pomyśleć o diecie tylko motywacji brak...