Ostatni obraz jeszcze jesienny. Może dziś się wezmę za pejzaż zimowy...Kolory odrobine zmienione, bo szarość wyszła niebieskawa...
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1507874 |
Komentarzy: | 54680 |
Założony: | 12 kwietnia 2011 |
Ostatni wpis: | 27 listopada 2024 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Ostatni obraz jeszcze jesienny. Może dziś się wezmę za pejzaż zimowy...Kolory odrobine zmienione, bo szarość wyszła niebieskawa...
Zima, obrazy i ścisła dieta...
Już po świętach. Minęły jakoś tak szybko w tym roku. Teraz jeszcze Sylwester i koniec zimowego szaleństwa. Zima trzyma. Śnieg spadł i nadal leży. Jest biało i pięknie. Świeci słońce. Zrobiło się na tyle chłodno, że palę w piecokuchni. Taka pogoda ma się podobno utrzymać przez około dwa tygodnie. Może być, bo takie mrozy specjalnie uciążliwe nie są.
Dziś po południu jestem sama, ponieważ Krzysiek poszedł do pracy. Będę czytać. Skończę też obraz, który wczoraj zaczęłam. Obraz chyba wyjdzie nieźle. Będzie w lekko rozmytych barwach jakby był malowany akwarelą. Znowu brzozy tym razem wczesną jesienią. Wczoraj nie skończyłam z powodu chłodu w pracowni. Pracownia jest ogrzewana tylko grzejnikiem elektrycznym, a to trochę za mało w zimie. Gdy skończę obraz pewnie zacznę następny pejzaż tym razem zimowy. Już mam pomysł.
Od dziś przez 4 dni ścisła dieta czyli protal, bo trzeba zrzucić to co nabrałam przez święta. Po Sylwestrze też coś pewnie nabiorę. Trudno. Oby to zrzucanie mi jakoś poszło w nowym roku...Chociaż 10 kg, a chciałabym 12, bo to by było poniżej 80.
No i mamy białe święta, bo śnieg pada dziś od rana. Przykrył już białą pierzynką całą szarość w koło i pada dalej. Jest pięknie. Pójdę pewnie zrobić trochę zdjęć. Nie może inaczej być...
Świąt już mam powoli dość i się nudzę. Wczoraj mnie nosiło i podziałałam trochę robótkowo - wygląd zmieniły klamerki do prania. Pomalowałam również drewniane kolczyki. Dziś też coś zrobię, bo zupełnie nie potrafię bezczynnie siedzieć. Może namaluję coś albo narysuję .Z resztą kto powiedział, że w święta nic nie można robić? Czasu będę miała sporo, ponieważ Krzysiek jedzie do brata na urodziny. Mnie się udało wyłgać i zostaję w domu. Całe szczęście, bo przyjęcie będzie huczne na 20 osób conajmniej. To nie dla mnie. Życzenia przezornie złożyłam wcześniej. Wczoraj też zrobiłam zakupy w sklepie dla plastyków. Kupiłam modelinę, masę solną i glinę taką specjalną, która ponoć schnie bez wypalania. Mam zamiar podziałać i nauczyć się robić aniołki. widziałam takie w internecie i zachwyciły mnie na tyle, że zapragnęłam je mieć...
Przygoowanie do świąt i łakomstwo...
Dziś mam pracowity dzień, ale trochę czasu wolnego na rysowanie z pewnością znajdę. Najgorsze będzie sprzątanie, bo gotowanie to pestka w końcu je lubię. Całe szczęście, że Krzysiek chociaż podłogi odkurzy i pomyje. Domowy płyn do mycia mebli i podłóg tym razem z olejkiem pomarańczowym, zrobiłam wczoraj. Mam też wyjazd na pocztę. Muszę wysłać kartę do kuzynki. Na śmierć zapominiałam, a od niej karta wczoraj przyszła. Mam nadzieję, że karta dojdzie, bo to sąsiednie miasto...
Wczoraj uwędzony schab jest rewelacyjny. Już go zjadłam trochę i dziś jeszcze zjem. Przecież w święta będą też inne potrawy. Zjem też dzisiaj po kawałeczku ciasta. A co...
Dieta u mnie tak sobie, bo wprawdzie żednej diety nie stosuję, ale jem mało i nie tyję. Obawiam się świąt i swojego łakomstwa.
Wedzenie, domowe wędliny i rysunki...
Deszcz mży od rana, a u mnie wędzenie. Musiałam mięso szmatą osłonić, żeby nie wilgło. Dobrze, że nie pada mocniej. Mam nadzieję, że się nie rozpada i będzie wszystko dobrze. Następne wędzenie mam zamiar zrobić w zimie. Będzie szynka, boczek, kurczak dla Krzyśka, może ryby i ser typu oscypka. Lubię tradycyjne wędzonki i nie bardzo mam zaufanie do tego co się kupuje w sklepie. Znajoma pracowała przy wyrobie wędlin i wszystko mi obrzydziła. Długo nic nie jadłam. Myślę też by z czasem zacząć wyrabiać kiełbasę i może wędliny z szynkowara. Co domowe to domowe, bez konserwantów i innych ,,ulepszaczy".
Choinka u mnie ubrana i część stroików też. Pozostała do ubrania wiązanka i szopka. Zrobię to dzisiaj. Muszę też dziś włożyć boczek do marynaty, bo jutro będę piekła. Będzie na święta. Na Sylwestra będzie pasztet domowy i schab ze śliwką. Nie planuję nic kupnego, ale Krzysiek może coś jednak kupić...
Dziś w wolnych chwilach mam zamiar rysować zwierzęta lub ptaki. Kusi mnie też malowanie akwarelami, bo np. taki gil czy sikorka bądź sójka powinny wyjść ładnie farbami. Warto ukazać ich barwy nie tylko kszałty. Myślę też o wykonaniu serii rysunków zwierząt i ptaków z polskich lasów z tym, że już takich wypracowanych, bo chcę je oprawić i powiesić na ścianie. Może kiedyś jak jeszcze nabiorę wprawy...
pracowia niedziela, Yule i sarny...
Dziś mimo niedzieli będzie u mnie pracowicie. Mamy przygotować wszystko do wędzenia. Trzeba przygotować drewno, gałązki z jałowca i schab obwiązać sznurkiem. Mamy też ubrać choinkę i stroiki oraz szopkę. Trochę czasu nam to zajmie, a dziś przecież moje święto - Yule czyli przesilenie. Dzisiejszy sabat to dzień radości, bo po ciemności przychodzi wreszcie jasność. Będę cały dzień palić świece. Zjem orzechów i napiję się wina z korzeniami. Spalę również kartkę z wypisanymi problemami. Niech odejdą wraz z starym rokiem. Rytuał jest prosty. Wróżyć nie będę. Tarota na cały rok mam zamiar postawić sobie dopiero w Sylwestra.
Wieczorem będę czytać i pewnie rysować. Może sarny albo ptaszki...A na koniec ostatni rysunek, a właściwie szkic saren. Jest jeszcze do skończenia. Trzeba dodać koloru, cieni i życia...Popracuję dziś nad nim...
Dzisiejszy dzień będzie pewnie leniwy i spokojny. Mam zamiar co najwyżej posprzątać kurze w sypialni i ubrać choinkę. Czy to zrobię jeszcze nie wiem, bo kusi mnie też nicnierobienie. Krzysiek po południu idzie do pracy to w domu będzie błoga cisza czyli coś co lubię. Powinnam ten czas wykorzystać na odpoczynek i relaks, może dłuższą medytację. Jutro mimo niedzieli pracy będzie więcej. Szczególnie Krzysiek się napracuje przy przygotowywaniu drzewa do wędzenia. Schab będzie wędzony w drewnie z jabłoni i śliwek. Dodam też troche jałowca dla zapachu. Zobaczymy co wyjdzie. Na święta będzie też boczek pieczony w ziołach/majeranek, czosnek, jałowiec, rozmaryn/i szunka wiejska. Na Sylwstra będzie boczek wędzony, domowy pasztet z grzybami i schab pieczony w domu ze śliwką.
Po południu może coś poczytam albo narysuję. Powinnam robić bukiety - stroiki, ale czekam na gałązki. Może dziś Krzysiek przyniesie.
Dieta tak sobie czyli jem wszystko, ale mało. Nie tyję, ani nie chudnę. Dziś na objad będzie gulasz dorożkarski, potrawa z mięsa z dodatkiem kiełbasy, cebuli, czosnku i kminku. Podam go z kopytkami. Zjem z 5 klusek. Oprócz tego zjem jogurt, jabłko z dwa ogórki kiszone i trochę tuńczyka. Na kolację będzie pasta z jajek, kórą zjem bez pieczywa. I to by było tyle...
Wczoraj skończyłam ozdoby. Jestem zadowolona. Są proste i wyszły nieźle. Przypominają mi ozdoby, które robiłam jako dziecko z ciocią Resią. Aniołki są z Piękna i pasji, a rozetki z Werandy country. Łańcuchy tego typu robię od dziecka. Gwiazdki to mój pomysł i w rzeczywistości sa fajniejsze, bo obsypane brokatem czego na zdjęciu nie widać. Szkoda, że nie udało mi się zdobyć niesprasowanej słomy. Można by było z niej zrobić pająki i gwiazdki. Kiedyś na choinkach wieszane były ozdoby z papieru, słomki, opłatka. Wieszano też jabłka, orzechy i szyszki oraz cukierki i ciastka w kształcie zwierzątek. Ozdoby tego typu były popularne w Polsce jeszcze zanim pojawiła sie choinka. Strojono nimi podłaźniki i powały w chatach. Teraz te zwyczaje odchodzą w zapomnienie, a popularne stają sie jednokolorowe choinki często ubrane w chińskie zabawki. Szkoda...
Wczoraj też zrobiłam pierogi ze słodką kapustą i grzybami na Wigilię. Wyszło 23 sztuki. Już są zamrożone. To dla nas wystarczy. Mama w tym roku chyba na Wigilii nie będzie, bo Krzysiek pracuje po południu i będziemy jeść bardzo późno. Chyba przygotuje sobie kolację znacznie wcześniej. Tylko opłatkiem się połamiemy i złożymy sobie życzenia. Swoja drogą ciekawe o której Krzysiek wróci...
Dziś mam wyjazd po ostatnie już zakupy, a później będziemy ustawiać wędzak. W niedzielę lub w poniedziałek będziemy wędzić schab. Później coś poczytam. Może Werandę country, bo odkryłam wirualny kiosk z archiwalnymi numerami...Będzie co czytać...
Pierogi, imprezy i odchudzanie...
Dzisiaj siedzę w domu. Za zadanie mam zrobić pierogi na Wigilię i je zamrozić. Pierogi będą z kapustą słodką i grzybami z dodatkiem cebulki. Powinny wyjść pyszne. Muszę się postarać i zrobić ich sporo, bo mam zamiar jeść je także później. Nigdy obiadów w święta nie gotuję i jemy odgrzewane to co było przygotowane wcześniej. Taki kiedyś był zwyczaj i ja go przestrzegam, a przy okazji odpoczywam. Oprócz pierogów będzie więcej zupy grzybowej i kapusty. Dziś powinnam też skończyć robić ozdoby. Zostały tylko gwiazdy. W święta siedzę w domu. Gości u mnie nie będzie. Za to w drugi dzień świąt Krzysiek idzie z wizytą do brata, bo brat kończy 50 lat. Impreza będzie spora. Co najmniej 20 osób. Jak dla mnie zgroza i oczywiście się wymigałam, przezornie składając życzenia wcześniej. Krzysiek nawet się nie wściekał i mnie od odludka nie wyzywał tym razem.
Zakupy na święta mam już zrobione. Teraz powoli planuję menu na Sylwestra i Nowy Rok. Te dwa dni spędzimy sami w domu. O północy wyjdziemy przed dom. Odpalimy zimne ognie, bo na petardy się nie zgadzam ze względu na zwierzęta, wypijemy coś musującego i po grudniowym szaleńswie. Mam nadzieję, że za dużo nie przytyję... A później się ostro za siebie zabieram. Waga musi spaść poniżej 90 kg. Musi i już... A później jeszcze 12 kg do końca 2015 roku... Tak ma być, bo to jeden z moich celów na nadchodzący rok.