Święto Trzech Króli, a my świętować nie będziemy, bo Krzysiek musiał iść do pracy. Nie będzie go do około drugiej. W zamian wolny będzie miał inny dzień. Tak wyszło i musiał się dostosować do wymagań szefa, ale zadowolony nie był. Ja posiedzę sama i pewnie coś zdziałam. Może też trochę pośpię. O święcie więcej na blogu http://kuradomowazkotemwtle.blogspot.com/
Śniegu napadało powyżej kostek. Całe podwórko jest białe. Jeśli nie stopnieje to będzie problem z przywiezieniem węgla w czwartek. Jest jednak pięknie i kusi mnie wyjście na spacer. Może do lasu poszukać tropów zwierząt. W okolicy są sarny i pewnie zające. Są też bażanty, które czasem się u nas stołują. Ostatnio mama wynosi skórki słoniny. Stołowników jest cała masa. Przychodzą sikorki i sójki. Trzeba będzie już teraz wywieszać skórki regularnie, bo ptaki się przyzwyczajają i później głodują. Wysypujemy też oczywiście ziarno, bo wróbelków w okolicy jest sporo.
Wczoraj ogarnął mnie leń i nie zrobiłam prawie nic. Na obiad przygotowałam zapiekankę z brukselki, tuńczyka i makaronu z sosem beszamelowym. Później namalowałam dwa obrazki i resztę dnia przeleżałam na kanapie. Kot nawet wyszedł tylko jeszcze ta sierść... Krzysiek nawet był zadowolony, bo był spokój...