Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507966
Komentarzy: 54680
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Święto Trzech Króli, a my świętować nie będziemy, bo Krzysiek musiał iść do pracy. Nie będzie go do około drugiej. W zamian wolny będzie miał inny dzień. Tak wyszło i musiał się dostosować do wymagań szefa, ale zadowolony nie był. Ja posiedzę sama i pewnie coś zdziałam. Może też trochę pośpię. O święcie więcej na blogu http://kuradomowazkotemwtle.blogspot.com/

Śniegu napadało powyżej kostek. Całe podwórko jest białe. Jeśli nie stopnieje to będzie problem z przywiezieniem węgla w czwartek. Jest jednak pięknie i kusi mnie wyjście na spacer. Może do lasu poszukać tropów zwierząt. W okolicy są sarny i pewnie zające. Są też bażanty, które czasem się u nas stołują. Ostatnio mama wynosi skórki słoniny. Stołowników jest cała masa. Przychodzą sikorki i sójki. Trzeba będzie już teraz wywieszać skórki regularnie, bo ptaki się przyzwyczajają i później głodują. Wysypujemy też oczywiście ziarno, bo wróbelków w okolicy jest sporo.

Wczoraj ogarnął mnie leń i nie zrobiłam prawie nic. Na obiad przygotowałam zapiekankę z brukselki, tuńczyka i makaronu z sosem beszamelowym. Później namalowałam dwa obrazki i resztę dnia przeleżałam na kanapie. Kot nawet wyszedł tylko jeszcze ta sierść... Krzysiek nawet był zadowolony, bo był spokój...

5 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Kot jest, ale za bardzo podobny nie wyszedł. Tak na 45 % tylko z wyrazu oczu i pyszczka z tym, że zadanie było dość trudnie, bo malowałam ze zdjęcia nie z obrazu. Nie miałam też kolorów, które były w orginale, a z mieszaniem mam jeszcze problem. Nie mam też kredki czarnej do obrysowywania oczu kotów, a to od nich zależy podobieństwo. Będę działać w tym temacie dalej...

Aniołki też prawie gotowe. Dziś jeszcze tylko pomaluję je lakierem bezbarwnym, żeby zabezpieczyć je przed wilgocią. Jutro pewnie zrobię świeczniki.

Wczoraj diety nie było, bo zjadłam chleb, który upiekłam. Porcja była spora aż wstyd się przyznać. Lubię chleb według tego przypisu, ponieważ robi się go szybko i jest smaczny. Jest też zdrowszy niż te ze sklepu z powodu dodatków - ziół, otrąb i ziaren. Wieki już nie miałam w ustach kupionego pieczywa. Krzysiek oczywiście je i nie narzeka, ale on wszystko zje co jest.

Chleb bez wyrabiania

0,5 kg mąki 650

łyżka cukru

łyżeczka soli

40 g drożdży

łyżka oleju

0,5 l mocno ciepłej wody

0,5 szklanki orąb

do 0,5 szklanki ziaren typu słonecznik, dynia, siemię

ulubione zioła np. cząber, tymianek, rozmaryn, kminek

mak do posypania

Do wody wrzucić drożdże, rozpuścić, dodać olej, cukier, łyżkę mąki i postawić.do wyrośnięcia na 30 minut. Do mąki dodać zioła, sól i otręby, dolać wodę i wymieszać. Włożyć do wysmarowanej keksówki do wyrośnięcia. Piec 40 minut w 200 stopniach.

Pierwsza bajka pisana dla 4 leniej dziewczynki...

Bezdomny kotek


biały kotek raniuteńko

leżał sobie pod sosenką

łapka go bolała


bardzo płakał bardzo stękał

domu nie miał nie pamiętał

myszek złapać nie mógł


do lekarz pójść nie zdołał

chora łapka przeszkadzała

ptaszka nie pogonił


głodny leżał już nie mruczał

strasznie miauczał i biadolił

z łapką coraz gorzej


przyszła pani kotka wzięła

do serduszka przytuliła

łapkę w gips włożyła


potem dała ciepłą zupkę

trochę mięska parę chrupek

w łóżku położyła


kotek biały po kolacji

domek zyskał już szczęśliwy

pięknie się odwdzięczył


mruczy ciągle dłonie liże

w domu siedzi myszki łapie

mocno się przytula


morał z bajki tylko jeden

bo kto serce ma i daje

serce też dostaje




4 stycznia 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj po południu pospałam za wszystkie czasy, odpoczęłam psychicznie w ciszy i naładowałam się pozytywną energią. Później lepiłam i wypalałam aniołki z masy solnej oraz namalowałam swojego pierwszego w życiu kota. Wyszedł nawet nie najgorzej. Jest podobny z pyszczka do tego na którym się wzorowałam. Jestem więc zadowolona, choć nie ma tej miękkiej kreski jak oryginał. Pewnie z czasem to wyćwiczę jak się postaram. Do tego typu portretów przydałyby się kolorowe papiery. Już kupiłam i teraz czekam. Kupiłam też kilka pasteli sprzedawanych na sztuki. Dziś może powstaną następne koty. Może też wylepię świeczniki z masy solnej. Kształt już wymyśliłam. A jutro pewnie o co wylepiłam pomaluję...Została jeszcze glina do wypróbowania...

Dietę trzymam. Pozytywne jest to, że mimo zimy zupełnie straciłam apetyt i nawet prawie głodu nie czuję. Oby tak dalej to się nie umęczę, a waga poleci choć dziś może z tym być problem, bo mam zamiar upiec chleb. Będzie też zapiekanka. Pewnie zjem po trochu.


3 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Wczoraj przyszła paczka z modeliną i od razu wzięłam się za lepienie aniołków. Wyszły i jestem zadowolona. Spodobało mi się i może pomyślę jeszcze o kolczykach. Tylko kolory modeliny nie bardzo mi przypasowały, bo są zbyt jaskrawe i takie jakieś chemiczne. Dziś będę szaleć z masą solną. Tą można malować więc kolory sama dobiorę. Będę miała frajdę...Tak sobie myślę, że lepienie figurek z gliny też by mi się podobało. Tylko, że zwyczajną glinę trzeba wypalać, a ja pieca nie mam i raczej mieć nie będę, bo kosztuje sporo. Może pomyślę o zajęciach w ośrodku kultury. Tam mają piec. Kusi mnie też zrobienie patery i np. wazonu.

Dziś oprócz aniołków zrobię też może jakiś świecznik. Później pewnie będę malować albo rysować.

Spokojnie te dni ostatnio mi upływają. Zajmuję się przez większość czasu przyjemnościami i oby tak zawsze było. Dziś będę w domu po południu sama to pewnie też zrobię sobie jaką medytację. A jutro jak dobrze pójdzie będę lepić z gliny. Ponoć ma schnąć w temperaturze pokojowej. Zobaczymy co to za wynalazek.

Dietę trzymam i ciągle jestem głodna. Ciekawe czy mi się uda do Wielkanocy 4 kg zrzucić.

A na koniec wczorajszy obrazek- rudbekie...Kolory trochę zmienione, bo zieleń przyciemniona wyszła, a ta jasna plama to w oryginale jasna zieleń...


2 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Powrót do normalności. Wreszcie, bo coś mnie to grudniowe szleństwo w tym roku wyjątkowo zmęczyło psychicznie. Przytyłam ponad 2 kg. Ciekawe kiedy zrzucę. Dziś już faza protal dukana. Ostro do boju. Obym szybciej zaczęła zrzucać, bo taka się ociężała czuję i pełna.

Cały dzień dzisiaj siedzę w domu poza króciutkim wyjazdem na pocztę. Nie chce mi się ale muszę opłacić rachunki. Przeszłam z Tauronu do Energy i wcale nie zyskałam. Teraz tylko kłopot mam i rachunki chyba będą wyższe. Nudzić się dziś nie będę. Pewnie będę malować, a może też lepić aniołki o ile kupione jeszcze przed świętami masy plastyczne mi wreszcie przyjdą. Myślę też o wyrobie kolczyków z modeliny. Ostatnio mniej piszę opowiadań, a za powieść się też jeszcze nie wzięłam. Pomimo tego zapisałam się na następny stopień kursu pisarskiego. Tym samym zaczęłam już realizować plany noworoczne. Wczoraj nadal bawiłam się pastelami. Powstały dwa obrazki choć pasteli w kredkach jeszcze nie mam...


Wczoraj po raz pierwszy zrobiłam mapę marzeń do tej pory to były tylko postanowienia. To i owo dodałam do postanowień...

1 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Nowy Rok, nowe nadzieje i nowe plany. Przygotowałam sobie listę i mam zamiar je zrealizować. Na pierwszym miejscu jest oczywiście odchudzenie się do 81 kg. Później nauka malowania, rysowania, pisania i 2 kursy. Później wydanie książki z haiku i remonty między innymi łazienki oraz grobu taty. Jest też jeszcze pisanie powieści  z tym, że ze znakiem zapytania. Zobaczymy co uda sie zrealizować. Oby wszystko z tym, że nie wszystko zależy ode mnie, bo np. remonty zależą od fachowców, a oni mogą nie mieć czasu.

Dziś będę siedzieć w domu i malować oczywiście pastelami. Coraz bardziej mi się to podoba, bo efekt jest szybko osiągalny. Dziś może namaluję więcej kwiatów. Pięknie wychodzą w tej technice. Oglądałam obrazy w internecie. Piękne też są obrazy kotów i psów, ale tego jeszcze nie próbowałam. Może kiedyś... Może kiedyś też sobie kupię takie kolorowe papiery do pasteli. Cudne efekty można osiągnąć.




31 grudnia 2014 , Komentarze (22)

Miały przyjść masy plastyczne na aniołki, a przyszły pasele w sztyfcie. Od razu się za nie zabrałam i namalowałam dwa obrazki. Już teraz widzę, że technika bardzo fajna i że przy mnie zostanie. Nie znałam jej wcześniej i popełniła parę błędów przy zamówieniach np. brakuje mi fioleu, ciemnego brązu i koloru bordowego. Nie mam też jeszcze kredek. Myślę, że z czasem będę tworzyć obrazki bardziej udane...

31 grudnia 2014 , Komentarze (7)

Dziś Sylwester. Mam zamiar spędzić go tylko z Krzyśkiem w domu. Jutro też będziemy sami. Miałam wprawdzie plany na spędzenie tej nocy, ale nie wypaliły, bo Krzysiek pracuje po południu. Inna sprawa, że pewnie i tak by ze mną nie chciał iść tam gdzie ja by chciała. Mnie by pasował wieczór na koncercie muzyki klasycznej albo wieczór z wróżbami i medytacjami. On by chciał pójść na jakiś spęd w mieście, albo do brata, albo do lokalu. Swoją drogą po co do lokalu skoro tańczyć nie potrafi i nie lubi? Pojęcia nia mam. Ja na Sylwestra z tańcami nigdy nie pójdę, bo tańczyć nie potrafię i nie znoszę. Te wszystkie wygibasy, męczenie się i pot. To nie dla mnie. Moja mam kocha taniec i kiedyś chciała bym i ja polubiła. Wysłała mnie jako nastolatkę na kurs tańca towarzyskiego, który skończyłam i który mnie do tańca ostatecznie zniechęcił. Nie znosiłam tego i nie czułam. Nogi miałam jak z waty, byłam sztywna i czekałam tylko kiedy taniec się skończy. Do tego konieczność współdziałania, że się tak wyrażę z nieznajomymi mężczyznami, konieczność poddania się prowadzeniu...Okropność...

Może mi kurier przyniesie masy plasyczne, które kupiłam niedawno to będę robić aniołki...Po 12 wyjdziemy przed dom z zimnymi ogniami. Petard nie uznaję, bo zwierzęta się boją. Kilkanaście lat temu podczas wystrzałów uciekł pies sąsiadów. Szukałyśmy z sąsiadką kilka godzin i nic. Sąsiedzi szukali i nawoływali przez kilka dni. Kamień w wodę. Dopiero moja mama wahadełkiem znalazła po 4 dniach. Dobrze, że psina przeżyła, bo mrozy były wtedy trzaskające...

30 grudnia 2014 , Komentarze (12)

Dzień podobny do innych. Mam tylko trochę więcej pichcenia, bo jutro Sylwester i trzeba coś przygotować do jedzenia. Mam zrobić śledzie po sułtańsku czyli z rodzynkami i koncentratem pomidorowym oraz zwykłe, tradycyjne z kolendrą. Powinnam też włożyć schab do marynaty i podgotować mięso na pasztet. Jutro mięsa skończę.

Planuję też dziś wsadzić do ziemi pietruszkę i seler na natkę oraz cebulę do wody na piórka. Pora jest odpowiednia, bo księżyca przybywa. Myślę też o zakupie ziół, a konkretnie bazylii, tymianku i rozmarynu. Może w zimie mi nie zmarnują. Lubię świeże zioła i zieleninę. Brakuje mi ich zimą.

Po południu porozpieszczam się trochę. Będzie moczenie i masowanie stóp oraz dłoni. Stóp w soli, a dłoni w ciepłej oliwie z dodatkiem soku z cytryny. Będzie maseczka z drożdży oraz mleka i wonne olejki. Już się cieszę na te chwile. Uwielbiam naturalne kosmetyki i niektóre babcine sposoby pomagające urodzie.

A wieczorem będziemy grać, bo statnio kupiona gra przyszła. Wczoraj namalowałam obrazek brzozy w zimie. Wyszedł tak sobie, bo dla mnie ma zbyt zimną tonację bym była zadowolona. Zdjęcia zrobić sie nie da - wszystko się zlewa niestety...Spróbuję jeszcze, ale czarno to widzę...

29 grudnia 2014 , Komentarze (38)

Wstałam dziś przed dziesiątą, ubrałam się szybko i wypiłam kawę. Zaraz jadę do miasta na pocztę wysłać gotowy horoskop. Tym razem to horoskop dla 5 letniego dziecka. Zrobiłam go, bo rodzice byli ciekawi co w przyszłości malec może osiągnąć/ jakie szczyty zdobyć/i jakie ma uzdolnienia. W tym wypadku lepsza by była numerologia, ale się uparli. To zrobiłam. Zadowoloni nie będą, bo chłopczyk jakiś specjalnych uzdolnień typu talentu raczej nie ma, a przede wszystkim zdecydowanie nie będzie miał ambicji. Będzie wolał spokojne, przyjemne i przeciętne życie. Niestety wygląda na to, że rodzice są bardzo ambitni i mogą malca zamęczać. Już w tej chwili sugerowali, że stać ich na kilka zajęć i chętnie dziecko na nie wyślą. Tak bywa.

Po południu może w coś zagramy z Krzyśkiem albo zajmę się swoimi sprawami typu malowania czy rysowania. Może też obejrzę jakiś film. Ostatnio odkryłam na You tube cykl filmów sławni malarze. Ciekawe są jak dla mnie. Moją mamę fascynuje Lautrec. Przeczytała książkę o nim i mnie też namawia. No nie wiem czy jego klimat będzie mi bliski. Raczej w to bardzo wątpię. Nie ulega jednak wątpliwości, że jego obrazy to arcydzieła, choć nie w moim typie. Ja wolę swojskie pejzaże, zwierzęta i kwiaty, a nie ludzi. Nie ciągnie mnie też do przedstawiania ruchu, co on czynił z prawdziwym mistrzostwem.