Postanowiłam odpocząć i to solidnie przez kilka dni. Mam dość walki z podświadomością. Nic nie będę robić poza spaniem, kurowaniem się i buszowaniem po internecie. Nic nie będę od siebie wymagać. Koniec z presją zmuszaniem się do czegokolwiek. Koniec z wysiłkiem. Przerwa z ćwiczeniami. Może dojdę do siebie. Jeśli nie to chyba będzie trzeba jakieś badania zrobić. Może sobie zafunduję kurację żeń szeniem albo arktycznym korzeniem. Przyda mi się to. Nigdy nie szło mi dobrze gdy musiałam z sobą zbyt długo walczyć. Zawsze się załamywałam po kilku tygodniach. Potrzebuję luzu by działać skutecznie, a nie zacinania się w sobie i parcia do przodu w stresie. Stres mnie kładzie bardzo szybko. I teraz mam wyczerpanie, chorobę i dół totalny. Sama jestem sobie winna tym razem, bo sama próbowałam sobie narzucić zbyt dużą dyscyplinę. Nie tędy droga...
Wczoraj prawie cały dzień spałam, a wieczorem obejrzałam dwa nowe odcinki Vikingów...Czuję się trochę lepiej. Nawet buszowałam w internecie za książkami o wikingach...
Dietę trzymam ale nie chudnę...