Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507945
Komentarzy: 54680
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2015 , Komentarze (13)

Wczoraj nie miałam wielu pilnych zajęć więc odrobiłam wreszcie pracę domową z drugiego zeszytu kursu rysunku i malarstwa. Jestem z tym opóźniona, bo dostałam już cztery lekcje. Wykonałam też kilka ćwiczeń w tym szkice dłoni. Zauważyłam, że bardzo nie lubię rysować martwej natury i brył geometrycznych. Z trudem te ćwiczenia wykonałam. Nie za dobrze mi też idzie szkicowanie z natury. Wolę rysować ze zdjęć lub obrazów. W następnym zeszycie będzie wstęp do portretu. No i nowy zgryz. Do portretów mnie wcale nie ciągnie. Inna sprawa, że to jest strasznie trudne chyba, że szkicuje się z siatką. Kiedyś będę malować tylko kwiaty, pejzaże i zwierzęta. Może anioły i ptaki. Może architekturę, ale typu kapliczek i wiejskich chat. Ludzi raczej nie. Nie nęcą mnie też widoki miast. Jednym słowem to co najbardziej lubię w rzeczywisości, bo wychodzę z założenia, że malowanie ma mi sprawiać przyjemność. Jakoś te portrety przejdę przecież...

Dziś będę malowała akwarele w tym może jednak coś z natury, żeby ćwiczyć rękę. Nie mam jeszcze pomysłu może cebulę i paprykę np. Mam zamiar też wykonać parę szkiców dłoni i oczu... Trzeba się uczyć...

Dziś zaczyna mi się kurs pisarski i trzeba by ćwiczenie napisać, a u weny jak nie było tak nie ma...

Dieta ok, ale waga się strasznie waha. Zauważyłam, że po ogórkach kiszonych okropnie nabieram wodę...

13 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Wczoraj byłam na poczcie z wysyłką rzeczy na bazarki dla kotów. Wysłałam komplet czapka i szalik wykonane szydełkiem, aniołki z modeliny, kolczyki i książki. dołączyłam dwa obrazki z kotami. Ciekawe czy ktoś kupi... Później rozpieszczałam się w domowych pieleszach. Rozpieszczałam się, bo oprócz obiadu nic nie zrobiłam. Cały dzień zajmowałam się przyjemnościami. Oby więcej takich dni. Najpierw namalowałam akwarelkę, ale że trawa wyszła nie tak jak trzeba to później ją ćwiczyłam. Jeszcze muszę ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, bo mam problem z malowaniem cieniukich linii. 

Dziś dzień przeżyje podobnie. Będę malować i czytać. Teraz będę ćwiczyć malowanie akwarelami, bo akryle poszły chwilowo w odstawkę z powodu zimna w pracowni. Czekam na wiosnę. Bardzo mi się podobają obrazy malowane akwarelą. Są delikatne i świetliste. Tak cudownie rozmyte. Chciałabym opanować tą technikę i malować pejzaże oraz kwiaty. Może zwierzęta, ptaki. To jednak trudna technika.

Dieta trwa dziś dzień owsiankowy.

12 stycznia 2015 , Komentarze (11)

No i zamówiłam dietę Allevo - zupę porowo- ziemniaczną, grzybową i brokułową z ziołami. Koktaili nie zamawiałam, bo bez słodyczy potrafię egzystować. Zobaczymy. Postanowiłam na razie póki nie przyjdą wprowadzić dwa dni w tygodniu samych płatków owsianych. Są niskokaloryczne i dobrze sycą. W pozostałe dni będę jadała płatki raz dziennie. Poza tym warzywa, owoce, białko i minimalne ilości ukochanych węglowodanów. Ilość kalorii do 1200. Waga MUSI spaść, bo się uparłam. Spada, ale jeszcze do tej na pasku trochę brakuje. I tak moje menu na dziś: tuńczyk w zalewie własnej, marchewka, mandarynka, szklanka zupy z dyni z ziemniakami, 5 łyżek płatków owsianych. Z Dukanem się wstrzymam, a diety warzywne w tym napój poranny i dietę kapuścianą zostawię sobie na wiosnę, bo już będę miała gdzie kupić warzywa. Teraz w zimie sklep objazdowy z warzywami nie jeździ.

Wczorajszy kot. Miały być dwa, ale kolorowy papier do pasteli nie chciał się zamalować na biało i kot nie wyszedł...Spróbuję na papierze do akwareli...

I jeszcze pastele olejne...

11 stycznia 2015 , Komentarze (9)

Niedziela. Dzień spędzony w domu z Krzyśkiem. Powinno być spokojnie. Nic specjalnego robić nie będę i dobrze, bo czas na odpoczynek. Czasem lubię trochę poleniuchować, poleżeć w ciszy czy pospać. Zrobię dziś tylko obiad i wolne. Na obiad będzie sos z dyni i pieczarek do ziemniaków. Trochę zjem. W zasadzie jestem na diecie 1200 kalorii, ale waga nie spada. poczekam jeszcze kilka dni, poobserwuję się i zobaczę co dalej. Trochę to frustrujące jest. Lubię nawet być na diecie, ale wtedy, gdy waga regularnie spada, a różnie to w moim przypadku teraz bywa. Kiedyś w okresie gdy byłam młodsza chudło mi się znacznie łatwiej. Waga topniała w oczach, Po kilka kilogramów w tygodniu. Teraz tylko łatwo się tyje. Oj coś mi się wydaję, że bez jakiejś drakońskiej diety się nie obejdzie tym razem. Może zdecyduję się na Cambridge na dwa tygodnie. Kiedyś na niej byłam i trochę schudłam, choć po jakimś czasie waga przestała spadać.

W przyszłym tygodniu będzie trochę pracy w ogrodzie. Powinnam przyciąć agresty i winorośl. Powinnam pobielić drzewa. Nie wiem czy się zmobilizuję, bo coś ostatnio mało ruchliwa jestem. Działam owszem, ale w domu - maluję, piszę, lepię. Dziś też coś pewnie na tym polu podziałam...


10 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Śniegu już prawie nie ma. Znowu jest szaro i ponuro. Nie lubię takiej zimy. Powinien być śnieg, zaspy. Powinno być biało i bajkowo jak na obrazku. No ale cóż wpływu na to nie mam to i martwić się tym nie będę. U mnie dni ostatnio biegną powoli. Są spokojne, ale nie nudne. W zasadzie ja się bardzo rzadko nudzę. Prawie nigdy. Tyle mam zajęć, tyle rzeczy mnie kusi, że doba jest zbyt krótka. Dziś całe popołudnie będę sama w domu i zdążę za Krzyśkiem zatęsknić. Będę czytać poradnik, malować i pewnie medytować, bo nikt mi przeszkadzać nie będzie. Może zrobię aniołki z gliny. Może trafić się jakieś zlecenie w pisaniu tekstów, bo się do kilku zgłosiłam. Szczególnie jedno mnie kusi. To pisanie tekstów o ogrodnictwie. Fajna by to była praca i temat mi bliski. Zlecenie jest z gatunku tych więcej płatnych. Przydałoby się trochę zarobić. No ale czy się uda czas pokaże...Chętnych jest 24 osoby jak na razie. Ostatnio znowu siedzę i czatuję na zlecenia, ale te lepiej płatne trudno zdobyć...Może jak kurs webwritingu skończę będzie mi łatwiej...

Wczoraj z diety były nici, bo byłam cały dzień głodna. Nie zjadłam za dużo, ale zjadłam 2 kromki chleba z dżemem. Nie powinnam...

A na koniec dwa obrazki - pastele olejne...Bardzo fajnie sie nimi maluje...

9 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Odwilż na całego. Z dachu kapie jak w marcu. Śniegu już prawie nie ma, a tak ładnie było. Szkoda. Teraz według prognoz ma być u mnie przez jakiś czas ciepło. Koty od razu straciły apetyt i połowa suchego pokarmu zostaje. Pikuś też chrupek nie chce, a i przy obiedzie wybrzydza. Tylko jeszcze z kocich talerzy chętnie wszystko zjada. Próbowałam go nauczyć spać za nami w sypialni, bo w ganku piszczy. Jednak nic z tego nie wyszło - kręci się w nocy i łazi po sypialni. Buszuje też w kuwecie Józka. Józek oczywiście się od razu obraził i spać do łóżka nie chciał przyjść. Porażka. Musi więc zostać w ganku...

Dziś nie mam za dużo pracy to trochę podziałam na polu artystycznym. Skończę obrazek z koniem, bo oko wyszło jakieś takie dziwne, choć takie w oryginale było. Może też poczynię obrazek z kotem i może pejzażyk pastelami olejnymi. Mam zamiar też skończyć czytać powieść. Rewelacyjna nie jest, ale można przeczytać. W końcu Koontz źle nie pisze...

Dieta tak sobie. Niby jem mało, ale nic mi spaść waga nie chce. Nie ma rady od poniedziałku Dukan, albo kapuściana. Bagaż trzeba zrzucić i to prawie 3 kg.

8 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Pierwsza próba pastelami olejnymi i znowu strzał w 10. Malowałam niecałe pół godziny, bo to miała być próba. Później roztarłam terpenyną. Będę działać w tej technice...Jeszcze tylko oleje mi zostały... :)

8 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Zimno. Wczoraj paliłam wieczorem w piecokuchni, bo chłód ciągnął z każego kąta i lodówka się zbuntowała odmawiając mrożenia. Myślałam, że się zepsuła. Dziś ponoć ma być cieplej, ale ja tego nie czuję jakoś. Chyba jednak ocieplenie przyjdzie później. Śniegu napadało sporo. Wszędzie nawet na drzewach leży pierzynka. Gałęzie świerków zwieszają się z wdziękiem ku ziemi. Wczoraj nawet droga była cała w śniegu. Można by było spokojnie jechać saniami. Pięknie jest. Taką zimę lubię. Za taką zimą zawsze w lecie tęsknię. Szczególnie piękna jest na wsi w górach, ale i na nizinach jej uroda zachwyca. Tylko mrozy mnie przerażają, bo robię sie coraz mniej odporna na zimno. Wczoraj siedziałam w domu w swetrze i chuście z gorącą cegłą przy nogach i pod kołdrą mimo, że było w pokoju 23 stopnie. Coś nie tak ze mną, albo to z powodu diety tak marznę.

Dietę trzymam. Jem mało, a dziś będzie dzień owsiankowy czyli 6 łyżek płatków owsianych w ciągu dnia i nic więcej. To doskonale czyści organizm i jutro powinno być 1 kg mniej.

A na koniec artystyczne wyzwania. Wczoraj odważyłam się na konia. Powstał też kolejny kot. Oczywiście pastele. Dziś może to będzie gałązka z kwiatami wiśni i jeszcze coś... W najbliższym czasie wezmę sie też za lepienie aniołków i za biżuterię, bo zbliżają się dwa bazarki dla potrzebujących kotów. Trzeba coś wysłać...Tak sobie myślę, że jak się podszkolę to będę też wysyłała obrazki wykonane pastelą...Koty skorzystają...Choć w ten sposób pomogę skoro innych możliwości nie mam...




7 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Po świętach i dobrze. U mnie zaczyna się codzienność i praca czyli tym razem seria zabiegów Reiki dla potrzebującej kobiety, która ma stłuczoną nogę. Zabiegów będzie 5. Powinny pomóc. W zamian dostanę miodu i suszonych grzybów. Lubię takie wymianki. Czasem mi się trafiają...

Poza tym nic do roboty nie mam ani horoskopu ani pisania teksów tzn zamówień na teksty, bo pisać mogę zawsze... Tylko nie ma pewności, że teksty szybko sprzedam. Powinnam się wziąć za pisanie opowiadań, ale tak mi jakoś schodzi. Czekam na wenę. Ja przyjdzie to będę pisać jedno za drugim. Nie piszę też ostatnio wierszy ani haiku. Sporo za to maluję i działam robótkowo. Ćwiczę koty. Na razie maluję pastele, ale kuszą mnie też akryle. Może kiedyś się zdecyduję. Wzory biorę z internetu, ale tak sobie myślę, że może by zacząć moje koty malować...

Skończył mi się kurs pisarski. Jestem zadowolona, że się na niego zdecydowałam, bo sporo się nauczyłam. Czekam na następny stopień...

Dziś po południu Krzysiek będzie w pracy, a ja będę odpoczywać i chłonąć ciszę. Może pośpię, może poczytam. Pewnie coś namaluję i może ulepię wreszcie te świeczniki z masy solnej...

6 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Święto Trzech Króli, a my świętować nie będziemy, bo Krzysiek musiał iść do pracy. Nie będzie go do około drugiej. W zamian wolny będzie miał inny dzień. Tak wyszło i musiał się dostosować do wymagań szefa, ale zadowolony nie był. Ja posiedzę sama i pewnie coś zdziałam. Może też trochę pośpię. O święcie więcej na blogu http://kuradomowazkotemwtle.blogspot.com/

Śniegu napadało powyżej kostek. Całe podwórko jest białe. Jeśli nie stopnieje to będzie problem z przywiezieniem węgla w czwartek. Jest jednak pięknie i kusi mnie wyjście na spacer. Może do lasu poszukać tropów zwierząt. W okolicy są sarny i pewnie zające. Są też bażanty, które czasem się u nas stołują. Ostatnio mama wynosi skórki słoniny. Stołowników jest cała masa. Przychodzą sikorki i sójki. Trzeba będzie już teraz wywieszać skórki regularnie, bo ptaki się przyzwyczajają i później głodują. Wysypujemy też oczywiście ziarno, bo wróbelków w okolicy jest sporo.

Wczoraj ogarnął mnie leń i nie zrobiłam prawie nic. Na obiad przygotowałam zapiekankę z brukselki, tuńczyka i makaronu z sosem beszamelowym. Później namalowałam dwa obrazki i resztę dnia przeleżałam na kanapie. Kot nawet wyszedł tylko jeszcze ta sierść... Krzysiek nawet był zadowolony, bo był spokój...