Dziś trochę chłodniej to pracy podgonię. Wyjdę na ogródek, ale popracuję też trochę przy komputerze i zrobię horoskop, bo mam zamówienie. Warto chłodniejszym powietrzem się pocieszyć i odetchnąć, bo od soboty mają wrócić upały. No cóż mamy lato. Jutro Lammas - letni sabat. Będę świętować. Przygotuję wiązkę zboża, upiekę bułki z dodatkiem tegorocznych ziaren i zjem kolację z tegorocznymi warzywami i owocami. Będę też palić świece i podziękuję za dostatek w tym roku. To wystarczy. Jakiegoś specjalnego, dłuższego rytuału nie zrobię, żeby Krzyśka nie denerwować. On jako katolik i to praktykujący przeważnie się trochę denerwuje, gdy działam po swojemu...
Ostatnio często palę świece. Lubię to, bo uważam, że aura mieszkania się czyści. Wczoraj kupiłam świeczniki. Będą pasować do klimatu mojego domu i teraz i po remoncie. Zachwyciły mnie prostotą i szlachetnym pięknem. W tym samym stylu robił świeczniki mój tata i mam do tego stylu sentyment. Komplet trzech świeczników wykonany jest z brzozy, a brzoza doskonale promieniuje...Ten pojedynczy świecznik to stare drewno, nadgryzione zębem czasu...
Dieta w porządku. Jem mało i tylko to co dozwolone. Do jedzenia się trochę zmuszam, bo prawie głodu nie czuję. I dobrze jest. Dziś zrzuciłam 40 dkg i pasek już przesunęłam...Jest dobrze i oby tak szło dalej to jeszcze szóstkę z przodu na wadze zobaczę...A, że to trochę potrwa....