Dziś waga trochę spadła. Do 82 kg już niedaleko. To waga bezpieczna. Nigdy mi ciśnienie nie skakało przy tej wadze. Dziś jajka, sałatka z tuńczyka, papryki, cebuli i ogórka kiszonego serek wiejski. Widze jednak, ze chyba mi waga dłużej spadać teraz nie będzie. Spada juz bardzo mało. Dieta trwa za długo. Czas wyjść i tak zrobię od poniedziałku.
Wczoraj udało mi sie zrealizować wszystko co zaplanowałam oprócz prania. Prać nie mogłam, bo nie było proszku ani u mnie w łazience:( ani w sklepie. Pranie będzie dziś. Wczoraj posprzątałam w kuchni w tym na stole. Od jakiegoś czasu na moim stole w kuchni było wszystko tylko nie miejsce na kulturalne spożywanie posiłków. Trzymałam na nim farby, pędzle i keyboard. Jadaliśmy w pokoju dziennym na kolanie. To mnie denerwowało, bo nie przywykłam do czegoś takiego. U mnie w domu posiłki jadało sie przy stole. Moze nie celebrowałam ich specjalnie, bo nie było waz i pólmisków ale każdy jadł przy stole z przyzwoitych talerzy. Stól musiał być wygodny i nawet jeśli jadało sie w kuchni obowiązkowo musiał byc urzadzony aneks jadalny. Był obrus, kwaty. Teraz kultura jedzenia u mnie zeszła na psy. Obiad na kolanie, kroma w rece, a sałatka z miski na stojąco w pośpiechu jakby diabeł gonił. Od wczoraj jemy wyłacznie w kuchni. Przy okazji zmiany zyskam i to, że Krzysiek nie będzie mnie kusił jedzeniem. Skończą się dziesiątki kromek jedzone w pokoju i moje zachcianki na ten widok. Zje w kuchni, to widzieć nie będę.
Jakiś czas temu zrobiłam generalne porzadki w domu i wyrzuciłam co zbedne. Wprowadziłam też trwałe zmiany odnosnie wygladu w domu. Pizama jako strój domowy jest tolerowana jedynie w niedzielę i świeta. Nikt mnie juz w pizamie zastac nie moze. Teraz sa porzadne ciuchy i makijaż bardzo lekki codziennie. Sa tez pomalowane paznokcie. Na ulicy bywam tylko w przyzwoitych ciuchach, uczesana, włosy bez odrostów. Swój wizerunek zmieniłam. Teraz czas na dom. Idzie ku dobremu.
Kupiłam znowu książkę. Tym razem powieść o wierzeniach słowiańskich i wsi. Przybyl mi pokój i już o powieściach mogę mysleć, bo będzie je gdzie trzymać.
The spring is coming. I'm thinking about the garden. I will grow the tomatos, a peppers, a celery, a lettuce, a kohlrabi, a broccoli, a pumpkin and a squash. I'm waiting for the herbs. I will plant the flowers. I want to buy. I like working in the garden...