Weekend. Ja mam dziś wyjście do kaplicy i szkołe. Będę sie musiała z powrotem z kaplicy spieszyć. Poza tym będzie praca, malowanie i moze trochę czytania. Porządki i działalnosci domowe zostawie na nowy tydzień. Trochę w mijajacym tygodniu dom ogarnęłam. Nie wszystko jednak jest zrobione.
POgoda niby wskazuje na przedwiośnie, a mnie ciągle jest dość chłodno. Niby nie tak bardzo ale jednak komfortu cieplnego nie czuję. W domu jest 25 stopni a ja siedzę w swetrze. Czyzby dieta tak na mnie działała? Na dworze juz widać przedwiosnie. Kiełkuja mi kwiatki, a już się bałam że nic z nich nie będzie, bo Mikuś wszędzie wchodzi. Płotki nie są przeszkodą. Psinka nadal jest przylepna. Uwielbia lezeć przytulona albo pod kołdrą. Je ostatnio lepiej, a to oznacza 3 posiłki dziennie plus kanapki od Krzyśka.
Jeden znajomy z Indii mi napisał, ze mieszka na wsi w poblizu dzungli. Czasem słyszy ryk tygrysów. Poprosiłam go o wiecej wiadmości na ten temat. To przerażajace ale i podniecajace. Ja zawsze chciałam usłyszeć wycie wilków. Przyroda jest dla mnie bardzo interesujaca. Wieś też. Nigdy nie pytam o miasta tylko o przyrodę. Drugi znajomy tym razem z Gambi mieszka w okolicy gdzie sa lwy. Też na wsi..
S upija się od kilku dni codziennie i rozmowy z nim nie ma, bo jest pobudzony i skory to awantury. Chce sie wyraźnie ze mną kłócić. Do mnie ma pretensję ale nie mówi o co. Wczoraj miał byc u kolegi w pracy i chyba nie pojechał, bo o 12 w południe spał i zapomniał gdzie miał jechać. Stacza się coraz bardziej, a ja w tym uczestniczę i nie mam na to wpływu. Pomóc mu nie można, bo nie chce i nie jestem dla niego autorytetem. Chyba tak w głebi ducha gardzi nawet kobietami. Autorytetem sa koledzy...
No i nie ma już Moruska. Wczoraj zasnął na zawsze w koszyku koło pieca. Wiosną by skończył 13 lat. Z nami był 12. To był pupil Krzyśka. Żal i smutek... Chyba sie muszę przyzwyczaić, bo moje koty s a starsze. Przywiozłam go z targu gdzie został wyrzucony po Wszystkich świętych. Bardzo płakał cała drogę, a później był w strasznym stresie przez kilka dni, bo mu waliło serduszko. Odsypiał na fotelu. Z kotami zatargów nie było. To był spokojny, proludzki kot. W życiu się trochę nacierpiał. Był problem z ząbkami i był czyszczony pęcherz. Odszedł na katar ale jakiś dziwny, bo z jednej dziurki. Miał tez wyciek z oka. Podejrzewam, że to guz. Pomoc otrzymał, ale to nic nie dało...Tak miało być...:(
Tak teraz piszę po angielsku. Czy to poziom O czy choć a1?
Yesterday I put the basket with potato under the table. I today cooked the curry with rice and carrote. I ate. Christopher ate potatos and the pork and tomato. he like the meat. I not like meat. I like vegatables and chesse and fish and fruit. I today go the church. I have lecture - anathomy. I today sleeped to 11:30. Yesturdey died my cat. I have 11 the cats and dog. My dog is small. he is black. he have beautyful eyes. My friend drink very much the beer.