Teraz żyję pracą i malowaniem. W domu jednak codziennie po 15 minut nie sprzatam. Zacznę gdy zobaczę, ze trzeba. Sprzatam na bieząco. Robie to co widzę. Uczę sie teraz angielskiego i robię intensywne zabiegi praniczne sobie i Krzyskowi. Od lutego chcę sie zabrać za podręcznik uzdrawiania zaawansowanego. To leczenie kolorowymi pranami. Kiedyś moze zrobię kursy. Na razie mam tylko pierwszy stopień. Z angielskiego ćwiczę czas przeszły. Jakoś sobie radzę i nie przerywam nauki choc o studiach w zasadzie przestałam myśleć. Czasem mi sie tylko śni, że złozyłam papiery albo, że jestem na pierwszym roku. Tak się to moze skonczyc. Angielski był ostatnio na drugim roku.
Wczoraj był bardzo spokojny dzien. Spedziłam go na kanapie w spodniach od pizamy. Czasem mi trzeba takiego luzu.
Dziś mi się śniło, że wyrzuciłam grupę pijaków z mojego ogródka. Jednego pobiłam. Widziałam też martwe muchy i jednego szerszenia. To oznacza, ze w moim zyciu szykuja sie zmiany. Korzystne. Moze też być tak, że pozbyłam sie wrogów.
Dziś moze skończę pracę do szkoły.
Malowanie obrazu idzie sprawnie. Szybko go skończę, bo jest duża płaszczyzna tła. To maluję grubym pedzelkiem. W tym tygodniu z pewnoscią go skończę. Kolejne będą chyba dwa lwy. Bardzo urokliwy obraz na którym widoczna jest nie agresja lwów ale ich czułość.
Z dietą sie trzymam, ale już chyba w przyszłym tygodniu zupy warzywne... Moze waga spadnie szybciej. Zupełnie nie mam cierpliwości gdy spada po 20 dkg. Dziś serek wiejski, mandarynka i potrawa z soczewicy z porem i pieczarkami.