Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9480
Komentarzy: 109
Założony: 1 maja 2011
Ostatni wpis: 12 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
elka1980

kobieta, 44 lat, Bydgoszcz

166 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 marca 2014 , Komentarze (1)

Pomóżcie proszę! z wyborem wagi...

Zamierzam wrócić do obsesyjnego ważenia się.

Przez ostatnie dwa lata "zainwestowałam" w 3 różne wagi z dolnej półki cenowej.

To co się z nimi dzieje! to przechodzi wszelkie wyobrażenia.

Pierwsza była świetna, marki chyba Sencor - kosztowała coś ok 30 zł ale była wrażliwa na zmiany o kilka dkg. Wizyty w toalecie czy zmianę ubrania. Byłam z niej zadowolona. Działała bez zarzutu.

Do dnia kiedy spadł na nią zasilacz od xboxa ...

Zgłupiała.

Kupiłam ten sam model. Ale był "zgłupiały" od nowości. Jak już sobie zapamiętał pewną wagę to nic nie było w stanie zmienić wskazania. Taką wagę jaką pokazała rano taką pokazywała przez cały dzień. Wymiana baterii nic nie dawała.

Zakupiłam 3 wagę bo poprzednia mnie wkurzała.

Też z dolnej półki cenowej.

Za czasów nowości baterii było ok. Po wymianie (na taką samą!) w zależności od tego gdzie się ją postawi pokazuje nawet o 2 kg różnicy. Także jej w ogóle nie ufam! ;)

W pracy mam bardzo dokładną wagę - taką towarową.

Ale duzo ludzi pracuje w jej okolicy więc i ważenie mojego otyłego ciała jest kłopotliwo-wstydliwe - plus jeszcze to, że nie wiem ile danego dnia ważą moje ubrania - buty, spodnie, sweter.

Więc ważenie jest takie - orientacyjne. Bo jednego dnia mogę miec na sobie ubioru 0,5 kg ... innego i 2 kg. A przecież się nie rozbiorę! ;)

Na wagę planuję wydać ok 100 zł.

Proszę jeżeli macie jakieś wypróbowane wagi - piszcie! :) 

19 lutego 2014 , Komentarze (8)

Wstydzę się gdziekolwiek wyjść. Nawet do sklepu. Wystaje mi wielki brzuch, wszystkie gacie uwierają i siegają do takiej wysokości, że widać rów...
I stopień otyłości osiągnięty. Jupi :/ 85kg. Nigdy... przenigdy nie byłam taka gruba! Nawet w ciąży, w której przytyłam 24 kg ważyłam 10 kg mniej niż teraz!
Żrę chyba kompulsywnie.
Jem chociaż nie jestem głodna. Nie... to nie jest jedzenie, to jest żarcie!
Potrafię wpaść w pozytywny rytm na dwa tygodnie. Zdrowo jeść, 5 posiłków dziennie, ćwiczyć... a później od nowa, żarcie i siedzenie przed tv... i wstyd.
Jakże było wspaniale przymierzać w sklepie rzeczy! Nawet dla samego przymierzania! A teraz... ? Ciężko znaleźć rozmiar... do niektórych sklepów nie wchodzę bo wiem, że ich rozmiarówka nie obejmuje mojego spinakera i wielkiej dupy. 
Dzisiaj jak szykowałam się do pracy to już obraz nędzy i rozpaczy... Nie mam ubrań w swoim słoniowym rozmiarze...
Życiowy Panter jest aktualnie tylko współlokatorem. Nie wspiera. Nie wierzy, że mi się uda. Czasami tak wkurzy człowieka, że ma się ochotę schudnąć mu na złość! 
Nie mogę znaleźć motywacji :( 
Poprzednie odchudzania z sukcesem miały motywację... Dawałam radę...
A teraz jestem starą grubą obleśną babą, której wystaje wielki jak ciążowy bebzon i wisi makabryczna druga broda. 
Opuchnięta twarz, opuchnięte nogi-kebaby, galaretowate ramiona. Wielki "gumbas".

Wiem.
Mogę albo się wziąć w garść i zacząć walczyć o siebie albo zaszyć się w 4 ścianach, a może i bardziej 4 kątach, osiągnąć 2 stopień otyłości i wstydzić się jeszcze bardziej.

Wiem.
Oczywiście wolałabym pierwszy wariant.
Tylko jak?! 
:( 

27 stycznia 2014 , Komentarze (3)

wczoraj wieczorem, rozmowa z Małyszem, lat 9
- mamo... bo wiesz... yyy... ja nie chciałbym mieć ani siostry ani brata
- a wiesz, to się dobrze składa, bo ja już nie chce więcej dzieci
- no tak... ale ja się obawiam... że ty nie jesteś w stanie tego kontrolować
- ...jestem
- nie, nie jesteś
- jestem!
- ale jak to?
- biorę takie specjalne tabletki, żeby nie mieć więcej dzieci
- ale dlaczego?
- bo więcej szczęścia nie byłabym w stanie znieść
- ale to tak każdy może kupić takie tabletki?
- no niezupełnie, trzeba iść do lekarza, on wypisze receptę, trzeba iść do apteki i wykupić
- aha... hmm... a to nie jest... nielegalne?!?!


Podejrzewam, że z okazji mojego wielkiego spinakera ktoś zapytał Małysza o braciszka lub siostrzyczkę...
Jejka no już ponad rok jestem taka opasła!
Pomijam fakt plotek o mojej ciąży... ale czy plotkujący myślą, że chodzę w ciąży 13-sty miesiąc?! 

17 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Kiedyś byłam szczupła.
Miałam przegenialną przemianę materii! Mogłam wsuwać wszystko! Absolutnie! 
I nigdy nie ważyłam więcej niż 50 kg ...

Od czasu 2w1 - poczęcia syna mego jedynego, Małysza... 
tyję - chudnę
tyję bardziej - chudnę
tyję jeszcze jeszcze bardziej - chudnę

Oczywiście to nie tak, że wszystko przychodzi łatwo.

I to w obie strony... bo chudnięcie jest mozolnym procesem, na efekty trzeba czekać, na chudnięcie trzeba pracować, uważać z jedzeniem, wprost katować się ćwiczeniami...
ale i zgrubnięcie nie przychodzi ot tak... Duże nakłady, głownie finansowe! Na kebaby, inne fast foody, czekoladki, ciasteczka itd. 

Nie chcę się już utuczać! :(

Nie ważyłam jeszcze tyle co teraz... 8 z przodu na wadze...

Kiedy ważyłam 64 kg i starałam się schudnąć to zastanawiałam się gdzie te 10 kg jest... skąd je zgubić... Bo wyglądałam - normalnie.

Teraz... powiem Wam, że doskonale wiem gdzie jest to 25 kg!
Na części siedzę, część zwisa mi z ramion, a najgorsza część... spoczywa na udach,kiedy siedzę, w postaci wałka! brrr! Taki właśnie mam balast brzuszny!
Oczywiście jest też troszku fajnego balastu... w cyckach ;) ...ale ten znika jako pierwszy... a potem długo długo nic...
Heh, może jakoś przesunąć ten wał brzuszny wyżej? ;)

15 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Wykończą mnie...
Niby co roku zarywam nocki ale starość nie radość... z roku na rok coraz gorzej to znoszę...
Jurek! Nie daruję ci tej nocy! 
Wstałam o 3 i oglądałam Janowicza... 
Dzisiaj, całe szczęście o 5 nad ranem - hehe zawsze to nad ranem a nie środek nocy, Isia... 
Na moim osiedlu nie ma fanów tenisa. 
Wyobraźcie sobie! O 3 nad ranem WSZĘDZIE CIEMNO! ;)

Uskuteczniam Dance Central 2, gra na XBOXa, na KINECTa
Dzisiaj wspierana przez syna mojego jedynego, pierworodnego, Małysza, okrzykami "dasz radę mamo! te roboty już się psują!" ... Pot ciekł mi po zadku, ale pokonałam roboty w tańcu! Ha! ;) na poziomie easy co prawda... ale zawsze

Kinect pokazuje takie okienko kontrolne z zarysem sylwetki.
Wyglądam jak ... Święty Mikołaj!
Mam sylwetkę Świętego Mikołaja... 
Baunsowanie bebzonem wygląda żenująco śmiesznie ;)

...jak tylko przestaną mnie boleć plecy przeproszę się z Shaunem T...

Wysmarowana Vichy Destock i zielonym Evelinem idę odespać... cokolwiek.

14 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Oglądałam kiedyś jakiś głupkowaty program, a głupkowate programy uwielbiam! :D o operacjach plastycznych.

Jedna kobitka dała sobie odessać tłuszcz z brzucha. Nie chciała mieć opony. Przy okazji, okazało się, że ten tłuszcz można wstrzyknąć w cycki. I zdecydowała się na taki combo-zabieg.
Ale... okazało się, że tego tłuszczu z bebzona miała za mało. A do strzyknięcia w cyc była jakaś ilość minimalna potrzebna żeby zabieg miał sens. I kobitka była zdruzgotana!

Wiecie jakie wielkie cyce można by ostrzynkąć z mojego tłuszczu z brzucha?!?! :)))

Nigdy nie miałam piersi, teraz jak jestem grubasem to mam takie fajne... nie wielkie, nawet nie duże... ale takie...hmm  obfite :D fajne cycuchy.
Szkoda, że z nimi pierwszymy przy okazji odchudzania się pożegnam :( 

Pozostaje mi mieć nadzieję, że wygram w totka i wtedy całe te 30 kg nadbagażu oddessam i dam wstrzyknąć w cycki ;) O!

14 stycznia 2014 , Komentarze (2)

masakrejszyn

paska nie przesuwam bo musiałabym się pomierzyć a nie wiem czy jestem w stanie zderzyć się z brutalna rzeczywistością ;)

Dzisiaj na wadze 81,5 ale w niedziele było 2 kg wiecej...

Grubas ;] 


Panter (brzmi prawie jak partner dlatego nazwę go tutaj Panterem) się chyba wstydzi.
Nigdzie nie zabiera, nigdzie nie wychodzimy, woli całe dnie spędzac z koleżkami albo przed kompem.
Poza tym mnie wkurza.
Wielki pan, demotywator.
i dobrze! bo wkurzenie jest moja motywacją!
Schudnę i będzie się musiał starać! O!
hehe - albo go wymienię na lepszy model ;) ( <-- żart )

Potrzebuję troszku wsparcia... Gdyby któraś/któryś z Was chciał mnie powspierać i powalczyć razem o zgubienie urojonej ciąży, opony, spinakera, bebzona i innych baleronów to chętnie wymieniłabym się np. nr telefonów... 
Zawsze można wysłać smsa w chwili zwątpienia, pochwalić się jakimś wyrzeczeniem albo treningiem, wspierać wzajemnie...

Byłoby fajnie...

Narazie nie tylko brak wsparcia ale nawet coś gorszego 
"i tak ci się nie uda"
"tyle razy juz probowalas i nic z tego"
"haha, jasne - ty sie odchudzasz, dobre sobie"

Historyjki "ciążowe"

Kolega z pracy zaczepił mnie na korytarzu 
"czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży?"
na moje "nieee... nie jestem"
uśmiechnął się i powiedział
"no nie wstydz się... na kiedy termin?"

Znajoma w sklepie wskazując na bebzonisko opiętę w kurteczce
"a słuchaj... mam zostawiać ubranka po mojej wnusi?"
"dla mnie? nie :) ja nie planuję więcej dzieci"
"aha - czyli teraz co? chłopczyk?"
kiedy z uśmiechem starałam się wytłumaczyć, że to TYLKO "ciąża spożywcza" pani mrugnęła do mnie, porozumiewawcze oczko, takie w stylu "piwo bezalkoholowe" i tekst "oj przecież ciąża to nic złego"...

Będę pisać.
Bo czuję potrzebę uzewnętrznienia ;)
...i schudnięcia... 

1 października 2013 , Komentarze (4)

Wygrzebane w necie, na e-cards, wrzucone przez koleżankę na FB... ale mi się spodobało

"Staram się utrzymać lekka nadwagę, bo to byłoby po prostu nie fair w stosunku do innych ludzi, gdybym była tak atrakcyjna, inteligentna, zabawna, i do tego jeszcze szczupła."

O! 
;)

30 lipca 2013 , Komentarze (4)

Na weselu, na którym bawiłam się w sobotę wiele osób mi gratulowało i pytało na kiedy termin...
Czułam też spojrzenia i dezaprobatę kiedy piłam toasty! Wyrodna ciężarna!

NIE JESTEM W CIĄŻY! JESTEM "TYLKO" GRUBA!

Dobrze, że już tyle razy wcześniej to słyszałam, że się nie poryczałam :/

21 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Zgrubłam.
Taaaa.... ale sama jestem sobie winna... Jem chociaż WCALE nie jestem głodna!

Od soboty... bo dzisiaj mam napięty grafik. Panieński znajomej... Objeść się nie objem bo idziemy na sushi a nie mam zaufania do surowej ryby...

Dlaczego od soboty?
Bo się pytają na kiedy mam termin!
Na szczęście mam kolejne postanowienie i dużo dystansu. Na pytania o ciążę odpowiadam 

"nie jestem w ciąży :) jestem po prostu gruba"

a pytają i mnie, i Mojego, i rodzinę...

Powinnam się chyba bardzo wstydzić... :/

i ZNOWU cel! Szóstka z przodu...
a już schudłam do 64... a jeszcze wcześniej do 56... ale chyba lubię się tak obleśnie "zapuścić" :/