Przetrwałam wczorajszy dzień, ale przyznam - nie spodziewałam się, że to taka ciężka sprawa. Może nie byłam aż tak dramatycznie głodna, ale jednak wieczorem to już z niechęcią patrzyłam w stronę soków. Byłam taka nimi ucieszona, że chyba teraz prędko w ich stronę nie spojrzę.
A jak wygląda moje dzisiejsze menu?
Oto ono:
1. śniadanie (standardowo) mix płatków zbożowo/ kukurydzianych
2. II śniadanie - kilka truskawek/ kilka czereśni
3. obiad - salaterka (nie talerz!) zupy krem pomidorowej z połowa kulki mozareli i prażoną kaszą gryczaną oraz świeżą bazylią - PYCHOTA!!!
4. podwieczorek - kawka, którą właśnie piję
5. kolacja - chyba bez kolacji, bo czuję się objedzona jak bąk.
Dziewczyny polecam Wam tą wersję pomidorowej. Jest tak pyszna, że z utęsknieniem czekam na jutro (o ile dotrwa do jutra). Składa się wyłącznie z warzyw, jest ugotowana na bulionie warzywnym.
Wieczorem oczywiście zrobię swój codzienny trening