Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jak ja nie lubię pisać o sobie, ale skoro mnie zmuszają to już powiem. Co lubię? Całkiem zwyczajne: lubię leniuchować z dobrą książką, słuchać mojej ukochanej muzyki i spotykać się z ludźmi, przy których nie przestaję się śmiać :D Czemu się odchudzam? Żeby się wreszcie wbić w te jeansy i żeby wejść po schodach bez zadyszki! A co! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91895
Komentarzy: 1265
Założony: 18 lipca 2011
Ostatni wpis: 12 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
areyouserious

kobieta, 36 lat, Warszawa

172 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Hej Piękne!

Jaki dzisiaj jest piękny dzień! Rano otwieram oczy, przygotowana na masakrę za oknem, a tu patrzę jest ONO! Upragnione, długo wyczekiwane, okrągłe, cieplutkie SŁOŃCE! Aż przetarłam oczy, uszczypnęłam się i jak zabolało to dopiero uwierzyłam :D Chce się żyć! Z tego wszystkiego wybrałam się na zakupy i udało mi się kupić 2 kolorowe bluzki i spodnie, jeszcze w planach mam wiosenną torbę w kwiatki i kusi mnie strasznie taka miętowa niewielka torebka, tylko nie wiem do czego będę ją nosić, ale wiem, że jest boska :D



Co do mojego wyzwania wczorajszego, to muszę się przyznać ze wstydem, że jednak się skusiłam na kawałeczek, maluśki tego ciasta. Ech, głupia ja. Ale jest sukces, bo nie rzuciłam się na nie i nie wyjadłam całego i nie miałam potem ochoty na słodycze :) Więc można powiedzieć sukces w porażce :) Dzisiaj już pięknie sobie dietkuję. Rano zdrowe kanapeczki (sałata, pomidorek, kiełki), na II śniadanie koktajl bananowy z jogurtem naturalnym i prażonymi migdałami - pychotka, a na obiad szykuje się pieczony kurczak :) Na kolację jeszcze nie wiem co, może kanapka, może jakaś sałatka, zobaczę.



Ruchowo zaliczony spacerek ze sklepu. Miałam podjechać autobusem, bo szybciej, ale uznałam, że skoro jest taka piękna pogoda to wolę się przejść niż kisić się w autobusie. Więc kisiłam się w zimowej kurtce, ale za to ze słoneczkiem na twarzy :D Machnęłam też już 50 przysiadów z wyzwania, które podjęłam, a które rzuciła Jamay - mam nadzieję, że moje pośladki będą seksi po tych wygibasach :) Potem planuję jeszcze skalpel i ćwiczenia na nogi :) Od jutra też chcę ruszyć z brzuszkami (a może uda mi się od dzisiaj?) karteczka motywacyjna przygotowana do 1 czerwca chcę ją wypełnić :)



Dobra kończę, bo się rozpisałam! Wykorzystajcie tę niedzielę maksymalnie Kochane! I pamiętajcie, że wam też się uda:




5 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Hej Piękne!

No i miałam się zważyć i zmierzyć, ale pojawiła się ona, żona Napoleona, czyli @ i oczywiście plany pokrzyżowała. No bo jak tu się ważyć, kiedy brzuch wielki jak u słonicy w ciąży i jakoś tak chlupie w nim dziwnie? Nie mówiąc już o mierzeniu, bo tej oponki to w tej chwili żaden centymetr nie obejmie! Więc spokojnie muszę przeczekać, kiedy mi się te wszystkie "uroki" skończą i wtedy wyznam Wam prawdę, jak na spowiedzi :)



Kolejna przeszkoda to przyjazd mojej rodziny. A jak rodzina przyjeżdża to, wiadomo, trzeba ją odpowiednio ugościć. Nie tylko pysznym obiadkiem, ale i jakiś deser by się przydał. A kto ma zrobić, jak nie nadworny cukiernik w rodzinie (czyt. JA). Więc zadanie (i WYZWANIE!) na jutro - UPIEC CIASTO I GO NIE ZJEŚĆ. No, tak niby proste, ale jak się przez tyle czasu nie hamowało, to nie zjedzenie choćby kawałka ciasta wydaje się gorsze niż wejście na Mount Everest w nowiutkich szpilkach. Pewnie zaraz powiecie, że taki niewielki kawałeczek jeszcze nikomu nie zaszkodził, ale ja wiem, że jak się skuszę, to zaraz z małego kawałeczka zrobi się większy i większy i nagle (w całkowicie tajemniczy sposób) zniknie połowa ciasta :) Także, wszem i wobec ogłaszam, że jutro ciasta nie tknę! Trzymajcie za mnie kciuki!



Ale żeby nie było, że tylko narzekam, to się pochwalę, że wczoraj sobie włączyłam skalpel Ewki i trochę się pogimnastykowałam. Nie powiem, miesiąc przerwy robi swoje i teraz trochę czuję nogi, ale cieszę się, bo to znaczyło, że pracowały :D :D I jutro robię już na stówę zdrowe zakupy, bo lodówka moja aż straszy, więc będę mogła sobie robić zdrowe posiłki :) Yupi!



Kochane kończę już i zmykam do obowiązków, ale wieczorkiem, jak znajdę chwilkę to obowiązkowo muszę zajrzeć co u Was, bo strasznie jestem ciekawa, jak Wam idzie.
Na razie życzę Wam udanego piątkowego wieczoru i pamiętajcie:



MUA :*



3 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Hej Piękne!

To już ostatni raz, kiedy piszę, że zaczynam od nowa. Jeśli tym razem nie uda mi się czegoś zrobić ze sobą, to rezygnuję z diet, v. itp. Teraz albo nigdy. Wiem, że nie jest łatwo. Jest nawet jeszcze trudniej, niż za wtedy, kiedy po raz pierwszy tutaj coś napisałam. Studia+ mgr+ praca+problemy osobiste = bardzo mało czasu. A przecież jeszcze chcę ćwiczyć, dobrze się odżywiać i w ogóle dbać o siebie. Ale nie ma co narzekać, trzeba wziąć się do roboty i działać!



Skoro nie było mnie tu wieki, chcę zacząć małymi kroczkami. Poniżej wypisuję, to co będę robić w najbliższym czasie:

1. Zrobić dokładne pomiary
2. Zrobić zdrowe zakupy - ciemny chlebek, serek wiejski, jogurty naturalne, warzywa (jak ja już chcę świeżą sałatę, pomidora, rzodkiewkę! :), owoce, jakieś zdrowe kasze i makarony
3. Od jutra zacząć ćwiczyć - na początek skalpel Ewki
4. Założyć sobie zeszyt odchudzania (dokładnie przemyśleć jego formę)
5. Jeść 4-5 posiłków dziennie, co 3 h
6. Nie jeść wieczorem, ostatni lekki posiłek na 3h przed snem
7. W ogóle ogarnąć swój plan dnia i zobaczyć, gdzie mogę ćwiczyć, kiedy pracować itp.
8. Precz słodycze!

To takie mini cele/ założenia, które chcę zrealizować do końca tygodnia. Jeśli chodzi o to jedzenie, na razie dopuszczam jeszcze błędy, ale od nowego tygodnia chcę zacząć idealnie! Kiedy już wszystko sobie ogarnę i zaplanuję :)



Co do tytułu - dzisiaj po raz pierwszy miałam ochotę się rozpłakać z powodu pogody! Naprawdę! Jak mi tak ten śnieg na ryj padał, jak mi wiatr podwiewał wszystko co się dało, jak moje włosy z minutę na minutę zamieniały się w obraz nędzy i rozpaczy, a nogi robiły się coraz bardziej mokre, to miałam ochotę siąść na środku chodnika i wyć! Chcę słońca, chcę odrobiny ciepła (nie muszą być upały!), chcę ubierać lżejsze ubrania, chcę mieć więcej energii. A tu taka dupa, wręcz dupiszcze wielkie jak moje! masakra!



Dobra, ponarzekałam sobie to już mi lżej :) Cel na jutro: zważyć się, zmierzyć i zrobić skalpel. A teraz uciekam buszować po necie, bo mam ochotę kupić sobie coś fajnego :)

Trzymajcie się pięknie skarby! Tym razem będę zaglądać tu częściej! :D
Bójcie się ;p ;p


18 marca 2013 , Komentarze (11)

Hej Piękności!

Właśnie jestem po pysznym, bo zdrowym śniadanku, więc teraz czas na krótki wpis :)
Zaczynam wracać na dobre tory od dzisiaj. Powolutku, małymi kroczkami. Cel na dziś: JEŚĆ REGULARNIE I MĄDRZE. Czyli co trzy godziny i pełnowartościowe posiłki, a nie słodycze i inne zapychacze :) Ruchu dzisiaj raczej nie będzie, bo teraz już nie znajdę chwili, bo dużo rzeczy przede mną, ale jutro postaram się coś tam zrobić. Chciałam dzisiaj wstać wcześniej, ale znowu łóżko włączyło jakieś dziwne przyciąganie i wstałam godzinę później :) ale powoli dojdę do tego :)




Chciałam dzisiaj wejść na wagę, ale trochę speniałam przed wyrokiem. Wiem, że na bank przytyłam, czuję to po większym brzuchu. I chyba na razie nie chcę się dołować. Ale w końcu trzeba będzie nabrać odwagi i stanąć twarzą w twarz z prawdą.


Na dzisiaj tyle Kochane, trzymajcie za mnie kciuki, żebym wytrwała :) i wy też proszę się trzymać :)

Zmykam do obowiązków :)






14 marca 2013 , Komentarze (9)

Hej Piękne!

Ile mnie tu nie było? Mam wrażenie, że chyba z miliard lat. Wy już pewnie pochudłyście pięknie na wiosnę i tylko ja się będę toczyć przez świat, jak taka kulka śniegu, co to się jakoś roztopić nie może. Nie wracam jeszcze na stałe, nadal u mnie jest chaos, harmider i inne klęski, ale powoli uporządkowuję sobie wszystko i ogarniam wszystko wokół siebie.



Przez ten czas co mnie tu nie było, nie było też diety i ćwiczeń. Na pewno wróciłam do wagi powyżej 80 kg (o zgrozo!!!). No ale nie mam się czemu dziwić, stres zajadałam przede wszystkim słodyczami i dużą ilością jedzenia, a ruch ograniczyłam do zera :( Ale powoli już mnie to nudzi, źle się czuję bez ćwiczeń, organizm domaga się witamin. Także czas się ogarnąć i wrócić do gry. Jakie plany? Cóż, będę się powtarzać po raz setny, ale wierzę, że regularne zdrowe jedzenie, unikanie słodyczy i ruch to droga do sukcesu :)



Pewnie nie będę pisać codziennie, bo praca, szkoła, mgr i inne sprawy zajmują mi teraz naprawdę dużo czasu, a chcę jeszcze znaleźć czas na ćwiczenia i przygotowywanie zdrowych posiłków :) Więc proszę Was, wybaczcie jeśli nie będę pisać zawsze, albo komentować, co się u Was dzieje. Naprawdę bym bardzo chciała u każdej z Was zostawić jakiś ślad, ale wiecie jak to jest :)

Kończę Kochane, mam nadzieję, że nie mimo wszystko nie zapomniałyście o mnie. A może? Mam nadzieję, że będziecie wspierać :)

Przesyłam słoneczne pozdrowienia!

Widzicie za oknem to co ja? Niebieskie niebo, słońce???? Czy tylko ja mam zwidy?










17 lutego 2013 , Komentarze (6)

Kochane!

Nie wiem, kiedy wrócę. Dzieją się teraz u mnie nie za wesołe rzeczy i nie mam czasu myśleć o diecie, ćwiczeniach i wchodzić na v. Jak tylko będę miała okazję będę Was czytać, komentować i sprawdzać co u Was.

Trzymam za Was kciuki i mam nadzieję, że będą na mnie czekać same pozytywne wpisy i że dzięki waszej pracy i wytrwałości będziecie super szczupłymi i wysportowanymi dziewczynami i będę mogła podziwiać wasze spektakularne zdjęcia przed/ po :)

Trzymajcie się mocno! :**


8 lutego 2013 , Komentarze (6)

Kochane!

Nie pisałam, bo trochę rzeczy mi się zwaliło na głowę. Zaraz też wyjeżdżam na tydzień, więc znowu nie będę tu zaglądać :/ dieta średnio, ćwiczeń brak.

Po powrocie wracam do Was z nowymi siłami i mam nadzieję motywacją by wreszcie wygrać tą walkę!

Trzymam za Was kciuki! Dajcie z siebie wszytko, żebym miała o czym czytać po powrocie :)

Buźki! :*


5 lutego 2013 , Komentarze (14)

Hej Piękne!

Ale mam dzisiaj dzień pełen energii. Otwieram oczy, a za oknem słońce! Od razu człowiekowi chce się żyć. Otwieram okno i powietrze takie...wiosenne! Oj wiosna chyba się zbliża wielkimi krokami :) Podnoszę ręce i oj, zakwasy!!! Wczoraj ćwiczyłam tylko pół godziny z Mel B (rozgrzewka, cardio i brzuch + chwila rozciągania) a dzisiaj strasznie bolą mnie ręce i plecy. Uch...Ale oczywiście nie zamierzam się poddawać i kolejna porcja ćwiczeń będzie. Dzisiaj chcę trochę dłużej poćwiczyć, bo wczoraj po prostu źle wyliczyłam czas i musiałam szykować się do pracy, bo poćwiczyłabym dłużej.



Dieta wczoraj była całkiem, całkiem. Rano owsianka, z której na jakiś czas zrezygnuję, bo mi się chyba przejadła już. Potem kanapka z drobiową wędliną i warzywami. A na obiad pierś kurczaka smażona na patelni w papierze do pieczenia z przyprawami, dwa ziemniaki w mundurkach i sałatka z sałaty lodowej i papryki. Na kolację miseczka płatków. Więc tragedii chyba nie było. Dzisiaj za mną jajecznica smażona bez tłuszczu. W planach kotlety mielone obtoczone w białku i siemieniu lnianym. Tylko nie wiem, co na surówkę, bo warzywka się pokończyły...Marzą mi się buraczki. Może pójdę i kupię. Zobaczę.



A jakie plany na dzisiaj? Oczywiście ćwiczenia, przygotowanie obiadu (zaraz idę zmielić mięso), potem zakupy, bo muszę kupić kilka produktów do smażenia pączków na jutro, praca, hiszpański i to chyba wszystko.

Trzymajcie się dzielnie Kobiety!

P.S. Miałam Wam wcześniej napisać, ale zapomniałam (skleroza nie boli) jest taki fajny blog o odchudzaniu "Wiara, walka, wygrana" i tak dziewczyna opisuje swoją walkę z naprawdę sporą nadwagą, wręcz otyłością, ale co ważne też zamieszcza przepisy na dietetyczne posiłki. Może znajdziecie tam coś dla siebie! :)


4 lutego 2013 , Komentarze (13)

Hej Piękne!

Nie bójcie się nie będę smęcić :) Dzisiaj mnie naszły bardziej przemyślenia dotyczące tego co jemy. Obejrzałam sobie odcinek "Wiem, co jem" o ziemniakach i muszę powiedzieć, że nie taki ziemniak straszny, jak go malują :) Jest niskokaloryczny, ma masę zdrowych składników (magnez, potas), błonnik i co ciekawe przyspiesza nawet trawienie. Sam ziemniak nie tuczy! Tuczą jedynie te wszystkie dodatki, które do niego dodajemy - tłuszcz ze smażenia, masło, sosy - wtedy to prawdziwa bomba kaloryczna! A jak ugotujemy sobie do obiadu ziemniaka w mundurku - to tylko zrobimy naszemu organizmowi przyjemność, bo właśnie przy takim sposobie przygotowania zachowuje on najwięcej wartościowych składników :)



Jeśli lubicie pyzy i kopytka, to też najlepiej je zrobić samemu. W tych kupnych, często prawdziwego ziemniaka jest tyle co kot napłakał (jeżeli mamy szczęście), a najczęściej są w nich płatki ziemniaczane, które mają się tak do ziemniaków jak baletnice do Siłaczy i masa różnych chemicznych ulepszaczy. Blee.




Bardzo się cieszę, że w ogóle jest taki program, jak "Wiem, co jem", bo nareszcie ktoś nas uświadamia, co jemy, a raczej co myślimy, że jemy, a czym tak naprawdę są te produkty. W większości jest to sama chemia, konserwanty i szumne hasła. Dlatego laski czytajmy etykiety, żeby nie dać się nabić w butelkę! Jednej rzeczy nie mogę tylko znieść w tym programie i już kilka razy myślałam żeby napisać jakiegoś maila, czy coś do nich. Wkurza mnie, kiedy prowadząca przebiera się za np. panie z bazaru, piekarzy, rolników i innych sprzedawców i robi z nich maksymalnie stereotypowych buraków, którzy nie umieją się wysłowić i wyglądają jak strachy na wróble. Moim zdaniem jest to strasznie słabe i jest ogromnym minusem, mimo że program naprawdę jest ciekawy. O wiele lepsze by były jakieś normalne wywiady z tymi osobami, które tam pracują, są uczciwe itp.



Pod wpływem tego programu zaczęłam czytać etykiety. I powiem Wam, że często pomaga mi to w tym, żeby zrezygnować z niezdrowego produktu. Bo np. jeśli mam ochotę na jogurt owocowy i widzę w składzie truskawki (0,1%) a reszta to aromaty i nieodłączny duet cukier + syrop glukozowo-fruktozowy, to naprawdę wolę albo zrezygnować, albo zrobić sobie taki jogurt sama w domu. I mam pewność, że tam ma truskawki i jogurt a nie masę polepszaczy. Wiele rzeczy możemy same zrobić i mam wrażenie, że to wyjdzie nam bardziej na zdrowie niż kupowanie tych gotowców. W ogóle w herbatach owocowych lipton jest maltodekstryna! Po co? Nie może tam być tylko herbata?! Jak by było mniej chemii w tym co jemy, to mam wrażenie, że nie byłoby tyle groźnych i nieuleczalnych chorób.



Dobra kończę, bo się strasznie rozpisałam a tu mnie jeszcze ćwiczenia czekają! Trzymajcie się pięknie Kochane!

:*

3 lutego 2013 , Komentarze (10)

Kochane!

Nadal mam jakiś taki mało energiczny humor. Dzisiaj wstałam dość wcześnie i w środku dnia byłam padnięta, więc się położyłam na trochę. Spałam chyba ze dwie godziny i powiem wam, że czuję się jeszcze gorzej. Taka przymulona. Jak zauważyłyście siadła mi trochę motywacja, dlatego  postanowiłam ją podkręcić małym wyzwaniem. Jakim? Oto mini plan:

1. Przez 4 dni, nie licząc tłustego czwartku, do piątku nie jem nic słodkiego i słonego, bo ostatnio znowu mi zaczęły wpadać zakazane produkty. Także pon, wt, śr, pt bez słodyczy!

2. Przez te 5 dni robię oprócz normalnych ćwiczeń co do tej pory, dodatkowe ćwiczenia na brzuch. Bo to jakoś zaniedbałam. Oczywiście jeszcze ćwiczenia na nogi obowiązkowo.

3. Nie napychać się pączkami w tłusty czwartek! To będzie wyzwanie, ale liczę na to, że jak ja je będę sama robić, to już nie będę miała na nie takiej ochoty. Zobaczymy

4. A poza tym, to chcę znowu regularnie i ładnie jeść i ćwiczyć.

Trzymajcie za mnie kciuki!