Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jak ja nie lubię pisać o sobie, ale skoro mnie zmuszają to już powiem. Co lubię? Całkiem zwyczajne: lubię leniuchować z dobrą książką, słuchać mojej ukochanej muzyki i spotykać się z ludźmi, przy których nie przestaję się śmiać :D Czemu się odchudzam? Żeby się wreszcie wbić w te jeansy i żeby wejść po schodach bez zadyszki! A co! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91891
Komentarzy: 1265
Założony: 18 lipca 2011
Ostatni wpis: 12 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
areyouserious

kobieta, 36 lat, Warszawa

172 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2013 , Komentarze (9)

Hej Piękne!

Dzisiaj chciałam podsumować podjęte przeze mnie miesiąc temu wyzwanie przysiadowe. Dla przypomnienia, oto one:




Co robiłam?

Jestem z siebie dumna, bo to chyba pierwsze wyzwanie, które podjęłam i które zrobiłam od początku do końca. A jak u mnie to wyglądało?

1. Przysiady starałam się robić zawsze coś oglądając, bo o ile 50 przysiadów to się jeszcze machnie szybko, o tyle 100, czy 200 to już jest dość monotonne i w pewnym momencie człowiek się nudzi. Dlatego zawsze starałam się zająć czymś głowę - czy oglądać tv, czy też słuchać muzyki. Wtedy dla mnie te ćwiczenia nie były monotonne i szybko je robiłam

2. Jeśli chodzi o liczenie, to zawsze liczyłam systemem dziesiątkowym tzn. liczyłam do 10 i potem znowu do 10, a nie 21, 22, 23 itd. Dla mnie to było dużo łatwiejsze, bo po pierwsze jak byłam przy kolejnej 5 to sobie mówiłam, jeszcze 5 dasz radę, a potem to już 5 dziesiątka, zrobiłaś tyle to zrobisz jeszcze 3. Jakoś mniej mnie przerażała myśl, że muszę zrobić 3 dziesiątki, niż 30 przysiadów. mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi :D

3. Wszystko robiłam zgodnie z planem, chyba tylko dwa razy musiałam zrobić sobie wcześniej przerwę ze względu na obowiązki i brak czasu, ale wtedy nie zaczynałam od początku, tylko robiłam dalej kolejne dni.

4. Ważna jest oczywiście technika. Kolana nie wychodzą poza palce stóp. Ale to pewnie wiecie wszystkie bardzo dobrze :) Warto o tym pamiętać, bo jeśli dobrze będziemy wykonywać ćwiczenie, to wtedy kolana nie będą się tak bardzo męczyć :)



Oczekiwania

Moje oczekiwania, zanim podjęłam wyzwanie były następujące:

1. Podniesienie, ujędrnienie i zgubienie kilku cm w pośladkach
2. Zgubienie kilku cm w udach
3. Zlikwidowanie cellulitu



Rzeczywistość

Rzeczywiście zgubiłam cm w pośladkach. Jak zaczynałam, w biodrach miałam 110 cm. Po przysiadach mam teraz 108 cm. Czyli 2 cm mniej. Pośladki są rzeczywiście twardszei jakby się podniosły. Niestety nie zrobiła zdjęcia przed, więc mogę polegać tylko na moim wrażeniu

Jeśli chodzi o uda, to tutaj sprawa nie jest jednoznaczna. Ja mam największy problem z górną partią ud. I tutaj nic się nie zmieniło, centymetry się nie ruszyły. Natomiast zauważam dużą zmianę w dolnej partii ud, tuż nad kolanem. Tutaj zaczynają mi się pojawiać mięśnie i dolna partia jest bardziej jędrna. Niestety nigdy nie mierzyłam się w tym miejscu, więc też nie wiem, na ile to prawda, ale moje oko mówi, że widać różnicę :)

W przypadku cellulitu to tutaj nie zauważyłam żadnych istotnych zmian. Mam wrażenie, że cellulit jaki był, taki nadal jest. Może mój cellulit jest wyjątkowo oporny i wymaga po prostu więcej uwagi i nie tylko ćwiczeń, ale również kosmetyków i dobrej diety :) Ale same przysiady mu nie pomogły.



Podsumowując

Jeśli chcecie jakoś zmienić kształt pośladków, ujędrnić je i wysmuklić to to jest zdecydowanie wyzwanie dla nas. Ja nie uważam, że ten czas był stracony, jestem z siebie duma, że dotrwałam i chcę podjąć jakieś kolejne wyzwanie.

To tyle na dzisiaj kochane. Zachęcam do aktywności, a ja jak wrócę włączam trening z gwiazdami i śmigam :)

Miłego dnia! :*

8 maja 2013 , Komentarze (3)

Hej Piękne!

Już po treningu, umyta, pachnąca, postanowiłam sklecić jakąś notkę. Rihanna wyje mi w głośnikach, słońce świeci - mam nadzieję, że to będzie dobry dzień! :) Ale do rzeczy.



Dieta przez te dwa dni szła naprawdę dobrze. Obiad i przekąski pakowałam w pudełka i zabierałam ze sobą. Było dużo warzyw, zdrowych kasz, pełnoziarnistego pieczywa (w ilościach rozsądnych :D), wody. A czego nie było? Nie było słodyczy!!! :) Ha! Jak człowiek chce to potrafi :)



W niedzielę zgodnie z tym, co Wam napisałam stanęłam na wagę. Niestety łaskawa nie była i pokazała 82 kilosy. Jest co zrzucać. W takich momentach, człowiek ma ochotę po prostu walnąć się z całej siły metalowym krzesłem w głowę! Było już kiedyś 75 kg, no ale jak się nie dba o siebie, to trzeba zaczynać od nowa. :)



Na ile czas mi pozwoli staram się być aktywna. Głównie skalpel, przysiady, dużo chodzenia. Wczoraj tylko nie ćwiczyłam w ogóle, bo jakoś źle się czułam i w ogóle nie miałam siły, więc uznałam, że lepiej położyć się spać, niż na siłę ciągnąć. A dzisiaj odkryłam TRENING Z GWIAZDAMI! I jak dla mnie na razie jest najlepszy z tych, co do tej pory ćwiczyłam z Ewkę. Skalpel powoli nudzi, killer mnie na razie dobija, a ten trening łączy trochę skalpela, trochę wysiłku i jak na razie to jest dla mnie alternatywa dla skalpela. Ale nie będę poddawać się też z killerem, będę próbowała go przejść. Inni mogą to i ja dam radę :)



Dobra kończę, bo oczywiście obowiązki wzywają!!! Trzymajcie się dzielnie i pięknie chudnijcie, rzeźbcie ciało i poprawiajcie kondycję.

P.S. Teraz leci Justin z jego Mirrors - jestem w tym numerze zakochana! :)



4 maja 2013 , Komentarze (9)

Witajcie Piękności!!!

Dzisiaj mija czwarty dzień mojego wyzwania majowego :) Wybrałam sobie idealny czas na odchudzanie, bo maj to się majówką rozpoczyna i nawet mimo takiej "pięknej" pogody jakieś okazje na imprezowanie zawsze się znajdą. Ale ja starałam się trzymać najlepiej jak umiałam :D

Przygotujcie się na długi wpis :)



Zacznę od cyferek. W środę zmierzyłam się dokładnie, żeby wiedzieć od czego startuję. I tak:

- biust - 103 (jej cycki mi urosły!)
- pod biustem - 89
- talia - 82
- brzuch - 94
- biodra - 106
- udo (góra/dół) - 69/54
- łydka - 40


Z takimi wymiarami startuję. Wagę podam jutro, bo do tej pory zapominałam się zważyć rano przed śniadaniem i przypominałam sobie dopiero po :) ale jutro to już na pewno :)
Zrobiłam sobie również zdjęcia, ale niestety przeżyłam mały szok i na razie nie jestem gotowa, żeby wam je pokazać... muszę się oswoić z tym, jaką mam wielką dupę i wystający bambuch...wybaczcie :) Cel na maj - zgubić chociaż trochę centymetrów!



Dieta przez te cztery dni była, na pewno, dużo lepsza niż przed podjęciem wyzwania, ale jeszcze nie perfekcyjna. Skusiłam się na lody, w piątek byłam na grillu, gdzie były kiełbaski i słodycze, jeszcze zdarza mi się coś podjeść pomiędzy posiłkami, ale nie jest to jakieś wielkie obżarstwo. Więc to na pewno muszę wyeliminować. Poza tym piję dużo wody, jem warzywa i zakupiłam dużo różnych kasz, z którymi będę eksperymentować :) Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze i wytrwam :)



Co do aktywności, to ćwiczę Kochane, ćwiczę :) W środę był tylko spacer i przysiady, bo przez @ nie miałam ochoty i siły na jakieś skomplikowane układy. Ale już dwa całe skalpele za mną, wyzwanie przysiadowe dobiega końca, wprowadzam trochę elementów killera i kombinuję z innymi dodatkowymi ćwiczeniami, więc myślę, że nie jest źle.

A dzisiaj było tak:
- 4 min killer (ta pierwsza część cardio)
- skalpel
- 4 min killer (znowu cardio)
- przysiady (dzisiaj 230!!!)
- wymachy nogami 2x20
- 4 min boksowania


I już na koniec (naprawdę kończę!!! :D) muszę się z Wami podzielić moim nowym odkryciem! Może niektóre z Was dobrze to znają, ale może są też takie, co usłyszą o tym po raz pierwszy. Moim dużym problemem jest cellulit na udach i pupie. Ostatnio jedna z Was również w swoim pamiętniku pisała o tym i prosiła o porady. Dziewczyny poradziły jej peeling kawowy. Pomyślałam sobie: czemu nie? I dzisiaj za mną pierwsze peelingowanie :) Jakie wrażenia? ON JEST CUDOWNY!!!!!!! Jeśli macie w domu amatorów fusiastej kawy to śmiało możecie go zrobić!

Jak się go wykonuje?

- 3-4 łyżki fusów z kawy
- łyżka oliwki (takiej dla dzieci)
- łyżka bezzapachowego żelu pod prysznic (lub innego żelu)
- łyżka cynamonu
- łyżka cukru

A teraz jego zalety według mnie:
+ pięknie pachnie (połączenie kawy i cynamonu - pycha!)
+ jest tani - kawa, cynamon, cukier - myślę, że każdy ma to w domu
+ cudownie wygładza ciało - mam teraz bardzo przyjemną skórę w dotyku

I minusy:
- brudzi - i to na razie jedyny jego minus, że po użyciu trzeba umyć wannę, bo jest cała brązowa od kawy ;p

Ale i tak myślę, że warto! :)



Nie zanudzam już i kończę!

Trzymajcie się i pięknie walczcie o taką ładną sylwetkę, jak ma ta pani powyżej!

:*

1 maja 2013 , Komentarze (4)

Hej Piękne!

Jak napisałam wczoraj zaczynam od dzisiaj. Jak wstałam rano to na wzór jednej z Vitalijek zrobiłam sobie zeszyt odchudzania, który też trochę dostosowałam do siebie. Teraz będzie mi służył, na początek przez 31 dni maja. Będę w nim zaznaczała aktywność, zapisywała to co zjadłam, a także na początek moje przemyślenia i spostrzeżenia związane z dietą. Zobaczymy jak będzie :)



Dzisiaj było w miarę ok. Nie jadłam nie wiadomo ile, było zdrowo i nie podjadałam wieczorem. Więc jest mini sukces. Jutro się zważę i zmierzę, bo dzisiaj przez ten zeszyt zapomniałam to zrobić na czczo :)



Z racji @ był tylko spacer jako aktywność, do tego brzuszki i seria przysiadów. Jestem z siebie dumna, bo zaraz kończę moje wyzwanie przysiadowe i w ogóle sobie przez ten czas nie odpuściłam. Także mini sukces :)

Kończę już kochane, bo jestem trochę zmęczona, a jutro nowy dzień :)

Trzymajcie się ciepło :)

30 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Hej Piękne!

I oczywiście, znowu mnie nie było. Znowu dużo się działo i nie miałam głowy do myślenia o diecie. Ale teraz już wracam, chcę skorzystać z majówki i zaplanować sobie wszystko od początku do końca.

Jutro będą pomiary, będzie długi wpis, będą plany, a może i zdjęcia?

Wracamy do v. !

AYS! :)


20 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Hej Piękności!!!

Nareszcie weekend, czyli koniec tego zwariowanego tygodnia! Naprawdę dawno tak nie miałam, że wychodziłam z samego rana i wracałam późnym wieczorem, często koło 22, 23. Jakaś masakra. Całe dnie na mieście, poćwiczyć nie ma kiedy, z dietą też różnie, czasu na v. jak na lekarstwo, a jak człowiek jest bez v. to i mu motywacja gdzieś ucieka :/ A skoro mnie nie było cały tydzień (!) to czas się przed wami wyspowiadać :)



Zacznijmy może od tych dobrych rzeczy:

wyzwanie przysiadowe w toku, za mną już 14 dzień, czyli 135 przysiadów. Jutro 140. Jest ciężko, ale się nie poddaję i wydaje mi się, że widzę jakieś minimalne efekty!
do obiadu trzymałam się idealnie: pyszne, zdrowe śniadanie, na 2 śniadanie jakiś owoc, lub jogurt naturalny i obiad brany z domu, zdrowy, nie kupowany na mieście.

I to by było na tyle z dobrych rzeczy, a teraz moje grzeszki, czyli to co trzeba naprawić:

były słodycze, niestety :( chcę je koniecznie wyeliminować!
oprócz przysiadów zero innego sportu. nie miałam czasu na dłuższe wygibasy, czasami robiłam jeszcze jakieś ćwiczenia na nogi, brzuszki i nic więcej. Zdecydowanie chcę więcej ćwiczyć, ruszać się (killer, skalpel, taniec, przysiady, ćwiczenia na nogi, dodatkowe brzuszki, spacer, może w końcu bieganie)
dieta po obiedzie to kompletna klapa! w pracy za dużo jedzenia, ciągle jakieś przekąski, przegryzki itp, potem w domu napady na lodówkę. Chcę wieczorem jeść mniej, nie objadać się na wieczór, jeść lekko i zdrowo, trzy godziny przed snem kolacja.
nie zapisywałam sobie tego co zjadłam w ciągu dnia. Chcę zapisywać to co jem w ciągu dnia, bo to pomaga w utrzymaniu diety i zobaczeniu jakie błędy się popełnia.

 

A teraz do tytułu: chciałam dzisiaj zrobić killera, zobaczyć jak mi pójdzie. I niestety klapa na całej linii! Po dwudziestu minutach ledwo dychałam! Ćwiczenia cardio szły mi najlepiej, najgorzej było przy tych wytrzymałościowych. Kompletnie nie mam siły! I zdecydowanie nie mogę ćwiczyć po jedzeniu, muszę odczekać więcej niż godzinę, bo mi cały czas bulgotało ;p ;p  Dlatego nowy cel: ćwiczyć killera 3 razy w tygodniu i z każdym dniem zrobić chociaż jedno ćwiczenia do końca! Do tego co drugi dzień skalpel, codziennie przysiady i może brzuszki i ćwiczenia na nogi, jak czas pozwoli. Mam nadzieję, że mi się to uda i czas mi na to pozwoli.




Dobra kończę Kochane i idę czytać co tam u Was! Udanego weekendu :*

13 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Hejka Piękne!

Jak mija Wam sobota? U mnie jest taka dziwna. Rano sprzątanie, zakupy, gotowanie, bo po południu wpadała rodzina na obiad. Potem chwila oddechu i znowu goście. Cieszę się, że już poszli, bo dzisiaj kompletnie nie mam ochoty na integrację, tylko na włożenie wygodnego dresu i wieczór z książką. Ale jeszcze chwilę muszę poczekać, bo czekają mnie ćwiczenia, bo wcześniej nie miałam jak ich zrobić :/



Dzisiaj zakupiłam sobie szczelne pojemniczki do przechowywania jedzenia i mam zamiar przygotowywać sobie w nich pyszne sałatki i inne dania, które będę brała do pracy/ szkoły! Koniec z jedzeniem na mieście :) Strasznie się cieszę :) Już mam pewne pomysły, co sobie zapakuję w pojemniczki i co będę jeść :) ćwiczenia są, czas teraz na dietę :)

EDIT: zrobione:

- ok. 5 minut killera jako rozgrzewka
- skalpel
- 80 przysiadów
-ok. 10 minut ćwiczeń na nogi (wymachy w przód, bok, tył x20, wspięcia na palce 3x20)
- 80 brzuszków
- rozciąganie

Grzechy: wpadł murzynek!



Dzisiaj króciutki wpis, bo mykam ćwiczyć, a potem leniuchować :)

Trzymajcie się dzielnie piękne!

:*

11 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Hej Piękne!

Miałam zacząć dzień od v. ale v. się zbuntowała i mi nie pozwoliła :) Więc zaczęłam od śniadania ;p Teraz chwilkę odczekam i biorę się za ćwiczenia! A potem do pracy i tak do późnego wieczora ;/



Wczoraj miałam jakiś kiepski dzień. Rano nie zdążyłam poćwiczyć i miałam to zrobić wieczorem. Ale jak wróciłam do domu, to strasznie byłam zmęczona, bolała mnie głowa i w ogóle byłam taka bez energii, więc wczoraj sobie odpuściłam ćwiczenia. Jeden dzień przerwy dobrze mi zrobi :) Ale dzisiaj nie ma wymówek i będą przysiady, skalpel, rozgrzewka z killera i ćwiczenia na nogi. Może w końcu uda mi się zrzucić z tych nóg chociaż parę centymetrów :) Niepokoi mnie tylko ból w łydce. Mam nadzieję, że nie robi tam się nic poważnego ;/

EDIT: zrobione dzisiaj:

- rozgrzewka ok 7 min. (z fitappy z yt)
- killer jako rozgrzewka ok. 5 min
- skalpel
- 70 przysiadów
- ćw na nogi (wymachy do przodu, boku, tyłu x20, 3 rodzaje wspinania na palce x 20)
- 40 brzuszków
- rozciąganie



Dobra uciekam już, bo chcę poćwiczyć, a czas goni i zanim się obejrzę trzeba będzie już iść do pracy ;/

Trzymajcie się dzielnie kochane!





9 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Hej Piękne!

Przyznać się, która z was powiedziała wczoraj, że zaczyna od jutra? A ty!...I co zaczęłaś? Bo wiesz, to jutro jest dzisiaj! Tak, tak. Nie ma co się oszukiwać kobiety. Ile to razy mówiłyśmy, że zaczynamy od jutra, bo dzisiaj to mi się nie chce, dzisiaj jeszcze sobie pofolguję, jutro to już od początku? Ile razy? Raz, dwa, trzy... powoli kończą mi się palce...milion...hmm, tak! milion! Milion razy sobie mówimy od jutra zaczynam zmieniać swoje życie! A zobaczcie o ile byśmy były do przodu, gdybyśmy zaczęły dzisiaj? Cały dzień! Powiecie, że to mało? O nie moje drogie - JEDEN DZIEŃ TO BARDZO DUŻO! To jeden dzień ćwiczeń, diety, wprowadzania zmian na lepsze. Naprawdę :) Pomyślcie o tym, zanim znowu powiecie - zaczynam od jutra :)



To taki mały motywacyjny wstęp :) a teraz do rzeczy :) Zważyłam się i waga pokazała mi okrutną prawdę - 81,7 kg. No mam to co chciałam, sama sobie pracowałam na to dość konsekwentnie. Ach, gdybym ja taka konsekwentna była w diecie i ćwiczeniach :) ale nie ma co marudzić, tylko brać się do roboty i pracować nad tą moją konsekwencją, żeby z niej coś pożytecznego wyszło :) Dzisiaj dieta w miarę ok, jeszcze nie jest tak idealnie jak powinno być, ale nie ma tragedii. Nie jem słodyczy, staram się wybierać zdrowe produkty i nie podjadać. Jeszcze muszę popracować nad porami posiłków i może odrobinę ich wielkością - szczególnie obiadów. Ale idzie ku dobremu :)



Sportowo też nie mogę narzekać. Dzisiaj znalazłam czas na ćwiczenia i za mną już:

- 60 przysiadów
- 30 pajacyków
- 20 skłonów
- ćwiczenia na nogi
- 5 minut killera (jako rozgrzewka do skalpela)
- skalpel
- rozciąganie

Czuję dzisiaj strasznie mięśnie nóg, te wewnętrzne i brzucha, ale uwielbiam to uczucie (Masochistka ;p), bo wtedy wiem, że coś ruszało się i pracowało :)
W ogóle to teraz sobie przeglądam stronę Ewki i patrzę co ciekawego ona tam pisze i myślę, że niektóre rzeczy sobie wykorzystam :) Np. nie będę się tyle warzyć, ale wezmę centymetr, bo wiadomo, że kilogram mięśni i tłuszczu ważą tyle samo (jak to kilogramy ;p) ale objętościowo to tłuszcz to wielki plaster, a mięsień mała kuleczka ( kojarzycie pewnie to zdjęcie ;p). I po raz pierwszy chcę sobie zrobić zdjęcia porównawcze. Może je wam nawet wstawię ;p ;p



Kochane kończę już i zmykam, bo zaraz serial mi się zaczyna :) Trzymajcie się dzielnie, zaczynajcie od dzisiaj i nie chcę słyszeć żadnych wymówek :) Wiem, że potraficie!





8 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Witam pięknie Moje Piękne! :)

Miałam dzisiaj już nie pisać, bo trochę jestem zmęczona dzisiejszym dniem, ale jakoś tak zaczęłam czytać co u Was i postanowiłam, że też coś sklecę :) Dzisiaj dzień zalatany i szalony, wykorzystany co do minuty. Pobudka już o 7:30, potem gimnastyka, śniadanko, praca, szkoła, praca, sprawy na mieście, praca i w końcu dom, kolacja i odpoczynek przed kompem :)



Dieta dzisiaj myślę, że spoko. Przerwy zachowane, wybierałam zdrowe produkty, zero słodyczy - może obiad powinien być trochę mniejszy, ale dojdziemy i do tego. Jutro planuję udać się z rana na zakupy spożywcze, bo już mi się pokończyło, to co kupiłam i mam pomysły na nowe rzeczy, więc z rana szykuje się mały shopping :)



Skalpel Ewki czeka na lepsze czasy, kiedy będę miała więcej czasu. Dzisiaj udało mi się zrobić 55 przysiadów z wyzwania, 120 brzuszków, ćwiczenia na nogi i małe rozciąganie. Do tego mnóstwo latania między pracą, szkołą, domem i innymi sprawami. Nie jest źle, ale wiem, że i tak potrzebuję więcej ruchu.



Kochane kończę już, bo mi się oczy zamykają. Trzymajcie się i pięknie proszę mi chudnąć i zdecydowanie: