Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16731
Komentarzy: 193
Założony: 24 lipca 2011
Ostatni wpis: 14 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
teardrops

kobieta, 32 lat, Warszawa

164 cm, 56.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2013 , Komentarze (5)


Hej dziewczyny! :) Nie ma mnie na Vitalii, w sumie już mało tutaj bywam, ale to ze względu na dość intensywne spędzanie ostatniego miesiąca wakacji:)
Już za niecały tydzień znów zaczynają się zajęcia na uczelni i powiem szczerze, że już mam dość na samą myśl o tym co przez 10 miesięcy mnie (nas) czeka :)

Jednak pamiętam o Was, pamiętam, że dziś mija kolejny miesiąc od podjęcia wyzwania. Kończy się miesiąc chodzenia na siłownię. Czas na jakieś podsumowanie?
Niestety zdjęć nie będzie, przynajmniej na razie, ale za to podam wyniki :) Zdjęcia wstawię, gdy tylko uda mi się je zrobić!

Porównanie 26 sierpnia-26 września

WAGA: 59,1 ---> 56,3    (-2,8kg) dla mnie super rezultat biorąc pod uwagę, że na siłowni sporo ćwiczę mięśnie, więc waga może trochę inaczej zachowywać się.

BIUST 88,5 ---> 86    (-2,5cm)

TALIA 69,5 ---> 66,5 czyli    (-3cm)

BRZUCH 83 ---> 80,5    (-2,5cm)

BIODRA 96 ---> 92,5   (-3,5cm)

UDO 58 --->55,5   (-2,5cm)

ŁYDKA 33,5 ---> 33  (-0,5cm)


PORÓWNANIE OGÓLNE (2 miesiące)
26 LIPCA----> 26 WRZEŚNIA


WAGA: 61,6 ---> 56,3    (-5,3 kg)

BIUST 90 ---> 86    (-4 cm)
TALIA
72 ---> 66,5 czyli    (-5,5cm)
BRZUCH
89 ---> 80,5    (-8,5cm)
BIODRA
98 ---> 92,5   (-5,5m)
UDO
61 --->55,5   (5,5cm)
ŁYDKA
34,5 ---> 33  (-1,5cm)


A tak ogólnie to schudłam już 7,7kg, bo już na początku początków mojej walki ważyłam 64kg i wymiarowo też było więcej:D

Jestem z siebie dumna! :) 

i co zyskałam?

WIĘKSZĄ PEWNOŚĆ SIEBIE! :)

I co najważniejsze, nie głodzę się, nie planuję posiłków, nie jem zbyt regularnie, nie liczę kalorii, czasem wpadnie coś słodkiego, czasem wpadnie większa ilość alkoholu! Nie unikam żadnych produktów, zwłaszcza pieczywa które kocham! 

Najważniejsze jest to, aby wszystko poukładać sobie w głowie i zrozumieć, że jedzenie nie jest dobrym sposobem na pozbycie się złych emocji! :)
Poza tym zaczynając odchudzanie najpierw musimy uświadomić sobie po co to robimy i jak dla nas to jest ważne!
Mam nadzieję, że kolejny miesiąc będzie równie zadowalający i zobaczę moje wymarzone 54kg! :)

22 września 2013 , Komentarze (5)

Czas zdać jakiś tam raport z moich poczynań. Niestety w tym tygodniu chodziłam cały czas napęczniała, miałam ogrooomną ochotę na jedzenie i niestety nie dawałam z siebie 100% na siłowni. Myślałam, że nadchodzi jakieś załamanie, ale wszystko wyszło dziś - tak szybko czas mi ucieka, że zapomniałam o zbliżającym się okresie, zwłaszcza, że nie miałam żadnych objawów typu bolące piersi. Dostałam go jak w zegarku, już 2 miesiąc pod rząd, więc jestem w szoku, bo mój organizm zawsze szalał i dostawałam zawsze z opóźnieniem.

No ale mniejsza o to. Na wagę na razie na  planuję wchodzić, w sumie nie widzę dużych zmian, mimo że ćwiczę sporo i jem zdrowo, ale nie ograniczam aż tak bardzo kalorii. Chociaż przyznam szczerze, że jakoś nie jest mi źle z tego powodu, bo przynajmniej organizm ma czas do przyzwyczajenia się do zmian. Poza tym mimo że nadal nie wyglądam tak jakbym chciała, to już czuję się o niebo lepiej i chodzę z podniesioną głową po mieście, a to najważniejsze, że jestem coraz bliżej zaakceptowania swojego wyglądu.

Jedynie w tym tygodniu chcę troszkę mocniej przycisnąć, bo to w końcu ostatni tydzień studenckich wakacji, więc skoro mam czas to dam z siebie wszystko. Zastanawiam się jak to będzie gdy zacznę chodzić na uczelnię i czy dam radę pogodzić to z siłownią. Wiadomo, że siłownia jednak te 2 godziny zajmuje, a to nie jest tak mało patrząc na to, że niestety na moich studiach od rana do 18-19 mam zajęcia. Mam nadzieję, że jednak jakoś dam radę, bo polubiłam chodzić tam, a do ćwiczeń w domu nie mam motywacji. Chociaż pewnie gdybym nie wykupiła karnetu i miała świadomość, że jednak muszę coś robić w domu to ćwiczyłabym coś tam.

Ostatnio znów miałam sytuację gdzie usłyszałam, że schudłam co mnie bardzo cieszy!

Do współlokatorek wpadła znajoma, która ostatni raz widziała mnie z wagą 64 albo coś koło tego i pierwsze co to było ‘ Boożee, Diana, ale ty schudłaś! Ale się z ciebie chudzinka zrobiła! I te rączki takie szczupłe. No ostatnio jak się widziałyśmy to taka 'porządna' byłaś i taką okrągłą twarz miałaś, a teraz super!’ I zaczęła się gadka szmatka, w sumie to taka papla trochę, więc marzyłam aby wydostać się z kuchni i przejść do mojego spokojnego azylu jakim jest mój pokój. Fajnie że ktoś zauważa moje starania, ale z drugiej strony przesadne zachwyty to coś za czym nie przepadam :)

Chociaż mam cichą nadzieję, że znajomi ze studiów też to zauważą :D

A jak u Was przygotowania do nowego roku akademickiego? Są tu jakieś studentki? :)

15 września 2013 , Komentarze (5)

Dawno nic nie pisałam. W sumie jakoś tak te dni mi uciekają, że nie mam za bardzo czasu na pisanie. Niestety mam jakoś tak dziwnie rozplanowany dzień, że ciężko zrobić mi coś konkretnego, bo niby wstaję o tej 8-9 ale zanim wygrzebię się, ogarnę, zjem śniadanie to nie wiem jakim cudem, a jest już 12-14 potem uciekam na siłownię, czasem siedzę tam godzinę, czasem prawie dwie, to też jak wracam to jem na szybko jakiś obiad i uciekam do miasta w poszukiwaniu zimowych ubrań. O zgrozo. Miałam oszczędzać a wpadłam w szał zakupów i niestety kasa ucieka mi przez palce, bo ciągle coś potrzebuję (ale w gruncie rzeczy nie potrzebuję). W tym roku w końcu kupiłam sobie moją już dawno upatrzoną parkę - jest super, bo to wersja na jesień i na zimę, bo ma odpinany w środku kożuszek i futerko od kaptura, przez co przy takiej pogodzie jaką mamy za oknem sprawuje się super i zimą zapewne też tak będzie, bo naprawdę jest bardzo ciepła. I co najlepsze - rozmiar S! Ogólnie już wszystkie rozmiary jakie kupuję to S, co mnie bardzo cieszy! Ostatnio przyznam szczerze że kupiłam sobie spódniczkę i czułam się w niej super! Coraz bardziej podobają mi się moje kształty i mimo wagi która nie wydaje się być jeszcze zadowalająca (chodzi o cyferki), to naprawdę jest już całkiem fajnie. Jedynie brzuch mi się nie podoba jeszcze, bo może jest już w miarę płaski tzn. względnie płaski bo nie ma już takiego wystającego baniaka, to jednak jakiś taki nijaki jest. No ale przyznam się szczerze, że odkąd zaczęłam chodzić na siłownię to tą partię ciała pomijam na niej, wmawiając sobie, że jak wrócę do domu to zrobię albo MelB albo 8min ABS a w praniu wychodzi inaczej. Naprawdę muszę się za to wziąć. Z tych dobrych wiadomości – moje uda powoli przestają się łączyć gdy stoję prosto. Wiadomo, że jeszcze w najgrubszym miejscu stykają się, ale już od kolan w górę pojawia się ładna szczelinka! Pupa też się podnosi powoli i to chyba zasługa maszyn na siłowni i tego, że z ćwiczeń siłowych najwięcej czasu poświęcam pośladkom. Jednak chcę zacząć wyzwanie przysiadowe i Mel B na pośladki, bo chcę mieć naprawdę fajną pupę! :)

 

Jeśli chodzi o wagę to stoi w miejscu, ale za to centymetry spadają, więc na pewno nie jest tak, że ćwiczę a nic mi to nie daje! Na pewno daje! ;)

 

Z dietą to hmm... jem zdrowo ale ostatnio bardzo nieregularnie i też trochę w pośpiechu. Czasem jem mniej, czasem więcej. Przez mój plan dnia i to że jestem sporo poza domem kolację jem dość późno, a niestety to czego nie potrafię wyeliminować to pieczywo bez którego jakoś nie wyobrażam sobie kolacji :D  Ostatnio cały czas kupowałam chleb razowy w biedronce, ale jakoś mi nie podpasował i zaczęłam szukać jakiegoś innego miejsca gdzie dostanę smaczny chleb i co najgorsze dziś właśnie na taki trafiłam i zjadłam chyba z pół bochenka więc aż wstyd się przyznać. Niestety wadą tego chleba jest to, że trzeba samemu go kroić, a wtedy ja tak kroję i kroję sobie po kawałeczku aż okazuje się że połowy już nie ma:D  Na szczęście dużo dziś nie jadłam więc wydaje mi się, że i tak spoko z kaloriami wyszło.

W tym tygodniu wpadł też jeden dzień mocno alkoholowy. Bardzo mocno :D

A co do tego chłopaka to niestety nie potrafię zerwać z nim relacji i on chyba ze mną też nie. Spotykamy się od czasu do czasu, ale jednak nie jest to zdrowa znajomość biorąc pod uwagę, że on ma dziewczynę. Wszystko jest strasznie skomplikowane, ale czas pokaże. Ale trzeba mu przyznać, że jest świetnym facetem...

9 września 2013 , Komentarze (7)

Sprawa z tym chłopakiem wydaje się zakończona. Niestety bardzo pęka mi serce na samą myśl, że znów musiałam przejechać się na facecie i zmarnować dla niego pół roku na podkochiwanie się i myślenie o nim. Ale kto to wiedział...?

Dalej siedzi mi on w głowie, jednak muszę zająć się swoimi sprawami i jakoś pozbierać się. Bardzo bolą mnie kolejne rozczarowania, bo ile można razy przejechać się aby w końcu znaleźć kogoś właściwego? Już powoli tracę i siły i chęci na poznawanie nowych facetów, bo mam wrażenie, że to będzie kolejna pomyłka. Może nie jest mi dane, aby dzielić szczęście z kimś? Może powinnam skupić się tylko na realizowaniu własnych potrzeb i marzeń i nie angażować się w jakąkolwiek miłość?

Coraz bardziej wyczekuję na początek roku na studiach. Cieszyłam się na ten miesiąc wakacji, ale teraz potrzebuję jakiegoś zajęcia, które zupełnie mnie pochłonie i nie pozwoli myśleć o nim.

Idzie jesień a z nią kolejne smutki. Nie lubię tej pory roku, bo zawsze wtedy najbardziej daje się we znaki samotność.

Uciekam na siłownię, przynajmniej tam nie myślę o tym wszystkim.

7 września 2013 , Komentarze (1)


Rozczarowanie, rozczarowaniem, ale chyba czas na zdanie relacji jak mi idzie. Prawda?

Tak więc chociaż w sprawach diety i ćwiczeń jest bardzo dobrze. Dziś ważenie i mierzenie i kolejne spadki. Na wadze 57,7kg (-0,9) tak więc jest ogromna radość i chociaż tutaj czuję się podbudowana. W centymetrach też nieźle! Orbitrek na siłowni spisuje się bardzo dobrze!:D

Na siłowni mocno zaczęłam pracować nad mięśniami. Stwierdziłam, że bardziej od bycia chudą, zależy mi na fit ciele (ale też bez przesady). Pracuję teraz mocno nad bickami, bo chcę mieć ładne, delikatnie zarysowane ramiona! I nad tyłkiem! Jedynie z czego jestem rozczarowana, to z tego, że zaczęłam zaniedbywać brzuch i pracę nad nim. Na siłowni nie przepadam za ławeczką, więc porobię tam parę powtórzeń i uciekam od niej z myślą, że w domu zrobię A6W czy jakieś inne ABSy, a tu w domu już nic nie robię! Ot lenistwo.

Z dietą jest w miarę ok. Trochę odchodzę od posiłków o stałej porze, bo teraz bywam zalatana i czasem zdarza mi się, że nie jestem w stanie pilnować godzin. Ale z drugiej strony na co to komu? Wiadomo, że to jest zdrowe i pozytywnie wpływa na nasz organizm, ale poza dietą kto tak naprawdę ma czas pilnować tych godzin? Tak więc w tej kwestii trochę luźniej. Jem zdrowo, kolorowo, kalorii nie liczę, ale najadam się, więc raczej nie obcinam jakoś drastycznie kalorii :) O wieczornym podjadaniu już przestałam myśleć co jest ogromnym plusem. Na słodycze również nie mam ochoty. Już nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam słodycze? Już jakieś 1,5 miesiąca temu? Chyba tak! :)

To z diety tyle.

A co do tego chłopaka to spotkam się z nim jeszcze raz, dam mu szansę na wyjaśnienie mi jego zachowania i zamiarów do mnie oraz jego dziewczyny, a podejrzewam, że i tak prawdopodobnie będę musiała podjąć mądrą decyzję i po prostu zapomnieć o zaistniałej sytuacji. Szkoda, bo czuję się przy nim wspaniale.


6 września 2013 , Komentarze (4)

Los bywa bardzo przewrotny i okrutny w stosunku do mnie.

Facet, który wydawał się ideałem niestety nim nie jest.

Nie rozumiem jak ktoś tak inteligentny, bystry, zabawny, wydawałoby się że szanujący kobiety, szarmancki, ciepły i czuły jest takim dupkiem!

Po cudownej randce, która trwała 16 godzin (tak dokładnie tyle), czułam się tak jakbym poznała bratnią duszę, kogoś komu czułam, że mogłam się zwierzyć z każdego mojego sekretu, z każdego problemu. A tutaj co? Następnego dnia dowiaduję się, i to w dodatku od niego, że ma dziewczynę, ale bardzo chce znów się ze mną spotkać.

Nic z tego nie rozumiem. Jestem rozdarta i zdołowana. Najgorsze jest to, że ja pragnę się z nim znów spotkać, ale z drugiej strony czuję nienawiść w stosunku do niego i do całej tej sytuacji.

Facet który wydawał się zupełnie inny od tych których wcześniej poznawałam, okazał się taki sam jak oni. Znów mam być tylko zabawką? Trzy ostatnie 'związki', a raczej znajomości były dokładnie takie same! Czuję, że to jakieś przeklęte fatum i że jestem skazana na takich facetów. Czemu jeszcze nigdy nie trafiłam na normalnego faceta?

 Nie mam ochoty jeść, nie mam ochoty na nic. Beznadziejność tej sytuacji mnie przerasta.

5 września 2013 , Komentarze (3)

To była najbardziej NIEromantyczna randka na jakiej kiedykolwiek byłam! Ale za to najlepsza na świecie! Chyba się porządnie zauroczyłam! :D

Dzisiejszy dzień zupełnie rozwalony i sportowo i posiłkowo. Śniadanie zjadłam ok. 14! Na siłownię nie miałam energii aby iść! O matko, co to była za noc! :D

Jutro nadrabiam!

4 września 2013 , Komentarze (4)

Dziewczyny, nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa! Po pierwsze wskoczyłam dziś na wagę i ważę już równiutkie 58kg! Schodząc z wagi skakałam ze szczęścia!

Poza tym dziś rano pogadałam trochę w kuchni ze współlokatorką. Rozmowa luźna, w sumie o niczym i nagle z jej ust wyleciało

-'Boże, D. ile Ty schudłaś?!'.
-No tak z 4 kg.
-Naprawdę? Bardzo to widać! Zwłaszcza po rękach! Są już takie szczupłe!

Hehe, wiem, że z tym bardzo widać i że ręce są TAKIE szczupłe, to trochę przesada, ale biorąc pod uwagę to, że ona przez wakacje znów przytyła i przy moim wzroście waży z 75kg to wybaczam jej to wyolbrzymianie efektów mojej pracy :D

Jednak z drugiej strony wszystko we mnie skakało z radości, że w końcu to widać! W sumie prawdę mówiąc od mojego wyjazdu do domu(lipiec) na wakacje schudłam już równe 6kg, bo ważyłam wtedy 64kg, potem przez cały lipiec trochę zeszło no i teraz od sierpnia z wami tutaj zrzucam kolejne kg, tak więc nie dziwię się, że zauważyła różnicę, bo miała jakieś tam porównanie i wcześniejszy obraz mojej sylwetki :)

Po trzecie, dziś idę na randkę, tralalalala :D W końcu pan K. mnie zaprosił. Ciekawa jestem jak minie dzisiejszy wieczór. Żałuję, że teraz wieczory są już chłodne. Mam sukienkę, którą chciałabym założyć, ale niestety wiem że zmarznę. Poza tym moje nogi nie są w najlepszej kondycji, bo niestety za bardzo pokochały je komary i podejrzewam, że nie prezentowałoby się to dobrze :( Trudno, postawię na luźny, ale elegancki i zwiewny look. Obym nic nie schrzaniła!

Z dobrych wiadomości to tyle! Idę dziś trochę wcześniej na siłownię, mam nadzieję, że rano nie przychodzi tam za dużo osób!


2 września 2013 , Komentarze (7)



Dziewczyny, byłam na siłowni i jestem taaka szczęśliwa, że w końcu przełamałam się. Byłam przerażona, że nie będę potrafiła odnaleźć się tam ale było super. W pakiecie, na początek gratisowo jest trening wprowadzający z trenerem. Rozpisał mi przykładowy plan działania na maszynkach i jednocześnie pokazywał mi na czym mam się skupić. Problem był w tym, że trener był bardzo przystojny i miał ogromną charyzmę (oraz tatuaże, więc ogromny plus), więc bardziej skupiałam się na czymś innym niż zapamiętywanie jak dobrze robić ćwiczenia:D

Potem, gdy już pokazał mi wszystko powiedział, że już zostawia mnie samą i żebym działała, a ja stałam z kartką z rozpisanym treningiem i ćwiczeniami i nie wiedziałam co mam robić i nawet nie pamiętałam z których maszyn korzystałam :D Przyznam, że wadą tego jest to, że poszczególne maszyny z mojego planu są tak porozstrzelane po całej siłowni, że naprawdę ciężko się połapać;/

Tak więc pobłąkałam się, poudawałam, że panuję nad sytuacją, że wiem co robić a potem wskoczyłam na orbitrek i ćwiczyłam ponad godzinę. Wcześniej był jeszcze rower poziomy. Ogólnie wg. liczników spaliłam 900 kcal. Spędziłam tam z ponad 2h, ale to też dlatego, że samo obeznanie się ze sprzętem trochę mi zajęło. Już nie mogę się doczekać, aż jutro tam pobiegnę!

Odnośnie siłowni mam pytanie do tych co chodzą na nią: ile razy w tygodniu chodzicie?

Mam karnet open, więc mogę chodzić ile chcę. Na początku wykonywałam ankietę, w której zaznaczyłam, że chcę chodzić 6 razy, a trener powiedział, że więcej niż 3-4 razy nie powinnam chodzić bo przemęczę się uznając mnie za początkującą. No ale siłownia będzie mi teraz po części zastępować ćwiczenia które robiłam w domu, a robiłam je codziennie, czasem z dniem przerwy, więc nie wydaje mi się, aby coś mi się stało jak będę chodzić na siłownię. Poza tym nie jestem taka początkująca, bo przez ostatni miesiąc dzień w dzień bez problemu wykonywałam intensywne ćwiczenia przez 1,5h więc bez przesady...

Owszem, ćwiczenia na mięśnie mogę robić 3-4 razy w tygodniu, a w kolejne 2 dni sobie odpuścić maszyny i ćwiczyć tylko cardio i chyba nie powinno być żadnego problemu?

 

Menu:
1.Owsianka z otrębami (30g płatków, 15g otrębów), 250ml mleka, suszone śliwki(5), świeże śliwki (4), nektarynka
2. Jogurt
3. Placki cukiniowe ze szpinakiem, z jogurtem (mój nowy ulubiony przepis)- nie wyszły idealne, bo rozpadały się trochę, ale jak go dopracuję to będzie perfekcyjnie bo w smaku PYSZNE!
4. I znów placki cukiniowe, bo zrobiłam ich więcej. Plasterek melona. Trochę podjedzone 'surowego' z białkowego sernika na jutro :D

Dziś mało zjadłam;/

Ćwiczenia:
-14 min. rower poziomy(rozgrzewka)
-65 min. orbitrek
-ćwiczenia siłowe na maszynach
-A6W
-Mel B brzuch

-...

-....

 

2 września 2013 , Komentarze (2)

Boże, po wczorajszym czuję się naprawdę jak durna nastolatka! :D  W sumie to co napisałam chyba wywołało wilka z lasu, bo jakieś 15 minut po dodaniu tego wpisu w nocy odezwał się do mnie i rozmawialiśmy trochę. Byłam zmęczona, więc rozmowa nie trwała długo. Obiecał, że w środę się odezwie i liczę na to, że w końcu umówmy się! A jak nie to mu wygarnę, że ile jeszcze mam czekać! Hehe :D Nie no tu oczywiście żartuję :D

Chcę już czym prędzej spotkać się i zobaczyć, czy jest kim zawracać sobie głowię :D

Wczoraj przyznam że lenistwo 100%. Nic nie ćwiczyłam! Nic a nic! Nawet nie poszłam biegać, ale to dlatego, że wróciłam późno do domu. Mój jedyny wczorajszy ruch to latanie po mieście. Sporo tego było, więc to też nie jest tak, że siedziałam cały dzień na tyłku.

Z dietą perfekcyjnie. Dobrze sobie tutaj radzę, nie podjadam, staram się jeść w miarę regularnie, jednak przez to że wychodzę na dłuższe spacery jest to trochę niemożliwe. Ale radzę sobie.

Tu w łazience mamy ogromne lustro na całą ścianę i powiem Wam szczerze, że coraz bardziej podobam się sobie. Już mi tak nie odstaje brzuch, trochę ramiona zrobiły się szczuplejsze, no i ogólnie wizualnie widać że coś się zmieniło.  Po wymiarach i wadze też to widać. Wczoraj zmieniłam paskową wagę. Teraz jest już 58,6, więc bardzo się to cieszę. Gdyby udało mi się zejść przez ten miesiąc do 54,5 to byłabym prze szczęśliwa! Ale bez pośpiechu!

Dziś już na 100% idę na siłownię. Właśnie zbieram się i mam nadzieję, że o tej porze nie spotkam tam zbyt wielu ludzi, bo jak na pierwszy raz wolałabym tego uniknąć. Gdy już oswoję się to z pewnością inni nie będą mi przeszkadzać. Jednak dziś to zupełnie coś innego. Niestety nie umiem obsługiwać maszyn, a nie lubię prosić o pomoc, bo ja to trochę taka zosia samosia jestem. Poza tym jak kiedyś tam byłam na fitnessie, to kątem oka zobaczyłam, że sami przystojni trenerzy są, więc tym bardziej będę krępować się;/ No zobaczymy...