Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem studentką całkowicie pozbawioną pewności siebie. Staram się z tym walczyć. Ale jak można walczyć, gdy ma się taka wagę? Jestem młoda, a nie mogę patrzeć na siebie w lustrze :( Przyszedł czas na kolejne starcie z samą sobą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15543
Komentarzy: 246
Założony: 29 lipca 2011
Ostatni wpis: 17 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
TrocheSzczescia

kobieta, 34 lat, Warszawa

170 cm, 110.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 marca 2014 , Komentarze (11)

Czeeeeść!

Mimo, że jak widać rzadko tu pisze, to jednak zaglądam codziennie. A dziś już dopadła mnie lekka frustracja i zamiast rzucić się na jedzenie wolę wam troszkę pogderać.
Tyję.... a właściwie to utyłam  a już miałam mniej niż 100kg :(
Jestem głupia, bo znowu zaprzepaściłam wiele swojej pracy, znowu... to się chyba nigdy nie skończy. Jestem głupia i gruba :/
I wiecie co jest najgorsze, że nie widzę szans na zmianę w najbliższym czasie, bo jestem za granica na stypendium i jak by to powiedzieć -  korzystam z życia :) a znowu mam wesele i znowu będę potrzebowała super sukienki -  jestem świadkową.
Zabawne jest to, że każdy mi mówi.. jej.. jaka ty jesteś wesoła, jak uśmiechnięta, szczęśliwa, bla bla bla... nie przejmujesz się dodatkowymi kg... Nie wcale się nie przejmuję!!!! Wcale!!! wrrrr...
Ale widocznie na tej całej mojej życiowej walce jestem na przegranej pozycji...
Potrzebuję żeby mi ktoś nakopał porządnie ......

Załączam Wam najaktualniejsze wczorajsze 108,5kg!!!!! Może i wyglądam na szczęśliwą i zadowoloną -  bo szłam na party, więc trzeba być w dobrym humorze...

17 września 2013 , Komentarze (17)

Hej hej :)

Jestem, żyję wracam. Mój ostatni wpis był 1.03 od tamtej pory waga praktycznie stoi, choć zobaczyłam raz 99.9 kg o_O Teraz postanowiłam podejść do odchudzania od drugiej strony. Umówiłam się do dietetyka, potrzebuję pomocy w ułożeniu diety, bo moje zdrowe żywienie już mi nie pomaga. Oznacza to że coś robię źle :( Jestem w trakcie robienia badań -  chce mieć pewność, że od strony moje organizmu nie ma barier do zrzucania sadła :) Muszę jeszcze dołożyć do tego troszkę sportu... z tym mam największy problem :( no i czasem brak mi motywacji :(
Ale dam radę, będę super ekstra fajną laską :)

Podrzucam Wam moje zdjęcia, pierwsze jest z kolejnego wesela na którym byłam w mojej ukochanej czarnej sukience :D


no i moja 100 kg mordeczka


1 marca 2013 , Komentarze (10)

Hej hej :)
Chciałam Wam się tylko pochwalić, że dziś jest pierwszy od bardzo dawno - perfekcyjny "dietowy" dzień! Jupi :D strasznie się z tego powodu cieszę. Zjadłam 5 zdrowych posiłków, zero słodyczy :D Do powstrzymywania się od słodyczy mobilizuje mnie moja koleżanka, wspieramy się razem, a ta która polegnie i zje coś słodkiego - funduje kino. Ufamy sobie, więc wiem że nie będzie oszukiwania.
W związku z tym, iż zaczęłyśmy od dziś, ja od dziś wracam na ścieżkę zdrowego żywienia. W końcu mam już 18,8 kg za sobą! To już jest dość ładny wynik, prawda?
15 czerwca mam kolejne wesele w rodzinie, muszę więc popracować nad swoimi zwałkami :p a czas leci i leci...
Kolejny mój mały sukces -  nadal chodzę na aqua aerobic :)
Kurcze muszę zrobić sobie zdjęcia, żeby pomogły mi dostrzec różnicę w wyglądzie, bo ja niestety nie dostrzegam :/ Zawsze tak miałam.. że swoich sukcesików nie widzę.
Buziaki dla Was :* ;*

27 listopada 2012 , Komentarze (7)

Hej dziewczyny!
Dziękuję Wam za słowa otuchy. Jestem już po weselu. Poszłam z bratem. I nastawiłam się na dobrą imprezę :) Tak też było. Impreza świetna, Młoda Para piękna :) Tylko tak troszkę dziwnie, bo to pierwsi bliscy znajomi się posypali... ech... a tu człowiek samotny jak był tak jest. No ale.. nie marudzę. Wrzucam wam zdjęcie - moje weselne 106kg żywej masy. :/ Na razie tylko takie, bo nie mam z imprezy, ale z czasem się pojawią.







17 listopada 2012 , Komentarze (5)

Co jest ze mną nie tak?????
Za tydzień mam wesele, kiecka kupiona, buty, też, fryzjer zamówiony, zgubione 8 kg - partnera BRAK! Naprawdę mam jakiegoś pecha... żaden z moich kolegów nie może iść :(
Wyczerpałam już wszelkie możliwość. Naprawdę dobija mnie to. Oczywiście zwalam na to, że nikt nie chce z grubasem iść :( I tak sama się dobijam, ale innym oczywiście mówię, że jest ok. Dobra mina do złej gry. :/ Tylko ile można????
Naprawdę mam już dość.... Samotności... ciągłej walki z samą sobą... aj......

Co do diety -  idzie w miarę sprawnie. Mój metabolizm poważnie ucierpiał po tych wszystkich dietach i waga spada wolniej, ale spada! Do tego chodzę na aqua aerobic :) i planuję w najbliższym czasie na siłownię. Tylko muszę troszkę odbić się finansowo.

Pozdrawiam Was ciepło :*

15 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Hej!

Jest potrzebna pomoc! Jest już trochę późno, ale zawsze jest nadzieja, że jednak nie wszyscy rozliczyli PIT i może ktoś będzie tak dobry i odpisze 1% na Warszawskie Hospicjum dla Dzieci. Hospicjum opiekuje się dziećmi nieuleczalnie chorymi w ich własnych domach w Warszawie i w promieniu 100 km od niej, dodatkowo wspomaga finansowo inne hospicja w Polsce.  Proszę Was jeżeli chcecie pomóc nieuleczalnie chorym dzieciom spędzić te najtrudniejsze ostatnie chwile, tam gdzie będą się czuły najlepiej, tj. w ich własnych domach – z kochająca rodziną, w znajomym otoczeniu, wśród ulubionych zabawek – przekażcie 1% na WHD. Dodam iż celem prowadzonej opieki jest zmniejszenie cierpienia i poprawa jakości życia zarówno chorego dziecka jak i jego rodziny. Hospicjum pozwala spokojnie odejść, w miłości, ciszy, z jak najmniejszym bólem.  Myślę, że najlepiej o swoje pracy mówi zespół WHD:

Zawsze jest coś do zrobienia….

 

„Gdy choroba dziecka jest nieuleczalna,

gdy lekarz w szpitalu wykorzystał już wszystkie możliwości,

gdy leczenie niesie coraz więcej cierpienia,

gdy padły słowa „nie ma już nic do zrobienia”,

gdy dalszy pobyt w szpitalu staje się bezcelowy,

gdy dziecko i rodzice chcą wrócić do domu

- wówczas zaczyna pracę hospicjum.

To nieprawdą, że nie ma nic do zrobienia.

To nieprawda, że ból jest nieunikniony. Życie trwa nadal.

Wiemy, jak opanować ból i zmniejszyć cierpienie.

Dzięki temu ostatni okres życia może być przeżyty z godnością.

W miłości i prawdzie. Bez strachu, rozłąki, niepotrzebnych zabiegów.

Z poczuciem, że robimy wszystko co należy w takiej sytuacji robić.

W miejscu gdzie dziecko  czuje się najlepiej.

Pośród najbliższych, z ulubionym zwierzakiem, wśród zabawek – w domu.

Hospicjum pomaga rodzicom przygotować się

do tej najtrudniejszej chwili, gdy dziecko umiera.

Zostaje z rodzicami po śmierci dziecka.

Umożliwia wsparcie ze strony rodzin, które straciły dziecko.

My nigdy nie mówimy „nie ma już nic do zrobienia”

Bo zawsze jest coś do zrobienia!”

 

Widok cierpiącego dziecka w szpitalu, to straszny widok, można załagodzić ból lekami, ale z jego oczu nie zniknie tęsknota za domem. Pozwólmy dzieciom wrócić do domu!

Z całego serca proszę Was o wsparcie, jest nas tu bardzo dużo, możemy wiele!

To naprawdę bardzo proste.

Wystarczy, że wypełniając PIT wypełnisz także znajdujący się na tym samym druku Wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP)":

W rubryce "Numer KRS" wpisz numer KRS Fundacji WHD tj. 0000097123

W rubryce "Wnioskowana kwota" wpisz kwotę stanowiącą 1% podatku zaokrągloną do pełnych dziesiątek groszy w dół.

To wszystko!

Jeśli chcecie poczytać więcej o hospicjum www.hospicjum.waw.pl Jeżeli macie jakieś pytania, odpowiem!

Wolontariuszka WHD

25 marca 2012 , Komentarze (12)

Ajj... bo przytyć jest tak łatwo a "schuść"????? Buuu... tak mi to powoli idzie. jak na razie -7,8 kg a ja różnicy nie widzę żadnej. Nie mam dla Was porównania bo brak mi zdjęcia startowego :/ ale dziś poprosiłam brata by mnie strzelił zdjęcie dołujące. :/ Ile to jeszcze wali przede mną?
Przez to że ta waga się tak mozolnie rusza miałam dziś podłamanie dietowe, zjadłam ze 4-5 kostek czekolady - wpakowałam naleśnika a gdyby trafiło mi się coś jeszcze to bym zeżarła wszystko. Wczoraj skusiłam sie na 2 kawałki pizzy. Niby nie żałuję, ale gdzieś tam sie tli ten głosik: "A po co żeś żarła grubasie????" Wrrr... pomóżcie, bo boje się, że się poddam :(
Oto ja: :/ 116,8 kg


17 marca 2012 , Komentarze (9)

hej hej ;)
Jestem, trwam w diecie dalej! Jedyny grzechy to te z dnia moich urodzin - pozwoliłam sobie wtedy na wieczorne jedzenie, alkohol, chipsy :/ Ale wróciłam na dobrą drogę.
Wróciłam do stolicy i zaczynam życie studentki ;) Niestety bez tych "lepszych" stron, ponieważ nadal mam problemy z nogą - kulam się (tak dosłownie kulam się po ulicach :/). Mam też dorywczą pracę co mnie bardzo cieszy. Opiekuję się śliczną małą królewną w wieku 5mc. Jest boska, mimo tego, iż krzyczała bardzo na początku - chyba ciocia pulpet jej się nie podobała??? Teraz jest lepiej i się przyzwyczaja. ;) Polubiłam ją od razu - bo jak można nie lubić takiego brzdąca?
A wracając do tematu dzisiejszego wpisu oraz do moich urodzin. Postanowiłam iść do bra-ffiterki na dobór biustonosza, w ramach prezentu urodzinowego ;) Oczywiście wiedziałam, że nosze zły biustonosz, ale nie myślałam, że aż tak. Co sie okazało z rozmiaru 100E mam 85HH/J o_O!!!1 Szok!! Biustonosz wygląda jak hełm.. haha... Nauczono mnie jak prawidłowo zakładać, jak układać sobie biust. Świetna sprawa! Polecam każdej z Was,która jeszcze nie była, bo uczucie niesamowite. A jak piersi wyglądają! Cudo!!!  Pokazałabym zdjęcie -  ale nie mam utrwalacza takich momentów :/ także może kiedyś przy okazji ;)
Buziaki

8 marca 2012 , Komentarze (3)

Ahoj!
Jestem, jestem, trwam dalej. Minęło 2,5 tyg mojej diety a na wadzę 5 kg na minusie. Myślę, że to bardzo dobry wynik, zwłaszcza, gdy tylko siedzę. Mam kontuzję kolana i ledwo chodzę, wczoraj odstawiłam dopiero kule :/ Lekarz powiedział, że nie mogę nadwyrężać nogi i co najmniej do wakacji zrezygnować z aktywności fizycznej ( powiedziałam mu, że to mi akurat nie grozi, gdyż sport nie jest moim ulubionym zajęciem). Może nie tyle, że nie jest, co po prostu ze mnie przebrzydły śmierdzący leń, któremu po prostu się NIE CHCE! A tak serio, właśnie w tym momencie kiedy miałam ten wypadek, pojechałam do Łorsoł i miałam zakupić karnet na siłownię i aqua, miała być to dla mnie motywacja. Ktoś widocznie bardzo nie chce mojej aktywności fizycznej??? ha ha ...
Ooo.. chciałam wam pokazać pewną damę, która bezskutecznie próbuje zmienić swoją figurę, ale jej nie wychodzi, Tak właśnie przedstawiają się moje zmagania :/
file:///C:/Users/Paula/Desktop/0e8982c459b36dc6f03c59d6c953585f.gif
mam nadzieję, że to zadziała po skopiowaniu, bo niestety nie da rady wstawić normalnie... wrrrr... trochę się z tym namęczyłam :/

A Kobietki bym zapomniała, dziś nasze święto! Dostałam oto takie życzenia i teraz chce je darować każdej z Was:
Przyjmij życzenia Babo kochana od drugiej baby z samego rana ( no dobra z samego popołudnia). Niech z okazji Naszego Święta każda kobieta pamięta:
aby się spić do upadłego i nie słuchać chłopa swojego, aby zobaczył gad jaki smutny bez nas świat!. Niech dzień cały będzie radosny, bądź Babo zdrowa, aby do wiosny!!! :*

I oczywiście życzę Wam tej upragnionej wagi! Trzymajcie się BABY NA DIECIE ;)
 
A oto prezencik ode mnie:


EDIT:
Mój braciak przed  chwila mnie bardzo zaskoczył przyszedł do domu z pięknymi tulipanami dla mnie, mamy i siostry ;) Osz kurcze... :D Od razu poprawa nastroju ;)

20 lutego 2012 , Komentarze (5)

Hej hej!
To znowu ja! Swoją drogą jak myślicie ile razy można powracać? Bo ja już przestałam liczyć. :/ Ale ja to się mówi, kto nie ryzykuje ten nie ma, więc ( a niech stracę :p nadprogramowe kg oczywiście) spróbuję jeszcze raz. A poświęcenie jest nie lada, goodbye ciasteczka, pizze, kebaby, cukiereczki, pyszne tłuste jedzonko, piwo i inny alkohol w przekraczających normę ilościach. tak zdecydowałam postawie wszystko co kocham, żeby się zmienić... haha ha ha... Jakie to poświęcenie z mojej strony! Ale czy to jest warte swojej ceny. Co ewentualnie mogę osiągnąć:
* zdrowie
* ładny wygląd
*zwiększę poczucie własnej wartości
*pewność siebie
*dobry humor
*zainteresowanie płci przeciwnej
* może wreszcie przygrucham sobie jakiegoś chłopa
No ale czy to warto...  dla tych kilku rzeczy rezygnować z tych pyszności!


Ech...  nie wiem nie wiem, muszę się zastanowić.  :D
Oczywiście cały powyższy tekst przepełniony jest ironia. Ta serio po powrocie ze Słowacji, przywiozłam kolejne kg:/ Jak weszłam na wagę to oczy mało z orbit nie wyskoczyły. Nigdy tyle nie warzyłam. Jeszcze gorzej było, gdy dokonałam pomiarów. WTF? co to ma być? Zamieniam się w ciasteczkowego potwora!!!!!!! Dlatego znowu podejmuję próbę. Błagam, oby skuteczną. Zaparcie jest! Motywacja jest! Wiedza jest! Dietetyczne produkty w lodówce -  są!
Ready? Yes! So go! ;)