Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najwyższy czas na zmiany!!!Dosyć sporo zaliczyłam diet... ALE... no właśnie zawsze jest jakieś ale. Brak silnej woli! Wytrzymać dzień to już duży sukces!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55806
Komentarzy: 623
Założony: 7 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SunnySkyy

kobieta, 42 lat, -

160 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 listopada 2011 , Komentarze (4)

Witam, pomimo tego, iż ostatnio naprawde nie mam czasu tu zagladac to bez obaw dietkuje nadal a juz napewno bardzo sie staram.
Z cwiczeniami kicha, hula narazie w odstawce, miałam odromną chec na brzuszki- ale to tez nie wypaliło a o rowerku to już nie wspomne. Nie cwicze, ale za to mam ruchu troszke wiecej. MINIMALNIE????? no moze ciut wiecej.
Przykro mi, ze nie moge codziennie tu zagladac, bo po przeczytaniu waszych pamietników człowiek tak jakoś lepiej sie czuje- wiecej motywacji, dlatago dziekuje Wam, że chociaż Wy nie zawodzicie.
Dzieki!!! PaPa!!!

5 listopada 2011 , Komentarze (1)

Nic mnie tak nie wkurza jak to jak sie naprodukuje i napisze wszystko co chciałam wam powiedziec a tu na koniec mi nie dodaje do pamietnika i wszystko musze pisac na nowo, nie chodzi tu o lenistwo ino potem wszystko jest totalnie okrojone.

No wiec po krótce.
Dziś jakoś tak nawet lepiej mi sie wstało. Nawet miałam przypływ lekkiego szaleństwa i wskoczyłam na wage.
Bez rewelacji, dużo do nadrobienia, mam 55,0 ale sama jestem sobie winna. Chociaż jak mam już 3 dzień to znaczy, że było napewno troszke wiecej na wadze i czegoś już ubyło. (mała motywacja).

Do tej pory:
*błonnikk kakaowy + mleko 20

Zaraz kawka 20
Śniadanie:
* serek 110
Obiad:
* bigos ala Dukan - potem napisze kcal bo musze jakoś policzyc
Kolacja:
* serek wiejski

Plan na dziś, właściwie to na poranek.
Ponieważ wracam do normalności zaraz jade z córą na kurs tańca i w trakcie jakieś szybkie zakupy trzeba zrobic, potem domek do ładu doprowadzic, zając sie HULA a orowerku to już nie wspomne- całkowicie juz zapomniał moją mase, poszedł w zapomnienie wraz z załamką.

A swoją drogą jak to jest z tymi brzuszkami, ja zrobie dosyc sporo ale tylko z przerwami, bo w ciągu zaraz po 10-15 kreci mi sie w głowie. Co jest???Jak wy to robicie???

Jeżeli chodzi o prezent firmowe kosmetyki wzieły góre w fajnym kuferku, który oczywiście bedzie pasował do każdej "małej" kreacji. Dziewczynki w tym wieku są naprwde kosmiczne, jak usłyszałam- ja nie chce nic dziecinnego, mnie to nie interesuje, ja lubie tak jak mama". Świetne- nie? ale konkretne. Przynajmniej wiedziałam, żeby lalki nie kupowac. I pomyslec, że takich wariactw mamy przynajmniej 10 w roku, ale pociesza mnie to, że niedługo mała bedzie sama wybierała prezenty koleżankom. Ja umywam rece!!! 

4 listopada 2011 , Komentarze (3)

Dzień jakoś mi minął.... na zakupach... w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu urodzinowego dla ośmiolatki, a są naprawde wymagające i nie obliczalne. Po dwóch godzinach prezent wybrany.
Śniadanko:
*serek+ otreby żytnie
Obiad:
*ryż, ryba pieczona w piekarniku w sosie koperkowym z jogurtem naturalnym + surówka 
Kolacja:
*serek wiejski

Wybaczcie, ale jeszcze nie mam natchnienia, wiec pozwólcie, że na dziś to bedzie wszystko.

3 listopada 2011 , Komentarze (2)

Strasznie długo mnie nie było, prawie 2 tygodnie. Niestety nie ode mnie zależne.
Z dietką było kiepsko, ale już wróciłam i jestem i znowu startuje. Ciekawe ile jeszcze takich początków bede miała. Oby jak najmniej a najlepiej już wcale. Działo sie dużo i tego złego i tego dobrego. Ale życie toczy sie dalej i mam nadzieje, sie otrząsnąc juz na dobre. 
Na wage nie wchodze, mam obawy i to duże. Zaczynam wszystko od zera, wiec dziś licze jako DZIEŃ 1 !
Posiłki dzisiaj miałam dietkowe. 
Jak do tej pory jest o,k, kolacje zamierzam przejśc także lajtowo i tak jak najdłużej.
Nowy cel???? HMMMMMMMMMM niech no sie zastanowie. Koniec roku sie zbliża wiec może ten nowy mam nadzieje, że lepszy Nowy Rok wypadałoby powitac jak nowo narodzonym w nowej lepszej odsłonie. Zobaczymy na ile mi sie to uda.

20 października 2011 , Komentarze (2)

...to całe hula. Jestem w szoku, że tak mało kalorii sie przy tym spala, ale przynajmniej modeluje sylwetke (wyczytane), no i z doświadczenia dobra zabawa. Przynajmniej tyle.

W wczorajsze menu zawitały zmiany tzn. serka nie było, była za to kanapka nie zjedzona przez małą ze szkoły. I do tego kawałek śledzika. Coś ostatnio za mną chodzą. 
Co dziś zjadłam nie napisze, bo moje menu zmienia sie tylko o obiad wiec jak na razie i aż spożyte przeze mnie kalorie to 700 kcal. Dosyc sporo jak na tak wczesną godzine. Mam nadzieje, że do wieczora dużo nie wzrośnie. Dziś przygotuje sobie może jakąs sałatke na kolacje, tak żeby było coś innego.

Pokreciłam troche hula. W jeździe na rowerku mam małą przerwe, od paru dni jakoś nie chce mi sie na nim zasiadac. 
Zakichana jesień!!! 
Musiałabym sobie kolorek rzucic na włosy, bo odrosty sie pojawiły, a i miesiąc od ostatniego farbowania też juz dawno minął ino czy mi sie chce?
Zobaczymy co z tego bedzie. Na razie są wyrzuty, że już tak dużo zjadłam. Nienawidze @!!! Czemu to my musimy przez ty tak cierpiec?
Tak wiem kara za jabłko. Orzeszty!!!
Ide leżec. Pa

19 października 2011 , Komentarze (4)

Nareszcie przyszło moje hula. Prawdziwa rewelacja i faktycznie tak jak mi pisałaś Tienna im wieksze tym lepsze. No, na razie kupiłam takie 80 cm z obawy, że sie w nim zgubie i nie nadąze. To jest naprawde rewelka.
Bez porównania z tym małym, dzieciecym. Zwłaszcza, że na tym nowym od startu zrobiłam 189 obrotów a na tym małym ledwo do 35 dobijałam. Także mam rekord. 
Czekałam dosyc długo na przesyłke (przynajmniej tak mi sie wydaje), ale może to i lepiej, bo i tak nie miałam czasu ani ochoty na jakiekolwiek krecenie. I tak mogłoby czasami iśc w kat i w zapomnienie. A tak to mam znowu nową zabawke. A wygląda tak:
Nastepnym razem jak mi sie to nie znudzi to zamówie takie lepsze z tymi masującymi kulkami. Naprawde jest duży wybór w tych kołach, żeby tylko checi nie zabrakło.

Moje dzisiejsze menu:
Śniadanie:
*kawa 20
*activie 110 + orkisz 20

Druga kawa 20

Obiad:
*warzywa na patelnie 100
*pierś kurczaka grillowana 158

Kolacja:
*serek 168

Podjadłam 1 kostke czekolady, ale tego mi było trzeba. Szkoda tylko, że to kolos kaloryczny! Dodaje 63 kalorie!!!


I mam nadzieje zakończyc na tym moje dzisiejsze menu zważywszy na to, że jeszcze jade do bratowej na kawe!

18 października 2011 , Komentarze (3)

Zawitała @, oczywiście w moim przypadku wiąże sie z jej wizytą wzrost wagi. I tak w kółko, to co strace to za miesiąc w mgnieniu oka wraca. I znowu zaczynam od nowa.
Tym razem to wogóle musze uznac diete za niebyłą i zacząc wszystko od nowa. W ciągu ostatnich dni tyle sie działo, że nie ma mowy o diecie. Żarłocznie nie było - tu o.k. ale niestety sporo alkoholu. Mam nadzieje stanąc w końcu na nogi i zacząc wszystko od nowa bez żadnych niespodzianek. Czyli od jutra dzień 1. Mogłoby nawet byc od dziś, gdyby nie ta ostatnia lampka wina. 
W ciągu dnia:
Śniadanie:
*kawa 20
*activia 109


Obiad:
*makaron pełnoziarnisty 200
*1/2 op. serka wiejskiego light 65

* 1 łyżeczka cukru 40

Kolacja:
* 1 kr. pełnoziarnistego chleba 110
* śledź 140

No i to nieszczesne wino!!!


Poza tym mam doła!!!
Kiedy mi przejdzie? Czy to pogoda? Chyba nie, bo jest całkiem ładnie...
Poprawi mi sie jak waga sie zmieni... napewno!!!


Zapomniałam, jeszcze ten grzech 1/2 paczki słonecznika, według opisu na opakowaniu 148 kcal.

14 października 2011 , Komentarze (2)

Dlaczego wszystko tak szybko sie kończy, dlaczego własnie tak sie kończy, ile właściwie warte jest nasze życie.....
Mnóstwo naprawde bardzo wiele pytań można sobie zadac i czesto to robimy, ale już po fakcie, jak jest już po wszystkim. 
Dlaczego czesto jest pisane odejśc w tak młodym wieku?
Co chwile jakies pytanie i to pogrążenie, ta bezradnośc w odnalezieniu odpowiedzi.
A potem jast nam cieżko... tak bardzo...!!!

Chce sie wyc!!!

Dziś chyba jest mój 15 dzień liczenia kalorii, nie wiem musze policzyc, nie wiem jak wygląda waga, nie wiem nic.
Diety właściwe nie było żadnej, bo albo nic nie jadłam- dzień kończył sie na 3 kawach, albo nerwowo jadłam słonecznik lub cokolwiek i do tego wino, wino, wino, rozmowy i płacz.
Ludzka tragedia jest nieobliczalna.

Ale dziś, jest już pora wrócic do normalnego życia, jakoś to wszystko poukładac.

Śniadanie:
*kawa 20
*serek 120

Obiad:
*łosoś
*ryż
*surówka

Kolacja:
*?

Wróce do was później uzupełnic moje kalorie.

12 października 2011 , Komentarze (1)

Wpadłam tak na moment, żeby tylko zmienic pasek. 
Przesówam na 54,1. Fajnie. Zobaczymy jak to bedzie dalej wyglądało. Menu i wszystko potem, bo teraz troche czasu nie mam. Zreszta tak już jest od paru dni. 
Siła wyższa. Przepraszam za nic ciekawego i PAPA.

10 października 2011 , Komentarze (2)

Nie, nie obżarłam sie, ale nie wiem czy to lepiej czy gorzej, bo i tak mnóstwo kalorii w tym było. No a i okazja nie bylejaka. Dawno niewidziani znajomi zawitali w nasze progi i pomimo tego iz wcale nie jadłam to polało sie sporo alkoholu.
Pare lampek jakiegoś whiskacza złykałam. I to te moje ogromne wyrzyty sumienia. Nie byłam pijana, a ni nic mi sie nie działo po za tymi ogromnymi wyrzutami sumienia.

Po za tym wczorajszy dzień też był zrypany. Nie mam pojecia ile zjadłam kalorii ale samego dania było nie wiele. Tyle tylko, że nie miałam czasu na gotowanie obiadu i wracając do domu Małż wymyślił, że zjemy coś w restauracji. Ja miałam porcje frytek (nie martwcie sie na smaka zjadłam dosłownie sześc sztuk, a były takie fajne cieniutkie i wogóle nie ociekały tłuszczem - swoją drogą to ciekawe czy były przygotowane w piekarniku bez tłuszczu czy po prostu tak fajnie zrobione), 3 rodzaje surówek ze świeżych warzyw ( to zjadłam całe) i pireś z kurczaka drobniutko pokrojona i przyprawiona majerankiem ( tego też nie zjadłam dużo bo zwyczajnie mi nie smakowało). Ja już chyba żołądek przyzwyczaiłam do małych porcji i nie potafie obiadu z restauracji w całości zjesc, ale to i dobrze- na moją korzyśc oni chcieli zjeśc gdzieś to mieli i pypcie swoje zaspokoili ja nie byłam do tego przekonana wiec dostałam niedobre żarcie wiec chyba zbytnio też nie zgrzeszyłam.

Dzisiaj z kolei jak do tej pory to bardzo brzydko zjadłam. Wcale nie ma sie czym chwalic.

Śniadanie:
* kawa 20
* batonik musli 160
Razem 180

Obiad:
* pieczeń 228
* buraczki 50
*kapusta biała 50
* kopytka 170
Razem 498

Co do kolacji to musze sie cieżko zastanowic co zjeśc.

Trzymajcie za mnie kciuki moje kochane, bo chyba dopada mnie jakaś jesienna chandra.
Nie nawidze takiej pogody i takiego samopoczucia.
Walcze dalej!

Acha waga stoi!

Jeszcze jedno zamierzam kupic sobie takie solidniejsze hula z masażem. Ide poweszyc troche na allegro. PaPa