Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 147626
Komentarzy: 456
Założony: 15 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 5 marca 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SylwiaOna

kobieta, 36 lat, Warszawa

170 cm, 127.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 marca 2017 , Komentarze (35)

Haaaaj(slonce)



W końcu słoneczko, a w słoneczku 20 st. I like it!!! wnioskuję o taką pogodę przez cały rok:D



Weekend upłynął tak se. Dostałam okres - swoją drogą zawsze zastanawiałam się czy piszę się okres czy okresu. Internety mówią, że okres....więc ok. Nie ma to jak poniedziałkowe rozkminy kobiety;) Weszłam z ciekawości na wagę a ona ani drgnęła. Wiem to przez ten OKRES.... ale tak sobie chciałam dowalić(smiech) mam nadzieję, że będzie lepiej. Zapewne gdybym piła więcej wody może było by lepiej , ale cięzko jest bardzo. 



Z koktajlami dalej eksperymentuję....bazuję głównie na zieleninie. Dziś jednak zrobiłam na obiad inny specyfik. Na obiad ponieważ jestem tak mega zryta po wczorajszej robocie, że nie chciało mi się nawet myśleć o gotowaniu(kujon)



Koktajl składa się z : mleka, 2 łyżek płatków górskich - namoczonych w ciepłej wodzie, 3 truskawek, 1 banana, 4 orzechów włoskich, 2 plasterków ananasa i 1 łyżki nasion chia.  Wygląda tak:D Smakuje cudownie (ale wiadomo kiełbasa to to nie jest :D:D)





Na tle okna bo w chałupie tylko tu dobre światło dziś(kreci)






:D:D:D Szklankę sponsoruje firma LECH]:>





A moja śliczna rzeżuszka wygląda tak<3

Chyba czas już ścinać.....będzie jutro pyszniaste śniadanie :D Kocham i uwielbiam!

Polecam wam również masło orzechowe firmy Sante.

Skład ma super, a w smaku jest obłędne. Dostepne w sumie wszędzie: P Cena za 500 g to koło 15 zł. Ja mam w planach dodawac czasami własnie do koktajli. Jeszcze raz POLECAM.

I jeszcze jedno co jest dla mnie w sumie najważniejsze. Odkąd biorę nową dawkę euthyroxu czuję się bardzo ale to bardzo dobrze. W ogóle nie potrzebuję drzemek. Może to też zasługa tego, że nie wpieprzam śmieci nie wiem, ale  różnica jest kolosalna(slonce)

Trzymajcie sie cieplutko, oby do przodu i oby do jutra:*:*:* Kisski, lovki, foreverki:D

PeEs taki właśnie trzepłam dla wujka na 50-tkę  myślicie, że nie jest zbyt śmiały??? dał wolną rękę ale teraz dopadły mnie wątpliwości(szloch)

23 marca 2017 , Komentarze (34)

Nie sądziłam, że to powiem ale powiem.....yyy napiszę....zakochałam się w zielonych koktajlach:PP:? Serio. Na razie kombinuję ale robiłam już na bazie szpinaku a wczoraj szpinak i pietruszka.....jak nienawidzę pietruchy tak w tym połączeniu jest doskonała. Czyli był szpinak, pietruszka - w sensie natka, kawałek jabłka, 1 pomarańcza i pół banana. Wiem , że muszę ograniczać tutaj powoli owoce a kłaść większy nacisk na zieleninę.....ale wiecie pierwszy raz to zawsze taki głupi jest - nie wiedziałam czego właściwie się spodziewać. A dziś poleciałam i kupiłam jarmuż.....nigdy nie jadłam tego specyfika więc lekka podjarka jest. :D jak małe dziecko:PP:D Wszystko co nowe jest fascynujące :P 




Dziś rano po przebudzeniu doszłam do odkrywczego wniosku na miarę Kolumba....jestem w ogóle dumna z siebie, ze taka inteligentna jestem:D Czajnik pracuje! Pomyślałam sobie, że najzajebiastrze uczucie na świecie to takie, kiedy wstajesz rano i uświadamiasz sobie, że nie spierdo*liłaś. Że wszystko poprzedniego dnia poszło po Twojej myśli i, że nie jesteś przeżarta. Warto jest walczyć ze sobą, ze swoimi słabościami.....warto właśnie dla tego uczucia(swiety) Wtedy to nawet fusiasta kawa smakuje wybornie(smiech)

Z wagą nie wiem jak stoje bo się na razie nie ważę. Nie wiem kiedy to zrobię, ale przymierzam się do soboty - sobota jakoś tak zawsze najlepiej pasuje :p




Poza tym......



Czy wiecie, że swoją pierwszą próbę odchudzenia przeszłam 5 lat temu?  Na poważnie i na własną rękę. Może i mi nie uwierzycie ale od tamtej pory jednak wprowadziłam na stałe do swojego zycia nowe - zdrowsze nawyki. Na pewno jem zupełnie inaczej i co innego. Na pewno więcej warzyw, owoców - tego w lodówce nigdy nie brakuje. Nie gotuję potraw na bazie sosów, nie uzywam panierek, tłuszcze są znikome, białe pieczywo u mnie w domu nie ma prawa bytu. Kiedyś słodkie napoje były u nas na porządku dziennym, od kilku lat jedynie woda mineralna. Jogurty naturalne zamiast śmietany czy też słodkich jogurtów. Ogólnie no jak tak pomyślę to po części daję sobie małego plusa za to. Gubi mnie zaś wieczorne żarcie. Nie podjadanie a rzucanie się na jedzenie + alkohol + słone przekąski + czasem słodycze. Najcześciej czekolada. To są moje słabości moje zmory z którymi codziennie walczę. Mam bardzo słabą silną wolę i muszę ćwiczyć ją w sobie chyba 100 razy bardziej i mocniej niż normalny człowiek - znaczy zdrowy.



Ale nie ma że boli - samo się nie zrobi.:|





I wbrew pozorom to bardzo pozytywny wpis :P o! 


Buziaaaaaaa! :*

22 marca 2017 , Komentarze (8)

Haj haj haj! 

No muszę znów ponarzekać bo zaraz wybuchnę. Serio. Przytłaczają mnie problemy dnia codziennego:( Wczoraj przed wyjściem do pracy postanowiłam odpalić zmywarkę. Wszystko było ok dopóki nie zaczęło wody wypompowywać.....zalało mi całą kuchnie. Kurwaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!! Możecie sobie wyobrazic co ja tu miałam, poza tym wkurzałam się bo do pracy też się spóźniłam....latalam ze szmatami w między czasie dzwoniłam do hydraulika.....z roboty wydzwaniali gdzie jestem.....siet i faken!!!!!!!!!!!!! Co więcej zmywac w zlewie też nie mogę bo jak jest duże ciśnienie to też wypieprza....nie wiem co jest grane....dziś ma wpaść ten hydraulik i coś poradzić...a przecież w wakacje zeszłego roku wszystko wymieniał od podstawy:?

W pracy zaś też mi kopara opadła....bo spóźniłam się godzinę, wiec teoretycznie i w praktyce przez ta godzinę powinno być cokolwiek zrobione. A moi kochani i drodzy nic...po prostu nic.....ZERO. A potem tylko ciągłe narzekania......o Boże ile dzisiaj pracy, nie wyrabiamy się bla bla bla. Zacisnęłam zęby i się nic nie odzywałam ale miałam ochotę trochę im pocisnąć...... sobie pomyślałam że nie warto się spinać bo niektórych rzeczy nie przeskoczę.


Ekspres kazałam naprawić. Nie mam sił ani ochoty walczyć z producentem, ani udowadniać czegoś co jest nie do udowodnienia:? Uj no zapłacę ....kij im w nos. 


Odnośnie blendera który kupiłam bo pytacie....przypominam kosztował załe 70 zł. Kupiłam go na allegro i tak mam świadomość, ze rozdupczy sie prędzej niż myślę :) Kupiłam go na prędce ponieważ nie mam aż tak wolnej gotówki coby wydac parę stówek na blender dobrej jakości który i tak zakupię na wypłatę ponieważ już wiem, ze to jest super sprawa. Blender jest rosmanowskiej firmy  :P  ideenwelt czy jakoś tak :P na razie jest git, mi tam wystarcza :)



Z żarciem jest spoczko.....trzymam się i nie puszczam: ) Buziaaaaaaaa

21 marca 2017 , Komentarze (21)

Przyszedł właśnie blender....ale, ze ja kot niecierpliwy to od razu go ten tego...przetestowałam:? Mrożone truskawy i jagody poszły jak po maśle. Dałam też szpinak(strach) Smakuje! serio smakuje!

Jeszcze muszę zaprzyjaźnić się z pietruszką.....chociaż szczerze powiedziawszy zawsze miałam z nią pod górkę - i nic to, że jest mega zdrowa. Ja po zjedzeniu jej byłam nieszczęśliwa;)




A z takiej prozy życia żeby nie było zbyt kolorowo zyebał mi się młynek w ekspresie do kawy. Zawiozłam go do sklepu coby w ramach gwarancji go naprawili. Oczywiście paniunia przyjęła ekspres bezproblemowo, bardzo miło i w ogóle ale była w zajebistym szoku, że coś w nim nie zagrało. Mój "Delondżi" posiadam ponad rok. Jest miłością od pierwszego wejrzenia. Jak na moją kieszeń kosztował mnie wiele bo 3 tysie...nie wiem może dla kogoś za ekspres to mało....no ale nie sądziłam, że za taką kwotę rozpiździ się tak szybko. Wracając do meritum. Czekałam kilka dni aż dostanę jakieś info od producenta.....i dostałam dziś. I ten wkurwiłam się, po prostu wkurwiłam się cholernie i jeszcze może niepotrzebnie ale pocisnęłam babce co mi tą wiadomość przekazała...życie no.....diagnoza jest następująca.....młynek został uszkodzony przez jakieś ciało obce. Najbardziej prawdopodobne jest, że było to ziarenko kawy.....twarde, mocno spalone no uj wie. Producent nie odpowiada za takie uszkodzenia. Moja to wina. Moja czaicie? I jeszcze jakbym kupowała jakiś shit....spoko zrozumiałabym. Ale akurat na kawę zwracam na pewno większą uwagę niż na jedzenie ot co!(szloch) W rezultacie albo zapłacę 150 zł, albo zwrócą zepsuty ekspres i będę mogła korzystać z sypanej kawy. Także już se przyoszczędziłam. Superrrrr.:<




 Także no ludziki co nas nie zabije...to nas wzmocni....yeahhh hahahhaha:PP(kreci)(balon)


Dziś fusiasta......(kujon)(kujon)(kujon)(kujon)(kujon) boli.

Kisski, lovki, foreverki<3

19 marca 2017 , Komentarze (9)

Haj kochani. Wczoraj na dobre rozstałam się z niezdrowym żarciem, alkoholem i wszystkim co się z tym shitem wiąże. 



Tak jak myślałam endo się załamała. Ale nie wynikami. Nie! Wszak jeszcze lepsze perełki ma zaszczyt leczyć. Załamała się tym że przez ostatni rok odpuściłam. Ujowo się poczułam - i to bardzo. Zwiększyła dawki na 137 - codziennie. Kolejną wizytę mam w lipcu. Wtedy ma nadzieję ją zmniejszyć ponieważ moje serce nie chce za bardzo współgrać z takimi duzymi dawkami hormonu - kołacze. Lipa wam powiem. 



No ale teraz przynajmniej nie mam wyboru. Nie ma innej drogi. 



I jestem zła i nie mam prawa być zła strasznie mieszane uczucia są we mnie......



Po konsultacji z lekarzem postanowiłam wrócić na próbę do roboty. Tak po kilka godzin. Zobaczymy co z tego wyjdzie na razie wszystko jest dobrze - tylko, że ja świruję. Chyba jestem tym typem człowieka któremu w ogóle nie służy zwolnienie. Dlatego dziś idę na drugą zmianę na 4 godzinki. Mam nadzieję przeżyć :p





Kupiłam sobie smoothie blender. Nie inwestowałam w niego nie wiadomo jakich pieniędzy kosztował prawie 70 zł. :DTakże tego...deal życia(cwaniak)

I teraz pytanko do Was....Jakie połączenia warzyw, owoców lubicie? Mleko - roslinne, zwierzęce? ja do tej pory piłam ze zwierzęcym 1.5 % i tylko z owoców ale wiadomo to sam cukier więc warto by było dodawać warzyw. 



Jaram się;)



Aaaaa i zapomniałam napisać...rzeżuchę hoduję ;p a jak, a co! :D



Miłej i owocnej niedzieli ludziska(kwiatek)

17 marca 2017 , Komentarze (6)

Ok...dzień 6.



Jakoś to musi przelecieć.....bo przecież musi być dobrze, przecież nie mogę zawalić. 


 Na śniadanie zrobiłam jajecznice z pieczarkami, cebulką i szczypiorkiem (moja ulubiona wersja)...do tego rzodkiewka pomidorek. Spoko. Tak to ja mogę codziennie :D Na obiad zaś robię pieczonego batata w przyprawach i jakąś rybkę ogarnę. Do tego surówka i z poważniejszych posiłków to by było na tyle w dniu dzisiejszym. Na podwieczorek jakiś szejk owocowy a na kolację sałatka.


Z wodą od wczoraj niestety nic się nie zmieniło....wmuszam ją w siebie. Muszę zastosować sposób z wrzucaniem owoców do srodka...jakoś mi tak kiedys lepiej wchodziła - zdecydowanie polecam. Mi najbardziej smakuje z truskawkami, arbuzem i pomarańczą ale na razie będzie tylko pomarańcza. 




Zważyłam się dziś. I powiem tylko tyle....doyebałam do pieca. Do wczoraj chyba żyłam w jakiejś błogiej nieświadomości ale dziś niestety albo i stety skończyło się sranie po krzakach. Pasek uaktualnię jutro. Sobota to zawsze lek na kazde zło dla mnie więc i taką liczbe jakoś przetrawię.


Kolejny raz......faken!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



Dobra głupotą by było użalanie się teraz nad sobą jaka to ja nieszczesliwa jestem że mi doopa urosła no ale niestety od wakacji se lawirowałam uj wie gdzie i miałam  gdzieś konsekwencje. 


Na moje szczęście robi się coraz ładniejsza pogoda więc będzie trzeba w miarę możliwości połazić tu i ówdzie w ramach ćwiczeń bo rowerek na dzień dzisiejszy odpada. Wczoraj z ciekawości weszłam i nie mogłam stopy włożyć w te szelki od pedałów. To jeszcze nie ten moment. Trudno. Ale ten...jestem ciekawa czy dałabym radę na normalnym rowerze....o widzicie to jest myśl! 


;)

A tam ide se paznokcie zrobić....



Have a good day (slonce)<3

16 marca 2017 , Komentarze (36)

Mam pms-a. I jestem nie do życia. Faken! Kawunia to mój przyjaciel.

Wczoraj cały dzień przypieprzałam się do wszystkich, normalnie każda odezwa działała mi na nerwy. Dziś od rana też szukałam zaczepki......mam dość :) Nie lubię być taką zimną suką - a przynajmniej nie zawsze :D



W sobotę rano mam wizytę u endo.(kujon) Zjebie mnie i będzie miała pożywkę - słusznie. Najlepiej jeszcze jakby mnie jebła w łeb za to że nie stosowałam się do jej wskazówek :(



Wczoraj odebrałam wyniki.....są ujowe. Dużooo bardziej ujowe niż w sierpniu. W sierpniu to ja miałam tsh 2.1 a dziś......5.2. Well done! Nie sądziłam, ze trochę alkoholu i niezdrowe żarcie może doprowadzić do takiej sytuacji!!!!!!! Siet;( Tak sądziłam, że nie jest ze mną do końca w porządku bo, łażę jak śmierć, normalnie statysta z Oświęcimia lepiej wygląda. Ciągłe zmęczenie, niedospanie.....powtórka z rozrywki. Jednak jestem zjebem(loser) Żal! Żal! Żal!




Muszę ogarnąć te wyniki no bo nie wyżyję tak dalej. 

Dzień 5 za mną - jest dobrze choć nadal muszę ze sobą walczyć co chwilę. I mam problemy z piciem wody, zapominam, nie chce mi się, nie smakuje mi....nie wiem:?




A na koniec mojego żałosnego wpisu a jakże....... wklejam słowa A. Lewandowskiej które właśnie w takie dni jak dziś są dla nas małą pociechą (balon)



"Pamiętaj... niezależnie od wieku, wagi, wzrostu, życiowej roli, przede wszystkim jesteś KOBIETĄ!  Mądrą, silną, wartościową i nigdy o tym nie zapominaj! "

15 marca 2017 , Komentarze (10)

Haj haj :) U mnie już po wszystkim.....jakoś przeżyłam ten zabieg i wracam do żywych. Dziś byłam na kontroli i zmianie opatrunku....zdobyłam się na odwagę i spojrzałam na ranę. Wygląda jeszcze paskudnie ale skóra sie przyjmuje. Teraz oby do przodu. Już się nie mogę doczekać aż wrócę do roboty i będę mogła normalnie funkcjonować choć czasu i tak nie marnuję, coś tam klecę w domu coby całkiem nie zbankrutować. 




 Powoli CHCĘ?! MUSZĘ?! stanąć "na nogi". Trzeba po raz kolejny wziąć się w garść, nie mazgaić i zacząć panować nad swoim życiem...które jak tak popatrze to przebumelowałam. Sweet. Chciałam już to dawno zrobić ale ta sytuacja o której pisałam poprzednio jakoś mnie tak rozwaliła, że było mi wszystko jedno - dosłownie. 




Jakoś tak mi nawet wstyd tu pisać bo ileż to się można żalić, postanawiać a i tak dawać dupy. Ja mam wrażenie, że powoli moje szanse się kończą. Moja dobra vitaliowa kumpelka przypomniała mi, że funkcjonujemy na vitalii od 2012 roku. To jest w uj ŻAŁOSNE. Tyle straconych lat......tyle mam za sobą zrzuconych kilogramów, nie wspominam nawet ile przybyło, tyle nerwów, wyrzeczeń, płaczu, załamek.....a i tak nie nauczyłam się siebie. Chciałabym umieć jeść by się najeść a nie nawpie*dalać jak dzika świnia. Tyle razy próbowałam, że każdy kolejny raz wydaje mi się śmieszny, ale przecież nie od parady ktoś wymyślił, że nigdy nie jest za późno by zmienić coś w swoim życiu...więc jeśli nie zacznę no to zawsze będę stać w tym samym miejscu.




Chciałabym do trzydziestki się ogarnąć.:PP(kujon)(tajemnica)(smiech):? tak takie jest moje postanowienie i uj. Uj, uj, uj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I nawet jeśli miałyby być to mrzonki to kładę na to lachę...o :D 




Na razie 4 dni za mną. Wielkie to nic a jednak dla takiego obżartucha jak ja kosmos. Ciężko jest czasami.....ale daję radę. Liczę na to, że będziecie ze mną wszak zawsze jesteście mimo i pomimo......<3




Nie pamiętam już czy Wam pisałam ale mój pies staruszek ma raka. Nie wiem jak to tam się dokladnie nazywa ale w odbycie ma guza. Jest za stary na operację, poza tym guz jest nieoperacyjny. Konsultowałam się z wieloma weterynarzami i wszedzie to samo. Jest mi Go strasznie żal, mówię Wam.....z resztą nie wiem czy bardziej jego czy mnie samej bo jest z nami już 15 lat i nie wyobrażam sobie sytuacji w której będę musiała Go uśpić. A przypuszczam, że taka chwila nadejdzie . Na razie ten guz nie daje mu się na tyle we znaki by sięgnąć po tak radykalne środki.....ale sączy się krew, ciągle się liże.....a ja mam wielkie problemy by spsikać mu tam antybiotykiem coby się wszystko podgajało. Czemu....zrobił się jakiś taki groźny :( Mówię Wam taki faken jest w tym temacie, ze szok. Cieszę się jedynie ze wspólnie spędzonych chwil...tylko tyle mogę.




A to moje pupilki......chory piesio to ten po lewej. 

5 marca 2017 , Komentarze (14)

Podobno kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi : idą przez życie nie czyniąc hałasu a ja tak nie umiem....bardzo bardzo bym chciała umieć. Nienawidzę vitalii za to, ze to jedyne miejsce gdzie w spokoju mogę wywalić wszystkie bebechy z siebie, nienawidzę jej za to, że musze to robić a Wy czasem nie wiedząc co napotkacie łapiecie złą energię. Jakoś tak mi wyjątkowo pod górkę w tym roku. Fajnie było czasem ale to już przeszłość. Siedzę w domu i się dołuję, zupełnie nie mogę iść do przodu...a różne rzeczy które są niedokończone ciągną mnie w dół. Nie wiem kiedy to wszystko ponaprawiam, jeszcze nigdy tyle nie narozpieprzalam...ide jak taki tajfun i czego sie nie dotknę to niszczę. Serio nie przesadzam. No a drugą rzeczą z którą nie mogę sobie poradzić to to, że przydarzył mi się pewien wypadek. Pogryzł mnie pies. I nie jest ok. po ostatniej kontroli u lekarza spodziewałam się czegoś lepszego ale wiadomo, że jak się jebie to wszystko po całości. Czeka mnie operacja i kurewsko sie  boję. Pewnie dlatego tutaj piszę bo może liczę, ze choć trochę mnie pocieszycie. Na co dzień muszę udawać twardzielkę dla dobra ogółu ale czasami nie daję rady. Nie dość że gruba, głupia to jeszcze oszpecona. Połączenie o jakim można tylko pomarzyć. 

3 lutego 2017 , Komentarze (13)

Hajjjjjjjj :)

Allleeeee się nażarłam........:D Pyszne było. Znaczy się obiad mój. Robiłam pierwszy w życiu  trochę poprzekręcany tak jak i ja pad thai.  Jeśli ktoś chciałby przepis to proszę. A tu zdjęcie.....Zdrowo i pysznie. 

Składniki:

- pierś z kurczaka

- kawałek świeżego imbiru

- 2 niewielkie marchewki

- 1 limonka

 - szczypiorek

 - 2 ząbki czosnku

 - Mixtura "kanokwan" :D

- orzeszki ziemne niesolone

 - makaron ryżowy ale ja wolę ten Chow Mein.

- 1 papryka czerwona

- 3 łyzki brązowego cukru - ja dałam kokosowy

- sos sojowy

- olej kokosowy. 

Orzeszki ziemne (dosłownie garstka ponieważ to jest do dekoracji) rozdrobnić tłuczkiem. Paprykę pokroić w paseczki. marchewki zetrzeć na tarce. Cebulę pokroić w kostkę. Pierś kurczaka również. 

Na patelni rozpuścić 2 łyżki oleju kokosowego, dodać imbir i czosnek - po chwili cebulkę. Makaron połamać i ugotować aldente. Na patelni odsunąc cebulkę i na drugą połowę wyłożyć kurczaka dodać sos sojowy (2-3 łyżki). Przesmażyć. Połączyć z cebulką. Dodać mixturę kanokwan, sok z limonki i cukier.Po chwili dodac marchew i paprykę - udusić pod przykryciem. Do odcedzonego makaronu dodać warzywka z mięsem. udekorować na talerzu oszeszkami i pokrojonym szczypiorkiem. 

Bożeeee ile pisania. (swinia)

Ja wszystkie składniki kupiłam w sklepie kazdego szanującego się Polaka - Biedronce :) Na tym tajskim tygodniu czy jak to się zwie.


Od szurniętej vitalijki - malenka_iskierka_szalenstwa:D dostałam hasełko tygodnia. Hah jakie było moje zdziwienie kiedy je odczytałam : 

" Nie przejmuj się porażkami, Przejmuj się szansami które tracisz jeśli nie spróbujesz". 

Cokolwiek to znaczy grzechem byłoby nie przyznać racji.


Mam też wiele przepisów na jakies sałatki z kaszą bulgur, makaron pene z pesto, ciasto bananowe czy też ciasteczka bananowo- owsiane. Wszystko wypróbowane i mogę polecić. Wiadomo nie możne tego dużo pożreć ale jeśli jest jakaś zachciewajka na słodkie to myślę, że lepiej zjeść zdrową alternatywę niżeli 2 tabliczki czekolady. :D

Wkleje zdjęcia z mojego zeszytu bo już mi się nie chce rozpisywac tutaj....wybaczcie za pismo piszę tak brzydko jak się spieszę jesli coś będzie nie zrozumiałe piszcie ;P Za błędy teżżżżżżżżżżż :D


Oczywiście w przepisie na ciasto bananowe jest błąd bo zamiast masła kokosowego haha:? trzeba orzechowe zapodać :P Głupia ja ;p

***

Trzymajcie się cieplutko bo podobno znów idą mrozy :) Buziaaaaaaaaaaaaaaaa(zakochany)

***

PeEs. Czytaliście??????????? Jesli nie to gorąco polecam. Ja już po.