Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wcześniej opisałam się inaczej. Ale teraz trochę się zmieniło. Chcę w końcu zaakceptować siebie i cieszyć sie z tego co widzę w lustrze. Mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To mi wszystko utrudnia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40625
Komentarzy: 390
Założony: 3 września 2011
Ostatni wpis: 23 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dontdoit

kobieta, 33 lat, Wrocław

158 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2014 , Komentarze (3)

Od dziś nie biorę spalacza. Nie panuję nad tym co jem. Jem wszystko. Przynajmniej nie boli głowa.  Byłam rano biegać 40 min. 

Ogarnij się dziewczyno !!!

I - dwie kromki z szynka i serek wiejski lekki z warzywami 

II - banan, 3 kawałki chleba, dwa jajka + warzywa

III- zmiksowane truskawki z arbuzem

IV - pierś smażona na oleju ryżowym i marchewki surowe

V - kawałek chleba, łosoś i warzywa

VI - 4 kruche ciastka, koktajl z arbuza i truskawek

VII - kiełbaska drobiowa z kalafiorem i dwie kromki z margaryną i szynką z indyka

... brzuch pęka w szwach

1 lipca 2014 , Skomentuj

I - 3 naleśniki (55 g mąki razowej, dwa jajka i 50 ml mleka) + truskawki z jogurtem i trochę kazeiny 

II - pierś panierowana w płatkach owsianych z surowymi marchewkami 

III - końcówka jakiegoś omleta z lodówki + 3 mandarynki 

IV - truskawki i czerwone wino

V - jajecznica z cebulką i kiełbaską drobiową z dwóch jaj + paluszki całkiem niepotrzebnie 

/// Najedzona - czego dawno nie czułam. Odstawiłam spalacz i głowa nie boli. Samopoczucie lepsze i normalnie mogę zmieniać pozycje. 

Nie było aerobów i nawet dziś nie wyszłam z domu. 

30 czerwca 2014 , Komentarze (2)

...za to było półtorej godziny wzmacniania fitnesowskiego (brzuch i ABT). Spociłam się i zmęczyłam. 

Menu z dziś:

I - kanapka z tuńczykiem i warzywami

II - kanapka z jajkiem i warzywami

III - czekolada gorzka z laskowymi i cząstkami wiśni (525 kcal !!!!)

IV - pierś z kurczaka w panierce z płatków owsianych, kawałek chleba, mix fasolowy 

V - banan 

VI - dwa jajka na twardo i warzywa

Nie jestem dumna z takiego jedzenia... ;/ Stres mnie zabije ! 

Jutro rano biegam bez względu na wszystko przynajmniej pół godziny. A potem nauka nauka i jeszcze raz nauka. 

Czas na bieganie musi być. Najlepiej uczy mi się rano, ale biega też. Dlatego muszę to jakoś rozwiązać i przełożyć coś. Nie wiem sama jak to zrobię. 

30 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Kupiłam sobie taką oto czekoladę: 

I wymyśliłam wyzwanie - będę jadła ją przez 5 dni, tak żeby w piątek zjeść ostatni kawałek. Wyszłoby 20 g dziennie, ale jakby była na trzy razy, albo nawet na dwa to byłby sukces. Otwarłam dziś i zjadłam całą. 

29 czerwca 2014 , Skomentuj

Za tydzień w sobotę tj. 5.07.2014 mogłoby być 54 kg. Wtedy się zważę. Postanowione!!! 

2-3 x w tyg. basen --> 45 min.

5-7 x w tyg. bieganie --> minimum 35 minut

***Kiedyś będzie - 365 dni od kiedy biegam regularnie !!! ***

29 czerwca 2014 , Skomentuj

Ponad 650 kcal spalonych dzisiejszego poranka. Potem śniadanie - omlet z dwóch jaj, 30 g owsianych, pomidory suszone 2, cebulka -- to na oleju ryżowym, żeby cebulkę ładnie podsmażyć. Aktualnie próbuję się uczyć a w przerwach robię ćwiczenia na górne partie - nie mogę wysiedzieć !!! 

CZAS POGODZIĆ SIĘ Z MYŚLĄ, ŻE TAKIEJ FIGURY NIGDY NIE BĘDĘ MIAŁA...

ani takich nóg...

Za to mogłabym wyglądać tak:

To wszystko wymaga ciężkiej pracy i poświęcenia

Biegać nigdy nie przestanę

Ćwiczyć też zawsze będę chciała

I nie mam zamiaru odżywiać się inaczej

Może joga pomogłaby mi zmienić proporcje ? Uelastyczniłaby moje ciało i wydłużyła optycznie mięśnie ! Heh

Na razie jeszcze sporo pracy nad tym, żeby wydobyć same mięśnie spod tej warstwy tłuszczu

28 czerwca 2014 , Skomentuj

Krótki trening z jakąś panią na youtube - spociłam się, oddech przyspieszony - zadyszka po prostu. Nie było czegoś takiego, że mięśnie palą i już nie mogę bo boli. Tylko raczej brakowało wytrzymałości w takim treningu. Obciążenie własnego ciała i tyle tylko. Cały czas chodzi mi po głowie, że nie powinnam podnosić dużych ciężarów ze względu na swoje predyspozycje. A w końcu chcę mieć zgrabną i smukłą sylwetkę a nie zanadto umięśnioną (głównie chodzi o uda). Ahm... tyle myśli zamiast się uczyć. 

Brak apetytu, zawroty głowy, temp. 35,8 i coś nie działa równowaga.Odbija mi się nawet pomidorami. Nie wiem czy to efekt spalacza, ale jest naprawdę nieprzyjemnie. Za 11 dni przestaję go brać. Na razie na pewno tego nie odstawie, bo nie dałabym rady się uczyć.  Wcześniej spać a jutro pobudka o 6.30 - bieganie interwałowe 10 / 5 (bieg/marsz) i powrót do nauki. 

28 czerwca 2014 , Skomentuj

Takie małe krótkie komentarze naprawdę podnoszą na duchu. Aczkolwiek ważenia nie będzie. Nie chce strzępić sobie nerwów. Mam okres - jest normą, że będzie więcej na wadze. Nie chce dodawać sobie stresu. Po prostu nie nie nie i koniec. Zrobię to za tydzień, albo jakoś w środku kolejnego jak skończy się okres. 

Dziś interwał (na czczo): 10 min. bieg / 5 min. marsz --> wyszło 1 godz. 10 min. -> ponad 600 kcal 

W końcu zmieniłam na pulsometrze wagę na 55, bo cały czas było 57 kg. 

Lewa noga trochę dała popalić ;/ 

Ostatnie 3 dni z jedzeniem stoję na bakier. Aerobów nie było w tym tyg. dwa razy (w środę i w piątek). Niestety trzyma mnie jakiś stres i chujowy humor. Nie mogę użyć innego słowa. Po prostu nic tak tego nie opisuje. 

Chandra na 102. 

27 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Wstałam, ale nie pójde rano pobiegać bo jestem w domu i na 9 mam dentyste. Straszliwie tu czuję się podenerwowana. Jakby mi czegoś brakowało. I w dodatku mam wrażenie, że jutrzejsze ważenie to będzie klapa totalna. Wczoraj jadłam biały chleb z masłem (za dużo go zjadłam) i czekoladę gorzką (dwa wagoniki) i 3 kawałki małej jogurtowej babki.Wszystko to już po 17 grubo było.  Czytając to nie jest źle w porównaniu do tego ile naprawdę potrafię zjeść, ale i tak nie jestem z siebie zadowolona. 

Rozmawiając z mamą i opowiadając jej o swoich straconych kilogramach i centymetrach spodziewałam się innej reakcji. A mianowicie, że "widać, że wyszczuplałaś" albo "nic nie chciałam mówić, że chyba właśnie coś ci ubyło". Nie wiem no, ale chciałam usłyszeć że widać że pracujesz nad sobą ciężko i opłaca się. A tak .... bez sensu. Było 58 kg a jest 55 nie całe a reakcji w domu nie ma żadnej. Wiem, że robie to dla siebie.Nie dla innych. Ale zmotywowało by mnie to do dalszej pracy.... a tu taka zerowa reakcja. Nic. Ahm... 

Wracam do Wro uczyć się i biegać. Ale dziś chyba wyjdzie basen a nie bieganko. 

26 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj dzień wyjęty z życia - standard przy pierwszym dniu okresu.  Dziś nie ma wymówek - przeciwbólowe zanim zacznie boleć i było bieganie ponad godzinę. Od razu lepiej. Śniadanie lekko - dwie kromki chleba, dwa jajka, ogórek i rzodkiewka. Do tego kawka zbożowa i można zacząć dzień. Zaczynają się przygotowania do licencjatu już strikte licencjatu. Lepiej trzymać mi się reguł jak tu piszę. Chociaż nie chce nic zmienić w swoim stylu życia to wiem, że do doskonałości w takim stylu jeszcze daleko droga, ale małymi kroczkami. 

 A PLECY U KOBIETY TEŻ MUSZĄ BYĆ ZGRABNE !