Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wcześniej opisałam się inaczej. Ale teraz trochę się zmieniło. Chcę w końcu zaakceptować siebie i cieszyć sie z tego co widzę w lustrze. Mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To mi wszystko utrudnia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40659
Komentarzy: 390
Założony: 3 września 2011
Ostatni wpis: 23 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dontdoit

kobieta, 33 lat, Wrocław

158 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 lipca 2014 , Skomentuj

Moje nogi..... dzisiaj już skończyłam. Uwielbiam to uczucie. Kocham dać z siebie wszystko i potem czuć satysfakcję. W kuchni zdecydowanie trudniej mi to osiągnąć. Na początku wygląda to tak: 1.mam ochotę na coś słodkiego, potem 2. odmawiam sobie i chodzę troszkę zła, bo ciągle mam ochotę na słodkie, następnie 3. wkurzam się, że nie mogę zjeść tego na co mam chęć, na końcu 4. zapominam, że chciałam 5. na drugi dzień albo parę godzin później czuję się jakbym była silniejsza 1000 razy niż przedtem. 

Mój chłopak ciągle dziwi mi się dlaczego ja tak bardzo lubię "fafoły" ! Dlaczego mam chęć na czekoladę po obiedzie. Dlaczego nie mogę po prostu przejść obok miski z cukierkami i nie zjeść ani jednego. Co to w ogóle za maniery. Na "spotkaniach" z przyjaciółmi często trzymam się na baczność, żeby nie wyjść na żarłoka. Każdy wie jak bardzo zależy mi na sylwetce, jak przygotowuje posiłki i dbam o ich godziny i skład. Tymczasem na takich spotkaniach nikt nie przejmuje się czy zje paluszka albo czipsa. Oprócz mnie ! Tak więc trzymam się jak potrafię najbardziej. To śmieszne, kiedy już przegram ze sobą i potem nie mogę się opanować. Wtedy już naprawdę mogę zdziwić ile potrafię zjeść. A do tego nie chce dopuścić. Wstyd mi za każdy kęs czegoś słodkiego w moich ustach. Taka jest prawda. Mam niezdrowe podejście. Wiem o tym. 

Niszczy mi to psychikę. Całe liczenie kalorii, czego staram się już nie robić... . Odmawianie sobie rzeczy, na które naprawdę mam ochotę. Szukam cały czas dobrej metody na walkę z samą sobą. I ostatnio analizując sobie wszystko wymyśliłam to:

Nie chodzi o figurę i wyszczuplenie mojego ciała. A przynajmniej nie jest to głównym powodem tych wszystkich ceregieli. Bardziej chodzi o wygranie z własnymi słabościami. Pokazanie sobie, że coś potrafię i jestem zdolna do wyrzeczeń, żeby to osiągnąć. Wtedy poczuję satysfakcję i docenię siebie samą. Nie umiem tego zrobić w inny sposób. Cały czas czuję się gorsza i nie dość dobra w tym co robię. A robię tyle rzeczy. To jedyna dziedzina (a przynajmniej tak mi się wydaje), w której jedynie moje starania dadzą prawdziwe rezultaty. Wszystko tu zależy ode mnie. Tylko ja mam na to wpływ. 

26 lipca 2014 , Komentarze (3)

Jak u Was minęła sobota ? Nie lubię tak zaczynać, bo to nie portal o tym co się dziś robiło tylko o tym, czy jesteśmy wytrwałe w naszych postanowieniach, jak radzimy sobie z treningiem  i całą drogą do wymarzonej sylwetki. To było moje zdanie. W związku z tym, nie będę opowiadać, że było ciężko tylko konkretnie - nie dałam rady z postanowieniami. Koniec kropka. 

1. Nieregularnie.

2.Zjadłam jagody.

3.Zjadłam chleb. 

4.Zjadłam słodycze. 

Złamane wszystkie zasady, które sobie wyznaczyłam. To bez sensu, kiedy człowiek postanawia coś i za dwa dni wszystko łamie. Po co takie zachowanie. Kiedy w końcu będę na tyle zdyscyplinowana, żeby udało się utrzymać to wszystko?! Kiedyś już pisałam, że dieta trzymana przez 5 dni a dwa dni łamana, to żadna dieta. Nic nam to nie pomoże ze zgubieniem nadprogramowych kilogramów. Z takim zapałem nic nam nie wyjdzie. 

Czytam swój dziennik i patrząc na cały tydzień wychodzi na to, że więcej razy łamałam zasady niż je przestrzegałam. Bez komentarza. 

24 lipca 2014 , Skomentuj

  1. Białko, będzie głównie z ryb. 
  2. Owoce odstawie - sprawdzę jak to zadziała. 
  3. Chleb ograniczę do minimum. 
  4. Spróbuję zacząć jeść ziemniaki. 
  5. Wracam do treningu siłowego wielką parą. 

Pon. - abt + brzuch / praca

Wt. siłowy obwodowy 

Śr. bieganie

Czw. - Cross Fit 10 x 10 (potem rozpisze)

Pt. - bieganie 

Sob. - siłowy 

Niedziela - relax 


Dzisiejsza szamka: 

I - dwa wafle ryżowe. dwa jajka, pomidor, ogórek

II - omlet z jednego jaja, dwóch białek, 35 g owsianych, sałata, pomidor

III - dorsz, gryczana, brokuł

IV - dorsz, gryczana, brokuł, jogurt grecki, słonecznik łuskany, trochę fety light

V - kazeina na jogurcie greckim

16 lipca 2014 , Komentarze (1)

Słaby człowiek, słaby człowiek masakrycznie. Zjadłam wszystko , wszystko co było do zjedzenia słodkiego na śniadanie. Wszystko. Po co ? Czy byłam głodna ? Czy miałam ochote ? Nawet nie wiem. Po prostu rano wstałam i wiedziałam, że w lodówce po wczoraj będzie dużo dużo słodyczy, fafołków i taaaakie rzeczy, których nie powinnam ale kocham je jeść. Jak to jest, że nie można zjeść kawałka tylko trzeba od razu zjeść więcej i więcej. 

Prawdziwe uzależnienie jak alkoholik od alkoholu. Ta sama zasada, ta sama sytuacja. Jak z tym walczyć...

14 lipca 2014 , Komentarze (1)

I - dwie kromki z mozarellą, pomidorem, szczypiorkiem + trochę oscypka

II - 3 nektarynki

III - ryba sola, ryż brązowy, ogórek, papryka

IV - dwie kromki + ryba + warzywka

V - dwie kromki + twaróg rozrobiony z jogurtem, pomidor i koperek

Za dużo chleba niestety. Jestem wykończona weekendem. Żarcie tam w cały świat. Dziś powolutku wdrażam się. 

11 lipca 2014 , Skomentuj

Biceps 1 cm mniej

Talia 4 cm mniej 

Brzuch 1 cm mniej

Łydka 1 cm mniej ---> chyba najbardziej się z tego cieszę :)

Biodra, uda bez zmian. 

Nie ważyłam się. Waga ma słabe baterie i się nie chce włączyć - może to i lepiej. 

Wczorajsze jedzenie byłoby idealne gdyby nie wieczór, a właściwie nawet noc. Bounty i rożek śmietankowy. Ochota ? Na bounty może i tak, a lodem chciałam się chyba zapchać. Potem zjadłabym już wszystko wszystko, ale udało się nie dotrzeć do żadnego porządnego sklepu. Także obrona została oblana i wracam do swojego trybu. W garści i pełna mocy mam nadzieję. 

Dzisiaj plany na jakieś wzmacnianie. Aerobów nie zrobię, być może jakaś skakanka. Weekend pracowity, ale niestety nie będzie sportów :P Będzie praca. 

10 lipca 2014 , Komentarze (14)

Dzień rozpoczęty należycie. Prawie godzina biegania na czczo ok. 8 godziny wybiegłam. Padało, ale opłacało się oczywiście:) Endorfiny robią swoje. Strasznie żałuję, że nie mogę liczyć ile przebiegam kilometrów, bo to dawało by mi więcej motywacji i satysfakcji z biegu. Mogłabym pokonywać swoje granice :P Hehe nie no oczywiście biegam bo lubię, biegam bo chce schudnąć i biegam dla lepszego samopoczucia. Jednak czasem przechodzi przez głowę taka myśl, żeby wystartować w jakimś półmaratonie, albo biegu na 15 km. Cokolwiek, żeby się sprawdzić i porywalizować ! 

Na razie na oko myślę, że pokonuję w godzinę te 12 km.... ale co ja tam mogę wiedzieć na oko. 

Poza tym moje tętno jest już dużo niższe podczas całego biegu niż było do tej pory.

A po 3 - spalam też mniej kalorii, ze względu na to właśnie niższe tętno. 

W związku z tym chcę znaleźć jakiś konkretny plan na wakacje, który przygotowałby mnie trochę do jakiegoś startu ;> 

Odnośnie jedzenia - postanawiam włączyć do swojego jadłospisu ryby zamiast piersi z kurczaka na obiad. Więcej ryb - ok. 5 x w tyg. a mniej kury ok. 2 x w tyg. Ze względu na niedoczynnośc tarczycy muszę się bardziej postarać o swoje jedzenie i niejedzenie. A w ten sposób dostarczę  jodu, który jest w mojej przypadłości niezbędny, bo mam go w niedoborze. 

A to są zajebiste ćwiczenia na brzuch moim zdaniem:

9 lipca 2014 , Komentarze (2)

Obroniona. Wreszcie koniec stresu. Noooo nie do końca. Za tydzień egzaminy wstępne na magisterkę. Wczoraj nic sportowego. Dzisiaj padam z nóg. Idę pobiegać :*

7 lipca 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj wieczorem ponad 50 minut biegu. Wczoraj nic. 

5 lipca 2014 , Komentarze (12)

Za tydzień minie dokładnie DWA MIESIĄCE  odkąd regularnie na maksa regularnie biegam i pływam ( 5-7 x w tyg bieg i 2 x w tyg basen) i wchodzę dziś na wagę a tu 55,6 kg !!!! Jak można przez dwa miesiące schudnąć 1,5 kg biegając, pływając jedząc zdrowo?! Jaku kurwa mać to możliwe ?! Ludzie po dwóch miesiącach chudną po 8 kg z palcem w dupie a zamieniają tylko biały chleb z ciemnym i chodzą na kurwa mać spacerki ! Zmieniam pasek , bo już nie mam 54,7 tylko aktualnie chyba robię masę! Przysięgam, że to jest najchujowszy dzień z ostatnich moich.