Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 93639
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 grudnia 2013 , Komentarze (3)

trochę przeholowałam we czwartek i wczoraj ledwo upedałowałam 32 minuty. dzisiaj w ramach odpoczynku będę bawić się w wyklejanki.

dziś jem zupę pieczarkową i kanapkę ze spleśniałym pleśniowym serem.

miłej soboty i równie miłej niedzieli.

27 grudnia 2013 , Komentarze (4)

Dziękuję za odzew. I miłe oraz kopiące w zadek słowa też. Wzięłam dupę w troki i wsiadłam na rowerek. Zaliczyłam dwie rundy po sześćdziesiąt minut. Według kalkulatora Vitalii spaliłam 1326 kcal. Pedałowałam tak ostro, że koszulkę z potu można było wykręcać. Teraz mnie trochę zadek boli.

Dziś jem owoce. Granaty i mandarynki.

Pozdrawiam i lofciam.

26 grudnia 2013 , Komentarze (4)

niestety nie udało mi się unikać jedzenia. na dodatek opycham się słodkim (ach, maślane ciasteczka z pudełka). teraz mi to wisi, ale za kilka dni będę płakać. wiem, wiem. moja wina. trzeba było myśleć, jak się jadło. coraz bardziej podejrzewam powrót panny Depresji w towarzystwie łzawych kawałków Depeche Mode.

dziś. jak do tej pory.
grzanka z szynką, 1/4 pudełka ciasteczek maślanych, 2 batoniki musli.

zmotywujcie mnie. na gwiazdkę dostałam krokomierz.

miłego.

19 grudnia 2013 , Komentarze (2)

nie mogłam zasnąć. a jak już, to miałam wybitnie głupie sny. i w góglach zamiast "sennik", wpisałam "sernik", choć nie znoszę. 

wczoraj uszczęśliwiłam się książką "Nigella Ucztuje" i w ten sposób do całej kolekcji zostały mi do kupienia dwie książki. jeszcze by mnie Jamie Oliver interesował, ale jego dzieła są znacznie tańsze, więc mogę sobie pozwolić na dwie naraz. jedyne, co mnie lekko denerwuje (ale to przecież nie ich wina) to nadużywanie składników trudno dostępnych w Polandii (zwłaszcza watercress, rukwi wodnej, w Polsce pod ścisłą ochroną gatunkową) lub drogich (hektolitry syropu klonowego, tony pistacji i pekanów). z tego miejsca pragnę pozdrowić komentatorkę z YT, która pod videoprzepisem na buły z bekonem napisała "za równowartość syropu klonowego użytego do tego przepisu, w Brazylii mogłabym kupić samochód" (Donal chlapnął prawie szklankę i odpisał na ten komentarz "lol").

nadal tajna dieta testowa, nadal megaporcje, nadal rozgrzewanie piekarnika dla jednej grzanki.

bawcie się dobrze.

18 grudnia 2013 , Komentarze (7)

napaliłam się na pełnoziarnistą mąkę żytnią i nic mi z niej nie wychodzi, nawet po wymieszaniu ze zwykłą pszenną. muffiny siadły absolutnie i leżą takie smętne, płaskie i jakby niedopieczone w środku, choć w piecu spędziły godzinę... spróbuję jeszcze użyć tej mąki do bułek.

znowu jestem na testowej diecie Vitalii, choć przytyłam na niej w pięć dni 1,4 kg. jeśli przytyję jeszcze, zastanowię się nad wystąpieniem o odszkodowanie.

buziaczki.

17 grudnia 2013 , Komentarze (5)

kupiłam ciuch w rozmiarze 44! yay! jest to czarna bluzka. foci nie będzie. =D myślałam również, żeby nabyć spodnie, jednakże nie było mojego rozmiaru w neutralnym kolorze. były tylko oczobijne zielenie, czerwienie i w kwiatki. spodnie w kwiatki kupię, gdy będę docelowa absolutnie.

upiekłam ciasto czekoladowo - pomarańczowe z książki Nigelli "Jak być Domową Boginią". dla mnie tylko kawałek w ramach drugiego śniadania. upiekłam je, ponieważ zostałam wrobiona w przyniesienie domowego ciasta na wigilię klasową u Kopytka. moja nadambicja każe mi zabłysnąć, więc tutaj pojawia się obowiązek upieczenia ciasta testowego, żeby nie było wtopy. cóż... mam kilka sprawdzonych przepisów, jednakże tu bruździ magiczna formułka "tanie i bez wysiłku", która dyskwalifikuje moje przepisy.

dzisiaj dzień bez przekleństw. a ja już użyłam słowa na k... około 40 razy. strasznie rzucam mięsem.

menu.
śniadanko. owsianka bez żadnych atrakcji.
drugie. kawałek wspomnianego ciasta.
obiadek. roladka z kurczaka, quinoa, sałatka z papryki.
poko. grzanka z pastą z awokado.
aktywność fizyczna. rowerek.

życzę epicko smacznego wtorku.

16 grudnia 2013 , Komentarze (1)

większa wagowo, mniejsza wymiarowo.

dziś.
śniadanie. bułka owsiana ze szynką i musztardą francuską, kawka (i wcale nie chodzi mi o ptaka).
drugie śniadanie. kanapka z pastą z awokado.
obiad. roladka z kurczaka, quinoa, sałatka z papryki i pomidorów.
poko. dietetyczny serniczek pomarańczowy.

dzisiaj tylko menu, bo mam dużo roboty. matka zagoniła mnie do klejenia pierogów na święta. złoooo.

cudownego poniedziałku.



13 grudnia 2013 , Komentarze (2)

zbliżają się TE dni. mam mord w oczach, drę się na wszystkich... zjadłabym czekoladę jakąś, a mogę się niestety tylko uszczęśliwić sokiem z pomarańczy i kiwi z diety testowej Vitalii. życie jest złe. TE dni są złe.

menu na dziś zostało objęte tajemnicą państwową, poza jednym wyjątkiem zdradzonym powyżej.

miłego piątku.



12 grudnia 2013 , Komentarze (2)

zmieniłam podejście do treningu na rowerku. teraz co kwadrans robię dwuminutowe przerwy na nawodnienie się i też na masaż zadka i nawet nie zauważyłam, jak minęło mi 45 minut. bez bólu pupy, bez suchego ozora i bez marzeń o jak najszybszym zakończeniu pedałowania. 

menu z testowej diety Vitalii:
śniadanko: grzanka z serem pleśniowym i gruszką. pycha, ale to trochę szalone, żeby rozgrzewać piekarnik dla jednej kanapki.
drugie: twarożek z miodem i bananem.
obiad: kurczak w sosie jogurtowym z brokułami i kaszą. szkoda, że nie doprecyzowali, z jaką. mój wybór padł na gryczaną.
kolacja: sałatka owocowo-orzechowa, kanapka z serkiem. wczoraj jadłam. smaczne, choć nie zachwyca.

to tyle na dziś. pora rozdziabać twaróg z z bananem. miłego dnia.

10 grudnia 2013 , Komentarze (1)

wrobiłam się w testowanie diety. cóż, na razie większość opcji jest wyłączona, albo nie zaskakuje. i niemal codziennie 100 g makaronu z różnymi duperelami, głównie krewetkami w winie. jutro na szczęście brokuły.
ponad 1700 kcal dziennie. upasę się jak świnka.
dlatego dziś jeszcze jem po swojemu (muszę zejść z zapasów nietrwałych), a od jutra jakoś się dostosuję do tej diety testowej.

a teraz oddalam się w celu znalezienia na YT jakiegoś sensownego programu ćwiczeń, który nie zmasakruje mi stawów i nie sprawi, że przerwę po ośmiu minutach z powodu odruchów wymiotnych (sorry, Mel B).
jeszcze muszę umyć włosy. nie znoszę tego robić. nie znoszę tego tym bardziej, im dłuższe mam te kudły. już do pasa.

miałam nie narzekać. starzeję się. 

Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
Młodości! dodaj mi skrzydła!
Niech nad martwym wzlecę światem
W rajską dziedzinę ułudy:
Kędy zapał tworzy cudy,
Nowości potrząsa kwiatem
I obleka w nadziei złote malowidła.
(...)
(A. Mickiewicz, Oda do Mdłości Młodości)